Przedstawiamy kolejną propozycję na ciekawe spędzenie czasu: kórnicką kuźnię i mieszczący się obok niej skansen, niewątpliwie jedno z ciekawszych miejsc w okolicy. Przewodnikiem jest znany już Państwu kustosz Izby Pamiątek Regionalnych– Kazimierz Krawiarz.
Kuźnia Jana Antkowiaka
W czasach staropolskich kowalstwo było jednym z bardzo cenionych zawodów, bez których trudno było sobie wyobrazić życie. W 1875 roku w Kórniku powstała spółka pod nazwą „Pług”. Na obecnym Podzamczu znajdowała się odlewnia, w której produkowano maszyny rolnicze. Spółka pracowała do 1905 roku, ale bez kowalstwa trudno było funkcjonować w ówczesnych czasach. W związku z tym, w 1909 roku sprowadzono do Kórnika Jana Antkowiaka, który stał się tutaj protoplastą rodu kowali. Budynek udostępniony obecnie do zwiedzania był jego kuźnią (wybudowany został na miejscu nazywanym Piaskami), a dom, w którym mieszkał, znajduje się naprzeciwko i do tej pory mieszka tam kowal (robi pokazy przy okazji różnych świąt czy ważniejszych wydarzeń w Kórniku). Warto dodać, że na terenie gminy kórnickiej funkcjonowało aż 28 kowali – każdy z nich zaczynał pracę wczesnym rankiem, kończąc późnym wieczorem, co obrazuje skalę zapotrzebowania na usługi kowalskie.


W 1932 roku zmarł Jan Antkowiak, a jego miejsce zajął Kazimierz Antkowiak i do 1984 roku pracował tu jako kowal. W sposób szczególny zapisał się na kartach historii w okresie okupacji. Wspominaliśmy już, że Kórnik znany był z funkcjonowania tu organizacji konspiracyjnych – miejscem zaś, gdzie organizacje te kontaktowały się zostawiając sobie wiadomości i konspiracyjne ulotki, była właśnie kuźnia.
Po śmierci Kazimierza Antkowiaka jego syn Jacek korzystał z kuźni sporadycznie ze względu na brak potrzeb usług kowalskich i zanikający coraz bardziej zawód kowala. Jednak, po rewitalizacji kuźni w 2014 roku, odbywają się w niej pokazy rzemiosła kowalskiego jako przykład warsztatu tak rzadkiego już zawodu.
W kuźni znajduje się jeszcze jedna ciekawostka: kamienne kowadło do obróbki krzemienia. Jest to bodajże jeden z najstarszych elementów znalezionych na ziemi kórnickiej. Naprawdę, warto to zobaczyć!
Kórnicki Wehikuł Czasu
Tak nazwana została część skansenu, w której znajdują się ekspozycje przedstawiające inne funkcjonujące na ziemi kórnickiej rzemiosła. Zwiedzanie rzeczywiście przypomina swego rodzaju podróż w czasie – dla niektórych sentymentalną, dla innych historyczną. Oglądać możemy między innymi warsztat szewski (jak wspomnieliśmy w kwietniowym wydaniu, cała dokumentacja cechu szewskiego, rozpoczynająca się w 1535 roku, znajduje się w Izbie Pamiątek Regionalnych). Wyeksponowany został warsztat firmy Grzegorowski, działający początkowo w Poznaniu. W 1908 roku Walenty Grzegorowski przeprowadził się do Kórnika – niestety, wkrótce potem zmarł, a firmą zajęła się jego żona (w 2008 roku firma obchodziła stulecie swego istnienia). Ekspozycja przedstawia fotografie i przedmioty związane z zawodem szewca, dawny szyld firmy, gotowe wyroby itp.

Tuż obok znajduje się wystawa prezentująca warsztat krawiecki – tutaj zachowała się dokumentacja od 1835 roku. Interesujący jest także kącik pokazujący warsztat cechu garncarzy i zdunów rodziny Siekierskich. Zobaczyć można fragmenty pieców, kafle, zdjęcia a także ciekawostkę: gnom. Jest to przystawka do pieca kaflowego, która służyła do gotowania potraw (taka swego rodzaju mała kuchenka). Oprócz tego możemy podziwiać także warsztat powroźnika i narzędzia używane do produkcji włókien. Ciekawa jest również historia młynarstwa; młynów w Kórniku było wiele – w Kórniku funkcjonowało piętnastu wiatraczników, skupionych w jednym cechu. Najbardziej znaną w tym fachu była rodzina Robińskich. Na szczególną uwagę zasługuje młyn parowy, zbudowany w 1914 roku.

Jednym z powszechnych zawodów w Kórniku był także zawód rymarza – w kórnickim Wehikule można obejrzeć fragment warsztatu rymarskiego. Można zobaczyć również ponad stuletnie narzędzia stolarskie, w przyszłości będzie wyeksponowana cała stolarnia, która kiedyś funkcjonowała w ramach Fundacji „Zakłady Kórnickie”. Poza tym, w trakcie kompletowania i wyposażania jest warsztat fryzjerski – takiej ekspozycji nie spotka się nigdzie indziej w okolicy.

Izba Porodowa w Kórniku
Prawdziwym rarytasem w skansenie jest pomieszczenie poświęcone Izbie Porodowej w Kórniku – jest to jedyne takie miejsce w regionie, z pewnością jedno z najciekawszych w skansenie. Warto wspomnieć, że przed otwarciem w Kórniku Izby Porodowej, opieka nad mieszkańcami odbywała się w ośrodku zdrowia. Reorganizacja służby zdrowia w latach 50. XX wieku spowodowała potrzebę podniesienia jakości opieki nad kobietami i ich dziećmi, stąd pomysł utworzenia na kórnickim terenie izby porodowej. Została ona zorganizowana w 1956 roku w kórnickim ratuszu – znajdowała się wówczas w jednym budynku z milicją i urzędem (!). Później izbę przeniesiono do dużego domu na Prowencie, gdzie funkcjonowała do 1975 roku.

Twórcą ekspozycji jest Iwona Marczak, autorka książki „W kórniku czy w malinach. Narodziny na przełomie wieków”. Książka jest między innymi zapisem historii kórnickiej Izby Porodowej i ukazuje realia porodów w latach 1956-1975 oraz zmiany, jakie zachodzą w opiece nad rodzącą kobietą i jej dzieckiem na przestrzeni lat. Autorka sama jest położną, propaguje naturalne porody w domach (liczba zwolenników takich porodów wciąż rośnie). Jest wychowanką Krystyny Eltmann – znanej i zasłużonej na terenie Kórnika położnej. Trzeba przyznać, że słuchanie opowieści o cudzie narodzin, niesamowitości natury i jej mądrości w tym pomieszczeniu nabiera jedynego w swoim rodzaju wymiaru i dostarcza wielu wzruszeń. Odczuwalna atmosfera piękna narodzin na długo pozostanie w mej pamięci…

Do innych ciekawych ekspozycji w kórnickim skansenie można zaliczyć jeszcze przedmioty ukazujące warsztat pszczelarski oraz pomieszczenie, w którym znajduje się magiel z początku XX wieku. W przygotowaniu jest ciemnia fotograficzna – już w tej chwili można zobaczyć gromadzone w skansenie wyposażenie takiej pracowni.

Kórnicki Wehikuł Czasu zadziwia swoją prostotą i skromnością wnętrz, w których jednak można odkryć wiele historycznych przedmiotów i związanych z nimi wydarzeń. Polecam ten niepowtarzalny spacer w czasie wszystkim, którzy chcieliby poznać ziemię kórnicką od trochę innej strony niż perspektywa wspaniałego zamku. Kustosz – pan Kazimierz, z pewnością zadba o to, by każdy zakończył zwiedzanie ze sporą dawką ciekawości dalszego odkrywania naszej historii. Serdecznie zapraszam!
Jest tak wiele ciekawych miejsc w Polsce i na świecie które chciałbym zobaczyć, a może i opisać. Tak na marginesie: artykuł czyta się kilka minut (to od strony odbiorcy) a przygotowuje się czasami kilka dni (to od strony autora). Pozdrawiam!