Wojciech Czeski | piątek, 8 wrz, 2023 | komentarze 2

Szlak, który łączy ludzi

Wielkopolski Szlak Świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego stanowi od 19 czerwca 2022 roku kolejną atrakcję turystyczną gminy Mosina. Przebiega między innymi przez malownicze tereny Rogalińskiego Parku Krajobrazowego oraz Wielkopolskiego Parku Narodowego.

Oznakowany biało-zieloną literą „F” oraz wzbogacony dodatkowo specjalnymi tablicami informacyjnymi, nawiązuje do powstańczych przygód Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, których doświadczył na początku maja 1848 roku. To z jego obszernych wspomnień dowiemy się sporo na temat bitwy pod Trzebawiem (2 maja) oraz Rogalinem (8 maja), w których późniejszy święty brał udział z bronią w ręku.

Zdecydowanie najatrakcyjniejszym odcinkiem liczącego prawie 39 kilometrów Szlaku jest fragment przebiegający przez tereny Wielkopolskiego Parku Narodowego. Jest to konkretnie droga prowadząca z Pożegowa aż do położonego nieopodal Jeziora Góreckiego głazu Franciszka Jaśkowiaka, a stamtąd przez Górkę i Łódź nad Jeziorem Witobelskim (ulica Mosińska w Stęszewie). Był to w połowie XIX stulecia główny trakt łączący Mosinę ze Stęszewem, którą maszerowali powstańcy w okresie Wiosny Ludów. Drogę tę przebywał wraz ze swoim oddziałem Zygmunt Szczęsny Feliński, kierując się wieczorem 2 maja z Trzebawia do Rogalina. Ten odcinek Szlaku ma niewątpliwe walory przyrodnicze: rozległe pola w okolicach Górki, na których czasami przechadzają się żurawie, stara aleja drzew nieopodal Pożegowa, a także widoczne pozostałości utwardzenia głównego traktu wiodącego z Mosiny do Stęszewa. Nie jednak o walorach przyrodniczych chciałby tutaj mówić, tylko skupić się na mało znanych walorach historycznych tych terenów.

2 maja 1848 roku Polacy pokonali niewielki oddział pruskich wojsk maszerujących nieopodal Trzebawia. W pobliskiej Górce przetrzymywali oni pojmanych pruskich jeńców oraz zarekwirowane przedmioty: karabiny, menażki, tornistry, stary bęben, książki i dokumenty landwery. Ta niepozorna wieś, licząca zaledwie kilka budynków, była zatem swego rodzaju zapleczem magazynowym dla obozu powstańców znajdującego się w Trzebawiu. Do dzisiaj zachował się skromny dokument wystawiony przez szefa sztabu Jakuba Krauthofera, w którym nakazuje on miejscowemu sołtysowi zgromadzić ochotników z okolicznych wsi, by zasilili następnie siły powstańców w Rogalinie. Mimo, że leżąca przy Wielkopolskim Szlaku św. Zygmunta Górka nie jest do dzisiaj zbyt ludna, to na początku maja 1848 roku musiała tętnić życiem obozowym oraz była świadkiem przemarszu wojsk polskich i pruskich. 9 i 10 maja doszło tam bowiem do dwudniowej pacyfikacji przez siły zaborcy, które mocno dały się we znaki miejscowej ludności. Oprócz rabunków mienia, doszło także do prześladowania mieszkańców wsi oraz krótkiej potyczki nieopodal Jeziora Góreckiego. Prusacy wypłoszyli z lasu grupę niedobitków oddziału, składającego się z około 20-30 polskich partyzantów. Trudno jednak oszacować, ile z nich poległo lub zostało rannych. Turyści kojarzą zapewne wieś Górka ze znajdującej się przy skrzyżowaniu dróg wiaty wypoczynkowej – niewiele zdaje sobie jednak sprawę, jakie burzliwe wydarzenia 1848 roku miały miejsce w tamtych okolicach. Tablice informacyjne Szlaku mają tę lukę choć w drobnym stopniu wypełnić. Jedna z nich celowo została umocowana zaraz obok wspomnianej wiaty, by przyciągnąć uwagę turystów zatrzymujących się przy tym charakterystycznym punkcie wsi.

W jaki sposób losy Zygmunta Szczęsnego Felińskiego związane były z Górką? Przebywał tutaj 2 maja 1848 roku zaraz po bitwie pod Trzebawiem. Następnie po przegranej bitwie pod Rogalinem maszerował z powrotem traktem z Mosiny do Stęszewa, mijając po drodze pruską obławę. Było to najprawdopodobniej 10 maja. Z jego wspomnień nie dowiemy się jednak, czy kroczył głównym drogą, czy maszerował obok niej by nie wpaść w ręce wojsk zaborcy. Niemniej jest to historia o tyle ciekawa, że przekazana przez naocznego świadka i uczestnika tych wydarzeń. Dzięki niemu możemy także przeczytać wiele bezcennych uwag na temat terenów dzisiejszego Wielkopolskiego Parku Narodowego, które były teatrem działań powstańczych początku maja 1848 roku. Na ziemiach tych doszło do erupcji ludzkiej euforii, braterstwa broni, osobistych dramatów oraz pożogi pacyfikacji. Wszystko to na przestrzeni kilku majowych dni 1848 roku.

Od czasu, kiedy po raz ostatni informowaliśmy Państwa o Wielkopolskim Szlaku Świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, pojawiły się kolejne nowiny z nim związane. Przede wszystkim wspomniane tablice informacyjne zostały wzbogacone w kody QR, po zeskanowaniu których możemy podziwiać mapę całego 39 kilometrowego Szlaku, a także obrazkową opowieść na temat życiorysu jego Patrona. Miałem już dwukrotnie okazję oprowadzać po Szlaku kilkudziesięciu osobowe grupy z całej Polski i wiem, że szykują się już kolejne. Bardzo serdecznie zapraszam do rekreacji na Szlaku, który łączy kilka gmin oraz ludzi z całego kraju. Maszerując tak pięknymi terenami wspomnijmy ludzi, którzy 175 lat temu walczyli nieopodal o wolność Ojczyzny.

Wojciech Czeski

Wielkopolski szlak Świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego - tablica informacyjna

Wielkopolski szlak Świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego – tablica informacyjna

Wojciech Czeski

Autorem wpisu jest: Wojciech Czeski, dziennikarz Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Wasze komentarze (2)

  • JC
    sobota, 9 wrz, 2023, 14:34:08 |

    Fajnie, takie inicjatywy warto popierać, żeby na terenie naszej gminy cokolwiek się działo.
    Ja zwrócę uwagę na inną rzecz związaną ze szlakami w WPN. Sporo ostatnio się mówi o konieczności uporządkowania tematu, ogranicza się wstęp do parku, daje mandaty za poruszanie się po drogach, które nie są szlakami pieszymi, rowerzystów to najchętniej WPN w ogóle pozbył się ze szlaków. Wszystko to tłumaczy się ochrona przyrody.
    To może ktoś mi wyjaśnieni, po jaka cholerę leśniczemu prywatna leśna autostrada o szerokości dobrych 8-10m? W ostatnich dniach ciężki sprzęt budowlany poszerzył kosztem setek, jeśli nie tysięcy metrów kwadratowych parkowej roślinności drogę od jeziora Jarosławieckiego do leśniczówki i dalej na Wiry. To też element ochrony przyrody? Czy może zaraz ktoś będzie tłumaczył, że to może ukłon w stronę turystów i rowerzystów, żeby mieli wygodnie i bezpiecznie? To obrońców przyrody nie boli, ale jak pojadę z dzieckiem na rowerach z Krosinka do Kociołka, to zniszczymy cały ekosystem i doprowadzimy do katastrofy ekologicznej.

  • Gość
    sobota, 9 wrz, 2023, 16:54:13 |

    Bo mogli to sobie zrobili. Tak wygląda pisowskie państwo.

Skomentuj