Oprysk w Krośnie – zagrożenie dla ludzi i zwierząt?
Na mosińskiej grupie dyskusyjnej jedna z mieszkanek opublikowała wczoraj zdjęcie pracowników wykonujących oprysk w Krośnie przy ulicy Olszynkowej i Piaskowej. – Ostrzeżenie w tym momencie przede wszystkim dla właścicieli psów. Teren nie został odpowiednio wygrodzony, ani oznakowany – informuje mieszkanka. Czy to faktycznie stanowi zagrożenie?
Wśród mieszkańców rozgorzała dyskusja na temat słuszności wykonywanego oprysku, a także jego ewentualnego wpływu na ludzi, psy i… pszczoły: na terenie Rio Grande znajdują się bowiem ule lokalnego producenta Miodów Suszka. – Skoro robią to w miejscach publicznych i w dzień, gdzie dużo ludzi, to pewnie dla ludzi jest to nieszkodliwe, chyba ktoś nad tym czuwa – pisze pani Irena.
Mieszkanka, która zaniepokoiła się wykonywanym opryskiem, poinformowała, że w referacie mienia komunalnego Urzędu Miejskiego w Mosinie uzyskała informację, że wykonywany był preparatem Agrosar 360 SL (glifosat). Użycie tego konkretnego specyfiku potwierdziła nam Joanna Nowaczyk z mosińskiego magistratu: – Opryski wykonane zostały w celu zwalczania chwastów rosnących w zieleni drogowej w ciągu ul. Olszynkowej w Krośnie. Do oprysków użyto preparatu Agrosar 360 SL, a wykonał je Zakład Usług Komunalnych Sp. z o.o. w Mosinie na podstawie umowy zawartej z Gminą Mosina na usługę bieżącego utrzymania zieleni miejskiej – potwierdza Joanna Nowaczyk. – W umowie tej, Gmina Mosina nie wskazuje wykonawcy tej usługi zabiegów agrotechnicznych do zastosowania w celu usunięcia chwastów – podkreśla.
Z drugiej strony pojawiły się też komentarze bagatelizujące sprawę. – Wielki hałas robicie, bo zobaczyliście, jakbyście nie widzieli, hałasu by nie było, a dzieci, psy, czy pszczoły i inne stwory miały by to gdzieś jak do tej pory… – pisze pani Sandra. – Nagle sami ekolodzy się znaleźli, a jakby swój ogród mieli, to najlepiej Randap przeciwko chwastom by do ręki wzięli – dodaje.
Glifosat jest powszechnie stosowanym herbicydem, który może mieć negatywny wpływ na pszczoły i inne owady zapylające. Według badań przeprowadzonych przez naukowców z University of Texas, związek ten może zaburzać funkcje poznawcze u pszczół miodnych, takie jak orientacja w terenie i zdolność do zapamiętywania informacji. Badania wykazały również, że glifosat może wpływać na mikrobiom pszczół, co może osłabić ich układ odpornościowy i zwiększyć podatność na choroby. Ponadto, glifosat może wpływać na jakość pokarmu dla pszczół, ponieważ może zanieczyszczać pyłki kwiatowe i nektar.. Wpływ glifosatu na pszczoły jest szczególnie ważny ze względu na ich rolę w zapylaniu roślin i produkcji żywności. Dlatego też, ochrona pszczół i innych owadów zapylających jest kluczowa dla zachowania różnorodności biologicznej i zrównoważonej produkcji rolnej (źródło:agrobiznes.pl, wolnemedia.net, rmf24.pl)
Tagi: Krosno, Urząd Miejski w Mosinie
Wasze komentarze (22)
Dziś rano znów robili oprysk, ale na ul. Nektarowej.
Glifosat w mieście, które swego czasu reklamowało się jako „zielona gmina”, brawo.
Nic tylko pogratulować świadomości urzędnikom, ZUKowi i mieszkańcom, którzy piszą komentarze „używam na działce, nie taki straszny, jak o nim piszą”.
Gratuluję,bo ten Agrosar jest dla użytkowników profesjonalnych,a zabiegi mogą być wykonywane tylko przez
przeszkolonych ludzi.Niech pani napisze kto sprzedał środek i jakie szkolenie pani ukończyła.
@karp, myślę że w wypowiedzi Mieszkanki nie chodziło konkretnie o środek Agrosar, a o środki z glifosatem – jest całe mnóstwo preparatów zarejestrowanych do tzw. „zastosowań amatorskich”, do których żadnych szkoleń nie trzeba przechodzić ;) I dla jasności – w kwestii stężenia substancji czynnej to są na ogół takie same środki jak do zastosowań profesjonalnych, różnica jest tylko w wielkości opakowania.
A co nato Kujawska powie może wyślę detektywa aby sprawdził co to jest
” Do oprysków użyto preparatu Agrosar 360 SL, a wykonał je Zakład Usług Komunalnych Sp. z o.o. w Mosinie na podstawie umowy zawartej z Gminą Mosina na usługę bieżącego utrzymania zieleni miejskiej – potwierdza Joanna Nowaczyk. – W umowie tej, Gmina Mosina nie wskazuje wykonawcy tej usługi zabiegów agrotechnicznych do zastosowania w celu usunięcia chwastów – podkreśla.”
Od was można się wiele nauczyć.Do tej pory myślałem,że
umowa musi mieć dwie strony,w tym przypadku zleceniodawcę oraz zleceniobiorcę.Teraz świat już nie będzie taki sam,bo okazuje się,że wskazanie zleceniobiorcy nie jest konieczne.Tylko skąd ZUK wiedział,że to on ma pryskać?
Co do samego oprysku,to w Krośnie mieszka „bezpieczeństwo jest najważniejsze”.On o was zadba.
@karp – nie ukończyłam żadnego szkolenia i nie używam takich środków w swoim ogrodzie. Za bardzo szanuję przyrodę i swoje zdrowie. Twoja odpowiedź na mój komentarz to chyba brak czytania ze zrozumieniem.
Każde chemiczne zwalczanie roślinności to barbarzyństwo dla zdrowia ludzi zwierząt i życia przyrody. Komuś chwasty przeszkadzały a ujemne skutki dla człowieka już nie. Jezu, co trzeba mieć w głowie żeby w mieście używać takiej chemii? Ciekawe czy pomysłodawca zgodziłby się aby na jego ogrodzie zrobić oprysk? A jeśli twierdzi, że jest nieszkodliwy dla człowieka to niech wypije filiżankę z tym środkiem.
Ważne jest,by pracownicy ZUK ukończyli odpowiednie szkolenie,bo inaczej mogą zrobić krzywdę sobie i innym.
Wydaje mi się,że informacja o opryskach by się przydała.
Nie przesądzam,że tu złamano prawo,ale zakładom komunalnym zdarzają się opryskowe kuchy,bo nikt od nich nic nie wymaga.
https://naostro.info/czy-zaklad-uslug-miejskich-stosujac-opryski-w-przestrzeni-publicznej-narazil-zdrowie-ostrowczan-kontrola-wiorin-wykazala-nieprawidlowosci/
Jak zwykle jest mowa o jakiejś umowie pomiędzy gminą
a ZUK-iem i nikt nie tłumaczy dlaczego nie było wcześniej ogłoszenia o zamiarze zawarcia umowy,zgodnie
z art.216 PZP.Dlatego też odważę się postawić dolara przeciwko orzechom,że umowy Mosina-ZUK są lipne.
Jeśli jest na sali jakiś pszczelarz,to proszę o zaniesienie kaganka oświaty do kadry zarządzającej ZUK
w temacie godzin w jakich robi się opryski.
Ja już się trochę przedźwigałem.To te same gagatki,które każą podwładnym sadzić drzewa w grudniu.
Opryski, bez względu na rodzaj stosowanego preparatu, należy wykonywać wieczorem, po oblocie pszczół. Dotyczy to zarówno herbicydów, fungicydów, insektycydów, jak i pozostałych środków ochrony roślin. Poranne godziny mogą być niewystarczającym okresem na wykonanie zabiegu oprysku.
(dlaroslin.pl)
Teraz tak jest i informacja o konieczności wykonania oprysku po wieczornym oblocie pszczół wpisywana jest przez MRiRW do etykiety niezależnie od typu preparatu. Ale w przypadku środka Agrosar 360 SL nie ma nic na ten temat, więc wykonanie oprysku w środku dnia jest – niestety – zgodne z informacjami w etykiecie i w związku z tym zgodne z prawem :(
Inna sprawa to wiatr, który wiał w tym czasie w naszej okolicy i wg mnie był zdecydowanie zbyt silny na wykonywanie jakichkolwiek oprysków, bo sprzyjał intensywnemu znoszeniu cieczy roboczej na sąsiadujące tereny. Ale to tylko dowodzi, że osoby wykonujące oprysk mogły nie mieć odpowiedniego przeszkolenia.
Chyba,że jakiś kieruś z ZUK postanowi inaczej.Może przenieść oblot pszczół na godziny nocne i wtedy nie ma przeszkód.
Zajrzałem do Ustawy o środkach ochrony roślin.Ochrona pszczół nie jest niestety zagwarantowana ustawą.Przynajmniej nie wprost.Profesjonalny użytkownik powinien prowadzić odpowiednią dokumentację.Przyjrzałem się strojom ochronnym stosowanym przez profesjonalnych użytkowników,a ci panowie ze zdjęcia są raczej ubrani jak
do wywożenia śmieci.Nie wyglądają na przeszkolonych pracowników profesjonalnego użytkownika środków ochrony roślin.
https://www.dionp.pl/profesjonalny-a-nieprofesjonalny-uzytkownik-srodkow-ochrony-roslin/
@karp Ochrona pszczół jest – przynajmniej w teorii – zagwarantowana oceną ryzyka, wymaganą dla każdego środka ochrony roślin i przeprowadzaną zgodnie z obowiązującymi wytycznymi (obecnie SANCO 10329/2002 rev 2 final, w najbliższym czasie zostanie zastąpiona znowelizowaną wytyczną EFSA dla pszczół), w oparciu o wyniki badań wymienione w Rozporządzeniach Komisji (UE) nr 283/2013 i 284/2013. Jeśli ocena wykaże dopuszczalne ryzyko dla pszczół, nie ma obowiązku wprowadzania do etykiety żadnych dodatkowych zapisów w tym zakresie. Jedyną dodatkową ochroną jest zachowanie co najmniej 20 m odległości od pasiek, co wynika z Rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 31 marca 2014 (Dz. U. 2014, poz. 516).
W kwestii ochrony ludzi nie dochowano należytej staranności, gdyż nie została podana żadna informacja o wykonywanym oprysku, a w etykiecie wyraźnie napisane jest, że w przypadku stosowania wzdłuż płotów, ogrodzeń i żywopłotów należy unikać chodzenia po opryskiwanym terenie. W związku z tym teren, gdzie stosowano środek powinien zostać wyraźnie oznaczony i ogrodzony taśmą, żeby nikt tam nie wchodził i nie wpuszczał np. psów podczas spaceru. Noc w tym zakresie nie zrobiono przez co osoby postronne zostały potencjalnie narażone. Chociaż tyle, że zastosowano coś w rodzaju ekranu w celu zabezpieczenia żywopłotu, co stanowiło dodatkową ochronę przed znoszeniem środka dalej.
Kończąc temat proponuję w każdą sobotę wszyscy ekolodzy haczki do rąk,cała rodzina idzie wyrywać chwasty. O kurcze soboty już nie ma w kalendarzu.
Skalar – medialna propaganda najlepiej wygląda w tygodniu bo jest więcej wyświetleń na insta przy czym można sobie zrobić fotkę przy zielniku w godzinach pracy urzędu. A wolontariat w sobotę? Nie ma interesu, nie ma czasu…
W Luboniu mówimy na przyrząd ekologiczny do usuwania chwastów min.z chodnika-dziabka i go używamy zamiast oprysku,choć nie wszyscy.
@galla
Jestem rozczarowany ustawodawcą,bo uważam,że byłoby lepiej gdyby zakaz oprysków w czasie oblotu pszczół był zapisany w ustawie.Rolnicy mają tendencję do przegięć w tej materii.
Dyskusyjne jest czy ten środek powinien być tam stosowany.Produkt ma wyraźny zakaz stosowania :
Środka ochrony roślin Agrosar 360 SL nie stosować w parkach i ogrodach publicznych, na
terenach sportowych, rekreacyjnych, szkół, przedszkoli, żłobków oraz placówek opieki
zdrowotnej. Ten zakaz zapewne wynika z potencjalnego zagrożenia dla zdrowia ludzi i zwierząt.
@karp Stosowanie w uzdrowiskach, szkołach, przedszkolach czy placówkach opieki zdrowotnej rządzi się innymi prawami i zakaz stosowania w tych miejscach może wynikać z odrębnych przepisów prawa. W przypadku parków, terenów rekreacyjnych i sportowych może chodzić o to, że glifosat jest herbicydem totalnym, więc jego stosowanie mogłoby zniszczyć roślinność, która jest istotną częścią tych terenów. Do tego w większości są to tereny otwarte i trudno byłoby np. zamknąć cały park na kilkanaście godzin po wykonaniu oprysku, a generalnie po jakichkolwiek tego typu zabiegach jest to, że na opryskany teren nie wolno wchodzić – czasem do wyschnięcia cieczy roboczej, czasem przez kilka lub kilkanaście godzin.
Możliwe też, że tego typu tereny nie zostały ujęte w przeprowadzonej ocenie (zarówno w zakresie toksykologii, jak i ekotoksykologii), więc wprowadzono zapis prewencyjny, zwłaszcza że jednym z zastosowań są ogrody, działki, tereny wokół domu itp., co niektórzy mogliby chcieć interpretować nieco szerzej i przełożyć na zastosowanie w np. parkach do usuwania chwastów w alejkach. Ale wiem, że są (a przynajmniej były) jakieś środki z glifosatem zarejestrowane do stosowania na terenach rekreacyjnych, więc możliwe że tu po prostu producent nie włączył tych zastosowań do składanego wniosku.
Zgadzam się, że zapis dotyczący stosowania po wieczornym oblocie pszczół powinien być obligatoryjny i wynikać wprost z przepisów prawa, nawet jeśli ocena nie wskazuje na ryzyko dla pszczół. Może w nowelizacji ustawy to się znajdzie, pytanie tylko kiedy to nastąpi…
Czyli co, dobrze że zrobili oprysk czy nie dobrze?
Czy jest taki oprysk na źle zaparkowane samochody na chodniku i na ich kierowców? Trzeba nim spryskać cała Mosinę. Najlepiej z samoloty typu kukuryźnik.