Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Wojciech Czeski | środa, 18 cze, 2014 |

Żołnierz antykomunista

Z racji wznowienia kultowej, wydawanej w drugim obiegu książki „Kondotierzy”, warto przypomnieć sylwetkę jej autora, Rafała „Gan” Ganowicza. Jak sugeruje tytuł jego dzieła, był on najemnikiem, który nie wstydził się swojego fachu.

Rozpoczyna swoje rozważania od obrony tego dosyć starego zawodu, lecz nie wydaje się, by robił to aby usprawiedliwić swoje działania. Po głębszym zastanowieniu można dojść do wniosku, że żołnierz najemny to żadna ujma na honorze, a nierzadko człowiek z zasadami, który nie sprzeda się każdemu, kto więcej zapłaci.
Rafał „Gan” Ganowicz stracił swoich rodziców w wyniku tragicznych zdarzeń II wojny światowej. Na własnej skórze przekonał się też, kim byli nowi, czerwoni „wyzwoliciele”, którzy w 1945 roku zajęli Polskę. Sam mówił, że antykomunizmu nauczyli go sami komuniści. Nie potrzebował żadnych teorii, wystarczyły mu własne obserwacje. Po latach przyznał, że zachowania nowego okupanta były tak prymitywne, że na ich tle dzikie plemiona afrykańskie, które również w swoim życiu obserwował, wypadały jako społeczności cywilizowane (nawiasem mówiąc, potwierdza to tylko badania profesora Feliksa Konecznego, że o poziomie rozwoju cywilizacji decyduje podejście do człowieka, a nie postęp techniczny). W nowej Polsce znalazł się w naturalny sposób w opozycji, stąd też nagle zadecydował o ucieczce na zachód – komuniści deptali mu po piętach i skazali później zaocznie na karę śmierci za posiadanie broni. Nie mając po co wracać do Polski rozpoczął szkolenia wojskowe, a w końcu w 1965 roku zaciągnął się jako najemnik, by walczyć z „czerwonymi” w Kongo.
Tutaj zaczyna się najciekawsza część jego opowieści. Kraj ten został owładnięty przez rozruchy inspirowane i wspierane przez Związek Sowiecki oraz Chińską Republikę Ludową. Ludność murzyńska, jak tłumaczy Ganowicz, wcielała aktywnie w czyn stare hasło rewolucji bolszewickiej – „grab nagrabione”, a także chwyciła za broń, przesyłaną w obfitych ilościach przez kraje „demokracji ludowej”. Odziały najemnicze miały za zadanie zwalczanie tejże rebelii, której prowodyrzy pouciekali i schronili się w lasach. Według Ganowicza była to uczciwa walka, ponieważ dotyczyła tylko buntowników, a nie cywilów, którzy pozostali w swoich miastach. Jego podkomendni przeżywali różne przygody, z których najciekawsza wydaje się historia ze złapanym w dżungli szamanem. Jak nietrudno się domyślić, był on swego rodzaju autorytetem dla miejscowej ludności, zachęcał do walki, podawał narkotyki, by otumanić gnających ślepo na rzeź buntowników. Po rewizji osobistej złapanego czarownika okazało się, że miał on przy sobie…dyplom ukończenia medycyny na Uniwersytecie w Pradze! Widocznie został zwerbowany podczas wymiany studenckiej do krajów komunistycznych. Tutaj Ganowicz po raz kolejny przekonał się na własnej skórze, jak komuniści wykorzystywali każdą sytuację do szerzenia światowej „pokojowej” rewolucji.
Rafał „Gan” Ganowicz był z krwi i kości żołnierzem-antykomunistą, który nie przepuścił okazji by zbrojnie skonfrontować się z „czerwonym”. Powtarzał przy tym powiedzenie przewodniczącego Mao Zedonga: „milion ukłuć szpilką i słonia zabije”. W ten właśnie sposób starał się działać – małymi kroczkami osaczyć, użądlić wielkiego słonia (a raczej niedźwiedzia) sowieckiego, na poszczególnych misjach odeprzeć go i pomóc ludności cywilnej. Czy był to zwyczajny zabijaka, który najmował się tym, którzy dawali najwięcej? Zdecydowanie nie. Sam mówił, że znacznie więcej płacili sowieci, lecz ten zdecydowanie im odmawiał. Wykazywał, że najemnik to z krwi i kości żołnierz, który ma swoje zasady i jest wynajmowany do walki z wrogiem, a nie z całą ludnością danego kraju. Za swoją późniejszą działalność opozycyjną (między innymi w Radiu Wolna Europa) został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Nie bał się stanąć oko w oko z „czerwoną zarazą”, stawiając sprawę pokonania komunizmu za punkt honoru.

Wojciech Czeski

Napisano przez Wojciech Czeski opublikowano w kategorii Aktualności

Wojciech Czeski

Autorem wpisu jest: Wojciech Czeski, dziennikarz Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Skomentuj