Weronika Zwierzchowska | poniedziałek, 20 lut, 2023 |

„Zapominając o naszych przodkach, żyjemy w stanie nieważkości” – rozmowa z Reginą Zajączek i Bogdanem Anioła

Szuflady pełne archiwów i bezcenne zbiory zdjęć. Do tego przywiązanie do swojej małej ojczyzny, czyli Rogalinka. W ten sposób Regina Zajączek i Bogdan Anioła – autorzy „Kroniki Rogalinka” i „Nasze matki i ojcowie. Żyli tutaj przed nami” – określają swoją inspirację do napisania dwóch książek opisujących dzieje wioski.

O czym opowiada książka „Nasze matki i ojcowie. Żyli tutaj przed nami”?
Regina Zajączek: Książka jest po prostu o naszych przodkach. Napisaliśmy już „Kronikę Rogalinka”, która dotyczyła wspomnień osób żyjących, a tym razem stwierdziliśmy, że należy też napisać o tych, którzy od nas odeszli i spoczywają na cmentarzu w Rogalinku. Publikacja zawiera sporo nazwisk, bo kiedyś Parafia, oprócz Rogalinka i Sasinowa, obejmowała także Rogalin i Świątniki.

Do jakich lat w archiwach udało się Państwu dotrzeć?
Bogdan Anioła: Archiwa zawierają informacje aż do początku XVIII wieku i opierając się na nich przedstawiliśmy je w książce.
RZ: To jest już takie drzewo genealogiczne, sięgające naszych prapradziadków. Dużą pomocą służyła moja wiedza, gdzie i do kogo można się udać i dopytać o szczegóły, bo zdarzało się wiele nieścisłości. Powtarzały się imiona dziadków, rodziców i dzieci. Nie było łatwo to uporządkować.

Skąd wziął się pomysł na napisanie kolejnej książki dotyczącej Rogalinka?
BA: Do napisania „Kroniki Rogalinka” namówiła mnie Regina, która posiada pokaźne archiwa prywatne i chciała to wykorzystać. My kiedyś odejdziemy, a historia zawarta na tych materiałach by przepadła. Książka „Nasze matki i ojcowie. Żyli tutaj przed nami” była moim pomysłem i zaprosiłem Reginę do współpracy. I tak wyszło, że stworzyliśmy pokaźną publikację. Krótko mówiąc, znajduje się w niej 10 tysięcy nazwisk.
RZ: Najpierw zamysł był taki, żeby opisać tylko mieszkańców Rogalinka, ale na cmentarzu leżą też inni parafianie. Dało to nam wiele koligacji i spowinowaceń. Wyszła z tego jedna wielka rodzina. Później Bogdan wpadł na pomysł, żeby wzbogacić treść fotografiami tych ludzi. Mamy już doświadczenie w ich zbieraniu, więc ruszyliśmy w teren. Z początku nie było łatwo zachęcić mieszkańców do przekazania znam zdjęć, ale pod koniec naszej pracy wiele osób się do nas zgłaszało ze swoimi rodzinnymi archiwami.

Na jakich źródłach Państwo się opierali?
BA: Bardzo dużo informacji znaleźliśmy w archiwach parafialnych. Częściowo korzystaliśmy też z własnych zakamarków pamięci, bo Regina całe życie, a ja znaczną jego część, spędziliśmy w Rogalinku i znamy tu wielu ludzi.
RZ: Wiele faktów znajduje się w moich szufladach, bo jestem takim zbieraczem i wszystkie materiały porządkuję i zbieram w teczki. Część informacji znajdowało się w dokumentacji dostępnej na probostwie, ale są one bardzo „świeże”, bo zaczynają się od 1949 roku. Reszta dziejów znajduje się w archiwum.

Jaki był odbiór tej publikacji przez mieszkańców?
RZ: Czytając jej treść można było się zorientować kto jest czyim synem, czyją córką, jakie nazwisko rodowe ktoś nosił. Dało to bardzo dużo odbiorcom, rodzinom do orientacji, kto jest z kim spokrewniony i jakie wielkie są rodzinne gałęzie.
BA: Efekt naszej pracy już zauważyliśmy. Z relacji proboszcza, który rozmawiał z parafianami podczas kolędy wiemy, że ludzie czytają i sięgają pamięcią do dawnych lat. A kiedy wchodzę na stronę internetową – bazę danych, z której korzystaliśmy, to muszę dzisiaj czekać, żeby się tam dostać, bo na podstawie tej książki ludzie poszukują swoich rodzin i przodków.

Dlaczego zajęli się Państwo spisywaniem dziejów Rogalinka?
RZ: Rogalinek jest dla mnie domem. Tu się urodziłam, chodziłam do szkoły, pracowałam i, ze względu na to, że całe życie tu spędziłam, stwierdziłam, że coś należy o Rogalinku powiedzieć. Osoby z innych miejscowości nawet zazdroszczą, że powstała taka Kronika. Na początku wiele osób sceptycznie podchodziło do naszego pomysłu, nie chciało udzielać informacji, bo twierdzili, że w dobie Internetu nie ma sensu przygotowywać takich publikacji. Jednak większość cieszy się z naszych opracowań i powstałego drzewa genealogicznego. Chcieliśmy zachęcić ludzi, żeby poznali swoje korzenie i zaczęli szukać dalej.
BA: I zachęciliśmy ich. Zgłębianie takich wiadomości o naszej miejscowości, o naszych przodkach, to niesamowite wzruszenie dla człowieka.
RZ: Zapisana historia jest już bodźcem, który zachęci, może nie dziś, lecz za kilka lat, do spisywania dalej historii swojego rodu. Podczas sprzedaży książki „Nasze matki i ojcowie. Żyli tutaj przed nami” przy cmentarzu w czasie Dnia Wszystkich Świętych ludzie spoza Rogalinka nawet nie wiedzieli, że ta publikacja powstała. Teraz otrzymuję telefony z chęcią jej zakupu. Zdarzyło się też tak, że młoda osoba, moja dawna uczennica, poprosiła o 3 egzemplarze z dedykacją dla syna i dwóch córek.
BA: Zapominając o naszych przodkach, żyjemy w stanie nieważkości.


Praca nad książką zajęła Pani Reginie i Panu Bogdanowi dwa lata. Podczas gromadzenia materiału zmagali się z łacińskimi lub niemieckimi opisami zawodów lub statusu majątkowego, którymi opatrzeni byli zmarli przez ówczesnych księży. Niekiedy z archiwów okazywało się, że przodek miał inaczej na imię niż sądziła rodzina – babcia Marysia okazała się w rzeczywistości być babcią Marianną. Autorzy zapytani, czy mają pomysły na kolejne książki radośnie się uśmiechają i twierdzą, że „coś im chodzi po głowie”, ale jeszcze nie chcą zdradzić swoich planów.

Publikację „Nasze matki i ojcowie. Żyli tutaj przed nami” można zakupić u autorów. Chętni mogą zgłaszać się pod numer telefonu: 508 860 888 (Bogdan Anioła) lub 694 818 697 (Regina Zajączek).

„Nasze matki i ojcowie. Żyli tutaj przed nami” - okładka książki Reginy Zajączek i Bogdana Anioła

„Nasze matki i ojcowie. Żyli tutaj przed nami” – okładka książki Reginy Zajączek i Bogdana Anioła

Skomentuj