Strona główna / Aktualności / Rzeczpospolita odpieczętowana

Rzeczpospolita odpieczętowana

Maj to dobra okazja by nawiązać do pewnej, obchodzonej ostatnimi laty coraz mniej hucznie, mosińskiej rocznicy. Do napisania tego tekstu natchnęła mnie rozmowa dwóch młodzieńców w pociągu relacji Leszno-Poznań. Wsiadający na stacji Mosina interlokutorzy dywagowali o wyższości Mosiny nad Puszczykowem, podając jako koronny argument „fakt”, iż Mosina „była przez 5 dni stolicą Polski”, co w obliczu faktów historycznych może wywoływać jedynie śmiech politowania. Wszelkie podobieństwa przytoczonej historii do innej, wspomnianej w ramach utrwalania mosińskiej mitologii roku 1848, nie były zamierzone.

Na łamach „Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej” wielokrotnie obalaliśmy mit o rzekomym stołecznym charakterze Mosiny na początku maja 1848 roku, a także inne baśnie o rzekomej „Rzeczpospolitej Mosińskiej” okresu Wiosny Ludów. Mimo pewnym postępów w przekazywaniu bardziej realnego obrazu dziejów, ta fałszywa wersja lokalnej historii nadal funkcjonuje wśród mieszkańców, czego dowodem jest przytoczona wcześniej rozmowa zasłyszana w komunikacji publicznej. Nie prowadziliśmy żadnych badań socjologicznych by rozstrzygnąć, czy „wiedza” ta jest przekazywana w szkole, rodzinie, kręgach koleżeńskich czy innym miejscach wymiany idei i poglądów. Nie będziemy także dociekać, czy źródłem tego są: starsze publikacje, teksty zamieszczano na stronie internetowej Urzędu Gminy, tablice informacyjne znajdujące się między innymi przy ulicach Krotowskiego i Rzeczpospolitej Mosińskiej, wizerunki na medalach i monetach, umieszczenie na środku Rynku herbu Mosiny wśród symboliki innych stolic Polski, czy może zwyczajne przywiązanie do wieloletniej legendy, którą postanowił obalić pewien „lansujący się na krytyce”1 historyk nazwiskiem Czeski. Bezcelowym wydaje się takie roztrząsanie, stąd lepiej przejdźmy do bardziej konstruktywnej części tego skromnego wywodu.

Na łamach „Gazety” prezentowałem pieczęć „Polski Powstającej”, jaką na początku maja 1848 roku posługiwał się Jakub Krauthofer2. Omawiając ją nie znałem jednak tekstu profesora Pawła Stróżyka, który ukazał się drukiem kilka miesięcy później. Artykuł „Pieczęć tzw. Rzeczypospolitej Mosińskiej z 1848 r. Ze studiów nad pieczęciami powstańczymi XIX w.” 3 dostępny jest bez problemu w Internecie, stąd moja zachęta do zapoznania się z tymi bardzo wartościowymi odkryciami mojego wykładowcy z czasów studenckich. Nie chcę przesadnie „lansować się” w tym krótkim wywodzie, stąd chętnie podzielę się informacjami o tym, która część moich badań sprowokowała polemikę ze strony profesora poznańskiej uczelni. Przede wszystkim profesor Stróżyk uznał, że partyzanckie oddziały kapitana Cypriana Celińskiego oraz późniejszego naczelnika Włodzimierza Wilczyńskiego, które stacjonowały pierwotnie w Trzebawiu i Sowińcu, stanowiły dwa niezależne od siebie grupy, które następnie połączyły się w Rogalinie, tworząc jeden korpus powstańczy. W swoim wcześniejszych publikacjach uznałem, że stanowiły one jedną grupę jeszcze przed spotkaniem w rogalińskim pałacu, z czym polemizuje profesor Stróżyk4. Ponadto problematyczna wydaje się być data wyboru naczelnika korpusu partyzantów, Włodzimierza Wilczyńskiego. Konsekwentnie podawałem datę 3 maja 1848 roku, natomiast mój dawny wykładowca wykazał, że było to dzień później. Przedstawił przy tym bardzo ciekawy argument: jeden z dokumentów wysłany do pruskich władz został antydatowany tak, by celowo nawiązać do daty proklamacji Rzeczpospolitej Polskiej w Mosinie (3 maja) sugerując, że naczelnikiem był już wtedy Włodzimierz Wilczyński, wybrany faktycznie 4 maja5.

Artykuł profesora Stróżyka dostarcza bezpośrednich i pośrednich argumentów za tym, że nie było czegoś takiego jak „Rzeczpospolita Mosińska”. Już sam jego tytuł sugeruje, że mamy do czynienia z nazwą umowną, a na samym początku tekstu znajdziemy jednoznaczne wskazanie: „w początkach maja 1848 r. nie proklamowano Rzeczypospolitej Mosińskiej”6. Samą władzę sprawowaną przez naczelnika Włodzimierza Wilczyńskiego określa autor mianem „rogalińskiego quasi-rządu”7, co podważa narrację o rzekomym stołecznym statusie Mosiny w tym okresie. Dodatkowo omawiana przez autora pieczęć, którą na początku maja 1848 roku posługiwał się Jakub Krauthofer miała w otoku napis „Polska Powstająca”, a nie „Rzeczpospolita Mosińska”. Nie będziemy popadać w absurdy sugerując, że sami prowodyrzy majowej imprezy nie wiedzieli, jaki podmiot reprezentowali. Gdyby faktycznie mieli na myśli rzekomą „Rzeczpospolitą Mosińską”, to w jej imieniu byłyby wydawane i pieczętowane pisma. Skoro omawiana pieczęć, będąca najlepiej zachowaną ikonograficzną manifestacją doktryny i majestatu ówczesnego „quasi-rządu”, nie zawierała odwołania do rzekomej „Rzeczpospolitej Mosińskiej”, to dalsze posługiwanie się tą nazwą zakrawa o zwykłą aberrację historyczną. W sprawie interesującej nas pieczęci winny jestem Czytelnikowi pewne wyjaśnienia: była ona znana w Mosinie już 1978 roku. Dowodzi temu artykuł autorstwa Bogusława Polaka, który ukazał się w pracy „Szkice z przeszłości Mosiny”. Zamieszczono w nim zdjęcie dokumentu, na którym widnieje wskazana pieczęć, jednak w kolorach czarno-białym, na dodatek nie najlepszej jakości8. Pieczęć „Polski Powstającej” jest na tym zdjęciu w zasadzie jedną czarną plamą i nie można rozróżnić jakichkolwiek jej szczegółów sfragistycznych. Najwyraźniej nikt w 1978 roku nie zwrócił na to uwagi, jednak nie zamierzamy wdawać się w spekulacje, dlaczego nie dokonano żadnej analizy dokumentu, który obala narrację o rzekomej „Rzeczpospolitej Mosińskiej”.

Kwestia braku należytej weryfikacji legend i mitów narosłych wokół wydarzeń Wiosny Ludów na Ziemi Mosińskiej została dostrzeżona w polskiej historiografii na początku XXI wieku. W 2003 roku Bogumił Wojcieszak omówił skrótowo aktywność polityczną Jakuba Krauthofera, podważając w zasadzie bezkrytyczny stosunek do tej postaci, jaki wyłaniał się z wcześniejszych publikacji historycznych. Zauważył on między innymi, że wydarzenia z początku maja 1848 nie były wcale tak powszechnie hołubione, jak próbuje się nam wmawiać właściwie do dzisiaj: „O politycznych i militarnych dokonaniach Krauthofera pisano więc w „Gazecie [Polskiej]” niewiele, zastanawia brak bezpośredniego odniesienia do faktu utworzenia rzeczpospolitej mosińskiej, która jest tylko przywołana w tle wydarzeń. (…) Można (…) założyć, że był to komentarz przez przemilczenie”9. Następnie w roku 2008 na marginesie innego wywodu Jerzy Kozłowski zauważył, iż „problem partyzanckiej Rzeczpospolitej Mosińskiej, obrosły już swoistą legendą, nie doczekał się dotychczas dokładniejszego źródłowego opracowania”10. Zauważmy, jak bardzo niezasadny termin „Rzeczpospolita Mosińska” wrósł w historyczny obieg – przyczyna tego była prozaiczna, podana we wcześniejszym zdaniu – brak dokładniejszych opracowań źródłowych. Następnie od 2019 roku na łamach „Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej” starałem się konsekwentnie podejmować ten temat, czego zwieńczeniem były trzy publikacje książkowe poświęcone wydarzeniom Wiosny Ludów i postaciom, które w nich uczestniczyły. Zostały one dostrzeżone w omawianym już artykule profesora Pawła Stróżyka, który konstatował: „Szereg zasadnych wątpliwości wobec przyjętych w historiografii ustaleń zgłosił w ostatnich latach Wojciech Czeski”11. Tematu nie będziemy rozwijać, ponieważ artykuł traktujący o pieczęci „Polski Powstającej” został już omówiony we wcześniejszej części niniejszego wywodu. W ten oto sposób opublikowany w 2023 roku tekst profesora Stróżyka zamyka klamrą cykl opracowań, które podważają dotychczasową narrację wokół wydarzeń z początków maja 1848 roku na terenie gminy Mosina.

19 lutego 2020 roku odbyło się posiedzenie Komisji Oświaty, Spraw Społecznych i Promocji, na którym poruszany był między innymi temat podnoszonych przeze mnie wątpliwości wokół historii Mosiny w okresie Wiosny Ludów. Radny Marcin Ługawiak zaproponował wówczas zorganizowanie konferencji naukowej poświęconej temu tematowi, jednak do dzisiaj nie doszła ona do skutku. 23 marca 2023 roku na Wydziale Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu miało z kolei miejsce inne spotkanie, tym razem poświęcone pieczęci „Polski Powstającej”, na którym prelekcję wygłosił cytowany już tutaj wielokrotnie profesor Paweł Stróżyk. Świat nauki wyprzedził zatem lokalne dyskusje, co nie wydaje się być rzeczą nadzwyczajną. Teraz pozostaje żmudne i systematyczne upowszechnianie najnowszych ustaleń nauki na naszym mosińskim gruncie, na co jestem stale gotowy. Postaram się, by temat rewizji dotychczasowych fałszywych przekazów historycznych na temat rzekomej „Rzeczpospolitej Mosińskiej” nie został zamieciony pod dywan, przypominając o tym przynajmniej z okazji każdej rocznicy wydarzeń z roku 1848.

Wojciech Czeski

"Pieczęć "Polski Powstającej", jaką na początku maja 1848 roku posługiwał się Jakub Krauthofer.
„Pieczęć „Polski Powstającej”, jaką
na początku maja 1848 roku posługiwał się Jakub Krauthofer. Rys. Roman
Czeski”.

1 Autentyczne określenie użyte przez jednego z „polemistów”, jednak nie podajemy jego nazwiska ze względu na ochronę tajemnicy dziennikarskiej.

2 W. Czeski, „Rzeczpospolita Mosińska” – byt zupełnie nieuprawniony, „Gazeta Mosińsko-Puszczykowska”, Maj 2023.

3 P. Stróżyk, Pieczęć tzw. Rzeczypospolitej Mosińskiej z 1848 r. Ze studiów nad pieczęciami powstańczymi XIX w., „Historia Slavorum Occidentis”, 2023, nr 3(38).

4 Tamże, s. 213-214, przyp. 47 i 49.

5 Tamże, s. 215.

6 Tamże, s. 203.

7 Tamże, s. 219.

8 B. Polak, Rzeczpospolita Mosińska na tle wydarzeń Wiosny Ludów 1848 r. [w:] Szkice z przeszłości Mosiny. Z dziejów walk o wyzwolenie narodowe i społeczne w XIX i XX wieku, pod red. T. A. Jakubiaka, Poznań 1978. s. 26. Opublikowany w artykule dokument przechowywany jest w zbiorach rękopisów Biblioteki Kórnickiej PAN pod następującą sygnaturą: Materiały do powstania 1848 w W.X.Pozn.; Korespondencja T. Działyńskiego, rozkazy, raporty, pisma Komitetu Narod. Etc, BK 07381, k. 32.

9 B. Wojcieszak, Ostatni Ikar Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Polityczna działalność Jakuba Krauthofera w latach 1848-1851 (z uwzględnieniem ówczesnej prasy poznańskiej) [w:] Prasa dawna i współczesna. Cześć czwarta, pod red. B. Kosmanowej, Poznań 2003, s. 22.

10 J. Kozłowski, Poznańska Wiosna Ludów 1846–1848. Polacy – Niemcy – Żydzi, Kronika Miasta Poznania 2008, nr 1 (Wiosna Ludów), s. 65, przyp. 48.

11 P. Stróżyk, Pieczęć…, s. 203.

Autor Wojciech Czeski

Autorem wpisu jest: Wojciech Czeski, dziennikarz Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Sprawdź również

Książka „Demagog poznański” Wojciecha Czeskiego

Mosiński sen

W majowym numerze Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej (maj 2025) ukazał się artykuł Wojciecha Czeskiego zatytułowany „Rzeczpospolita odpieczętowana”, …

Plan rozbudowy DW 431 na trasie Rogalinek Mosina (2 etapy)

Rusza rozbudowa drogi Rogalinek – Mosina (DW 431). Utrudnienia od 23 czerwca

Rozbudowa drogi Rogalinek – Mosina właśnie wchodzi w fazę realizacji. Jak informuje wykonawca, firma TRANSBRUK, …

26 komentarzy

  1. Bardzo ciekawy artykuł. Może Pan Wojciech Czerski jako historyk przyjrzał by się takiej sprawie dotyczącej czasów bardziej współczesnych a chodzi o to czy Medalem Rzeczypospolitej Mosińskiej zostali uchonorowani współpracownicy tajni służby bezpieczeństwa PRL? W roku 2018 zostało opublikowane przez dr Krzysztofa Borowiaka, na podstawie materiałów z poznańskiego IPN, poniższe zestawienie osób i wątpliwości budzą pozycje następujące: 83, 137, 248.

    http://szpicle.com/TW_1986.pdf

    Medale Reczypospolitej Mosińskiej otrzymali

    https://www.mosina.pl/medal-rzeczypospolitej-mosinskiej-1

    5
    1
    • Barbara Miczko – Malcher na uroczystej sesji w piątek 23 maja br. , mówiła o ,,Rzeczpospolitel Mosińskiej,, jako o legendzie (1 godz. 25 min nagrania z sesji). Mamy więc bajkowy medal.

      @Anonim nie podniecaj się tak tym wykazem Borowiaka. W PRL każdy duchowny miał teczkę i kontakt z funkcjonariuszem SB. O czym rozmawiali? O tym o czym mówiło całe miasto, a więc jaka to była współpraca i donoszenie ? Z każdej rozmowy była sporządzana notatka bo w ten sposób funkcjonariusz rozliczał się z pracy.
      Nie ma wśród duchownych którzy znaleźli się na wykazie, dowodów podjęcia świadomej współpracy a więc donoszenia.

      1
      5
      • Bzdury wypisujesz człowieku Płotka, widać masz mierną wiedzę na ten temat. Też byłeś współpracownikiem służb specjalnych PRL a może jesteś duchownym? :)))

        4
        3
      • Plotka, lubisz służyć do mszy?

        4
        3
    • każdy Anonim jest bohaterem w sieci. W realu okazuje się że kiepściutko z wiedzą. Pewne grupy (powiedzmy) zawodowe miały zakładane teczki z automatu. Sam fakt posiadania teczki, jak to próbują sugerować autorzy tych spisów w szczególności wobec osób z przeciwnej strony politycznej (bo ci „nasi” zawsze byli krystaliczni, a samo posiadanie teczki jest emanacją ich walki z reżimem), nie świadczy o dobrowolnej współpracy ze służbami. Niestety nawet IPN jest tak upolityczniony, że jakiekolwiek jego „badania” dotyczące współpracy bądź nie ocierają się o walkę polityczną i dają wyniki takie, jakie zakłada strona zlecająca takie „badania”. A konotacje z pogranicza polityki osób badających tym bardziej rodzą obawy o rzetelność badań. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że szary człowiek nie jest w stanie odsiać opracowań rzetelnych od politycznych.

      4
      4
      • Kolejny ksiądz tym razem o pseudonimie „Mieszkaniec” trolluje.

        7
        1
      • Mieszkaniec, Mieszkaniec… Mieszkaniec, Mieszkaniec… Gądecki zapłacił za to co napisałeś? Podobnie jak człowiek Płotka nie masz podstawowej wiedzy na ten temat i androny wypisujesz, doucz się. Może robisz to celowo. „Sprawdzić czy nie ksiądz”. W 1986 r. w diecezji poznańskiej było więcej kapłanów niż 300-tu, nie wszycy byli „TW”.

        4
        1
      • Oj Anonimie Anominie, zarówno z nazwy jak i posiadanej wiedzy. Zacietrzewienie i dziwna misja społeczna jedynie przez Ciebie przemawia. Ale świata nie zbawię, potrzebni tez są pożyteczni idioci. Kto nim jest? Ty powiesz że ja, a ja mam swoją teorię. A to że kapłanów było więcej niż tych co „mają teczki”, to znaczy tylko, ze reszta „jedynie słusznej” władzy nie zaszła za skórę – czytaj jest uległa i prowadzi się z jedynie słuszną linią polityczną.
        A widzę że znawcą spraw wszelakich jesteś nieprzeciętnym. Wiesz że jestem księdzem, ze Gądecki mi płaci. Kurcze – jasnowidz. Niestety Twoje rewelacje traktuje tak samo jak i powyższe trafne osądy – jako wypociny smutnego człowieka.

        1
        2
  2. @Anonim – jesteś zwykłym internetowym słupem. Mało wiesz, a zachowujesz się jakbyś posiadł wszystkie tajemnice. Jeżeli jesteś taki ciekawy , to proponuję porozmawiać na ten temat z ks. Marcinem Węcławskim – proboszczem parafii na Rynku Wildeckim, który znalazł się na liście Borowiaka. Tak dla ciekawości, Borowiak jest parafianinem tej właśnie parafii. Tak, wielu duchownych współpracowało z SB jednak w tym przypadku mamy listę i nic więcej. Gdyby twoje nazwisko znalazło się na jakiejś liście IPN-u bez poparcia konkretnymi dowodami , to co byś powiedział ? Tak , jeżeli jestem na liście to byłem donosicielem ?
    Rozgrzej mózg i pomyśl. Czy jako istota myśląca przyjmujesz bez jakiejkolwiek refleksji to co ci ktoś powie lub napisze ?

    1
    4
    • Człowieku Płotka nadal bredzisz, snusa brałeś na dziąsło? Naucz się czytać ze zrozunieniem co napisałem. Została opublikowana w 2018r. lista dr Krzysztofa Borowiaka i znalazły się na niej minmum trzy osoby związane z Mosiną oraz odznaczone medalem „mosińskim”. Czy kwestionujesz, tak jak ten S.Gądecki, wiarygodność dr Borowiaka? Trzeba bezdyskusyjnie sprawdzić te trzy osoby czy byli donosicielami służb PRL aby rozwiać wątpliwości. Dotarło teraz? Gdyby moje nazwisko znalazło się na liście dr Borowiaka to bym go pozwał za pomówienie, poniewaz nigdy nie podpisywałem deklaracji współpracy ze słożbami PRL. Śmieszny jesteś człowieku Płotka, spróbój dedukcji to nie jest trudne i nie boli.

      4
      2
      • @Anonim – powinieneś wiedzieć, że na żadną z osób w wykazie, nie ma w IPN jakichkolwiek dowodów współpracy z SB. Dalej chcesz lustrować ?

        3
        3
    • Człowieku Płotka, sprawdziłeś materiały w IPN dotyczące tych 300-tu osób? Na podstawie czego opierasz swoje twierdzenie o braku dowodów? Na ten czas jesteś niewiarygodny.

      2
      1
  3. Niektórzy nawet naszą legendę potrafią spieprzyć. Wiecznie źle. Wiemy, że Mosina nie była stolicą i co nie można pomarzyć. Kraków ma smoka, Warszawa Warsa i Sawe a my byliśmy stolicą i cześc.

    • Tak się kończy tworzenie bajek by podbudować swoje ego. Zamiast zająć się rozwiązywaniem problemów rozdaje się jakieś śmieszne medale, śmiesznej republiki bananowej. Mnie od zawsze śmieszyła ta niby stolica, a teraz skoro historyk dementuje te bajki to tym bardziej jestem przekonany o bzdurności tego mitu. Czy to prawda że te tablice z brązu z herbami innych stolic co są na płycie rynku kosztowały 5 tys. złotych za sztukę? Mieloch je miał kupić jak był burmistrzem.

      • Książkowy przykład mosińskiego malkontentyzmmu

        1
        3
      • @Ela książkowy przykład bycia lemingiem. Wszystko mi się podoba, wszystko jest ok. Żyj sobie w swojej bajce o wielkiej Rzeczypospolitej mosińskiej której nie było nigdy. Nikt ci nie zabrania.

    • Ela. jeżeli Warszawa ma WARSA to Mosina musi mieć wagon pocztowy i byc miastem gdzie znaczki pocztowe stemplom nie kłaniają się! A na rynku zostanie wybudowana czekoladowa fontanna z tej okazji!

  4. Jan z Czarnokurza

    Szanowny Panie Wojciechu, Szanowna Redakcjo, Szanowni Przedstawiciele Urzędu Gminy,

    Zwracam się z serdeczną prośbą – może zamiast kolejny raz ucinać temat legendy Rzeczpospolitej Mosińskiej, warto byłoby w końcu… ją wykorzystać? Zamiast traktować ten mit jak balast, może czas objąć go z dumą i przekształcić w lokalną markę, silną opowieść tożsamościową, która może napędzić turystykę, kulturę i rozwój gminy?

    W wielu miejscowościach w Polsce funkcjonują podobne legendy, półprawdy czy historyczne „niedopowiedzenia”: Kraków ma smoka i Twardowskiego, Toruń pierniki, Śmigiel wiatraki, Gniezno legendę o Lechu. Dlaczego więc Mosina nie miałaby mieć swojej – może i nieudokumentowanej w całości – ale naszej, żywej, unikalnej, Rzeczpospolitej Mosińskiej?

    Zaproponujmy coś więcej niż tylko artykuły czy akademickie dyskusje. Stwórzmy plan działań oparty o ten mit – z ładem, składem i głową. Można przecież:
    – zorganizować Festiwal Rzeczpospolitej Mosińskiej, z przemarszami w strojach historycznych, muzyką, inscenizacjami i pokazami filmowymi pod chmurką,
    – stworzyć minimuzeum lub izbę pamięci (np. w Kokotku),
    – opracować ścieżki spacerowe i rowerowe, prowadzące turystów szlakiem miejsc związanych z legendą,
    – wprowadzić do szkół elementy edukacji lokalnej – konkursy plastyczne, historyczne, teatralne,
    – we współpracy z restauracjami zaproponować menu inspirowane XIX wiekiem, a z piekarniami – wypieki „republikańskie”,
    – kontynuować wybijanie pamiątkowych monet i gadżetów,
    – stworzyć grę miejską, paszporty „obywatela Rzeczpospolitej Mosińskiej”, organizować wieczory gawędziarskie, koncerty muzyki dawnej, a nawet nocne ogniska i opowieści.

    To nie musi być ogromny koszt. Bazujemy na tym, co już mamy – piękne krajobrazy, lasy, historię i legendę, która może stać się naszym lokalnym skarbem. Nie musimy nikomu udowadniać, że mit to fakt – wystarczy, że jest nasz. A w dzisiejszych czasach to wystarczy, by budować coś wyjątkowego.

    Wiem, że nie zaczniemy od razu opływać w złoto, ale powiedzmy sobie szczerze – to jest prawdopodobnie najlepsze, najtańsze i najbardziej sensowne pole do manewru dla gminy w kwestii rozwoju turystycznego. Przestańmy mówić, że „nie da się”, że „pusto w spichlerzu”, że „z pustego Salomon nie naleje”. Zróbmy coś razem, mądrze, z rozmachem.

    Bo choć to może tylko legenda – to przecież nasza legenda.

    Z poważaniem,
    Jan z Czarnokurza
    Obywatel Rzeczpospolitej Mosińskiej (tej prawdziwej, legendą pisanej)

    5
    2
    • Doskonały pomysł na pełnej epie! Proponuję do tego pakietu stołecznych atrakcji dołączyć:
      – Pomnik Stołecznej Smażonej Opony Wielosezonowej wybudowany w Parku Ptaka obok byłej Urynowej Tężni,
      – miejscowi cukiernicy produkowali by przepyszną certyfikowaną Mosińską Cekoladę Stołeczną z Rodzynkami Sułtańskimi oraz wyśmienite certyfikowane Brzdące ze Stolycy Mosina City – no wiecie coś jak kremówki papieskie z Wadowic,
      – przy ul. Strzeleckiej koło Parku Strzelnica należy wyświetlać hologram przedstawiający naturalnej wielkości Stołeczną Pływalnię w
      Mosinie im. Przemysława Mielocha i Włodzimierza Koralewskiego,
      – drewno pozyskane z pożegowskiej zapałkowej wieży widokowej należy przerobić na Papier Toaletowy Premium ze Stolycy Mosina
      – Eleni powinina skomponować po grecku hymn Miasta Stołecznego Mosina

      3
      1
      • Jan z Czarnokurza

        Drogi Anonimie,
        widzę, że w Mosinie ironia kwitnie szybciej niż inicjatywa. Gdyby równie chętnie jak do żartów stawiano tu fundamenty pod rzeczywiste działania, to może i ta Stołeczna Pływalnia w hologramie nabrałaby realnych kształtów.
        Zamiast smażonej opony – pieczmy może chleb wspólnej sprawy. Bo z dowcipu chleba nie będzie, a pomysły – nawet nieidealne – przynajmniej są próbą ruszenia z miejsca.
        Z życzliwością, choć z lekkim ukłuciem refleksji –
        Jan z Czarnokurza

        3
        2
    • Wojciech Czeski

      Szanowny panie Janie, serdecznie dziękuję za przesłane uwagi. Ja nikomu nie odbieram potrzeby używania tej nazwy, jedynie przestrzegam przed fałszem kryjącym się za mozolnie budowaną legendą, niepopartą rzetelnymi badaniami historycznymi.
      Sam proponowałem już kilkukrotnie wskrzeszenie tradycji mosińskich jarmarków – Mosina otrzymała taki przywilej od króla Władysława Jagiełły w roku 1429. Termin przypadał na 25 maja i pokrywa się z obchodami dni Mosiny. Apele zarówno na łamach „Gazety”, jak i podnoszone podczas rozmów z decydentami, na razie pozostają bez odzewu, ale będę o tym stale przypominał. Wszak już za 4 lata przypadnie równo 600 lat od nadanie tego przywileju, który był potwierdzany przez kolejnych polskich monarchów aż do Stanisława Augusta Poniatowskiego. Można naturalnie włączyć to w szerszy program, który pan nakreślił – huczna zabawa, gry i zabawy historyczne, kostiumy z różnych epok. Proszę śledzić „Gazetę”, jeszcze niejednokrotnie pan o tym przeczyta.
      Co do atrakcji turystycznych związanych z wydarzeniami roku 1848 – polecam Wielkopolski Szlak świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego: https://www.gazeta-mosina.pl/2022/szlak-zygmunta-szczesnego-felinskiego/
      Pozdrawiam serdecznie

      • Jan z Czarnokurza

        Bardzo dziękuję za odpowiedź i za wszystko, co Pan robi dla naszej lokalnej społeczności. Chciałbym podkreślić, że w żadnym razie nie miałem zamiaru Pana ani nikogo tutaj krytykować ani oskarżać – jeśli tak to zabrzmiało, to naprawdę przepraszam. Chodziło mi tylko o to, że warto próbować rozmawiać o różnych pomysłach i patrzeć na nie z różnych stron, aby tę historię wykorzystać marketingowo na korzyść gminy. Może tylko wystarczy bardziej wpleść to w obchody Dni Mosiny niż organizować osobny Festiwal. Tylko rzucam pomysłami, a osoby decyzyjne zrobią z tym co uważają za słuszne, realne i sensowne.

        Osobiście z dużym uznaniem czytam Pana artykuły – są ważne i potrzebne. Pomysł z jarmarkami uważam za świetny, a historia naszej okolicy zasługuje na większą uwagę. Czekam na kolejne teksty!

      • Wojciech Czeski

        W żadnym wypadku nie odebrałem tego jako krytyki, proszę nie przepraszać. Widzę, że myślimy bardzo podobnie, tylko każdy z nas inaczej to opisał 🙂
        Jestem jak najbardziej za spojrzeniem na temat z różnych perspektyw, bez wywracania wszystkiego do góry nogami. Nie trzeba organizować osobnych obchodów, jedynie lekko skorygować i uzupełnić plan Dni Mosiny.

        Pozdrawiam raz jeszcze i dziękuję za miłe słowa.

  5. Panie z Czarnokurza Janie.
    Bardzo mi się podoba pańska wizja. Całym sercem jestem za takim rozumieniem swojej małej Ojczyzny. Od siebie dodam jednako, że budować legendę można i należy od fundamentu. Co znaczy – pierwej solidna historyczna prawda dostępna i znana każdemu, później zaś nadbudowa piękną legendą.
    U nas jest akurat odwrotnie. To źle.
    Pan Czeski stawia z podziwu godną wytrwałością sprawę na nogi. Chwała Jemu, chwała wiedzy!
    Pan zaś roztaczasz wizję którą winien zainteresować się krąg lokalnych pasjonatów, intelektualistów z zacięciem historycznym, z indywidualnością która to wszystko pociągnie. Chyba nie wierzy Pan (jak i ja) w cuda, że mosińscy etatowcy choćby palcem kiwną by coś w tej materii uczynić. Każdy jest leniem na swoją miarę – urzędasy tą miarę mają gigantycznych rozmiarów. Na nich nie ma co liczyć. W Mosinie szczególnie.
    Pozdrawiam zdrowy rozsądek – Pana.

    • Jan z Czarnokurza

      Panie Wiórecki, zawsze z wielką przyjemnością czytam Pana słowa. Pana Wojciecha podziwiam, gratuluję wiedzy, dociekliwości i zaangażowania. Prawda – budować trzeba na solidnych fundamentach. I dlatego w mojej wizji nie chodzi o fantazjowanie bez podstaw. Chodzi o opowieść z szacunkiem do historii, ale nie oderwaną od wyobraźni. O legendę, która może zainspirować młodych, ruszyć wyobraźnię artystów, ożywić kulturę i choć trochę – naszą gospodarkę. Nie wszystko musi zaczynać się od urzędnika. Ba – może właśnie lepiej, że zaczyna się od dołu.

      Jeśli więc są tu tacy, którzy nie chcą tylko komentować, ale też działać – to pięknie. Niech się zacznie od małego wydarzenia. Gra miejska, wieczorne gawędy przy ognisku, inscenizacja – drobne gesty, małe iskry z tego ogniska mogą rozniecić ogień większej zmiany.

      Z pozdrowieniem i wiarą, że Mosina może mieć swoją opowieść

      2
      1
  6. no i jak zawsze. przyszedł sobie z nikad jakiś starszy pan (sorry Janie ale tak sobie ciebie wyobrażam) i jednym komentarzem rozpisał jakiś plan, który fajnie brzmi i może być początkiem czegoś nowego, który ma w jego zamierzeniu przynieść korzyści. nie jest idealny, duża i trudna może na początek impreza, może trochę śmieszny i groteskowy, może drogi, może nawet głupi, ale pozytywny a wy go na wejściu gasicie jak peta w słoiku. brawo wy.

    jesli tak lubicie krytykę to ja proponuję podwyższenie opłat za śmieci żeby gmina nie musiała dokładać, rzadsze odbieranie śmieci, podwyższenie opłat za komunikację i parkingi, sprzedaż autobusów, brak utwardzania, sprzątania i odśnieżania dróg. poproszę o konstruktywną krytykę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *