Pamiętam nasze ostatnie spotkanie. Ruchem ręki i ust przekazywał Marii, aby pokazała zdjęcia z uroczystości 100 lecia klubu „Huragan Pobiedziska”. Widać było radość w jego oczach.
Pamiętam jego twarz, bardzo łagodną, miłą, ale widać było, że cierpi. Człowiek bardzo religijny, zawsze z ukochaną Marią, bardzo lubiany wśród sąsiadów. Śmierć jest zaskoczeniem. Wiadomo, że zmagał się z tą chorobą, aby jej w końcu ulec. Będzie nam go brakowało.
Pod koniec lat siedemdziesiątych był podstawowym zawodnikiem „Huraganu” w latach 80-84 i występował z MZKS Mosina, gdzie byłem jego trenerem. Wspaniały zawodnik z dużym doświadczeniem. To on przyczynił się do awansu w wyższej klasie rozgrywkowej. Zawsze bardzo dobrze przygotowany do zawodów, sumienny i koleżeński. Taki był Zenek.
Po zakończeniu kariery w MZKS występował przez pewien czas w TKKF „Las” Puszczykowo.
Od tego okresu minęło ponad 40 lat. Wielu piłkarzy niestety już odeszło i jest ich coraz mniej. W życiu jest tak jak w sporcie, liczy się start i meta. Pamiętajmy o tym, pamiętajmy o naszym Zenku. Nie zaśpiewa już z nami naszej ulubionej piosenki „Pamelo żegnaj”. Twój pociąg już odjechał, do zobaczenia.
Kochanej Marysi i całej rodzinie w imieniu klubu i własnym, składam serdeczne współczucia, żegnaj drogi Przyjacielu. Widzimy się w niebie. Dziękuję kolegom z boiska i bliskim przyjaciołom, którzy uczestniczyli w ostatniej drodze drogiego nam przyjaciela.
Były trener MZKS „OBRA” Mosina
Stanisław Dorosiński

