Gościniec San Marino
Nie tak dawno do gościńca San Marino trafiła grupa Chińczyków (widzieliśmy ich też na Rynku w Mosinie).
– Nie wiem skąd się wzięli, ale tak im smakowały racuchy z jabłkami, że poprosili o przepis, mówi właścicielka, Janina Niedźwiedź.
San Marino Puszczykowo
Gościniec San Marino położony jest w malowniczym miejscu, nad Wartą, w otoczeniu lasu, na obszarze Wielkopolskiego Parku Narodowego. Żeby tam dojechać, trzeba skręcić w lewo z drogi Mosina – Rogalinek, w kierunku hotelu „Paloma”.
Gościniec przypomina dom rodzinny, sala jadalna, to duży pokój, z telewizorem, narożną kanapą, drewnianymi stołami, domowym jedzeniem i świetną atmosferą. Podczas obiadu oglądamy telewizję i zerkamy przez otwarte drzwi do kuchni, gdzie krząta się pan kucharz. Na koniec objedzeni do granic przyzwoitości przenosimy się na kanapę i rozsiadamy wygodnie jak w domu.
A w czasie tej poobiedniej sjesty dzieci, jeśli nam towarzyszą i mają ochotę, mogą zagrać w tenisa stołowego, w specjalnie do tego przeznaczonym pomieszczeniu, lub na dworze – latem.
Rozmawiamy z właścicielami, pani Janina działalność gastronomiczną prowadzi wiele lat, z mężem i synem przybyła tu z Lubonia, gdzie zajmowała się także obsługą szkół. Uśmiechnięci, zadowoleni, nie narzekają na kryzys, o planach na przyszłość, potrawach, przyrodzie, która fascynuje tutaj o każdej porze roku opowiadają z radością i choć są to dopiero początki, nie boją się przyszłości, bo mają jasną wizję tego, co chcieliby w życiu robić. A pomysłów im nie brakuje.
– W każdą sobotę, jak tylko będzie ciepło, mamy zamiar organizować wieczorki taneczne, na wolnym powietrzu, opowiada pani Janina. – Posiłki latem podajemy także do stolików ustawionych w ogródku, wśród drzew. Posiadamy pokoje do wynajęcia, salę konferencyjną, organizujemy przyjęcia, komunie, spotkania rodzinne. Możemy też wyjeżdżać z posiłkiem, np. z grochówką w teren, do lasu na miejsce postoju wycieczki czy rajdu. Dla dzieci przygotowujemy specjalną, mniejszą pizzę.
Miejsce przyjazne rodzinie
Wiele osób jest zaskoczonych, bo mało jest miejsc, w których mile widziany jest pies. Suczka właścicieli, wesoła i bardzo zabawna zaczepia nas z piłeczką w pyszczku, i w końcu zmusza do zabawy. Problemu z zakwaterowaniem czworonoga w pokoju hotelowym oczywiście nie ma.
– Marzę o tym, aby gościniec stał się miejscem przyjaznym całej rodzinie. Dlatego chcielibyśmy w przyszłości wybudować tu profesjonalny plac zabaw dla dzieci. W sezonie podajemy przysmaki z grilla także wędrowcom, wędkarzom, grzybiarzom i amatorom jazdy rowerowej. W gościńcu zatrzymują się też osoby odwiedzające chorych w puszczykowskim szpitalu oraz pacjenci, którzy przyjeżdżają z daleka na badania. (red.)
Wasze komentarze (2)
Jeśli to ta sama pani która obecnie prowadzi pizzerię w Mieczewie – to jakiś żart. Zapraszam, żeby zobaczyć jak lokal wygląda, jaki syf dookoła, aż odechciewa się jeść. A pani Janiny uśmiechniętej jeszcze nie widziałam. No może w czasie pierwszej rozmowy, kiedy też roztaczała sielankowe wizje. Tymczasem lokal to spelunka, w której nawet prostytutki można spotkać.
Mało,że ta Pani jest totalna syfiarą,to jeszcze wiem że narobiła długów w okolicznych firmach