Władze publiczne są zobligowane przez ustawodawcę do przesłania informacji publicznej obywatelowi w ciągu 14 dni lub 2 miesięcy. Mosiński samorząd jednak od tego obowiązku się uchylił. Niedawno zapadł w tej sprawie wyrok.

Przemysław Mieloch w swoich oświadczeniach i publicznych wystąpieniach w kontekście niejasności na miejskim targowisku powtarza, że prokuratura nie dopatrzyła się nieprawidłowości. Jak udało nam się ustalić, organy ścigania zostały wprowadzone przez burmistrza w błąd.

Na gminnych profilach w mediach społecznościowych, w piątek późnym wieczorem, pojawił się filmik z udziałem Przemysława Mielocha.

– W finansach nie ma cudów – powiedział jeden z radnych o nagłym skoku wpływów na targowisku w Mosinie. Mosińscy samorządowcy udowadniają jednak, że cuda się zdarzają. Szczególnie, gdy trzeba chronić „swoich”.

W najnowszym, lutowym, wydaniu Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej nasi czytelnicy będą mogli zapoznać się z nowymi ustaleniami dotyczącymi sprawy targowiska.

Przez kilkanaście lat inkasentem na mosińskim targowisku był jeden z radnych. W 2018 roku stracił stanowisko i od tego momentu wpływy z opłat pobieranych od handlujących radykalnie wzrosły. Różnice we wpływach liczone są w setkach tysięcy złotych. Publikujemy bulwersującą historię z mobbingiem i wielkimi pieniędzmi w tle.

Jak mówią mosińscy samorządowcy, o nieprawidłowościach na miejscowym targowisku wiadomo od lat. Do tej pory szokująca historia była jednak jedynie tematem krótkich wzmianek i plotek, a chodzi o zagadkowo „zgubione” setki tysięcy złotych. W najnowszym numerze ujawniamy ustalenia, do których udało się dotrzeć naszym reporterom.

Nowy prezes mosińskich ZUK i PUK Jan Gurgun przedstawił radnym analizę ekonomiczną targowiska. Wyliczenia pokazują straty, jakie ponosi Zakład Usług Komunalnych w związku z jego utrzymaniem. Prezes proponuje pokryć je poprzez podwyższenie opłaty targowiskowej, którą uiszczają handlujący.