Polska przyjęła już blisko 1,8 mln uchodźców z Ukrainy. Na barki wielu samorządów spadł ciężar związany z zakwaterowaniem czy wyżywieniem uchodźców. Jednym z przykładów, jak działać na rzecz osób dotkniętych terrorem wojny, są nasi sąsiedzi z Gminy Czempiń.

Przedstawiamy ofertę darmowych zajęć edukacyjnych i sportowych dla dzieci i młodzieży z Ukrainy, odbywających się na terenie Mosiny i Puszczykowa oraz Poznania.

– Tymon, skąd Ci ludzie się tu wzięli? Skąd ten tłum?
– Nie mam pojęcia. Ale się przydadzą!

Niedzielne popołudnie, godzina 15. Pod siedzibą firmy Foodmania przy ulicy Krasickiego w Mosinie ruch jak w popołudniowym szczycie komunikacyjnym. Podjeżdżają auta osobowe, niektóre z przyczepkami. Inni maszerują z siatkami lub skrzynkami, pojawiając się znikąd. Większość w dresach, bo przyszli do pracy. Pomóc. Mogą, bo mieli to ogromne szczęście, że obudzili się dziś rano w swoich ciepłych łóżkach, z dachem nad głową. Czyli mieli dużo więcej niż ci, dla których tu przyszli.

Pospolite ruszenie wokół pomocy uchodźcom zadziwiło wszystkich. Ogrom pomocy, dobrych intencji, zbiórek (zarówno pieniężnych, jak i rzeczowych), udostępniania własnych domów, dzielenia się absolutnie wszystkim, co możemy dać od siebie chwyta za serce i ogromnie wzrusza.

Dramatyczne wydarzenia w Ukrainie wstrząsnęły Polakami. Uchodźcy potrzebują żywności z długim terminem przydatności, kocy i ubrań. W naszej okolicy organizowane są zbiórki najpotrzebniejszych rzeczy. Każda pomoc się liczy.

– Bardzo proszę, pomóżcie mi. Pomóżcie mi z bankiem, bo mnie wykończy – mówi ze łzami dorosły mężczyzna, siedząc w ciemnym, niemal zawalającym się budynku. Jego domem. Pan Arkadiusz, 56-latek z Mosiny dał się namówić telemarketerowi na obniżenie rachunków za prąd. Nie wiedział, że podpisuje zobowiązanie na kredyt, który kilkukrotnie przerasta jego możliwości finansowe.

Pochodzący z Mosiny Wojciech Onsorge piłkarz Lecha Poznań i trener mosińskiego klubu potrzebuje pomocy. Zdiagnozowano u niego nowotwór złośliwy płata ciemieniowego. Zaangażowani w zbiórkę są trenerzy UKS Orlik Mosina, młodzi piłkarze z rodzicami oraz rodzina Wojtka. Niestety to wciąż za mało, bo kwota leczenia wzrosła do ponad miliona złotych.

Marcin Szwarc, leśnik z Nadleśnictwa Konstantynowo wyruszył jednym z najdłuższych, a zarazem najdzikszym szlakiem w Polsce. Wyprawa ma wspomóc zbiórkę pieniędzy na terapię genową dla Marysi Drożdżyńskiej. Dziewczynka choruje na SMA.

Michał mieszka samotnie i jest niepełnosprawny. Jego cały dom, a właściwie dobudówka, to jeden pokój z kuchnią i łazienką. Te warunki są i tak komfortowe w stosunku do tych, w których żył jeszcze do niedawna. Poprawiły się one znacznie, gdy jego losem zainteresowała się lokalna społeczność Rogalinka, którego jest mieszkańcem, oraz fundacja Szlachetna Paczka. Dzięki otrzymanej pomocy dom, w którym mieszka, przeszedł gruntowny remont. Wcześniej w zajmowanych przez niego pomieszczeniach nie było nawet łazienki. Obecnie brakuje jeszcze jednej rzeczy – bezpiecznego i wygodnego ogrzewania.

W najbliższą sobotę, 28 sierpnia, o godzinie 17:30 na terenie sportowo-rekreacyjnym przy ul. Kościelnej 7 w Puszczykowie odbędzie się szczególne wydarzenie. Szczególne zwłaszcza dla pewnej dziewczynki, która czeka na swoją szansę na zdrowie i normalne życie.

24 kajaki spłynęły w niedzielę z Radzewic do Puszczykowa. Około 50 kajakarzy połączyło przyjemne z pożytecznym i wzięło udział w charytatywnym spływie dla Klaudii Popiel, chorej na glejaka mózgu. Do końca zbiórki pozostało tylko 8 dni, a wciąż brakuje ponad 12 tysięcy złotych.

Na przekór deszczowej i pochmurnej pogodzie, zrobili to! 52 osoby wzięły udział w charytatywnym spływie kajakowym z Radzewic do Puszczykowa, którego celem było pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji Jasia.