Puszczykowskie restauracje się otworzą? „Rząd może sobie tę pomoc wsadzić do nosa”
W całej Polsce coraz więcej lokali wznawia działalność, mimo obowiązujących obostrzeń. Nad otwarciem swoich restauracji myślą także w Puszczykowie. Jak mówią niektórzy restauratorzy, otworzą się teraz albo już nigdy.
Do akcji „OtwieraMY” dołączają kolejne lokale gastronomiczne w kraju. Właściciele otwierają swoje restauracje, pomimo obowiązujących obostrzeń wprowadzonych przez rząd. Straty w sektorze są coraz większe, wielu restauratorów mówi, że otwarcie swoich biznesów to jedyna szansa na ratunek dla nich. Do akcji dołączą również puszczykowskie restauracje?
Szafoniera to jeden z większych lokali w regionie. – Napije się pan czegoś? – pyta mnie właścicielka restauracji, Jolanta Nowaczyk. – Wodę gazowaną, z lodówki, poproszę – odpowiadam, – Lodówki z napojami mamy wyłączone, tylko ciepła jest – odpowiada restauratorka. To przez oszczędności, restauratorzy liczą każdą złotówkę.
Tydzień temu restauracja na Facebooku dodała post z pytaniem do klientów, czy odwiedzą lokal jeśli ten się otworzy, mimo obowiązujących obostrzeń. – Internauci zaczęli od razu rezerwować u nas stoliki. Musieliśmy tłumaczyć, że póki co, to było tylko pytanie – uśmiecha się Jolanta Nowaczyk. Jak mówi Igor Leński, współpracownik Szafoniery, niedługo jednak może się okazać, że to nie będzie tylko pytanie
– Znaleźliśmy się pod ścianą. Albo otworzymy się teraz albo już nigdy – tłumaczy Igor.
Jak mówi właścicielka Szafoniery, utrzymanie restauracji kosztuje ją w tej chwili 120 tysięcy złotych miesięcznie. – Dochody z dań na dowóz albo na wynos w żadnym stopniu tego nie pokrywają
– opowiada Jolanta. – To nie jest tak, że po zamknięciu gastronomii, z dnia na dzień klienci zaczęli masowo zamawiać posiłki. Inni też mają problemy, tracą pracę, mają mniej pieniędzy. Nie tylko my znaleźliśmy się w trudnym położeniu – dodaje restauratorka.
Jolanta Nowaczyk pokazuje pismo do ZUS w sprawie zwolnienia z opłacania składek. Na wniosek otrzymała decyzję odmowną. Powód? Zła kolejność podanych kodów działalności gospodarczej. – To nas dodatkowo dobija. Nie dość, że codziennie walczymy o przetrwanie, to państwo nam w żaden sposób nie pomaga – mówi Jolanta.
Restauratorka złożyła także wniosek o przyznanie środków z rządowej tarczy antykryzysowej. Od miesiąca nie otrzymała odpowiedzi. – Ta pomoc, nawet jeśli ją byśmy dostali, i tak nic nie zmieni – to są symboliczne kwoty. Rząd może sobie teraz tę „pomoc” wsadzić w nos. My chcemy po prostu uczciwie pracować. W tak dużym lokalu, jak nasz, nie będzie problemu z zachowaniem reżimu sanitarnego
– dodaje Jolanta.
Restauratorka czeka na decyzje rządu dotyczące luzowania dalszych obostrzeń. Jak mówi Igor Leński, dalsze funkcjonowanie lokalu bez dochodów to nie kwestia miesięcy a dni – Wtedy będzie trzeba zamknąć na stałe. Jedynym sposobem, by nie zbankrutować, może się okazać otwarcie restauracji
– mówi Igor.
– Jakby pan się czuł, gdyby z dnia na dzień ktoś kazał zamknąć coś, na co pracował pan pół życia? Jasne, że jestem zniesmaczona tym wszystkim – mówi właścicielka puszczykowskiej restauracji Lokomotywa, Julita Świergiel-Taisner. Restauratorka, by ratować swój lokal, bar zamieniła na sklep. Sprzedaje tam swoje wyroby w słoikach. – Dla ratowania dzieła życia człowiek robi wszystko – zapewnia Julita – Inaczej, moglibyśmy zamknąć Lokomotywę rok temu i się poddać, ale to nie w naszej naturze – zapewnia.
Restauratorka póki co nie ma w planach otwierania lokalu, pomimo obowiązujących obostrzeń. – Na ten moment cierpliwie czekamy. Jeszcze trochę damy radę, ale ciężko powiedzieć, ile to „trochę” potrwa
– mówi restauratorka. – Nie bierzemy pod uwagę zamknięcia Lokomotywy, ale nie wiemy, co się zdarzy: czy będzie kolejna fala zachorowań, czy nie, nie wiemy. Staramy się działać jak możemy – opowiada Julita.
Restauratorka przyznaje, że czuje się niesprawiedliwie potraktowana przez rząd. – Uważam, że to absurd, że są otwarte markety, gdzie ludzie wchodzą na siebie w kolejce do kasy, a restauracja, gdzie możemy zachować wszystkie środki ostrożności – pozostaje nadal zamknięta – ocenia. Jak zapewnia właścicielka Lokomotywy, stara się ona patrzeć w przyszłość z nadzieją – Staramy być optymistami, ale na ile tego optymizmu nam wystarczy, trudno powiedzieć – mówi.
Podobnie jak Szafonierze, dania na wynos i dowóz Lokomotywie w żadnym stopniu nie rekompensują ponoszonych strat. – Te zamówienia to jest kropla w morzu potrzeb. Nie możemy organizować przyjęć które były dla nas bardzo istotne – tłumaczy Julita Świergiel-Taisner.
Rząd nadal nie określił, kiedy restaurację dostaną zielone światło na swoją działalność.
Tagi: gastronomia, pandemia, Puszczykowo
Wasze komentarze (13)
To jest celowe wyniszczanie polskiej gospodarki. Otwarte centra handlowe, markety, muzea itp, a lokale gastronomiczne i siłownie które pokazały, że bardzo dobrze radzą sobie w reżimie sanitarnym już nie. Ja to widzę tak, że obcy kapitał, np.niemieccy restauratorzy przejmą te wszystkie bankrutujące lokale i nieruchomości za bezcen, na co mają ogromne środki z budżetu swojego kraju i będziemy tylko tanią siłą roboczą, napędzającą niemieckie biznesy.
Co mają niemieckie biznesy no naszej narodowej tarczy , narodowego lockdownu ,partyjnej dobrej zmiany.
Tak, to jest wyniszczanie polskiej gospodarki, ale raczej nie upatrywałbym tutaj jakiegoś głębszego planu. W ogóle posądzenie obecnej partii rządzącej o jakieś przebiegłe, sprytne planowanie jest nieco zabawne 🙂 Oni w wielu kwestiach działają całkowicie po omacku, są jak dzieci we mgle, potrafili przewalić na wybory które się nie odbyły 70 mln zł. Już teraz lecimy jako kraj na kredycie, a gdyby nie oszczędność poprzednich rządzących obecna recesja byłaby jeszcze większa. Owszem, PiS pewne sprawy potrafi sprytnie załatwić, ale upatrywanie w ich działaniach jakiejś maestrii… no błagam, szanujmy się 🙂
I tak, totalnie ich powaliło z tymi obostrzeniami. Strzelają nam wszystkim w stopę nawet tego nie widząc. Ale Kaczyński powiedział kiedyś, że jest w stanie poświęcić naszą gospodarkę dla swojej wizji państwa, więc o czym tu gadać…
Dodatkowo – kilka słodkich newsów: Wielkopolska dostanie o 1 mld euro mniej dofinansowań z funduszy europejskich (wszystko przez to, że zakwalifikowali nas do regionów już lepiej rozwiniętych) przez co zaczniemy tracić do pozostałych województw; oraz – niedawno ktoś zrobił fajne podsumowanie gdzie szły krajowe dofinansowania do samorządów – i tutaj niestety znowu – Wielkopolska jako jeden z najbardziej poszkodowanych regionów dostała najmniej pieniędzy, z tego prostego powodu że ludzie tutaj są bardziej pro-liberalni i nie głosowali na obecnie rządzącą formację. A to tylko aspekty gospodarcze które sprawiają że jako region popadamy w coraz większą stagnację. Szkoda gadać.
Owszem może przejąć, ale niemiecki przedsiębiorca, tylko „dobra zmiana” za bezcen. Tak jak chcą zrobić z hotelami za przysłowiową złotówkę czy bank.
Dokładnie, a efekt tego taki, że bogaci będą jeszcze bogatsi a biedni jeszcze biedniejsi. I nie zmienia się nic.
Czas najwyższy, ludzie chcą godnie żyć ,a nierząd chce ich pozbawić możliwości zarobku.
Restauracje są pozamykane w wielu krajach. Bardzo współczuję i rozumiem jakie ponoszą oni straty finansowe. Jednak gdy zostaną one otwarte to ryzyko zarażenia się w nich Covidem znacznie wzrośnie. Bo niby jak mają jeść w maseczkach.
Moi znajomi wykupili obiady z dowozem , dwudaniowe w cenie 13,00 na 2 tygodnie lub 12,00 na miesiąc ( dobra restauracja nie bar ). O godzinie 13.15 ze styropianką pracownik stoi w drzwiach. Czy puszczykowskie restauracje oferują obiady w takiej cenie? Byłam , widziałam , jadłam . W Puszczykowie za taki niebarowy obiad żądali by 25 zł. Właściciele nie narzekają na brak klientów , trzeba tylko chcieć , a nie narzekać.
A hotele to co? Mają łóżka na wynos wydawać?
Moi kochani restauratorzy, nie trzeba czekać na finansową tarczę covidową , trzeba główką ruszyć i rączki użyć tak jak inni , POLECAM : https://www.facebook.com/RestauracjaLizawka/ . Na takie obiadki za 12,50 zł z dowozem na pewno byliby chętni okoliczni seniorzy, a otwarte restauracje i tak raczej świecą pustkami.
A niby dlaczego restauratorzy mają się głowić?????????? Przecież robili to codziennie prowadząc dzialalność i płacąc podatki. Od czego jest Państwo i NIErząd? Tylko od upadlania myślących obywateli, zaspokajania niemyślących Dżesik i Sebiksów, KK, K….zji i Łojca Grzyba?
Rząd niby daje jakieś dotacje, ale pamiętajmy, że Urząd Miejski może np. nie pobierać opłat za koncesje na alkohol ( który, gdy lokal jest zamknięty to nie jest sprzedawany), może zwolnić z podatku od nieruchomości i gruntu lub go np. zmniejszyć o połowę. Jest wiele możliwości. Wszystko w rekach władzy samorządowej. Wystarczy wprowadzić odpowiednia uchwałę i pokazać, że można pomóc.
Wczoraj jakiś minister mówił ,że restauratorzy otrzymują nawet kwoty 160.000 zł. Nie sądzę ,żeby aż tyle stracili.