Wojciech Czeski | wtorek, 26 lip, 2011 |

Nowy drugi obieg…

…czyli wycieczka po punktach dostawy informacji.

Informacje w sieci i nie tylko

Informacje na różny temat docierają do nas za pomocą środków masowego przekazu, nierzadko w sposób selektywny. Ma to swoje obiektywne przyczyny, ponieważ fizycznie niemożliwe jest przekazanie wszystkiego o wszystkim w tak krótkim czasie. Często jednak pewne fakty są przemilczane w sposób świadomy, lecz na całe szczęście postęp techniczny wyposażył nas w cudowny wynalazek – Internet. To właśnie tutaj toczą się dyskusje „na obrzeżach”, tworzy się nowy, drugi obieg informacji, co potwierdził ostatnio socjolog Tomasz Żukowski. Zapraszam państwa nieco prowokacyjnie na wycieczkę po różnych, ciekawych według mnie, punktach dostawy informacji.

Telewizja internetowa

Ciekawym zjawiskiem są telewizje internetowe, które najprężniej rozwijają się przy poszczególnych tytułach prasowych. Moim faworytem jest tutaj zdecydowanie portal „Rzeczpospolitej”, na którym odnajdziemy przeglądy prasy, rozmowy, czy usunięte z publicznej telewizji programy publicystyczne. Zwłaszcza te ostatnie pozwalają na oderwanie się od niezbyt ambitnej publicystyki, którą serwują nam na co dzień główne stacje telewizyjne. Wśród moich ulubionych programów jest „Rzeczpospolita cafe”, w którym zaproszeni dziennikarze komentują wydarzenia mijającego tygodnia. Do programu zapraszani są goście niekoniecznie z klucza ideologicznego. Zdecydowanym plusem tych rozmów jest abstrakcja, poczucie humoru i poziom ironii komentatorów, który idzie w parze z oryginalnymi i wartościowymi interpretacjami bieżących wydarzeń. Tego typu publicystyki zdecydowanie brakuje na co dzień.

Jak działa youtube?

Nieocenionym źródłem informacji jest portal youtube.com, gdzie uważny poszukiwacz znajdzie nieprzebraną ilość krótkich filmów. Polecam polowanie na poszczególne konferencje prasowe i często uproszczone w przekazie medialnym wypowiedzi polityków. W Internecie jest bowiem pełno ludzi dobrej woli, którzy wychwytują niepozorne manipulacje i umieszczają dane fragmenty debaty publicznej z ciekawymi komentarzami. Dzięki portalowi youtube.com polski odbiorca informacji może oglądać zagraniczne wydarzenia (np. debaty z Parlamentu Europejskiego), nierzadko z tłumaczeniem zamieszczonym przez innych internautów. Znaleźć można tutaj także ciekawy zbiór filmów, których nie dane było obejrzenie widzowi w telewizji (najgłośniejszym tego typu przypadkiem był „przeciek” filmu o Lechu Wałęsie nakręcony przez TVN).

Magazyny informacji drukowanych

Jednym z moich ulubionych przystani internetowych jest „Bibuła – pismo niezależne”, które jest magazynem informacji „przedrukowanych” z różnych blogów i stron. Można powiedzieć, że jest ono internetowym odpowiednikiem tygodnika „Angora”. Jest jednak znaczna różnica między tymi dwoma tytułami. „Bibuła” zamieszcza informacje na bieżąco, codziennie je aktualizuje. Poza tym profil tego „czasopisma” jest zdecydowanie mniej poprawny politycznie. Jego nazwa nawiązuje do opozycyjnego pisma wydawanego w latach 80-tych. Nazwa „Bibuła”, jak znalazł, wpisuje się w kontekst „drugiego obiegu”, definiując fenomen opisywanego przeze mnie zjawiska.

Trzeba przyznać, że w ogromnym natłoku wiadomości, których całości nie jest w stanie ogarnąć ludzki umysł, trzeba umieć przebierać. Znalezienie swego rodzaju „białego kruka” wśród informacji daje niezłą satysfakcję, ale równocześnie wywołuje refleksje nad stanem polskich mediów. Osobiście muszę przyznać, że gdyby nie Internet, byłbym zdecydowanie słabiej poinformowany o otaczającej mnie rzeczywistości. Nie dziwi mnie fakt pojawiających się od czasu do czasu pokus (nie tylko polskiej) władzy do cenzury tego nieocenionego medium. Jest to bowiem najprostszy sposób do ograniczenia obiegu niewygodnych informacji.

Wojciech Czeski

Napisano przez Wojciech Czeski opublikowano w kategorii Aktualności

Wojciech Czeski

Autorem wpisu jest: Wojciech Czeski, dziennikarz Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Skomentuj