Wpisy z kategorii ‘Zygmunt Pniewski’
Zygmunt Pniewski – naukowiec czy artysta? Książka i wystawa w Galerii Sztuki
W mosińskiej Galerii Sztuki przy Niezłomnych otwarto wystawę: „Amazonia – wyprawa życia Zygmunta Pniewskiego z Arkadym Fiedlerem”. Dla naszej redakcji to wydarzenie wyjątkowe, z racji wydania z tej okazji książki Marty Mrowińskiej z artykułami o Zygmuncie Pniewskim, które częściowo były publikowane na naszych łamach.
4 | 30.09.2022
Smak drożdżowego ciasta z kiełbasą – Zygmunt Pniewski we wspomnieniach prof. Krzysztofa Kasprzaka
Kierowana nieodpartą chęcią poznania, jak wspominają Zygmunta Pniewskiego jego współpracownicy, przyjaciele, znajomi, spotkałam się również z prof. Krzysztofem Kasprzakiem. Autor licznych publikacji naukowych i popularnonaukowych, w tym kilkunastu książek, głównie z zakresu ekologii, zoologii, ochrony wód i powierzchni ziemi, dał się poznać jako energiczny i pełen nieprzeciętnego poczucia humoru człowiek. O jego znajomości z Zygmuntem słuchałam tak, jak się słucha fascynującej, niespotykanej historii – bo też taka ona była. Sam profesor rozwinął później kilka wątków w oddzielnym artykule (który Czytelnicy również mieli okazję poznać), niemniej, postanowiłam podzielić się kilkoma fragmentami z tego niezapomnianego spotkania.
Wspomnienia o Zygmuncie (Pniewskim)
Zygmunta poznałem w 1962 roku. Będąc uczniem 9 klasy I Liceum Ogólnokształcącego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu często przychodziłem do ówczesnego oddziału Instytutu Zoologicznego PAN.
„Szpiegowski” aparat fotograficzny odnaleziony
Zygmunt Pniewski z fotografowaniem zetknął się już w czasie okupacji hitlerowskiej. Jego ojciec posiadał mieszkowy aparat marki Kodak. Niemcy postanowili jednak, że Polakom nie wolno było posiadać aparatów fotograficznych i fotografować. Bowiem uznawali, że z ich użyciem mogą prowadzić działalność szpiegowską. Pewnego razu ojciec Zygmunta Pniewskiego udał się ze swoimi znajomymi do Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu. Tam trafił na łapankę, podczas której gestapowcy przy rewizji odebrali mu ten właśnie aparat.
1 | 10.12.2021
“Rzucamy światło na kogoś, kto jest wart tego światła” – wspomnienie o Zygmuncie Pniewskim
Zagłębiając się w temat wspomnień o Zygmuncie Pniewskim nie przypuszczałam, że przerodzą się one w cykl niekończących się historii. Piękne to historie, bo pokazujące, jak wiele może dać innym jeden człowiek, dzieląc się swoimi pasjami, a przede wszystkim – żyjąc z pasją. Zapraszam do lektury kolejnych opowieści ludzi, którzy mieli szczęście spotkać na swojej drodze Zygmunta Pniewskiego.
Z Arkadym Fiedlerem i Zygmuntem Pniewskim w Brazylii
W tym roku mija 50 lat od promocji pierwszego wydania książki Arkadego Fiedlera „Piękna, straszna Amazonia”
Ta znajomość „otwierała horyzonty, pokazywała złożoność świata, jego piękno i brak jednoznaczności”
Na pomysł kolejnego odcinka wspomnień o Zygmuncie Pniewskim wpadliśmy właściwie jednocześnie z jego synem, Sławomirem. Od jakiegoś czasu byłam ciekawa, jak wspominają Pniewskiego ludzie, z którymi współpracował, przyjaźnił się, kontaktował. Jakim według nich był człowiekiem? Co było w nim najbardziej interesującego? Jak zapamiętali tę relację?
1 | 26.07.2021
„Mówiło się, że Pniewski zna wszystkich” – wieloletnie przyjaźnie i owocna współpraca
Przystępując do opracowania kolejnej części wspomnień o Zygmuncie Pniewskim nie mogę oprzeć się wrażeniu, że o tym człowieku można pisać bez końca. Zachwyca mnie nie tylko jego wszechstronna wiedza, pasja, z jaką podchodził do każdego tematu, ale też konsekwencja w działaniu, umiejętność dzielenia się wiedzą i wykorzystania jej. Zainteresowania Pniewskiego rodziły znajomości, a te z kolei przeradzały się niejednokrotnie w wieloletnie przyjaźnie i współpracę owocującą dorobkiem naukowym, z którego korzystają kolejne pokolenia.
Kamienie, które mają duszę
Już po raz trzeci zapraszam Was, drodzy Czytelnicy, do lektury wspomnień o Zygmuncie Pniewskim – mam nadzieję, że ci z Państwa, którzy znali go osobiście, mają okazję do wspominania razem ze mną, a ci, którzy – jak ja – poznają go dopiero teraz, poczują moc i energię płynącą z jego pasji. Kto wie, może dla kogoś stanie się to inspiracją do podążania drogą swoich namiętności i rozwijania zainteresowań? W pierwotnym zamyśle artykuł ten miał kończyć krótki cykl wspomnień. Ostatnio jednak syn p. Zygmunta, Sławomir, wzbudził we mnie ogromną ciekawość i nieodpartą pokusę podążania dalej śladami Zygmunta Pniewskiego. Niewykluczone zatem, że to nie koniec tej fascynującej wędrówki…
O miłości do rogalińskich dębów i egzotycznych motyli
Zapraszam do lektury drugiej części wspomnienia o Zygmuncie Pniewskim – człowieku wielu zasług i osiągnięć, ale przede wszystkim – miłości do wszystkiego, co robił. Dzisiaj kilka wątków o pasji fotografowania, szczególnie o wspomnianych w poprzednim odcinku motylach, a także – rogalińskich dębach.
„Wypędzony z raju” – z Mosiny do Brazylii
Pewnego dnia nasz redakcyjny kolega podesłał mi link do artykułu o Zygmuncie Pniewskim z propozycją zajęcia się tematem. Przyjęłam propozycję nie wiedząc jeszcze, że będzie to początek mojej niezwykle interesującej przygody, poznawania kogoś, kogo nie dane mi było spotkać osobiście, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że spotykamy się teraz, na szczególnej płaszczyźnie: zapisków, fotografii, lektury książek z dedykacjami… A także na płaszczyźnie wspomnień przywoływanych przez syna pana Zygmunta, Sławomira. To dzięki rozmowie z nim powstał ten artykuł, a ja jestem bogatsza o jeszcze jedno spotkanie z człowiekiem pełnym pasji, otwartym na świat i ludzi, ciekawym życia… i wyobrażam sobie, że taki właśnie był też Zygmunt Pniewski.
Mosińska „Świtezianka”
W listopadowym numerze „Gazety” mój kolega redakcyjny Tomasz Kaczmarek popełnił bardzo ciekawy tekst na temat dwóch jezior znajdujących się na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego („Skrzynka na Kociołek”). Zwrócił on między innymi uwagę na fakt, iż hrabia Edward Raczyński szczególnie mocno interesował się legendą o Jeziorze Kociołek. Uznałem, że należy nieco szerzej omówić ten mało znany motyw, który może stać się atutem w promocji Gminy Mosina.
2 | 16.12.2020