Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Marta Mrowińska | wtorek, 2 mar, 2021 |

Kamienie, które mają duszę

Już po raz trzeci zapraszam Was, drodzy Czytelnicy, do lektury wspomnień o Zygmuncie Pniewskim – mam nadzieję, że ci z Państwa, którzy znali go osobiście, mają okazję do wspominania razem ze mną, a ci, którzy – jak ja – poznają go dopiero teraz, poczują moc i energię płynącą z jego pasji. Kto wie, może dla kogoś stanie się to inspiracją do podążania drogą swoich namiętności i rozwijania zainteresowań? W pierwotnym zamyśle artykuł ten miał kończyć krótki cykl wspomnień. Ostatnio jednak syn p. Zygmunta, Sławomir, wzbudził we mnie ogromną ciekawość i nieodpartą pokusę podążania dalej śladami Zygmunta Pniewskiego. Niewykluczone zatem, że to nie koniec tej fascynującej wędrówki…

Wspomnienie o Zygmuncie Pniewskim (1931 – 2019) cz.3

Wspomnienie o Zygmuncie Pniewskim (1931 – 2019) cz.1

Wspomnienie o Zygmuncie Pniewskim (1931 – 2019) cz.2

„Kamień (…) od zarania ludzkości służy człowiekowi i będzie służył zawsze aż do końca świata”

Wiemy już, że Zygmunt Pniewski pasjonował się fotografią, podróżami, odkrywał i uwieczniał piękno rogalińskich dębów, kolekcjonował motyle… Kolejną jego wielką pasją były minerały i meteoryty, które między innymi także fotografował. Sam Pniewski mówił o sobie: „Zawód mój to fotograf – przyrodnik. Skłonności do kolekcjonowania mam zakodowane w moich genach. Na przestrzeni wielu lat przerobiłem wiele tematów zbierackich. Miały one różną wartość, a w konsekwencji doszedłem do wniosku, że cokolwiek kolekcjonuję musi sprawiać mi przyjemność, mieć wartość estetyczną, swoiste piękno oraz wartości poznawcze. Tym wszystkim jest dla mnie kamień, który od zarania ludzkości służy człowiekowi i będzie służył zawsze aż do końca świata”. I ten kamień odkrywał, fascynując się nim i we właściwy sobie sposób ukazując jego naturalne piękno.

Zygmunt Pniewski z minerałami

Zygmunt Pniewski z minerałami

Piękno ukryte w kamieniu wielokrotnie eksponowane było na wystawach (spis ważniejszych wystaw prezentujemy na końcu artykułu). Warto przytoczyć tutaj słowa Henryka Walendowskiego, geologa i mistrza kamieniarskiego, który tak opisuje jedną z wystaw Pniewskiego: „Przesłaniem wystawy Zygmunta Pniewskiego jest pokazanie zawartego w kamieniu piękna. Co prawda, podobne przesłanie mają również wszystkie muzea geologiczne i mineralogiczne świata, lecz właśnie na wystawie fotografii Zygmunta Pniewskiego, znanego przyrodnika, fotografa i krajoznawcy, zobaczymy inny sposób przedstawienia fascynującej urody przyrody nieożywionej. Autor pomaga nam jakby zajrzeć do środka skały, odkryć i poznać świat na co dzień niedostępny”.

Minerały

Minerały

Tajemniczy meteoryt

Początek „kamiennej” fascynacji związany jest z odnalezieniem meteorytu Morasko. Przygoda rozpoczęła się w 1956 roku, kiedy jako pracownik Polskiej Akademii Nauk, Pniewski towarzyszył dr Pokrzywnickiemu i naukowcom z Zakładu Nauk Geologicznych PAN z Warszawy w poszukiwaniach na Morasku. Warto dodać, że w historię z meteorytem Zygmunt Pniewski zaangażował się przypadkowo – jako preparator w Instytucie Zoologicznym PAN w Poznaniu, przydzielony został gościowi ze stolicy w roli przewodnika. Wówczas dowiedział się o tajemniczym tzw. meteorycie Oleksego, który jak się później okazało – faktycznie leży na podwórku jednego z okolicznych rolników. Sam Pniewski tak wspomina to wydarzenie: „Kiedy w 1956 roku saperzy ściągnięci z Warszawy przeczesywali pola wokół Moraska, wraz z Jerzym Pokrzywnickim z Zakładu Nauk Geologicznych PAN z Warszawy, chodziłem po wsi. Rozpytywałem mieszkańców, czy nie widzieli gdzieś kawałków dziwnych kamieni. Od księdza dowiedziałem się, że rolnik o nazwisku Oleksy coś znalazł. Na podwórzu jego gospodarstwa zastałem córkę Oleksego. Dwudziestoletnia na oko dziewczyna nie była skora do rozmów, ale w końcu potwierdziła, że jej ojciec coś wyorał na polu. Koniecznie chciałem zobaczyć znalezisko. W końcu wskazała na środek … podwórza. Bryła miała dobrze ponad pół metra długości, a leżąc na środku gospodarstwa nikomu nie rzucała się w oczy”.

W tym miejscu należy dodać, że nie było to pierwsze tego typu odkrycie w okolicy Poznania. Pierwszy fragment meteorytu znalazł w 1914 r. oficer niemiecki Franz Cobliner w czasie budowy umocnień wokół Poznania. Żelazny meteoryt leżał zaledwie pół metra pod powierzchnią ziemi, a po wykopaniu został wywieziony przez Niemców do Berlina. Po poddaniu go szczegółowym badaniom wrócił do Poznania i został umieszczony w Cesarsko-Królewskim Muzeum. Przez wiele lat znajdował się w budynku Muzeum Przyrodniczego przy ul. Bukowskiej. Ciekawostką jest fakt, że na pewnym etapie dwa meteoryty zostały…zamienione. Podróż po kraju rozpoczęły jeszcze w latach 50. Obydwa kawałki wysłane zostały wówczas na wystawę do Chorzowa. Po jej zakończeniu organizatorzy pomylili kamienie. Znaleziony przez Zygmunta Pniewskiego przysłali do Poznania, a fragment wykopany przez Prusaków – do stolicy. Kiedy pierwszy ze znalezionych fragmentów wrócił do Poznania, długo nie mógł znaleźć właściwego miejsca do ekspozycji. Leżał w budynku Muzeum Przyrodniczego przy ul. Bukowskiej, czyli w Starym Zoo. Kiedy otwierano Muzeum Mineralogiczne we Wrocławiu, a poznańskie Muzeum reorganizowano, odnaleziony przez Pniewskiego fragment wypożyczono do stolicy Dolnego Śląska. I to właśnie tam znajduje się do dzisiaj wśród 159 innych okazów meteorytów (fragment znaleziony przez Prusaków znajduje się natomiast w zbiorach Muzeum Geologicznego PAN w Krakowie).

Rezerwat Morasko

To wydarzenie przyniosło rozgłos Zygmuntowi Pniewskiemu, który rozpoczął starania o utworzenie rezerwatu meteorytowego, co nie odbyło się bez trudności. Dwa lata trwała walka z wojewódzkim konserwatorem przyrody, ale dzięki desperacji Franciszka Jaśkowiaka (jego nazwiskiem nazwano ulicę biegnącą od Naramowickiej do Moraska), a także prof. Bogdana Kiełczewskiego, profesor Andrzej Dzięczkowski oraz Zygmunt Pniewski mogli kontynuować prace nad utworzeniem rezerwatu. Oficjalnie otwarcie przyrodniczo – astronomicznego rezerwatu “Meteoryt Morasko” miało miejsce 24 maja 1976 roku.

Głaz na Osowej Górze

W końcu czerwca 1962 r. Zygmunt Pniewski wraz z prof. Andrzejem Dzięczkowskim dokonał niezwykłego odkrycia – wykopali największy głaz narzutowy w powiecie poznańskim, odkryty w Wielkopolskim Parku Narodowym, który dotychczas tylko nieznacznie wystawał ponad ziemię. Położony był w górnej partii stromej ściany wykopu powstałego po wyeksploatowaniu gliny dla cegielni w Pożegowie. Odkryty głaz miał nieregularny kształt stożka o spodniej i górnej powierzchni niemal płaskiej. Jego wysokość to 135 cm, obwód liczył 1050 cm, a największa długość wzdłuż głównej osi wynosiła 400 cm. Dzięki staraniom Pniewskiego i Dzięczkowskiego w końcu listopada 1965 r. głaz ten został uznany za pomnik przyrody prawem chroniony.

Największy głaz narzutowy w Wielkopolskim Parku Narodowym fot. Zygmunt Pniewski

Największy głaz narzutowy w Wielkopolskim Parku Narodowym fot. Zygmunt Pniewski

Obecnie głaz nie znajduje się w pierwotnym miejscu jego położenia – został przetransportowany do oddziału 75 leśnictwa Jeziory, przy szosie prowadzącej z Jezior do Poznania. Podczas transportu nie obyło się bez uszkodzenia głazu, odłupał się wówczas duży blok skały. Głaz ustawiono pionową osią do góry, wybierając jedną z jego płaskich powierzchni na napis: „Leśnikom polskim – obrońcom ojczyzny i bogactw leśnych kraju, w 1000-lecie państwa polskiego – Polskie Towarzystwo Leśne 1966”. Obecnie wymiary głazu są następujące: wysokość 4m, obwód na wysokości pierśnicy – 570 cm. Uroczyste odsłonięcie głazu odbyło się 24 września 1966 r. w czasie sesji naukowej Polskiego Towarzystwa Leśnego poświęconej dziejom gospodarki leśnej na przestrzeni tysiąclecia.

„Otwieram kamienie”

Przygoda z minerałami nie skończyła się na Morasku. Zygmunt Pniewski szukał interesujących egzemplarzy w całej Polsce, potrafiąc wydobyć z nich niezwykłe piękno i wyeksponować je na fotografii. Niewątpliwie, jest to jego wielki talent, doceniony zresztą przez szerokie grono odbiorców. Wystawa jego prac pt. “Otwieram kamienie…” wzbudzała powszechny podziw i przez znawców tematu została uznana za doskonałą. W prywatnych zbiorach Zygmunta Pniewskiego zobaczyć można było leżące obok siebie chryzoprazy, agaty z Dolnego Śląska, krzemienie z Gór Świętokrzyskich i kryształy gipsu znalezione w pokładach gliny wydobywanej w pobliskim Dymaczewie, które zachwycają geometrycznymi kształtami. Inne z kolei, bure i chropawe, przecięte na pół i oszlifowane, zdumiewają kolorami i rysunkiem.

Zygmunt Pniewski to człowiek wielu pasji. We wszystko, co robił, angażował się całym sercem i im bardziej śledzę jego dokonania tym goręcej go podziwiam, zachwycam się i inspiruję. Wszystko to jednak to jedynie niewielki wycinek jego barwnego życiorysu. Jak napisał Adam Kochanowski (któremu Pniewski między innymi udzielał wywiadu w Bibliotece Raczyńskich w 1994 r. Sam Kochanowski bywał często na wernisażach wystaw fotograficznych Pniewskiego, gdzie wygłaszał kwieciste mowy) – jego portret jest „o wiele barwniejszy i bardziej wszechstronny. Nie będąc wykształconym przyrodnikiem był cenionym faunistą i kolekcjonerem. (…) Posiadł wiedzę przekraczającą zainteresowania amatora. (…) Powinien być uhonorowany szczególnie przez Mosinę. Był człowiekiem taktownym i skromnym”. Tym bardziej jestem wdzięczna losowi, że dane mi jest poznawać tak ciekawego – pod każdym względem – człowieka i jego najbliższych. I po raz kolejny zapraszam Państwa do zagłębiania się w tę niesamowitą historię.

Marta Mrowińska

Wystawa "Otwieram Kamienie" Zygmunta Pniewskiego

Wystawa „Otwieram Kamienie” Zygmunta Pniewskiego

Ważniejsze wystawy prac Zygmunta Pniewskiego:

– grudzień 1960 r. – wystawa fotografii „Rogalińskie Dęby”, obejmująca 22 fotogramy – „Klub Turysty” PTTK Poznań
– listopad 1993 r. – „Dęby Rogalińskie w sztuce” – Galeria Miejska w Mosinie
– 25.10.-30.11.1996 r. – „Dęby Rogalińskie” – Izba Muzealna w Mosinie
– maj 1998 r. – „Rogaliński Park Krajobrazowy” – Izba Muzealna w Mosinie
– 27.10. – 23.11.1998 r. – wystawa fotografii w Domu Kultury w Stęszewie (rogalińskie dęby)
– wystawa „Brzegiem rzeczki Samicy i Kanału Mosińskiego” – Izba Muzealna w Mosinie, otwarcie 11 maja 2001 r. – fotografie ukazujące rzeczkę Samicę w różnych porach roku, łączącą się z Kanałem Mosińskim w pobliżu Krosinka, oraz sam Kanał Mosiński
– marzec 2004 r. – wystawa pt. „Otwieram kamienie”, Izba Muzealna Mosina
– kwiecień 2004 r. – Kościański Ośrodek Kultury – „Otwieram kamienie”
– luty – marzec 2005 r. – Centrum Kultury i Sztuki w Lesznie – „Otwieram kamienie”
– lipiec 2005 r. – „Dęby Rogalińskie – Świadkowie minionych wieków” – Muzeum Regionalne w Kościanie
– wystawa z okazji promocji kolejnego wydania książki „Mój ojciec i dęby” – czerwiec 2006, Muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie
– Poznań, 20-23.11.2007 r. – „Piękno ukryte w kamieniu”. Wystawa odbyła się w ramach Eko Media Forum 2007 na terenie MTP
– „Krzemień pasiasty – polski diament” z okazji 20-lecia Fundacji Biblioteka Ekologiczna w Poznaniu, wrzesień 2009 r.
– „Zwierzęta na monetach i banknotach świata” – Muzeum Regionalne w Kościanie, maj-wrzesień 2010 r.
– październik – grudzień 2015 r. – wystawa „Dęby Rogalińskie – „Świadkowie minionych wieków”” Izba Muzealna w Mosinie

Wykorzystano materiały:

– wielkopolskie.naszemiasto.pl/otwieracz-kamieni
– „Otwieracz kamieni” – „Gazeta Poznańska”, 26 marca 2004 r.
– „Chrońmy przyrodę ojczystą” – zeszyt 6, listopad – grudzień 1962 r.
– „Wszechświat – pismo przyrodnicze” – nr 3, marzec 1968 r.
– prywatne zbiory Sławomira Pniewskiego

Wspomnienie o Zygmuncie Pniewskim (1931 – 2019) cz.1

Wspomnienie o Zygmuncie Pniewskim (1931 – 2019) cz.2

Narzutniak po odkopaniu na pierwotnym stanowisku fot. Zygmunt Pniewski

Narzutniak po odkopaniu na pierwotnym stanowisku fot. Zygmunt Pniewski

Narzutniak ustawiony jako pomnik kultury narodowej - fot. Zygmunt Pniewski

Narzutniak ustawiony jako pomnik kultury narodowej – fot. Zygmunt Pniewski

Skomentuj