„Dla nas nie warto?” Głuszyna Leśna odcięta od gminy
Zakupy? Samochodem. Do pracy? Skuterem. Do szkoły? Spacerem, przez piękny las. Tyle tylko, że poboczem, wzdłuż ruchliwej drogi. Tak wygląda codzienność mieszkańców Głuszyny Leśnej.
Spacery wzdłuż drogi
– Wie pani, my już nie mamy nadziei, że ktoś nas wysłucha, zauważy, potraktuje jak równego sobie – mówi jedna z mieszkanek Głuszyny Leśnej. – Czy my prosimy o wiele? Jesteśmy mieszkańcami gminy, pracujemy, płacimy podatki. Potrzebujemy dostępu do szkoły dla dzieci, dojechać do pracy, na zakupy, do lekarza. Czy my naprawdę zbyt wiele chcemy?
Głuszyna Leśna to formalnie osada, położona w lesie pomiędzy Sasinowem a Wiórkiem. Kilka budynków, jedna gruntowa ulica prowadząca przez las. Na dzień dzisiejszy zameldowanych jest tu 36 osób.
Gdy przyjeżdżam na parking leśny, przy tablicy z napisem Głuszyna Leśna czeka na mnie kilka osób. Przekrój wieku? Od 5 do 65 lat. Na parkingu stoi kilka samochodów. – To na grzyby wszyscy, to nie do nas – tłumaczą mieszkańcy. Nasza rozmowa w tym miejscu nie trwa jednak długo: szum przejeżdżających z bardzo dużą prędkością samochodów utrudnia skupienie się na rozmowie. Po chwili na drodze pojawia się także bus komunikacji miejskiej, linii 698. Przejeżdża, bez pasażerów obok nas, i po paru minutach wraca, kierując się w stronę Mosiny. – I pani mi powie, czemu on nie może się tu obok nas zatrzymać? – pytają, rozkładając ręce.
Jeszcze parę lat temu zatrzymywał się tutaj PKS. Był przystanek. – Słupek z tabliczką „na żądanie” i rozkładem, to wszystko – tłumaczą. – To wystarczyło, żeby przyjść, wsiąść i podjechać do Poznania, przesiąść się i dotrzeć gdzie się chciało. Niestety PKS zadecydował o likwidacji tego przystanku, i zostaliśmy z niczym. Do Gminy? Tylko własnym autem, albo podwózka przez sąsiada nam zostaje – dodają.
Do najbliższego przystanku z miejsca, w którym stoimy, są 3 kilometry. Droga, wzdłuż której mieszkańcy muszą iść poboczem, ma ograniczenie prędkości do 90 km/h. Prowadząca przez las szosa jest jednak miejscem, gdzie wielu kierowców znacząco przekracza wskazane przez znaki ograniczenia. – Niedawno tu był poważny wypadek, parę godzin po nim sprzątali. To najlepiej pokazuje, z jaką prędkością się tu jeździ. Człowiek idzie tym poboczem i tylko się rozgląda, czy już wskakiwać do rowu, czy jednak kierowca mnie widzi i wyminie. Nieraz zdarzyło się już uciekać w rów, jak jakiś wariat jechał i wyprzedzał.
„Zostaliśmy wykluczeni”
Ruszamy wspólnie drogą leśną udostępnioną dla ruchu mieszkańców. Jest dosyć ciepły dzień jak na listopad, słońce przebija się przez drzewa i pożółcone liście, ale gęsty las wokół i tak skutecznie zaciemnia drogę. Z naprzeciwka jedzie auto w naszym kierunku: musimy dać krok do lasu i przeczekać, robiąc mu miejsce, bo inaczej nie dałby rady przejechać. – Jeżdżą tu auta, a jak jakiś wypadek się zdarzy to całkiem sporo – dodają. Drogą leśną do głównej drogi mają 700 metrów. Ten leśny odcinek jest skrótem do Kubalina i Babek.
– Ładnie tu mamy, prawda? Jak przyjechał tu do nas burmistrz, ten co był po referendum, Marcin Lis, też zachwycał się okolicą. Mówił, że pięknie mieszkamy. Nie da się ukryć, widoki mamy cudowne – mówi jedna z mieszkanek ze szczerym uśmiechem.
Pełniący obowiązki burmistrza Marcin Lis odwiedził Głuszynę Leśną w odpowiedzi na jedno z pism, jakie trafiło do urzędu w sprawie przystanku. Pismo złożone w styczniu 2023 roku było prośbą o przywrócenie przystanku. „Zostaliśmy wykluczeni i pozostawieni sami z podstawowymi problemami (…). Dojazd do pracy czy lekarza został uniemożliwiony. Jednocześnie pragniemy nadmienić, że kursowanie linii autobusowych zostało zachowane” – pisali mieszkańcy pod prośbą, licznie pod nią się podpisując. Liczyli, że ta wizyta, pismo coś zmienią. – Jak pojawił się nowy burmistrz, daliśmy czas, bo wiadomo, zadań jest dużo. Byliśmy w urzędzie w tej sprawie dopytywać, czy coś się dzieje w naszej sprawie, ale już krzywo na nas patrzyli, twierdząc, że bez sensu te nasze wizyty, bo i tak nic nie załatwimy – dodaje.
Starania mieszkańców to nie świeża sprawa – przyznają, że walczyli o zatrzymywanie się tu gminnej komunikacji już za czasów kadencji burmistrz Zofii Springer. – Przyjechała, wysłuchała, to było bardzo miłe, że ktoś się do nas pofatygował, bo o nas zwykle się zapomina, jakbyśmy nie istnieli. Ale mimo miłego spotkania nic się nie zmieniło – przyznają.
Koszty, koszty
21 marca 2023 odbyło się posiedzenie Komisji Inwestycji i Mienia Komunalnego, na którym pochylono się nad tą sprawą. Komisja wydała jednak negatywną opinię. Z jakiego powodu? – W piśmie przewodnim burmistrz poinformował o szacowanych finansach związanych z budową przystanku – tłumaczy przewodniczący komisji, radny Jan Marciniak. – Zlecenie opracowania stałej organizacji ruchu, jej zatwierdzenie przez Starostwo Powiatowe to 1 500 zł. Dokumentacja techniczna budowy peronu przystanku to około 15 000 zł. Sama jego budowa w zależności od koniecznych prac od 40 000 zł do 60 000 zł. Po drugie, budżet został uchwalony przez Radę Miejską w ostatnich dniach grudnia 2022 r., a przypomnę, mieszkańcy złożyli wniosek 16 stycznia – podkreślił radny.
Po wrześniowej wizycie w urzędzie do przedstawiciela mieszkańców przyszło pismo od burmistrza Romana Kolankiewicza, datowane na 4 października. Czytamy w nim, że „lokalizacja przystanku wzdłuż drogi powiatowej wiąże się z podjęciem stosownych uchwał oraz podpisaniem porozumienia z powiatem poznańskim, który określa wymagania i wytyczne wobec zmiany stałej organizacji ruchu, zlecenie przygotowania dokumentacji technicznej budowy peronu przystanku, jak i sama budowa peronu przystanku, to koszt rzędu około 75 tysięcy zł. Gmina Mosina aktualnie ze względu na ograniczony budżet w 2023 roku nie może podjąć się realizacji tego zadania”.
– 75 tysięcy? Matko kochana, za słupek? Przecież nam tu nie potrzeba żadnego peronu, tylko przystanek na żądanie i tyle – podkreślają mieszkańcy.
W dalszej części pisma czytamy, że burmistrz zwróci się ponownie do Rady Miejskiej, by ta wyraziła opinię w powyższym temacie, proponując finansowanie jej z budżetu na 2024 rok. Projekt przyszłorocznego budżetu został upubliczniony i złożony na ręce przewodniczącego Rady Miejskiej 13 listopada. Żadnego słowa o Głuszynie Leśnej jednak tam nie ma. Zapytaliśmy więc przewodniczącego komisji, czy faktycznie, zgodnie z obietnicą, otrzymali pod ponowne rozpatrzenie sprawy przystanku, być może ponownie ją negując. Radny przyznał jednak, że nic o piśmie z 4 października nie wie, ale podda temat pod dyskusję na najbliższej komisji, tj. 22 listopada.
– Sprawa jest jeszcze omawiana w Urzędzie – Jan Marciniak poinformował nas pod koniec listopada. – W poniedziałek (27.11.) mamy kolejne spotkanie budżetowe. Zapytam jak się sprawa ma – zapewnił radny.
Błaha sprawa, rozbudowana procedura
Rozwiązanie sprawy, choć dotyczy garstki mieszkańców, wydaje się być błahe. Przystanek w tym miejscu istniał przed laty, a autobusy gminnych linii przejeżdżają obok, więc nie potrzeba robić nawet żadnej korekty rozkładów. – Najbardziej denerwujące jest to, gdy na przykład jadę z mężem coś załatwić do Mosiny, a autobus jadący z Wiórka zjeżdża się równo z nami na mosińskim rondzie. Albo gdy już nie ma możliwości i człowiek idzie wzdłuż tej drogi, a pusty bus mija nas, jadąc w tym samym kierunku. Przecież to jest tragiczne, że przez tyle lat nikt nie chce się pochylić nad naszym problemem – tłumaczy mieszkanka.
Zapytaliśmy o tę sprawę burmistrza Dominika Michalaka, który przedstawił całą długą drogę procedur, jakie wiążą się z utworzeniem przystanku w tym miejscu, począwszy od uchwały Rady Miejskiej i złożeniem wniosku do Zarządu Dróg Powiatowych. – O ostatecznej lokalizacji przystanku decyduje zarządca drogi (ZDP Poznań), uwzględniając charakter drogi oraz warunki bezpieczeństwa ruchu drogowego – tłumaczy burmistrz. Przedstawiona procedura, choć rozbudowana jak niemal każda opierająca się na współpracy jednostek terytorialnych, nie wydaje się jednak nie do przeskoczenia.
– W realizacji dotychczasowych inwestycji w ciągach dróg powiatowych, Gmina współpracuje i realizuje nowe przystanki w częściowej partycypacji ze Starostwem Powiatowym, jak i w całości finansując inwestycje – dodaje burmistrz. – Praktyka pokazuje, że zalecenia dla poszczególnych nowych przystanków opierają się na konieczności budowy peronu przystankowego oraz w szczególnych przypadkach przejść dla pieszych wraz z oznakowaniem – wylicza.
Burmistrz odpowiedź kończy zapewnieniem, że sprawa nie wyląduje ponownie w szufladzie bez rozpatrzenia. – W najbliższym czasie zwrócimy się do 36 mieszkańców Głuszyny Leśnej z prośbą o wypełnienie ankiety, która będzie stanowić punkt wyjściowy do kolejnych działań, w tym zwrócenia się do Rady Miejskiej o ponowną opinię co do tego przystanku – zapewnił.
– Tyle lat pytamy, piszemy, staramy się, na tyle, na ile umiemy – dodaje mieszkanka Głuszyny. – Jak zobaczyłam na stronie urzędu, że w Krosinku budują kolejny przystanek, to mi się zwyczajnie przykro zrobiło. Nas jest mało, wiem. I jesteśmy daleko od Mosiny. To dla nas już nie warto?
Likwidujemy bariery architektoniczne. Przebudowujemy budynki użyteczności publicznej, by były dostępne dla wszystkich mieszkańców, dostawiając windy, podjazdy, pozbywając się dziur w chodnikach. A co z wykluczeniem komunikacyjnym? To pojęcie, które wielu może nie być znane, ale okazuje się, że wielu, bo jak pokazują badania nawet 20% mieszkańców naszego kraju musi się z nim mierzyć każdego dnia. To pozbawienie możliwości korzystania z transportu publicznego danego obszaru. A trudno twierdzić, że trzykilometrowy spacer do najbliższego przystanku wzdłuż ruchliwej drogi to zachęta do korzystania z autobusu, który, przynajmniej w teorii, jest dla wszystkich.
Powyższy artykuł pochodzi z grudniowego numeru GMP. Okazało się, że coś, o co mieszkańcy sami starali się od lat, dało się odwrócić w miesiąc. Cudów nie ma, ale chociaż podjęto pierwszy krok.
Od lat sprawa przystanku była odpychana jako mało istotna. Wniosek mieszkańców do UM z początku roku 2023 również przepadł, bo budżet na bieżący rok był już zatwierdzony przez radę. W międzyczasie mieszkańcy otrzymali zapewnienie, że sprawa ta będzie przedstawiona w projekcie budżetu w kolejnym roku. Tak się jednak nie stało: po jego upublicznieniu w listopadzie nie było w nim słowa o Głuszynie Leśnej. Po naszym zapytaniu, jeszcze przed publikacją materiału w grudniowym numerze GMP przewodniczący Komisji Inwestycji i Mienia Komunalnego, Jan Marciniak obiecał, że sprawę poruszy.
Ostatecznie budżetowa sesja Rady Miejskiej w Mosinie w dniu 14 grudnia przyniosła szansę na pozytywną zmianę dla mieszkańców. W budżecie na przyszły rok uwzględniono zadanie w postaci projektu przystanku komunikacyjnego w Babkach w pobliżu skrzyżowania ulicy Poznańskiej z drogą prowadzącą do Głuszyny Leśnej w kwocie 10 000 zł. – Tyle lat nic się nie działo! – przyznała jedna z mieszkanek. – Wiemy, że to nie znaczy, że przystanek stanie od razu, ale coś się nareszcie dzieje w naszej sprawie – dodała.
Tagi: autobusy, Babki, gmina Mosina, Głuszyna
Wasze komentarze (32)
Ręce opadają. Panie Marciniak, Panie Marciniak ręce opadają. Słupki nadające się na oznaczenie przystanku leżą w ZUK PUK. Panie Marciniak….wstyd.
Akurat z tego co czytam, to gdyby nie radny Marciniak, to nadal nic by się w temacie nie zmieniło.
Dokładnie, wygląda na to, że jedyny radny który coś zrobił został skrytykowany. Czyżby Gość pozazdrościł?
„W budżecie na przyszły rok uwzględniono zadanie w postaci projektu przystanku komunikacyjnego w Babkach w pobliżu skrzyżowania ulicy Poznańskiej z drogą prowadzącą do Głuszyny Leśnej w kwocie 10 000 zł.”
Czy tu nie ma pomyłki?
10 000 zł na projekt?
Ulica Poznańska w Babkach ?
Skrzyżowanie Poznańskiej z drogą prowadzącą do Głuszyny Leśnej ?
A może chodzi o Berdyczów ?
Burmistrz i Rada są już bardzo zmęczeni. Pora na odpoczynek od pracy w samorządzie !
Czy w naszej pięknej gminie pierdołowate inwestycje muszą urastać do rangi budowy stacji kosmicznej? Ostatnio była tu rozmowa o wiatach na rowery na dworcu. Nie da się, bo papiery, projekty, formalności, grunty pkp.
Teraz przystanek w lesie jest wielkim problemem, bo droga powiatowa, bo trzeba projekt zrobić, bo to nie takie proste, nie wpisane do strategii rozwoju gminy na lata 2030-2050… to co w tej cholernej gminie jest proste, skoro takie tematy załatwia się latami, a koniec końców nic się z nimi nie dzieje? Łatwiej postawić nikomu niepotrzebną tężnie, którą rozbiera się przed pierwszym uruchomieniem, piec chlebowy przy targowisku, w którym nie wypieczono nigdy chleba i wieżę widokową, która można oglądać tylko z dołu. Wstyd.
Dlatego tutaj potrzebny jest ktoś z jajami, kto zrobi porządek, a nie ciągle nie da się.
Też porządek i rozliczenie z „dokonaniami” poprzedników.
Zauważyłem, że nowy sołtys Czapur ma jaja – i to coraz większe. Warto śledzić poczynania tego społecznika.
Jak jego jaja są coraz większe to do lekarza niech się zgłosi.
Chodzi o to żeby duży był rozum a nie jaja. Za trzy miesiące wybory. I znów będziemy mieli wysyp tych z dużymi jajami. Jak się te jaja przekładają na pracę w Radzie mamy możliwość obserwować. Niby duże ale głuche. Zwykłe wydmuszki!
Nie zapominajmy o czterech pazernych,byłych radnych.Znowu ciągnie ich do gminnych konfitur?
A mnie się podoba burmistrzowanie p. Dominika Michalaka i radzę wam odkrochmalcie się od niego. Razem wzięci wraz z radnym Marciniakiem nie dorastacie mu do pępka.
Jeśli autobus przejeżdża przez miejscowość to wystarczyłoby słowo burmistrza aby zacząć zabierać mieszkańców. Nie potrzeba żadnych inwestycji do tego, a tylko odrobiny rozsądku i dobrej woli! Ten przykład pokazuje poziom paranoi w gminie. Nie dziwię się, że tak ciężko cokolwiek zrobić, nie buduje się dróg, nie ma prawie żadnych potrzebnych inwestycji, gdy problem zwykłego zatrzymania się autobusu przerasta możliwości władz. Przerażające po prostu.
To nie takie proste,kiedy po urzędzie goni się trzech burmistrzów.
to przykład paranoi prawa które tworzą chorzy ludzie niech walczom o TVP a nam malutkim nic nie zostaje
Kiepsciutki oj kiepscutki ten burmistrzunio..lipa rzeklbym.
W porównaniu do poprzedników jest na pewno lepszy. Chłopak dopiero zaczął – dajcie mu czas. Widać że pracuje od rana do nocy (on odpisuje na miale często po 22-ej nawet i robi to samodzielnie) a tematów i burdelu ma do ogarnięcia tyle że mu współczuję. Nic sie od razu nagle nie zmieni w gminie bo wszelkie procedury administracyjne trwają, a Polska jest krajem papierów. Cierpliwości trochę – aczkolwiek tęz mnie cholera bierze na nasze drogi z błota.
Święta racja.
a czy ktoś pamięta o miejscowości JEZIORY? tutaj jesteśmy odcięci od świata! halo?! czy my nie zasługujemy na autobus?
nie, wy nie…
[Komentarz ukryty, zawierał treści: wulgarne i powszechnie uważane za obelżywe (red.)].
dlatego przez te durne przepisy jest tyle darmo zjadów w urzędach! Projekty jpdl.
Wkopać znak wpis do grafiku busa do sasinowa i gotowe.
A co takiego zrobił sołtys Czapur?
Wszystko się zgadza władze gminy to tylko od brania kasy co miesiąc i parcie na szkło zobaczcie ile razy burmistrz jest na zdjęciach w Informatorze Mosinskim może by zabrał się za prace bo w gminie jest wiele do zrobienia . Mam pytanie mamy w gminie ok 180 km dróg które są polne , sam mieszkam w Daszewicach od 1999r i droga jest polna na osiedlu , czy gmina ma dane ile dróg polnych które maja np 30 lat 25 ,20,15,10,5 lat i co zamierza w tym temacie zrobić . Jak nie wiedza to nich np pojadą do gminy Kornik jak tam jest rozwiązana sprawa dróg na starych i nowych osiedlach – pytanie do burmistrza
Jak mieszkasz na osiedlu to pretensje miej do developera a nie do gminy. Ja i nikt inny nie chce płacić za twoje drogi. Złóżcie się z pozostałymi mieszankami i zrobicie. Nie czekajcie na świętego Dygdy co go nima nigdy!
No i zawsze się znajdzie taki stary mosiniak matołek który nie kuma że jakikolwiek deweloper który buduje domy to buduje je tam gdzie gmina w planie zagospodarowania przestrzennego je uwzględniła. Co więcej – w dużej mierze są to grunty które gmina sprzedała pod budownictwo. I tenże stary mosiniak nie kuma że im więcej mieszkańców tym więcej pieniędzy z podatków (PIT,CIT, nieruchomości) dla gminy. To że gmina bierze tą kasę ale nic nie robi aby nowi mieszkańcy którzy ja finansują mieli drogi z XXI wieku a nie z XVII to jest osobny temat. Natomiast stary mosiniak siedzi w necie i z nieukrywana nienawiścią do nowych mieszkańców wypisuje takie pierdoły. I to jest ta mentalność mosińska która przez ostatnie 35 lat blokowała i blokuje zmiany.
ile płacisz tego pitu zastanowiles sie w ogóle?
@Gość z 18:29:03
Ale nowi za Twoje drogi już płacić mają, tak?
Inwestycja za 70 tysięcy w takiej lokalizacji nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego. 36 mieszkańców z czego pewnie 5-10 którzy odprowadzają podatki w Mosinie.
Z drugiej strony proszę spojrzeć na transport do małych miejscowości w obrębie gminy – autobusy wożą powietrze – marnotrawione jest paliwo, środowisko oraz pieniądze podatników. I po co to wszystko?
Na forum już pojawiły się głosy z Jezior (nie mam pojęcia jak to się odmienia), obudzą się jeszcze inne okolice i jak wtedy wszystkich zadowolić?
W artykule zwrócono uwagę na spokój oraz zjawiskowość okolicy – i to jest właśnie cena mieszkania na odludziu. Ludzie muszą brać po uwagę fakt, że społeczeństwo nie musi brać na swoje barki kosztów wyborów poszczególnych jednostek.
Postawić słupek przystanku 50 m od drogi powiatowej, na tej gminnej. I po sprawie. Pozdrawiam
Totalny absurd i indolencja władz gminnych. Jeśli autobus gminny przejeżdża przez miejscowość to jaki problem wyznaczyć miejsce w którym będzie się zatrzymywać i tam przymocować tabliczkę z rozkładem jazdy.