Małgorzata Sobczak | czwartek, 2 lut, 2023 |

„Wszyscy chcemy żyć pełnią życia” – czyli działania Teatru bez Kurtyny w Mosinie

Teatr Bez Kurtyny powstał z indywidualnych poszukiwań grupy ludzi i stał się ich wspólną pasją. Zarówno dla nich, jak i dla widzów pozwala być odskocznią od zwariowanej codzienności. Po premierze spektaklu „Smok” spotkałam się z częścią zespołu, aby porozmawiać o jego początkach, działaniach i planach na przyszłość. Byłam ciekawa ludzi, którzy podjęli tak wspaniałą inicjatywę, którzy z radością, z potrzeby serca, w wolnym czasie tworzą teatr w Mosinie.

Na samym początku chciałabym się dowiedzieć od kiedy działa „Teatr bez kurtyny”? Kto zapoczątkował historię i był pomysłodawcą tej działalności?
Joanna Niemczewska: Teatr działa od 10 lat. Zaczęło się tak, że Joanna Kaczmarek przyszła na jedno ze spotkań Dyskusyjnego Klubu Książki i zaproponowała, że stworzymy teatr. I tak się zaczęło. Od samego początku było około około 13 – 15 osób, aktualnie jest 13. To Asia właśnie była naszą pierwszą reżyserką.

Mam wrażenie, że ostatni spektakl „Smok” przyniósł duży rozgłos i niektórzy z mieszkańców dowiedzieli się o Waszych działaniach dopiero teraz. Występowaliście zawsze w Mosinie, czy również w innych miejscach?
J.N.: Jeździliśmy po różnych konkursach, braliśmy udział między innymi w Konkursie Teatrów Amatorskich Melpomena, który raz wygraliśmy, a za drugim razem dostaliśmy specjalną nagrodę. Graliśmy w Poznaniu, na Mazurach. Zatem nie tylko Mosina.
Nadal jednak będę dociekać – skąd wzięły się te osoby, które grają? To była grupa znajomych, którzy chcieli wspólnie działać tworzyć? Czy poznaliście się inaczej?
J.N.: Nasze początki to grupa Dyskusyjnego Klubu Książki, bibliotekarka Zosia ściągnęła Michała, ja męża (Marcina Niemczewskiego). W trakcie przygotowań do pierwszego spektaklu zmienił się nam reżyser. Za Asię pojawiła się Danuta Połczyńska, która miała nas przygotować w zakresie dykcji.

Wyprzedziłaś moje kolejne pytanie. Rozumiem, że nie nikt z Was nie jest zawodowym aktorem? Nie ukończyliście żadnych szkół teatralnych, warsztatów?
Marcin Niemczewski: Wszyscy Jesteśmy naturszczykami!
J.N.: Ale Ajżana się uczy i za chwile będzie miała papiery.
M.N.: Nie aktorka, a reżyserka, będziemy mieć niebawem dyplomowaną reżyserkę.

Spektakl "Smok", Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl „Smok”, Teatr Bez Kurtyny.

Czyli sam teatr powstał z jakiej potrzeby? Dla siebie czy z innych powodów?
J.N.: Asia Kaczmarek miała potrzebę założyć teatr, a my wszyscy mieliśmy potrzebę spotykać się, czyli towarzysko. Tak nam zresztą zostało. Chcieliśmy się pobawić, spotykać na próbach. „Pchła Szachrajka” miała być bajką, spektaklem dla dzieci. Jak zaczęły się próby, to wyszła nam opowieść typu Shrek. W innych momentach śmiali się dorośli, w innych dzieci. Jednak na początku myśleliśmy, że będzie to teatr dla dzieci. Od tego wyszliśmy.

Ale była lub jest idea, aby Wasze działania pobudziły kulturalnie lokalną społeczność?
J.N.: Nie, nie mieliśmy takiej idei. Może powinnam odpowiedzieć inaczej, ale nie. My się po prostu dobrze bawiliśmy. Najlepiej się bawiliśmy na próbach, ale jak już one tak trwały i trwały i ćwiczyliśmy, to stwierdziliśmy, że się pokażemy.
M.N.: To było raczej takie kółko teatralne…

Wasz ostatni spektakl „Smok” absolutnie nie przypomniał występu kółka teatralnego. Światło, kostiumy, muzyka, makijaż – wszystko było bardzo profesjonalne.
J.N.: My przeszliśmy bardzo dużą metamorfozę.
M.N.: Na pierwszym festiwalu, na który pojechaliśmy, pochwalono nas właśnie za to, że nasza gra wynika z nas, że jest naturalna. Wszystko „mamy źle”, ale tą naturalnością, zaangażowaniem kupujemy publikę.
Michał Staniszewski: Na ten festiwal przyjechało dużo różnych zespołów, które miały wysokie ambicje. Byli to często ludzie, którzy startowali do szkół i traktowali to jako ćwiczenie warsztatowe. My przyjechaliśmy i było widać, że jesteśmy totalnymi amatorami. Bez przygotowania aktorskiego, bez dykcji, robiący podstawowe błędy. Każdy zespół po występie był oceniany przez jury. Oni nie czuli żadnych oporów, aby każdy zespół ocenić bez skrupułów i pokazać mu dokładnie, co było źle.
M.N.: Ludzie wychodzili z płaczem, także naprawdę tam było ciężko.
M.S.: My tam weszliśmy i usłyszeliśmy zdanie „Tu było wszystko źle”.
J.N.: Tak, usłyszeliśmy: „brak Wam dykcji, brak ruchu scenicznego, brak reżyserii – jesteście kwintesencją amatorszczyzny… I właśnie za to wszyscy Was kochają”.

Rozumiem jednak, że to Was nie zniechęciło, nie popsuło tej radości spotkań i dalszego działania. Patrząc na ostatni spektakl, widać olbrzymi rozwój.
M.N.: Ten rozwój był taką sinusoidą. Po rozstaniu się z naszymi reżyserkami – Asią i Danusią – co było trudne, kolejną sztukę przygotowywaliśmy sami. We wsparciu mentorskim Elżbiety Górczyńskiej z Wrześni, które de facto skończyło się na dwóch setach po sześć godzin. To było całe nasze reżyserskie przygotowanie. Ajżana nie może uwierzyć, że to można zrobić w 12 godzin.

Spektakl "Smok", Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl „Smok”, Teatr Bez Kurtyny.

Ajżana, od kiedy jesteś z Teatrem?
Ajżana Prendke: Jesteśmy wspólnie od dwóch lat, od 2020 roku. Zostałam zaproszona do zespołu, ponieważ już mieli gotowy materiał na kolejny spektakl. Sztukę napisał Marek Próchniewski w latach 90 – tych, nazywała się „Pielgrzymi”. Zanim dołączyłam, grupa już pracowała nad tym materiałem. Ja z kolei prowadziłam wtedy zespół Teatru Amatorskiego w Puszczykowie, zespół seniorów. Znaliśmy się więc nawzajem z widzenia, chodząc wzajemnie na swoje występy. Zawsze przychodziłam z przyjemnością na występy do Mosiny. No dobra, na zwiady przychodziłam, a oni z kolei do nas. Na początku poznałam Magdę (Magdalenę Kaczmarek), członkinię zespołu. Na początku spotykałam się z nią towarzysko, spędzałyśmy razem czas. Kiedyś Magda wspomniała, że nie mają reżysera i powiedziałam, że mogę pomóc. Latem zostałam zaproszona na spotkanie. Powiedzieli, nad czym pracują, ja z kolei miałam dla nich zupełnie inną sztukę. Bardzo ważne było, że w ich teatrze byli też mężczyźni, bo z tym jest problem w teatrach amatorskich. To jakoś kobiety mają potrzebę tworzenia, wyjścia, więc statystycznie mężczyzn jest mało. Rozstaliśmy się. Powiedziałam: „róbcie swoich Pielgrzymów, a jak skończycie, to ja przyjdę z tym, co mam dla Was”. Minęło parę miesięcy i zadzwoniła do mnie Zosia, jedna z założycielek Teatru. Namawiała mnie z półtorej godziny. Ale obiecała mi złote góry. „Możesz zmieniać tekst, robić co chcesz, tylko przeczytaj to, co mamy”. Przeczytałam. Fajne. Po krótkim namyśle zadzwoniłam do Zosi i powiedziałam: „wchodzę w to”. Nie wiedziałam w sumie, na co się piszę.
Przemysław Hoffman: To tak, jak ja.
M.N.: Przemo, opowiedz, jak Ty dołączyłeś, bo to ciekawa historia!
P.H.: Ja się wprosiłem do tego Teatru. Sprawdziłem to. 1 lipca 2018 napisałem na Facebooku, że chciałbym spróbować działać w Teatrze. Chciałem mieć coś poza pracą, zajęcia pozalekcyjne. Napisałam i dostałem zwrotnie informację, że nie, na razie nie potrzebują, nie chcą, może kiedyś. I tak co jakiś czas się przypominałem. Aż w końcu się udało.
J.N.: Z naszej strony wyglądało to tak: ten facet znowu napisał!

Jakie są plany na przyszłość? „Smok” był wystawiony dwa razy w Mosinie. Czy w najbliższym czasie będzie można go jeszcze zobaczyć?
J.N.: Na razie jeszcze się cieszymy.
A.P.: Trzeba się nacieszyć, ale będziemy jeszcze grać na pewno.
P.H.: Ja się zgadzam. Trzeba teraz się nacieszyć. Tworzenie spektaklu to są nerwy, próby, poświęcamy swój czas. Zgrać cały zespół na spotkania, raz, czasami dwa razy w tygodniu nie jest łatwo. Jesteśmy zmęczeni, po pracy. Nic nie działa, nie wychodzi… I nagle: mamy to! Ja zauważyłem, że jesteśmy gotowi, jak zaczynamy do siebie mówić cytatami ze sztuki.
J.N.: Jest coraz lepiej. Z każdym spektaklem jesteśmy przygotowani lepiej i jest mniej stresu.
M.S.: Dokładnie. Na wszystkich poprzednich występach zawsze ktoś miał kryzys: „nie jesteśmy gotowi”, „nie róbmy tego”. Tym razem tak nie było. Po raz pierwszy.
P.H.: Wydaje mi się, że jesteśmy siebie pewni. Wiem, że ja nie pokręcę tekstu, ty nie pokręcisz tekstu.
J.N.: A ja myślę inaczej: nawet, jak pokręcimy, to jakoś z tego wybrniemy, prawda Ajżano?

Czyli doświadczenie procentuje i potwierdza, że zespół jest zgrany. Jak już się nasycicie radością z tej premiery, to co dalej? Chcecie więcej, dalej, szerzej… Jakieś warsztaty?
M.N.: Teatr rozwija się samoistnie. Smok zyskał sporo profesjonalnych aspektów. Muzyka, kostiumy zrobione specjalnie dla nas.
J.N.: A co do warsztatów, to braliśmy udział w kilku: z ruchu scenicznego, dykcji, czucia siebie nawzajem. Rozbijamy się jednak o finanse. To nie jest biznes. Jeśli ktoś nas wspomoże i da możliwość brania udziału w takich formach rozwoju, to jak najbardziej.
M.N.: Mamy teraz naszą panią reżyser, która prawie skończyła studia, i na pewno nas przeszkoli.
A.P.: Ale was ciężko zagonić do roboty! Albo chcecie warsztaty albo się bawicie!
J.N.: Przez to, że robimy to po pracy i jest to nasze hobby. Przegląd wiekowy jest różny, poglądy mamy różne, ale lubimy ze sobą przebywać i to jest nasza siła.

Zahaczyliście o temat warsztatów i finansów. Jak to wygląda?
M.N.: Bardzo trudno o sponsoring kultury. Na początku zaangażowaliśmy kilka lokalnych, zaprzyjaźnionych firm, ale to takie mikrogranty. Generalnie jest to trudne, ale czujemy wsparcie MOK-u, mamy salę, możemy ćwiczyć. A dochód z biletów możemy przeznaczyć na funkcjonowanie Teatru.

To czego mogę Wam życzyć na najbliższą przyszłość? Jak się widzicie, powiedzmy, za 5 lat?
P.H.: Oskara już dostałem!
J.N.: Chyba to, żebyśmy nie musieli myśleć o finansach i mogli jeździć gdzieś dalej.
A.P.: Kazachstan zaprasza!
M.N.: A to właśnie jest super historia… Ajżana jest z Kazachstanu i jest przesiąknięta teatrem, opowiedz o tym!
A.P.: Zawsze miałam zapędy twórcze. Brat mojej mamy był reżyserem filmowym, a wychowywałam się od małego w rodzinie, która wiecznie przebywała w teatrach. Chciałam zdawać do szkoły teatralnej w Kazachstanie, ale mi zabroniono. Stwierdzono, że to nie jest miejsce dla 17-letniej dziewczyny i wysłano mnie na filologię. Ale zawsze to we mnie było. Później przyjechałam do Polski, wyszłam za mąż: dzieci, rodzina. Nigdy nie było czasu, ale to zawsze w środku we mnie było. I zdecydowałam się na studia na Akademii Sztuk Teatralnych, na wydziale reżyserii. I tak to się kręci.

I to jest piękne podsumowanie naszej rozmowy. Bo potwierdza, że na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno! Jesteście na to dowodem. Życzę dalszych sukcesów, lokalnych i światowych! Dziękuję za rozmowę.

Rozmowa i zdjęcia: Małgorzata Sobczak


„Smok”
Reżyseria: Ajżana Prendke
Występują: Dorota Antkowiak, Władysław Antkowiak, Kamila Grzelczak, Przemysław Hoffman, Magdalena Kaczmarek, Joanna Niemczewska, Marcin Niemczewski, Jolanta Ossowska, Hanna Pawliczak, Aleksandra Pruchniewska, Misza Shekeruk, Halina Skrzypczak, Zofia Staniszewska, Michał Staniszewski
Kostiumy: Aga Ostrowska
Opracowanie muzyczne i graficzne: Rafał Prendke

Gratka dla tych, którzy jeszcze nie widzieli występu Teatru Bez Kurtyny! 1 lutego ruszyła sprzedaż biletów na spektakl „Smok” w dniu 17 lutego o godz. 19. Bilety do nabycia w MOK.

Spektakl "Smok", Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl „Smok”, Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl "Smok", Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl „Smok”, Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl "Smok", Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl „Smok”, Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl "Smok", Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl „Smok”, Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl "Smok", Teatr Bez Kurtyny.

Spektakl „Smok”, Teatr Bez Kurtyny.

Skomentuj