W Puszczykowie można było spróbować smaków z całego świata
W ubiegły weekend do Puszczykowa po raz pierwszy, na boisko piłkarskie przy ulicy Kościelnej, przyjechały food trucki. Można było spróbować chaczapuri, burito czy pad thai. Miłośnicy jedzenia mogli zaspokoić swój apetyt kuchnią między innymi indonezyjską, japońską czy meksykańską.
Food trucki, czyli jedzenie przygotowywane i podawane z furgonetki pojawia się na polskich ulicach od niedługiego czasu. – Wydaje mi się, że są one bardzo popularne, a przez ostatnie lata mocno rozwinęło się kilka lig food trucków. My jesteśmy jedną z nich – mówi Joanna, która serwuje gruzińskie dania.
Uliczne jedzenie kojarzone jest z niezdrowymi fast foodami, jednak jak podkreślą właściciele mobilnych restauracji, ważna jest jakość podawanych potraw. – Wydaje mi się, że nie słyszałam złych komentarzy na temat jakości jedzenia. Jest duży rozstrzał tego, co jest podawane – burito, słodkie rzeczy, „gruzin” – to nie wszystko jest takie niezdrowe – dodaje Joanna.
W przygotowanych przez organizatorów namiotach ze stołami i ławeczkami można było zjeść zakupione jedzenie. Dla fanów pikników nie zabrakło miejsca i wiele osób siedziało na kocach na trawie. – Zlot food trucków wydaje się ciekawą imprezą, bo można spróbować różnych smaków. W Puszczykowie rzadko dzieją się takie właśnie rzeczy i uważam, że warto przyjść, jak coś takiego się pojawi – opowiadają Igor i Jan.
– Myślę że jest bardzo ciekawie, w jednym miejscu znajduje się wiele różnych możliwości, więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie – podkreśla Julia. Próbowałam chaczapuri z gruzińskiego foodtrucka, było bardzo dobre. Jeśli kolejne takie wydarzenie odbędzie się w przyszłości, to na pewno się wybiorę – zapewnia.
Dla najmłodszych warsztaty i animacje przygotowała grupa Danimatoring, a dla starszych uczestników imprezy szukających kulturalnych aspektów zagrała grupa Trio Mariachi.
Tagi: gastronomia, Puszczykowo
Wasze komentarze (2)
Kiedyś (czytaj z >5 lat temu) foodtrucki to było coś. Można było skosztować potraw których nie można było zjeść nigdzie indziej. No i cena była sensowna jak na tego typu jedzenie. Co więcej, foodtrucki można było spotkać w różnych miejscach miasta. Niestety, odkąd pojawiły się „zloty” foodtrucków nie ma już w stałych miejscach. To są foodtrucki zlotowe – pojawiaja się tylko na nich. Ceny urwały się z kosmosu (w szczególności jeśli patrzeć na wielkość porcji), a jakość ogólnie (nie licząc wyjątków) jest tragiczna. Przykłady? Choćby na tym „zlocie” cena za rolki sushi była taka, że wolałem pojechać do Łęczycy na normalne sushi – cena podobna – jakość bez porównania. Kuchnia gruzińska – porównując z licznymi piekarniami – ceny też z kosmosu – chociaż tutaj cena w miarę podobna. Tak więc, teraz to już foodtrucki są nimi tylko z nazwy – nie mają nic z tego czym były i z czego wyewoluowały.
PS. Pominę że około godziny 14 w większości z nich była „przerwa” w zamówieniach bo zabrakło im towaru :/ I średni czas oczekiwania na zamówienie to było coś około godziny. Tragedia.
Mam podobne odczucia. Dobrego jedzenia z foodtrucka ze świecą szukać. A ceny jak z kosmosu.