„Będzie szaleństwo”. Ceny drewna opałowego ponad 40 procent w górę i rosną
Wielkimi krokami zbliża się sezon grzewczy. Mimo rosnących cen, mieszkańcy wykupują i magazynują drewno na zimę. Czy, tak jak w przypadku węgla, będziemy zmagać się z jego brakami? O szczegóły zapytaliśmy przedstawicieli jednej z lokalnych firm zajmującej się sprzedażą i wycinką drzew oraz leśniczych z Nadleśnictwa Konstantynowo.
Polska jest czwartym w Europie krajem pod względem wielkości zasobów drewna. Niestety, jest ono w nadmiarze sprzedawane poza granice kraju, a na polskim rynku drewna brakuje. – Czasy taniego drewna się skończyły. W niektórych regionach toczy się prawdziwa wojna o ten surowiec – powiedział w Sejmie wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka.
Czy grozi nam niedobór drewna opałowego i kominkowego?
Podobnie jak cukru, ceny drewna w Polsce poszybowały w górę w zawrotnym tempie. Czy, tak jak w przypadku sacharozy, mamy do czynienia ze sztucznie nakręconą paniką? O ile bez cukru można żyć, o tyle niedobór drewna opałowego (coraz trudniej kupić też drewno konstrukcyjne) może oznaczać dalej idące konsekwencje. Dodając braki i szalejące ceny węgla, rosnące ceny gazu i innych paliw, sezon grzewczy (nie) zapowiada się gorący.
– Wszystkie gatunki drewna opałowego podskoczyły o 40 procent w górę – wylicza wzrost cen drewna w stosunku do ubiegłego, 2021 roku Waldemar, pracownik jednej z firm zajmujących się wycinką i sprzedażą drewna. A ceny surowca systematycznie rosną już od ponad dwóch lat. I nic nie zapowiada, że ceny zaczną się stabilizować. – Będzie szaleństwo – prognozuje pracownik. – Od połowy września, ceny najprawdopodobniej będą jeszcze wyższe, w związku ze zwiększonym zapotrzebowaniem, wyższymi kosztami pozyskiwania oraz zbliżającym się sezonem zimowym – dodaje Waldemar.
Jak kształtują się ceny i dostępność? – Drewno sprzedajemy praktycznie od ręki. Co nacięte i narąbane od razu wyjeżdża do klienta – mówi Waldemar. – Przy rosnących kosztach pozostałych paliw (co wiąże się też z kosztami pozyskiwania drewna) i ich brakach, popyt na surowiec obecnie przewyższa podaż. A to oznacza wyższą cenę. Do tego należy dodać, że drewno opałowe, aby można było nim efektywnie palić, potrzebuje minimum dwóch lat sezonowania. Korzystając z suszarni, proces ten można znacznie skrócić, jednak ma to wpływ na jeszcze wyższą cenę surowca – wyjaśnia pracownik.
– Wraz ze zmniejszeniem wilgotności wzrasta kaloryczność drewna oraz jakość jego spalania. Należy więc zaopatrywać się w nie z dużym wyprzedzeniem lub wybrać droższe drewno sezonowane. A to niestety nie zawsze jest możliwe – dodaje. Aby móc efektywnie wykorzystać drewno kominkowe i opałowe, należy więc zaopatrywać się w nie co najmniej z dwuletnim wyprzedzeniem – kończy pracownik.
W Polskich Nadleśnictwach też zdarzają się braki i obowiązują limity sprzedaży drewna. W związku z sygnałami od naszych czytelników, zwróciliśmy się do Nadleśnictwa Konstantynowo, działającego w naszym regionie z pytaniem o dostępność drewna, przeznaczonego na sprzedaż dla odbiorców indywidualnych.
– Sygnalizowane braki w dostępie do drewna opałowego w nadleśnictwach mogą wynikać z gwałtownego wzrostu zainteresowania tym produktem w roku 2022 – wyjaśnia Wojciech Fabisiak z Nadleśnictwa Konstantynowo.
– W Nadleśnictwie Konstantynowo od wielu lat obserwowaliśmy spadek zapotrzebowania na drewno opałowe, bieżący rok zmienił tę sytuację. Pula oferty drewna opałowego jest ograniczona i wynika z planowanych prac gospodarczych w danym roku – tłumaczy Wojciech Fabisiak. – Chciałbym zaznaczyć, że drewno do celów opałowych to produkt, który pojawia się do sprzedaży przy okazji prowadzonych prac gospodarczych – zwraca uwagę Fabisiak. – Nie jest celem samym w sobie. Są to najczęściej gałęzie lub pnie drzew, które nie nadają się do produkcji w przemyśle drzewnym. W Lasach Państwowych nie sprzedajemy drewna opałowego na zasadzie magazynu. W Nadleśnictwie Konstantynowo nie obowiązują żadne limity na sprzedaż drewna do celów opałowych, a jedynym ograniczeniem jest dostępność surowca, który pojawia się systematycznie partiami w trakcie prowadzenia prac gospodarczych. Co do zasady, drewno opałowe przeznaczone do sprzedaży detalicznej na terenie Nadleśnictwa Konstantynowo ma trafiać do indywidualnych odbiorców – informuje leśniczy.
W ostatnim czasie, na popularności zyskuje tzw. chrust, który może zostać wykorzystywany jako opał. Informację, jakich dostarczają nam rządzący, i tym razem wzbudzają w nas wątpliwości. Czy w tym przypadku obowiązują limity, wyjaśnia leśniczy.
– Określenie „chrust”, które często pojawia się ostatnio w mediach w kontekście drewna opałowego, nie odnosi się do oferty proponowanej klientom indywidualnym przez Lasy Państwowe – wyjaśnia Fabisiak. – Tak naprawdę to drewno małowymiarowe oznaczone w cennikach drewna symbolem M2 (gałęzie, cienkie pnie), sprzedawane detalicznie lokalnym mieszkańcom na zasadach samowyrobu. Nabywcy sami zbierają i układają gałęzie na wyznaczonym przez leśniczego do tego obszarze lasu, zebrane drewno jest ewidencjonowane i sprzedawane – dodaje. – Nie jest to jakaś nowa praktyka, od bardzo dawna Lasy Państwowe umożliwiają taką formę nabycia drewna opałowego przez mieszkańców okolicznych miejscowości. Niefortunnie zostało to skojarzone ze zbieraniem chrustu, czyli gromadzeniem przypadkowych gałęzi gdziekolwiek – tłumaczy leśniczy.
Podstawowym sortymentem sprzedawanym w Nadleśnictwie Konstantynowo jest drewno opałowe. Jako drewno do kominka używa się najczęściej drewno opałowe liściaste, jednak jego dostępność w warunkach Nadleśnictwa Konstantynowo jest mocno ograniczona z powodu niewielkich ilości, które Nadleśnictwo pozyskuje w ciągu roku (wykonywane są cięcia głównie w drzewostanach iglastych). Dostępność również zależy od tego czy w danym leśnictwie są aktualnie prowadzone prace pozyskania drewna. Najbardziej aktualne informacje na temat dostępności drewna opałowego można uzyskać u miejscowego leśniczego lub w biurze nadleśnictwa.
Wasze komentarze (7)
Jestem ciekaw kiedy Nasze władze przestaną pudrować rzeczywistość i zaczną przygotowywać społeczeństwo na braki w dostawach prądu (blackout), problemy z ogrzewaniem.
Czas zejść na ziemie i przestać udawać. I albo się przygotować albo udawać ze będzie ok
Czeremchę niech wycinają . Gatunek inwazyjny zaśmiecajacy lasy…
Jakie 40%? W marcu w jednym z mosińskich składów zapłaciłem za buk 270zł/mp, choć w poprzednich latach płaciłem 220-250zł. Dzisiaj w tym samym składzie 1mp kosztuje 650zł, a sezonowane 900zł. Rozumiem wzrost cen paliwa, zrozumiałbym podniesienie ceny o wspomniane w artykule 40%, ale podniesienie jej ponad 2x i tylko dlatego, że popyt jest większy to jawne sk******.
Koszty paliwa, pracownicy, polski ład, inflacja. Klapki na oczach?
Kwoty są, i to nie zawsze kupisz, nawet za takie pieniądze. Z tego co widzę, to jest nawet gorzej niż napisałeś.
Zapytaj pracowników w składzie, czy przez ostatni rok dostali podwyżkę choćby o wspomniane 40%. Paliwo pół roku temu kosztowało 7-8zł, teraz 6,30. Jedyny logiczny argument, który tłumaczy podwyżkę o ponad 200% to drastyczny wzrost cen węgla i gazu napędzający popyt m. in. na drewno. Klapek na oczach nie mam, rozumiem, że w obecnej sytuacji ceny muszą wzrosnąć. Gdyby to było omawiane 40%, to bez mrugnięcia okiem zapłaciłbym ile trzeba. Natomiast w tym przypadku uważam, że aż taki wzrost jest tym, co napisałem wcześniej.
Jest popyt, jest podaż. Wolny rynek. Popytaj przedsiębiorców, i ile im koszty wzrosły, zwłaszcza ZUS. Suma sumarum ceny są jakie są. Jak spadnie sprzedaż, to i ceny się unormują ale na bym nie liczył. To co napisałeś to też jest dodatkowy czynnik. Jak czytam w artykule, to i w Lasach Państwowych wszystko schodzi.