Poznańskie koziołki, symbol Poznania, trafiły do Puszczykowa!
Koziołki z poznańskiego ratusza, jedna z najbardziej znanych atrakcji turystycznych stolicy Wielkopolski wybrały się na wycieczkę do Puszczykowa. Najbardziej rozpoznawalny symbol Poznania, w wyniku awarii, trafił do puszczykowskiego warsztatu.
21 maja miała miejsce awaria koziołków. Paweł Oses z Muzeum Narodowego w Poznaniu poinformował, że jeden z koziołków wypadł z prowadnic, a drugi „zgiął się w kolanach” i pozostał w tej pozycji. Próby mechanicznego i ręcznego wciągnięcia koziołków do wieży zakończyły się niepowodzeniem . „Nie znamy przyczyny awarii. Trzeba podkreślić, że stan techniczny koziołków jest zły – przekazał Oses. Już następnego dnia okazało się, że awaria jest poważniejsza, niż początkowo przypuszczano. Dlatego koziołki zostały zdemontowane i trafiły do puszczykowskiego warsztatu.
– Trwa ich rekonwalescencja, podczas której spędzą trochę czasu w urokliwym Puszczykowie – poinformowało Muzeum Poznania – Nigdy nie wyjeżdżały z Poznania, więc wyobraźcie sobie towarzyszące tej podróży emocje… Pusto tu bez nich, ale to wszystko dla ich dobra. Nie można być takim pracoholikiem! Niebawem wrócą z nową energią, jak każdy po urlopie – dodają na wesoło przedstawiciele muzeum, jednocześnie przedstawiając techniczne aspekty naprawy. – Wcześniej zostały zdemontowane reduktory, silniki i śruba napędowa. Natomiast figury koziołków z prowadnicami zostały zabrane do warsztatu w Puszczykowie w celu likwidacji luzów na osiach i wymiany wysłużonych łożysk – dodają.
Poznańskie koziołki trafiły na ratuszową wieżę w 1551 r. wraz z zegarem. Wydarzenie to poprzedził pożar, jaki wybuchł w Poznaniu 1536 r., niszcząc domy, kościoły oraz ratusz. Na przebudowę ratusza kontrakt z miastem podpisał Jan Baptista Quadro, natomiast na wykonanie zegara wieżowego mistrz Bartłomiej Wolff z Gubina. Zegar zaopatrzony był w cztery tarcze z zaznaczonymi kwadransami, cyfry wykonane z miedzi oraz „urządzenie błazeńskie”, czyli dwa trykające się koziołki. Zegar wyznaczał czas bez zarzutu, kiedy to w 1675 r., jego działanie przerwał kolejny pożar. Ponownie informacja o koziołkach pojawia się dopiero na początku XX w., kiedy ratusz wraz z „urządzeniem błazeńskim” został gruntownie wyremontowany. W 1913 roku koziołki ponownie zaczęły trykać się o pełnej godzinie, wyznaczając rytm dnia mieszkańców Poznania. Niestety w 1945 roku wieża ratusza uległa zniszczeniu, a wraz z nią zegar z koziołkami. Na swoje miejsce koziołki wróciły w 1954 r. Natomiast w 1993 r. poznański przedsiębiorca Marian Marcinkowski ufundował miastu nowe koziołki, a dawne „urządzenie błazeńskie” trafiło do zbiorów Ratusza – Muzeum Poznania.
Aleksandra Warczyńska, w książce Szlakiem wielkopolskich legend przypomina legendę o poznańskich koziołkach:
Legenda o poznańskich koziołkach
Kiedy po wielkim pożarze miasta udało się odbudować ratusz, na wieży którego zamontowano zegar, postanowiono to wydarzenie uczcić w szczególny sposób. Zaproszono wielu gości, wśród których miał się pojawić sam wojewoda z małżonką. Z wielu dań przygotowanych na tę okazję najważniejsza była pieczeń z udźca jelenia. Należało ją długo piec na ruszcie, a do tego odpowiedzialnego zadania wyznaczono małego kuchcika, Pietrka. Pietrek jednak nie mógł wysiedzieć przy pieczeni, wiedząc, że na rynku jest tyle atrakcji. W końcu nie wytrzymał i postanowił tylko na momencik opuścić kuchnię, aby zobaczyć te wszystkie dziwy, o których wszyscy mu opowiadali. Nie trudno zgadnąć, że jego nieobecność przeciągnęła się ponad miarę, a jeleń spalił się na węgiel. Chcąc ratować własną skórę pobiegł Pietrek na pobliskie łąki, gdzie upatrzył sobie dwa pasące się koziołki. Porwał je i zaprowadził do ratuszowej kuchni, gdzie zamierzał przerobić je na kolejną pieczeń. Czując zbliżające się niebezpieczeństwo koziołki, wykorzystały chwilę nieuwagi i uciekły schodami na górę, wprost na ratuszową wieżę. Tam wystraszone zaczęły się trykać rogami ku uciesze zgromadzonej gawiedzi. To niespodziewane przedstawienie tak rozbawiło gości, przybyłych na uroczyste odsłonięcie nowego zegara, że darowano chłopcu jego winę, koziołkom darowano życie, a na pamiątkę tego zdarzenia zamówiono u mistrza Bartłomieja z Gubina mechanizm poruszający trykające się koziołki. Widowisku z koziołkami towarzyszy hejnał grany każdego dnia z ratuszowej wieży na cztery strony świata.
W 2002 r. mieszkańcy wybrali imiona dla koziołków. Jednego nazwano Pyrek, nawiązując do gwarowej nazwy ziemniaka, a drugiego Tyrek od słowa „tyrać”, czyli ciężko pracować.
źródło: Powiat Poznański