„Pomogę bo mogę”. Dokształcamy się z zakresu udzielania pierwszej pomocy
Jako dziennikarzom, zdarza nam się bywać na miejscu wypadku czy relacjonować wydarzenia, w wyniku których ktoś został poszkodowany. Ale czy sami potrafilibyśmy w takiej sytuacji pomóc?
– Najlepszy ratownik to żywy ratownik – od początku zapewniają nas instruktorzy z firmy „Pomogę bo mogę” , którzy przez lata, jako ratownicy, ratowali życie na wielkopolskich ulicach, jak mówią, nie bez lęku, a pomimo niego.
Przez kilka godzin kursu nauczyliśmy się, jak pomagać w razie nagłego zatrzymania krążenia, upadku ze schodów czy porażenia prądem – wypadkach, które mogą zdarzyć się w każdej chwili, podczas codziennych czynności. Jeśli akurat będziemy w pobliżu takiej sytuacji, to od nas może zależeć czyjeś życie. Jeśli nie jesteśmy przyzwyczajeni do widoku nieprzytomnej osoby, to w takim momencie łatwo jest spanikować.
Jak się jej nie poddać? Pomaga wiedza, co w danej sytuacji zrobić, by uratować życie nie tylko przechodniowi, ale także w domu, bo jak wskazują statystyki GUS, największe szanse na to, że będziemy musieli udzielić pierwszej pomocy, mamy w domu – gdy potrzebują jej bliscy.