Weronika Zwierzchowska | poniedziałek, 9 paź, 2023 |

Para buch, mięśnie w ruch!

Mosińska Kolej Drezynowa obchodziła w sierpniu swoje 10 – lecie. Niestety, aktualnie jej działalność została zawieszona. Opiekunowie linii starają się, by w przyszłym sezonie mogła pełną… siłą mięśni dalej cieszyć turystów.

Linia kolejowa nr 361 na Osową Górę została zbudowana w 1912 roku, kiedy Puszczykowo i Ludwikowo były kurortami uzdrowiskowymi. Turyści, żeby móc odwiedzać te miejscowości potrzebowali dojazdu. W okresie letnim była to najbardziej uczęszczana linia kolejowa w województwie poznańskim. Przyjeżdżały tu pociągi z Dworca Letniego w Poznaniu. Atrakcją turystyczną latem były jeziora na terenie dzisiejszego Wielkopolskiego Parku Narodowego, a zimą wyciąg narciarski. Po elektryfikacji linii kolejowej w latach 70. korzystali z niej głównie mieszkańcy. W sezonie letnim atrakcyjnie turystyczny teren sprawił, że w ciągu dnia pociąg kursował nawet 7 razy. Ruch pociągów na tej trasie zakończył się 1 października 1999 roku. Od tego czasu torowisko i budynki zaczęły niszczeć. W 2013 roku linia nr 361 znów stała się przejezdna. Otwarta została Mosińska Kolej Drezynowa, dojeżdżająca do Osowej Góry.

Mateusz Krześlak, jest zaangażowany w działalność Mosińskiej Kolei Drezynowej od 2014 roku. Jako pasjonat kolei wspiera panią Marię Stachowiak-Krzyżaniak w funkcjonowaniu MKD.

– Pasjonatem kolei jestem od dziecka. Zawsze interesowały mnie tory, lokomotywy i wagony. Niestety moje życie nie potoczyło się tak, jak wielu innych chłopaków i nie mogłem pracować na kolei przez mój wzrok. Dowiedziałem się od znajomych, którzy wiedzieli, że interesuję się pociągami o nowej inicjatywie na Osowej Górze. Na początku 2014 roku pojechałem zobaczyć co się tam dzieje. Tory były już przejezdne – odkrzaczone i odchwaszczone. W kwietniu 2014 umówiłem się z panią Marią, jako zarządcą na wycieczkę ze znajomymi. Bardzo nam się podobało i spytaliśmy czy możemy pomóc. W maju umówiliśmy się, że przytniemy krzewy wrastające na tory, przeczyścimy przejazdy kolejowe i wykonamy prace pomocnicze, które wymagają nakładu sił, ale nie przeszkadzają w ruchu kolejowym – opowiada pan Mateusz.

Co z przyszłością Mosińskiej Kolei Drezynowej?
Zawieszenie działalności Mosińskiej Kolei Drezynowej zmartwiło wiele osób, nie tylko turystów. Na stronie internetowej naszedrezyny.pl na bieżąco będą pojawiały się informacje o możliwości wsparcia inicjatywy. Prace będą podzielone na etapy, ze względu na wysoki koszt remontu.

– W pierwszej kolejności trzeba uzupełnić ubytki tzw. łubki szynowe. To są łączenia między dwoma sekcjami szyny. W niektórych miejscach są niestety rozkradzione i powoduje to, że tor może się rozejść. Drezyna nie jest tak ciężkim pojazdem, żeby mogło to się stać pod jej kołami, ale roślinność i pogoda płata figle, dlatego wolimy dmuchać na zimne. Łącza, kiedy się rozchodzą powodują uskok i cierpi na tym drezyna. Można to porównać do podjeżdżania rowerem pod wysoki krawężnik – tłumaczy pasjonat kolei.

Mosińska Kolej Drezynowa na pewno wróci na tory, właścicielka i jej współpracownicy liczą, że stanie się to jak najszybciej. W inicjatywę zaangażowane są w sumie 24 osoby. Spędzają one swój wolny czas na torach lub zdalnie nagrywając filmy promocyjne lub przygotowując grafiki.

– Od czasu do czasu słyszymy pytania od turystów kiedy ostatni raz robiliśmy cięcie, bo na trasie wystaje gałąź. Jak policzymy to w sezonie zwykle są 3 cięcia. Na początku sezonu, po 3 miesiącach i jeszcze przed końcem sezonu wykonujemy ostatnie cięcie. Najważniejszą sprawą jest, żeby rośliny utrzymać poza torami. Ponadto czyścimy przejazdy kolejowe, żeby swobodnie można było przejechać. Ważne jest utrzymanie peronów w czystości – pozamiatanie, przycięcie gałęzi. Wiosną przy Pożegowie pięknie kwitną mirabelki, ale jeśli owoce latem nie zostaną zebrane, spadają na peron i robi się spory bałagan. Zajmujemy się też serwisowaniem sprzętu, kiedy zatrze się siodełko i nie można go regulować albo kiedy łańcuch się rozciągnie, to dzwonimy do ślusarza – wylicza pan Mateusz.

Mosińska drezyna nie jest jedyna, ale jednak wyjątkowa
Najpopularniejsze koleje drezynowe funkcjonują w Bieszczadach i na Pomorzu. Jest ich w Polsce więcej, choć nie zawsze są tak chętnie wybierane przez turystów. Dłuższe lub krótsze trasy, odległość od dużego miasta – to kwestie, które wpływają na ich popularność. A czy jest druga taka jak Mosińska Kolej Drezynowa?

– W okolicy mamy Grodziską Kolej Drezynową, ale jak podkreślają jej właściciele odległość od Poznania sprawia, że jest to większy wydatek czasowy. Do nas dojazd z centrum Poznania zajmuje maksymalnie 40 minut. Wycieczka do Mosiny to wyjazd „na chwilę”. Przyjeżdża do nas dużo Poznaniaków i mieszkańców aglomeracji. MKD ma specyficzny system napędowy – są to rowerodrezyny z daszkami – nie ma ich nigdzie indziej – podkreśla rozmówca.

Mosińską Kolej Drezynową licznie odwiedzają zagraniczni turyści głównie z Kanady, Stanów Zjednoczonych, z Niemiec, Wielkiej Brytanii, a nawet Australii. Jednak największe zainteresowanie jest wśród niemieckich i brytyjskich odwiedzających. Dla Pana Mateusza najciekawsze było przypadkowe spotkanie z profesorem oraz jego grupą 10 studentów z Wielkiej Brytanii, który był zafascynowany mosińską drezyną. Spotkali się na Osowej Górze. Po rozmowie na stacji wymienili ze sobą kilka maili na temat drezyn, ich pochodzenia oraz funkcjonowania tych pojazdów w Wielkiej Brytanii i USA. Profesor był pod dużym wrażeniem tego, co zobaczył w Mosinie.

Jak z uśmiechem podkreśla pan Mateusz, zainteresowanie mosińską drezyną jest duże, ale nigdy nie przebiją bieszczadzkiej drezyny w Uhercach Mineralnych. – Bieszczadzcy koledzy drezyniarze przekroczyli ilość pasażerów przewiezionych normalną koleją w regionie. Może gdybyśmy więcej sprzętu, przestrzeni w garażu i bocznicę to udałoby się. Zobaczymy – stwierdza pan Mateusz. – Nasza drezyna jako jedna z nielicznych ma rozkład jazdy i wiemy ilu zazwyczaj turystów możemy się spodziewać. Przejazd trwa mniej więcej półtorej godziny. Grupa pojazdów może zabrać maksymalnie 34 osoby, czyli średni autokar zmieści się do naszych drezyn. W weekend z ładną pogodą wykonujemy 5 pełnych kursów, ale jeśli w okolicy jest duża impreza jak Pyrkon czy pokazy w Lesznie zainteresowanie znacznie spada – podsumowuje.

Linia kolejowa nr 361 służyła głównie mieszkańcom, a teraz turystom
Dla pana Mateusza i wielu pasjonatów kolej jest wyjątkowym transportem. Turyści porównują to do małego pociągu, który jest napędzany siłą ich mięśni. Niektórzy są zaskoczeni podjazdem pod górkę, albo prędkością zjazdu z górki oraz tym, że cały krajobraz jest na wyciągnięcie ręki. Podczas jazdy pociągiem nie ma szans na wyciagnięcie ręki i dotknięcie liści drzew ze względów bezpieczeństwa. – Drezyna jest wyjątkowa w stosunku do zwyczajnego pociągu, bo jest możliwość zabawy, bycia ze sobą. Nikt nie nastawia się na ciężką pracę napędzania drezyny, a na przyjemne spędzenie czasu. Turyści zawsze pytają czy będzie daleko. Odpowiadam, że w zależności od silników. Niektórzy są ciekawi krajobrazu, a inni dopytują o historię – skąd się wzięła drezyna w tym miejscu, z czego są podkłady, dlaczego jest hangar, a nie ma stacji, bo wiedzą, że jakiś budynek tu wcześniej istniał. W zależności od zainteresowań turystów opowiadam historię o samej linii lub o tym co znajduje się dookoła. Wiąże się to z historią Mosiny i Puszczykowa – opowiada pan Mateusz.

Osoby, które zastanawiają się czy przejazd drezyną jest bezpieczny otrzymają jednoznaczne potwierdzenie od MKD. Wystarczy słuchać przewodnika, który wydaje instrukcje przed wyjazdem i w razie potrzeby, podczas przejazdu upomina o stosowanie się do zasad. Opiekunowie drezyn wyposażeni są w gwizdki i trąbki, żeby z daleka być dobrze słyszani, dzięki temu mogą dawać sygnał, że zbliżają się do przejazdu kolejowego lub upominają tych, którzy zasiadają na torach.

Koleje wąskotorowe i drezynowe przeżywają swój renesans. Zdegradowane trasy są reaktywowane, jak Mosińska Kolej Drezynowa, i cieszą się zainteresowaniem wśród turystów. – Moje pokolenie to ludzie wychowani na przełomie lat 80. i 90. Pamiętają oni, że kolej była, a potem dorośli ludzie zaczęli przy niej majstrować i kiedy kończyliśmy licea, połączenia poznikały i nie dało się dojechać do rodziny czy przyjaciół. Jedyna możliwość to było zrobienie prawa jazdy i zakup samochodu. Na początku myślałem, że wskrzeszanie starych tras to specyficzna pasja. Jednak u wielu osób mogło to być coś w rodzaju buntu młodzieży, która ubierała się inaczej, robiła coś innego, chodziła na koncerty metalowe, a my też tak mamy, ale w klimacie kolejowym. Chcemy coś zrobić, żeby te linie zachować, starać się je uratować. Wielu pasjonatom, jak chłopakom z Grodziska się udało – reaktywować linię w całości z Grodziska do Kościana. Jest to pewnego rodzaju wyczyn. To są też ludzie z tamtego regionu, czyli jest to ich lokalne przedsięwzięcie, inicjatywa ziemi, na której mieszkają.

Maria Stachowiak - Krzyżaniak z Mateuszem Krześlakiem podczas wernisażu w Galerii Sztuki w Mosinie. Fot. Agnieszka Bereta, Galeria Sztuki w Mosinie

Maria Stachowiak – Krzyżaniak z Mateuszem Krześlakiem podczas wernisażu w Galerii Sztuki w Mosinie. Fot. Agnieszka Bereta, Galeria Sztuki w Mosinie

W dniu wernisażu wjazd na stację Osowa Góra możliwy był tylko w formie makiety - linia tymczasowo zawiesiła działalność. Fot. Agnieszka Bereta, Galeria Sztuki w Mosinie.

W dniu wernisażu wjazd na stację Osowa Góra możliwy był tylko w formie makiety – linia tymczasowo zawiesiła działalność. Fot. Agnieszka Bereta, Galeria Sztuki w Mosinie.

Nieczynna Stacja Kolejowa na Osowej Górze (obecnie teren WPN)

 Osowa Góra. Końcowa stacja kolei drezynowej.

Skomentuj