Choć temat przejazdów kolejowych w naszym regionie powraca regularnie — zwłaszcza w kontekście Puszczykowa i Mosiny — wciąż brakuje realnych działań, które poprawiłyby codzienny komfort i bezpieczeństwo mieszkańców. Wystarczy wspomnieć choćby dzisiejszy materiał: Awaria rogatek w Mosinie. Kierowcy ręcznie je podnoszą.
Redakcja otrzymała list od Czytelniczki Małgorzaty, która podzieliła się swoimi uwagami – z perspektywy osoby codziennie zmagającej się z utrudnieniami. To głos wielu.
Zamknięte szlabany, otwarty problem
– Wszyscy piszą, komentują na forach społecznościowych, proponują mandaty [i tak to nic nie da], nie dotyczy to tylko uczniów, którzy mogą się spóźnić do szkoły bez większych konsekwencji, ale my do pracy już nie, bo nas zwolnią, a nikt o pracujących nie wspomniał – zaznacza Czytelniczka.
I choć temat bezpieczeństwa pieszych jest ważny, problem dotyczy także kierowców i osób dojeżdżających do pracy. Małgorzata wskazuje trzy konkretne postulaty, które jej zdaniem mogłyby realnie poprawić sytuację.
– Dawna decyzja mieszkańców wstrzymująca modernizację przejazdu nie może być przez tyle lat podtrzymywana jako wiążąca, bo sytuacja się zmieniła – na gorsze – dla pieszych i pojazdów. Więc co z tego, że kiedyś tak zdecydowali? Można powtórzyć głosowanie, nawet jak PKP tego nie uwzględni – wskazuje.
Czytelniczka zwraca też uwagę na zmianę charakterystyki ruchu kolejowego. Towarowe pociągi coraz częściej pojawiają się w ciągu dnia, co wydłuża czas oczekiwania na przejazd.
– Kiedyś też był dróżnik, a pociągów niewiele mniej – była jeszcze czynna trasa do Osowej Góry – ale pociągi towarowe jeździły albo późnymi wieczorami, albo tylko nocą, a teraz – w ciągu dnia, często. Niech jeżdżą nocą, a jak nie, to niech PKP zgodzi się na zmianę klasyfikacji przejazdu na automat – zauważa.
Rozwiązania techniczne? Są możliwe – także w ocenie mieszkańców. Małgorzata pisze: – Widziałam filmiki, jak przejazdy działają w Niemczech – nie zamyka się tam przejazdu 5 lub więcej minut wcześniej, tylko naprawdę tuż przed przejazdem pociągu. Jeśli dróżnik musi zamknąć w momencie przyjścia powiadomienia, to znaczy, że PKP za wcześnie je wysyła. Jakby chcieli – to można zmienić – zwraca uwagę mieszkanka.
– Ostatnio w godz. 15:00–15:25 stałam pod szlabanem – jechały: osobowy, towarowy, intercity, osobowy i znów towarowy – co dało razem 25 minut. Co towarowe o tej porze robią na szlaku? – pyta Czytelniczka.
Nie jest to jednostkowy przypadek. W artykule opublikowanym przez nas 10 marca br. opisaliśmy sytuację na przejeździe przy ul. Dworcowej w Puszczykowie. Tam, oprócz korków, piesi coraz częściej przechodzą pod zamkniętymi rogatkami, ryzykując życiem. Pod artykułem rozgorzała dyskusja, w której wzięła również osoba, widząca codziennie problem z innej perspektywy.
– Ja jadę tam 160 po torach i nie mam szans zareagować, jeśli ktoś wyskoczy zza wiaty lub pociągu. Tragedia gotowa – ostrzegał wówczas pan Jarosław, maszynista PKP Intercity.
Inny mieszkaniec komentował: – Dosyć często korzystam z tego przejścia. Szlabany zamykane są 5–8 minut przed przejazdem pociągu. Rzadko są podnoszone pomiędzy składami. A potrafią przejechać trzy lub cztery w jednym cyklu zamknięcia.
Temat wraca – rozwiązań nadal brak
Pomysł budowy przejścia podziemnego? Kiedyś był, ale został zablokowany. – Ktoś wyciągnął głupie wnioski, że gdy będzie tunel, to będą spaliny. Efekt jest odwrotny, bo gdyby był, to auta by płynnie przejeżdżały, a tak – stoją i trują – podsumowuje jeden z internautów.
W styczniu poseł Bartosz Zawieja wystąpił do Ministerstwa Infrastruktury z wnioskiem o zmianę kategorii przejazdu. Odpowiedź była odmowna – urząd uznał, że bezpieczeństwo zostało już poprawione przez ostatnie inwestycje.
Co dalej? Mieszkańcy czekają
Wśród komentujących nie brakuje głosów rozgoryczenia. – Tragedią jest, gdy linia kolejowa dzieli miasto na dwie części – pisze jeden z mieszkańców. Inny dodaje: – Każde rozwiązanie dotyczące tylko pieszych będzie uwalone przez pewną znaną grupę nacisku. Władza im sprzyja.
– Technicznie przejazd ma możliwość otwierać się i zamykać natychmiast przed i po przejeździe pociągu. Tragedią jest asekuracja kolei i niesubordynacja pieszych oraz kierowców – komentuje inny internauta.


Jeszcze odnośnie Mosiny. Raz szlabany na Sowinieckiej były zamknięte tak długo, że stałem jeszcze przed mostem na Niezłomnych zjeżdżając z rynku, a za mną było jeszcze sporo samochodów. Stałem dłuższą chwilę. Oczywiście na pinezce to samo, korek z każdej strony. Może czas zatrudnić bardziej kompetentną osobę na stanowisko dróżnika na tym przejeździe?
Jestem ciekaw ile czasu przed przejazdem pociągu muszą być opuszczone zapory (zgodnie z przepisami) Fakt niestety jest taki,że czasami szybciej przejadę na druga stronę korzystając z przejazdu kolejowego w Puszczykowie.
180sekund
To nie dróżnik decyduje o tym kiedy ma zamknąć przejazd,jest on ostatnim ogniwem w łańcuchu kolejowym pretensje do tych na górze proszę wysyłać
Dobrze, że za burmistrza Michalaka zostało przywrócone do eksploatacji przejście podziemne pod torami przy Netto, które na 7 lat zamknął Ryś z Mielochem. To jest przejście podziemne im. Jerzego Rysia i Przemysława Mielocha.
Akurat jeśli chodzi o remont tego przejścia to Michalak przyszedł na gotowe.
Bredzisz dziecko.
Wszystko byłoby ok gdyby za remont zapłaciło PKP. To jego teren i jego tory. A zapłaciła gmina.
Jak to mandaty nic nie dadzą? Oczywiście że dadzą. 2000 zł dość skutecznie w połączeniu z nieuchronnością kary rozwiązuje takie sytuacje.
To ja poproszę o wskazanie, które z opisanych niedogodności dla użytkowników rozwiąże nieuchronny mandat 2 tys. zł.
To proste. Ludzie będą mniej wchodzić na tory przy zamkniętych rogatkach ryzykując swoim a może i innych życiem..
Przejście podziemne w Mosinie można przesunąć w światło drogi i zrobić przejazd tunelem jak na śremskiej, ale tylko dla pieszych i aut osobowych. Jest miejsce na parkingu netto.
Gdyby drużnicy na Starołęce pracowali tak jak ci w Puszczykowie i Mosinie to dawno zostaliby ukamienowani. Jakoś na tamtym przejeździe da się to sprawnie ogarniać
Przejazd przy dworcu w Puszczykówku to dramat. W ubiegły czwartek mając do załatwienia kilka spraw po obu stronach torów straciłem przed rogatkami 42 minuty łącznie0. Burmistrz siedzi jak mysz pod miotłą, bo się wystraszył paru krzykaczy, którzy protestowali w sprawie budowy tunelu. Radnym też nie przeszkadza, że około jednej trzeciej mieszkańców jest wykluczona komunikacyjnie. Nikt nie zauważył, że tory odcinają ruch karetek do szpitala i wozów straży pożarnej. Widać nasz samorząd czeka aż dojdzie do jakiegoś nieszczęścia.
00
Nie wystraszył, tylko było mu to na rękę.
W ogóle to Niwka jest traktowana jak uboga kolonia.
Puszczykowo 5 minut przed pośpiesznym oczywistość.
5 minut przed solową lokomotywą – złośliwość.
5 minut przed króciutkim osobowym jadący z Poznania i zatrzymując się na stacji ww Puszczykowie.
absurd.
No i zaraz za przejazdem z obu stron przejścia dla pieszych przez jezdnie masakra
A piesi mają pierwszeństwo więc auta dalej stoją i za chwilę znowu przejazd zamknięty i drużnik uśmiechnięty.
Sytuacja z dzisiaj – przy przejeździe byłam 5.20. zdążyły przejechać dwa pociągi z Poznania jeden towarowy i żeby zdążyć na pociąg 5.37 do Poznania i tak musiałam przejść pod rogatkami. K… to o której my mamy być na tym peronie?
Może pozew zbiorowy przeciwko PKP? Ilość towarowych pociągów w godzinach szczytu, to szczyt bezczelności ze strony spółki, bo tną koszty naszym kosztem. Gra słów zamierzona.