Poranek, który miał być początkiem rowerowej przygody, zamienił się w bardzo niebezpieczną sytuację. 16 lipca około godziny 7:00 na stacji kolejowej w Puszczykówku doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji.
— „Przybyliśmy z mężem na rowerach z bagażami, planowaliśmy trzydniową wyprawę rowerową. Pociąg miał odjechać z peronu 1 o 7:01” — relacjonuje jedna z mieszkanek w poście zamieszczonym w grupie „Puszczykowo – ważne sprawy”.
Kilka minut przed planowanym odjazdem zamknięto szlabany. Chwilę później pojawił się komunikat ostrzegający przed nadjeżdżającym pociągiem.
— „I nagle kolejny komunikat: 'Prosimy o zmianę peronu, bo pociąg odjedzie z peronu nr 2′. Ludzie zostali ZMUSZENI do przejścia przez tory, na które nadjeżdżał pociąg!” — pisze dalej kobieta.
Z relacji wynika, że nie było żadnej bezpiecznej drogi przejścia na drugi peron. Rowerzyści nie byli w stanie przecisnąć się z bagażami przez wąski przesmyk między płotem a szlabanem. Pociąg odjechał bez nich.
— „Nie mieliśmy szans przeciśnięcia się przez wąski przesmyk ani pokonania zamkniętych szlabanów. Pociąg odjechał. I zostaliśmy na peronie z bezsilnością i wściekłością” — dodaje autorka wpisu.
W komentarzach pod postem pojawiły się głosy potwierdzające, że podobne sytuacje zdarzały się już wcześniej.
Brak bezpiecznego przejścia między peronami oraz brak tunelu pieszo-rowerowego to problem, który mieszkańcy Puszczykowa i Puszczykówka zgłaszają od dawna. Sytuacja ponownie obnażyła nieprzygotowanie infrastruktury kolejowej na potrzeby podróżnych – w tym rowerzystów, seniorów, osób z niepełnosprawnościami czy rodziców z dziećmi.
— „Gmino, powiecie, PKP – jak długo jeszcze brak bezpiecznego przejścia przez tory będzie normą?” — pyta retorycznie kobieta.

Gazeta Mosińsko-Puszczykowska


Wiceburmistrz Ślisiński na jednej z sesji Rady Miasta odpowiedział, że kładki nie będzie, „bo i tak ludzie by nie korzystali”. Bez dodatkowego komentarza.
Pozew zbiorowy do PKP rozwiązałby sprawę zapewne w max 2 lata.