Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Jesienna moda w Starym Browarze w Poznaniu Wielkopolska Akademia Społeczno-Ekonomiczna w Środzie Wielkopolskiej - Akademia Nauk Stosowanych
Marta Mrowińska | piątek, 21 maj, 2021 |

„Mówiło się, że Pniewski zna wszystkich” – wieloletnie przyjaźnie i owocna współpraca

Przystępując do opracowania kolejnej części wspomnień o Zygmuncie Pniewskim nie mogę oprzeć się wrażeniu, że o tym człowieku można pisać bez końca. Zachwyca mnie nie tylko jego wszechstronna wiedza, pasja, z jaką podchodził do każdego tematu, ale też konsekwencja w działaniu, umiejętność dzielenia się wiedzą i wykorzystania jej. Zainteresowania Pniewskiego rodziły znajomości, a te z kolei przeradzały się niejednokrotnie w wieloletnie przyjaźnie i współpracę owocującą dorobkiem naukowym, z którego korzystają kolejne pokolenia.

Wspomnienie o Zygmuncie Pniewskim (1931 – 2019) cz. 4

Wspomnienie o Zygmuncie Pniewskim cz. 1

Wspomnienie o Zygmuncie Pniewskim cz. 2

Wspomnienie o Zygmuncie Pniewskim cz. 3

Dziś wspominam i sygnalizuję jedynie kilka wątków, mając nadzieję że zachęci to Państwa do zgłębiania poruszonych tematów – wszak dotyczą one głównie przyrody w naszym regionie, odkrywanej, badanej i opisywanej dzięki mieszkańcowi Mosiny.

Odkrycie nowego stanowiska pszczoły murarki i współpraca z prof. Józefem Banaszakiem

Przyznaję, że o tym gatunku pszczoły przeczytałam po raz pierwszy właśnie z opracowań Zygmunta Pniewskiego, udostępnionych mi przez syna, Sławomira i wcale się nie dziwię, że zafascynowało to samego Zygmunta. Pniewski tak wspomina odkrycie tego owada: „Pewnego dnia trafiłem na dziwny gatunek pszczoły, którego nie umiałem określić. Znalazłem ją w ścianie glinianego budynku, z której wychodziło pełno rurek, a z nich wychodziły pszczoły. Kilka złowiłem i pokazałem entomologom (…) Okazało się, że w Polsce naukowcy nie znali tego gatunku pszczół”.

od lewej: Zygmunt Pniewski i prof. Józef Banaszak, Bydgoszcz 1997 r.

Odkrycie to było początkiem wieloletniej współpracy Pniewskiego z profesorem Józefem Banaszakiem, entomologiem, badaczem różnych gatunków pszczół. Początek tej współpracy tak wspomina prof. Banaszak: „Pszczołami zainteresowałem się na pierwszym roku studiów, wiosną 1966 roku. Przeczytałem krótką, trzystronicową notatkę Zygmunta Pniewskiego pt. Interesujące stanowisko porobnicy murarki Anthophora plagiata I ll. w Poznaniu, zamieszczoną w Przyrodzie Polski Zachodniej„. Pniewski zamieścił w swojej notatce zdjęcie ściany z charakterystycznymi rurkami tworzonymi przez ten gatunek pszczoły, co stało się początkiem prac profesora. „Patrząc na to zdjęcie uświadomiłem sobie, że podobne rurki znajdują się na ścianie budynku mojego mieszkania w Augustówce! (…) Byłem studentem pierwszego roku i już miałem swoje odkrycie: nowe czy dalsze stanowisko porobnicy murarki! Skontaktowałem się z autorem artykułu, którego oczywiście dotąd nie znałem. No i się zaczęło”.

stanowisko pszczoły murarki

Zaczęła się współpraca obu panów, zaczęła się też praca badawcza nad pszczołami – od momentu bowiem przeczytania notatki Pniewskiego i nawiązania z nim kontaktu, młody wówczas naukowiec postanowił zmienić kierunek swoich zainteresowań na rzecz pszczół (wcześniej interesowały go chrząszcze i to z nimi wiązał swoje dalsze badania). „W niektórych wyprawach brał ze mną udział i Zygmunt Pniewski, z którym się zaprzyjaźniliśmy, a później przyszło nam nawet pracować w jednym zakładzie. Z powodu tych wspólnych pierwszych wypraw, podczas których Pniewski robił zdjęcia, także do mojej pracy magisterskiej, nazywał mnie żartobliwie swoim magistrantem! Trzeba dodać, że ta moja dokumentacja stanowi do dzisiaj bodaj najobszerniejszą rejestrację tego gatunku w Polsce”. Pszczołą zainteresowała się także córka profesora, również biolog. Pniewski wspomina: „W ten sposób pszczoła zrobiła ogromną furorę. Profesor, gdy mnie przedstawiał mówił, że jest moim uczniem”.

gniazda pszczoły murarki

O tym, jak wielkim szacunkiem obdarzany był Pniewski przez całe środowisko naukowców świadczy kolejne wspomnienie profesora Banaszaka: „Zygmunt Pniewski to ciekawa postać. Z wykształcenia drukarz, z zawodu fotograf, z zamiłowania przyrodnik. W środowisku przyrodników poznańskich znany i lubiany przez wszystkich. Mówiło się, że Pniewski zna wszystkich. Oficjalnie był laborantem prof. Leszka Bergera w Instytucie Zoologii, ale stanowisko laboranta, w jego przypadku, pomniejsza jego rolę i przygotowanie. Był raczej współpracownikiem profesora. Do Bergera, a raczej do Pniewskiego (…) przychodziło się jak do kolegi po fachu i przyjaciela, obojętnie, kto by to nie był. Po poradę, na pogaduszki lub jeszcze częściej z prośbą o zdjęcia. (…) Ja zawdzięczam Zygmuntowi wiele. Przede wszystkim to jego notatka, poświęcona pszczole porobnicy murarce, sprowokowała mnie do zainteresowania się pszczołami, gdy jeszcze jako student biologii nie miałem sprecyzowanej specjalności. Wprowadził mnie w arkana preparatyki entomologicznej (…) fotografował moje stanowiska badawcze w Wierzenicy, Kicinie, Janikowie itd.”.

Prof. Banaszak wspomina, że na Zygmunta zawsze mógł liczyć. Wielkopolski Park Narodowy i Jezioro Budzyńskie to początki jego wycieczek na pszczoły, miejsca, w które prowadził go właśnie Pniewski. Liczne fotografie do publikacji to także nieoceniony wkład Zygmunta.

Współpraca i przyjaźń z prof. Leszkiem Bergerem

Znajomość z profesorem Leszkiem Bergerem to, można powiedzieć, przyjaźń z jednej ławy – nie szkolnej, ale naukowej. Tutaj tematem wspólnej fascynacji były… żaby. Sam Zygmunt Pniewski tak wspomina profesora: „Wówczas to był jeszcze student, ale miał za zadanie zajmować się żabami. (…) Efektem jego badań była bardzo ciekawa praca Płazy Wielkopolskiego Parku Narodowego (…) Zaczął prowadzić badania w całej Polsce na temat żab i dowiódł, że żaby są źle oznaczone oraz, że w Polsce są trzy gatunki żab zielonych. W tym czasie przydzielono mnie jako fotografa do magistra już wówczas, Leszka Bergera. (…) Z profesorem przesiedziałem w jednym pokoju trzydzieści lat. Książka Chrońmy europejskie żaby zielone jest ilustrowana moimi fotografiami”. Sam profesor tak dziękował Pniewskiemu za współpracę: „Do powstania tej książki przyczyniły się liczne osoby, którym w tym miejscu składam serdeczne podziękowanie. Szczególnie dziękuję mojemu przyjacielowi Zygmuntowi Pniewskiemu, który od 1951 roku pomagał w hodowli i badaniach populacji żab oraz ilustrował tę książkę oraz wszystkie moje prace swoimi oryginalnymi zdjęciami”.

od lewej: prof. Leszek Berger i Zygmunt Pniewski

Pracowali razem blisko pięćdziesiąt lat, większość przy sąsiednich biurkach. Zygmunt Pniewski pomagał profesorowi w pracach w laboratorium, w hodowli, był także autorem niemal wszystkich fotografii, które pojawiły się w publikacjach prof. Leszka Bergera.

Ale ta znajomość nie ograniczała się tylko do wspólnej pracy – jak wspomniałam, była to wieloletnia przyjaźń. Zygmunt Pniewski często obdarowywał profesora różnymi oryginalnymi prezentami, jak pamiątki filatelistyczne z konferencji herpetologicznych, monety, czy – figurki przedstawiające dwie żaby w namiętnym uścisku. Ciekawe były napisy, którymi Pniewski przyozdobił tylne części ich ciał: na jednym widniały inicjały LB, na drugim widniał napis Rana bergeri. O pomysłowości i poczuciu humoru Pniewskiego świadczy także inny rysunek nieznanego autora, który powstał w czasie toczącej się dyskusji na temat jednego z gatunków żaby wodnej (chodziło o to, czy jest mieszańcem, czy też nie). Z ust żaby pada dramatyczne, szekspirowskie pytanie: „To be or not to be a hybrid?”. Warto tutaj dodać, że prof. Berger był w latach 60. odkrywcą zjawiska hybrydogenezy u żab zielonych, nowego typu dziedziczenia, które wówczas nie mieściło się w dotychczas panującej genetyce mendlowskiej. Odkrycie tego zjawiska spowodowało wielki przełom w badaniach genetycznych na świecie.

od lewej: prof. Leszek Berger, Zygmunt Pniewski, dr Jan Śmiełowski

Prof. Andrzej Dzięczkowski, dr Jerzy Pokrzywnicki i rezerwat na Morasku

Wiemy już z poprzednich artykułów, że Zygmunt Pniewski przyczynił się w ogromnym stopniu do prac związanych z odkryciem, opisaniem i udokumentowaniem, a wreszcie – ochroną kompleksu przyrody na Morasku.

Przypomnijmy, że w końcu czerwca 1962 r. Zygmunt Pniewski wraz z prof. Andrzejem Dzięczkowskim dokonał niezwykłego odkrycia – wykopali największy głaz narzutowy w powiecie poznańskim, odkryty w Wielkopolskim Parku Narodowym. Podkreślę raz jeszcze (było to opisywane w poprzedniej części wspomnień), że to właśnie dzięki staraniom Pniewskiego i Dzięczkowskiego w końcu listopada 1965 r. głaz ten został uznany za pomnik przyrody prawem chroniony.

Karol Pluciński przy meteorycie Morasko (78 kg), 26.09.1956 r. Fot. Zygmunt Pniewski

Przygoda rozpoczęła się wcześniej, w 1956 roku, kiedy jako pracownik Polskiej Akademii Nauk, Pniewski towarzyszył dr Pokrzywnickiemu i naukowcom z Zakładu Nauk Geologicznych PAN z Warszawy w poszukiwaniach na Morasku. Dr Jerzy Pokrzywnicki postanowił zająć się historią spadków meteorytów na terenie Polski i zestawić je w katalog (do tej pory znajdowały się w rozmaitych zbiorach krajowych). Z zawodu prawnik, został zatrudniony w Instytucie Geologii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie i rozpoczął podróże po kraju w celu dotarcia do każdego z okazów. Podczas pobytu w Muzeum Przyrodniczym w Poznaniu, gdzie eksponowano już pierwszy znaleziony odłam meteorytu, poznał młodego Zygmunta Pniewskiego, wówczas pracownika tego muzeum, który wkrótce stal się jego bezinteresownym pomocnikiem.

Współpraca z obydwoma naukowcami była fascynująca i owocna, przyczyniając się do rozwoju nauki i ochrony przyrody w naszym regionie. Zainteresowanie Pniewskiego meteorytami i ciekawą strukturą geomorfologiczną obszaru Moraska zaowocowało także wieloletnią współpracą z profesorem Dzięczkowskim i licznymi publikacjami. Wspólnie z profesorem Pniewski stworzył projekt rezerwatu geologiczno-florystycznego na Górze Moraskiej, w którym uzasadniają otoczenie tego terenu opieką przez prawną ochronę.

Prof. Krzysztof Kasprzak – fotografie i opracowania

Fotografie Zygmunta Pniewskiego ilustrowały liczne publikacje i opracowania wielu naukowców. Wśród nich znalazło się również opracowanie profesora Krzysztofa Kasprzaka dotyczące ochrony terasy zalewowej rzeki Warty koło Rogalina – zamieszczone zostały w nim między innymi łąki zalewowe w okolicy Rogalina oraz oczywiście ukochane przez Pniewskiego rogalińskie dęby.

od lewej: Zygmunt Pniewski, prof. Krzysztof Kasprzak

Pniewski był także, razem z prof. Kasprzakiem, autorem artykułów – między innymi w czasopiśmie „Wszechświat” ukazało się obszerne opracowanie dotyczące przyrody Ponidzia, gdzie autorzy zebrali wiadomości z geologii, botaniki i zoologii tego regionu. Artykuł pt. „Gipsy i kras gipsowy nad Nidą” został wzbogacony o fotografie Zygmunta Pniewskiego. Warto dodać, że już na kilka miesięcy przed ukazaniem się artykułu Pniewski korespondował z redakcją czasopisma na temat możliwości publikacji opracowania, co dodatkowo świadczy o jego konsekwencji i uporze w działaniu. Wraz z prof. Kasprzakiem Pniewski opisał także zespół form krasu gipsowego w Siesławicach, w okolicy Buska Zdroju, wnioskując o utworzenie na tym terenie – jako miejscu o dużej wartości naukowej i turystyczno-krajoznawczej – rezerwatu przyrody.

Jak do kolegi i przyjaciela…

Przytoczyłam powyżej jedynie fragmenty sygnalizujące, jak wszechstronnym, utalentowanym, zaangażowanym we wszystko, co robił, był Zygmunt Pniewski. Człowiek, którego poznaję dopiero po jego śmierci, lecz to, że nie ma go już wśród nas, nie pojawiło się w mojej głowie nawet przez chwilę. Zygmunt Pniewski żyje. Żyje w swoich fotografiach, publikacjach, wspomnieniach ludzi z nim związanych, żyje w książkach i kolekcjach, które gromadził… żyje w synu Sławomirze, którego miałam szczęście poznać.

W moim życiu jego obecność jest nieustannie i niezmiennie pełna zachwytu i podziwu nad skromnością, a jednocześnie geniuszem jego osoby. Jest moją motywacją, inspiracją, motorem do działania. Jest wzruszeniem, energią, odwagą do sięgania wciąż po nowe. Jest dokładnie tak, jak o nim pisano, człowiekiem, do którego mogę przyjść jak do kolegi i przyjaciela, po poradę, na pogaduszki… tak po prostu.

Wykorzystano materiały:

– J. Banaszak – „Czas nie przeszedł obok. Wspomnienia przyrodnika”; Oficyna Wydawnicza BRANTA, Bydgoszcz 2008
– Z. Pniewski – „Interesujące stanowisko porobnicy murarki Anthophora plagiata I ll. w Poznaniu”; Przyroda Polski Zachodniej, rocznik VI 1962
– „Nasza podróż z Zygmuntem Pniewskim do Brazylii, do wnętrza kamienia, do świata żab zielonych i rogalińskich dęb ów” – wywiad przeprowadzony w Zespole Szkół w Mosinie w 2014 r.
– L. Berger – „Chrońmy europejskie żaby zielone”; Fundacja Biblioteka Ekologiczna w Poznaniu, Zakład Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w Poznaniu, Poznań 2008
– „Chrońmy przyrodę ojczystą” – tom 73, zeszyt 3, maj/ czerwiec 2017
– „Chrońmy przyrodę ojczystą” – zeszyt 4, lipiec – sierpień 1978
– „Chrońmy przyrodę ojczystą” – zeszyt 4, lipiec – sierpień 1979
– „Wszechświat. Pismo przyrodnicze” – nr 7-8, lipiec – sierpień 1981
– A. Dzięczkowski, H. Korpikiewicz – „Zagadka meteorytu Morasko”; Krajowa Agencja Wydawnicza, Poznań 1979
– prywatne zbiory Sławomira Pniewskiego

Skomentuj