Odwołano licytację zabytkowego młyna przy ulicy Kolejowej w Mosinie
Planowana na dzisiaj (24 listopada 2023 r.) licytacja budynku dawnego młyna przy ulicy Kolejowej w Mosinie została odwołana z powodu braku ofert. Młyn, który jest obecnie własnością Skarbu Państwa i zarządzany przez starostę poznańskiego, nie znalazł nowego nabywcy.
Cena wywoławcza za ten historyczny obiekt wynosiła 850 tysięcy złotych. Jednakże, do urzędu starostwa, które jest właścicielem obiektu nie wpłynęło żadne wadium, co skutkowało odwołaniem dzisiejszej licytacji. Rzeczniczka prasowa starosty poznańskiego, Katarzyna Wozińska-Gracz, poinformowała, że przetarg w formie licytacji ma zostać powtórzony w przyszłym roku.
Przyczyną może być z pewnością fakt, że młyn jest obiektem wpisanym do gminnej i wojewódzkiej ewidencji zabytków. Każda inwestycja w tym miejscu będzie wymagać zatwierdzenia konserwatora zabytków, co może odstraszać potencjalnych nabywców. Ochronie podlegają elementy takie jak drewniana konstrukcja ścian, elewacje czy otwory po oryginalnych oknach, co znacznie komplikuje proces renowacji. Obecnie znajduje się w coraz gorszym stanie, co również może być jednym z powodów braku zainteresowania ze strony potencjalnych inwestorów.
Budynek, wzniesiony na przełomie XIX i XX wieku, był kiedyś parowym młynem, później przekształcony na wytwórnię pasz dla zwierząt. W jego obrębie powstał także dom mieszkalny. W roku 1939, właściciel młyna Jan Frąckowiak, znalazł się wśród 15 obywateli rozstrzelanych 20 października na rynku w Mosinie przez niemieckich okupantów..
Czy warto zainwestować w ten zrujnowany młyn? To pytanie pozostaje otwarte, ale jedno jest pewne – nowy nabywca będzie musiał sprostać nie tylko finansowym wyzwaniom, ale także zadaniom związanym z ochroną dziedzictwa historycznego i kulturowego. Warto śledzić losy tego unikatowego obiektu, który kryje w sobie wiele tajemnic i potencjału.
Więcej o młynie pisaliśmy na naszych łamach w 2021 roku: Młyn, który niszczeje. Co dalej z zabytkowym kompleksem przy ulicy Kolejowej?
Historię mieszkańców budynku na rogu ulicy Kolejowej i Śremskiej przedstawiła na naszych łamach prof. UAM dr hab. Ewa Chudzińska: „Zamknęła się historia najstarszych mieszkańców i potomków rozstrzelanego patrioty”
Tagi: inwestycje, rewitalizacja, Starostwo Powiatowe w Poznaniu, zabytki
Wasze komentarze (15)
Najczęściej takie obiekty po zakupie ulegają pozarowi. I po nim kupujący dokunuje rozbiórki i dalej wiadomo. Widziałem kilka takich akcji.
Może to być kusząca opcja, lokalizacja to praktycznie centrum miasta. Na działalność jak znalazł, chociaż jakby ktoś pokusił się o założenie np. restauracji w takim odnowionym młynie to myślę, że mógłby to być strzał w dziesiątkę.
No to spoko – czytałeś chociaż warunki konserwatora dla tego obiektu? Ja tak, szczerze, nie widzę, tego. Wkład w odnowienie obiektu zgodnie z wymogami to kilkadziesiąt milionów złotych – nawet jakby uwzględnić dotację „zabytkową” to i tak idzie to w grube miliony. Obiekt fajny i na knajpe i lofty i ew pow biurową… Ale nie w Mosinie! Brak turystów, brak sensownego ruchu konsumentów, brak nowych firm -> typowa sypialnia. W tym momencie ktoś musiałby być albo szalony, albo mieć mocno za dużo pieniędzy żeby się za to zabrać.
Oczywiscie – wszedze spisek
Dziwne że Pinokio nie kupił 😉
Ja złotóweczke bym dał.
Tutaj jest problem z idiotycznymi wymaganiami konserwatora zabytków.Więc obiekt niszczeje od lat.
faktycznie – lepiej wyburzyć i postawić szeregowce ze stempla… :/
[Komentarz ukryty, zawierał treści: wulgarne i powszechnie uważane za obelżywe (red.)].
Jakim cudem mogłem dać kciuk w górę w komentarzu „wulgarnym obraźliwym”?
To jest władnie polityka naszego państwa wobec zabytków. Lepiej, żeby się rozsypało, niż zostało naprawione wbrew życzeniom jakiegoś architektonicznego psychopaty.
W przypadku własności prywatnej wytyczne konserwatora powinny być wyłącznie wskazówką odnośnie kształtu rewitalizacji, której realizacja umożliwiała uzyskanie dotacji, czy dofinansowań na prowadzone prace.
Inaczej sprawa wygląda, gdy właścicielem jest Skarb Państwa. Dlaczego Minister Kultury nie wyremontuje wg swoich absurdalnych urzędniczych standardów, tylko szuka frajera, który włoży prywatne pieniądze na realizację jego zachcianek i odwalenie roboty za niego? Póki właścicielem zabytku jest SP, to nie trzeba go ratować, ale jak tylko kupi go prywatny kapitał, to od razu można kroić.
Jakie gmina i lokalna społeczność ma kulturowe korzyści z rozpadających się, stwarzających niebezpieczeństwo zabytków? Z roku na rok koszty rewitalizacji rosną, o chętnych na zakup coraz trudniej, ale dla zasady konserwator nie ustąpi.
Masz sto procent racji!
Dokładnie tak. Będziemy patrzeć przez kolejne lata na rozpadający się budynek. Postoi kolejną dekadę i pójdzie do wyburzenia. A nie moznaby sprzedać w przystępnej cenie, i tak jak mówisz – obowiązek zachowania kształtu, formy i wykończenia bryły. A reszta – róbta co chceta. A nie szkaradziejstwo w centrum miasta.
Dlaczego nasze miasto nie kupiło tego budynku i wraz z sasiadujaca nieruchomoscia nie doprowadziło do spektakularnego remontu i pokazania Mosiny w dobrym swietle ?
Ale by niektórzy mieli radochę – tyle ujadania na włodarzy miasta by było. Zabawa na kilka lat, do tego conajmniej jedno referendum o odwołanie, a Kasprowicze i inny to by chyba namiot pod obiektem postawili żeby tylko być na „bierząco” z obsmarowywaniem niegospodarności 🙂 :>
Miasto nie musiało młyna kupować,powiat mógł tą ruinę nieodpłatnie przekazać.Tylko po co? Konserwator zabytków zawsze w pakiecie.