Zarybianie jezior na terenie WPN
W styczniu opublikowaliśmy artykuł dotyczący redukcji zwierząt i ryb na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego. Według opublikowanych danych, w minionym roku oficjalne odłowy na zlecenie dyrektora WPN miały miejsce w jeziorze Witobelskim oraz Łódzko – Dymaczewskim, a łączna suma odłowionych ryb wyniosła 1,5 tony. W odpowiedzi na opublikowany materiał, dyrekcja WPN przesłała nam informacje dotyczące zarybiania jezior.
– Zarybienia były realizowane ze środków własnych Parku oraz pozyskanych z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu – tłumaczy Maciej Czarnecki, zastępca dyrektora ds. administracji WPN. – Materiał zarybieniowy pochodzi od zewnętrznych dostawców/hodowców, a także częściowo z własnych zasobów Parku. Ze złowionych w Parku tarlaków szczupaka pozyskiwana jest ikra i mlecz, przeprowadzane sztuczne tarło, a następnie taką ikrę umieszcza się w specjalnych przepływowych naczyniach zwanych słojami Weissa, gdzie odbywa się inkubacja. Po wylęgu larwy szczupaków spływają do większych zbiorników, w których znajdują się gałęzie jałowca, do których się przyczepiają. Przez ten czas nie odżywiają się tylko korzystają z zasobów zgromadzonych w woreczku żółciowym. Gdy je wyczerpią, zaczynają pływać w poszukiwaniu pokarmu, czyli drobnego zooplanktonu, ale potrafią również pożerać siebie nawzajem. Dlatego w tym momencie małe szczupaczki wielkości ok. 1,5 – 2 cm są odławiane, pakowane w worki z wodą i tlenem i wpuszczane w płytkich miejscach jezior, gdzie rosną już w naturalnym środowisku. Do jesieni osiągają masę ciała 100 -250 gramów – tłumaczy Maciej Czarnecki.
W przypadku węgorza proces ten jest nieco bardziej skomplikowany. – Nie ma możliwości przeprowadzenia sztucznego tarła, gdyż jest to gatunek, który jeszcze cały czas stanowi zagadkę dla ichtiologów i nikt jeszcze nie opanował jego tarła. Narybek węgorza (tzw. węgorz montée o masie ok. 0,3 g/szt.) jest poławiany w przybrzeżnych odcinkach mórz i oceanów oraz przyujściowych odcinkach rzek (głownie Francji i Anglii) i przekazywany do specjalnych ośrodków hodowlanych, gdzie część jest przeznaczana na produkcję materiału zarybieniowego. Podchowane węgorzyki (5-20 g/szt.) są pakowane w specjalne styropianowe opakowania, schładzane lodem i wysyłane w długą podróż do odbiorców. Na miejscu są one najczęściej pakowane w mniejszych partiach w worki z tlenem i rozwożone na zarybienie. WPN kupuje materiał zarybieniowy węgorza od krajowych podmiotów, ale ryby przyjeżdżają do Polski najczęściej z Danii i Holandii – podsumowuje Maciej Czarnecki.
Tagi: Wielkopolski Park Narodowy, WPN
Wasze komentarze (1)
Miło jest mieszkać przy WPN. Szkoda tylko, że jak się pójdzie na spacer w godzinach porannych to zamiast śpiewu ptaków ma się przyjemność słuchać warkotu silnika z zaparkowanego autobusu dla niepełnosprawnych i wdychać benzynę. 4 godziny dziennie to 20 godzin spalanej benzyny tygodniowo, za którą płaci na pewno gmina, czyli my. Zgłoszone i było 2 tygodnie spokoju, po czym stwierdzono, że 'sprawa przycichła’ i znowu się zaczęło. Co za patologia.