Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Redakcja GMP | sobota, 17 wrz, 2011 |

Kącik Eleganta z Mosiny 2011

Oto pierwsza opowieść o Elegancie z Mosiny. Jest niezwykle optymistyczna, tak z resztą jak pani Ewa, która mi ją kilka lat temu opowiadała w Sielinku.

– Czy pani coś mówi określenie „Elegant z Mosiny”?        

– Oczywiście, proszę pana, i to nawet bardzo dużo. Przede wszystkim u nas tutaj tak się mówi dzisiaj, to znaczy w tych czasach, na kogoś, kto elegancko wygląda, tak nienagannie ubrany. Nie chodzi tutaj wcale o to, czy ktoś się stale dobrze nosi, modnie się ubiera. Bynajmniej to nie o to chodzi. Jest to szczególne określenie kogoś, kto starannie dobrał swój strój, w tej chwili, w tym momencie tak ubrany staje w drzwiach lub nagle się objawia i widząc go w takiej sytuacji, nagle wykrzykujemy entuzjastycznie i spontanicznie: O, Elegant z Mosiny! Tak, właśnie tak to u nas funkcjonuje i działa dotychczas. Ten okrzyk „o, Elegant z Mosiny!” jest wyrazem prawdziwego uznania dla widoku, jaki przed nami się objawił. Pozytywna niezwykle opinia z kategorii lekkich i przyjemnych, dla umilania sobie codzienności. Określenie to jest jednorazowe i krótkotrwałe i dotyczy mężczyzn. Bo kobiety to wiadomo, że bardziej dbają o swój wygląd. Proszę pana, to może być ktoś z codziennie spotykanych w pracy kolegów. Tak, proszę pana! Jemu akurat udało się zwrócić uwagę na siebie za pomocą oryginalnego stroju, ale bez papuzich dziwactw. Jest to określenie, proszę pana, bardzo pozytywne i nietrwałe, dlatego, że ponowne skomponowanie stroju na drugi dzień już nie jest ważne, staje się już raz zauważone i koniec. Taki okrzyk na swój widok można wzbudzić raz na jakiś czas.

Inna całkiem sprawa łączy się z tym, że tutaj niedaleko w Wojnowicach (wioska pod Opalenicą) mieszkał pierwszy Elegant z Mosiny. Tak proszę pana, prawdziwy! Myśmy wszyscy na niego tak mówili: „O, idzie Elegant z Mosiny!”. Na wsi jak to przed wojną i zaraz po niej, mieszkali ludzie zarządzający majątkami. Tak tutaj właśnie było. On zawsze był ubrany, wie pan, tak starannie, bryczesy, na głowie biała czapeczka z daszkiem zawsze czysta, krok sprężysty, dziarski, niemal paradny. Wie pan, bryczesy to były takie spodnie bufiaste do kolan, a poniżej obcisłe i koniecznie z boku sznurowane, w kolorze wojskowym, zielonkawym. Zresztą chyba na wzór wojskowy. Do tego musiały być obowiązkowe wysokie buty, czarne, wyglancowane, że aż lśniły z daleka (wiem coś o tym, bo mojego ojca taki strój też wisiał w domu, a buty stały w specjalnych prawidłach drewnianych na baczność). O, proszę pana! Ja go takim widzę jak idzie z pociągu do domu. Tak go zapamiętałam. Wszyscy tak na niego mówili. Nazywał się Patalas, proszę pana, Stefan Patalas. To był mój wujek. Bardzo go wszyscy lubiliśmy. A ciocia była z Mosiny, tak tak, proszę pana, z Mosiny!

Roman Czeski

Zobacz także:

Na tropie Eleganta z Mosiny

Napisano przez Redakcja GMP opublikowano w kategorii Aktualności, Mosina

Tagi:

Redakcja GMP

Autor: Redakcja Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej.

Skomentuj