Mieszkańcy osiedla Leśnego w Czapurach od samego początku jego powstania zmagają się z wieloma problemami, o których informacja co jakiś czas pojawia się w mediach; za wąskie drogi lub ich brak, brak oświetlenia, miejsc parkingowych, placów zabaw i miejsc w których mieszkańcy mogliby się spotykać.
Wymienione problemy nie wyczerpują tej listy, a wraz z powiększaniem się osiedla i wzrostem liczby mieszkańców, będą one narastać. Póki co rozwiązania tego problemu nie widać, a mieszkańcy osiedla muszą sobie radzić jakoś sami.

Z tego też powodu grupa mieszkańców szeregowca z ulicy Żurawinowej zagospodarowała fragment terenu między ich budynkiem, a rzeką Głuszynką. Inicjatorem tych działań oraz „generalnym wykonawcą” była pani Elżbieta Przyjazna. W pracach pomagali jej synowie.

Rozplanowano zalegającą hałdę ziemi, a teren wyrównano i zagrabiono. Wykonano nasadzenia z iglaków oraz postawiono karmnik dla ptaków. To jednak nie koniec ich planów. Wizja tego miejsca przyjaznego dla mieszkańców jest znacznie bogatsza.

Mile widziani są tutaj też kajakarze przepływający czasami Głuszynką oraz osoby chcące skorzystać z dogodnego dojścia do rzeki. Pan Przemysła Przyjazny, syn pani Elżbiety, który również brał udział w pracach, sam jest kajakarzem i bliskość szlaku kajakowego zachęciła go do zamieszkania w Czapurach. Jego marzeniem jest ożywienie tego zapomnianego szlaku kajakowego. Wskazuje na konieczność wykonania spiętrzenia przy ujściu Głuszynki, gdyż jak mówi – już w okolicach maja w rzece brakuje wody.

Pełna optymizmu postawa mieszkańców szeregowca przy ulicy Żurawinowej i ich chęć do działania budzi podziw zważywszy na to, że deweloper nie wywiązał się jeszcze ze swoich zobowiązań i nie wykonał utwardzenia nawierzchni wokół budynku. Jego brak uniemożliwia im korzystanie z garaży.

Takie działania oczywiście nie rozwiążą problemów z jakimi borykają się mieszkańcy osiedla Leśnego. Pokazują natomiast, że zależy im na mieszkaniu w ładnej okolicy i że ich działania nie ograniczają się tylko do narzekania. Bo gdy trzeba, to potrafią wziąć sprawy w swoje ręce.


Gratuluję pomysłu. Widać włożony olbrzymi wkład pracy. Firma na niwelacji i porządkowaniu terenu zaoszczędziła sporo pieniędzy, mogłaby je zainwestować w nasadzenia. Przy okazji, warto zrezygnować z założenia trawnika, generuje jedynie wydatki, pracę i odpady (pokos). Rozwiązania typu łąka są dużo przyjemniejsze dla oka i korzystniejsze dla ekosystemu.
Podziwiam chęci i wykonanie. Ale skąd pewność że za miesiąc developer nie wjedzie tam koparką albo czymś innym równie subtelnym?
Dobrze napisał @mieszkaniec…
Deweloper będzie miał do tego prawo.
Co wtedy napisze @W temacie by ukoić gniew i nerwy mieszkańców, którzy włożyli w przedsięwzięcie tylepracy?
Budowa pewnie jest w trakcie, więc za wszystko co dzieje sie na placu budowy odpowiada wykonawca. Widać jednak w gminie Mosina obowiązują inne standardy, i każdy ma prawo za właściciela decydować o jego gruncie i pracach, jakie na nim wykonuje.
1) teren został zniwelowany ciężkim sprzętem dzięki kierownikowi budowy zgodnie ze wskazówkami mieszkańców. Tutaj trzeba oddać sprawiedliwość Panu Tomkowi, że trochę to zajęło ale nie robił pod górkę.
2) budowa oficjalnie skończyła się dwa lata temu, jeśli ktoś lubi mieszkać w syfie i czekać na niewiadomoco w tym momencie to proszę uprzejmie. Mama sobie chodzi i pracuje, a mogłaby przecież jako emerytka na foteliku bujanym w przód i w tył, w przód i w tył plus telewizorek. Jednak ma inne hobby, co widać na załączonym obrazku.
3) Mama zajęła się terenem konsultujac to z dostępnymi na miejscu mieszkańcami. Ten teren to część wspólna działki szeregu.
4) zejście w skarpie, to po prostu zagospodarowanie wyrwy zrobionej przez wodę. W pierwszej kolejności wywieźlismy z niej taczkę śmieci. Potem była łopatologia stosowana oraz wyciąganie szkła i opon z wody.
5) Mama jako magister inżynier rolnictwa
z półwieczną praktyką ogarnia zieleń w sposób fenomenalny. Co widać na załączonym obrazku.
Polecamy jako formę rozrywki ogarnąć przestrzeń wokół siebie. My sobie poradzimy
Zgodnie z zasadą mniej gadania więcej roboty. Pozdrawiam serdecznie komentujących.
nie rozumiem tego tłumaczenia. Wszystkie komentarze (poza developerem) są raczej przychylne i wyrażają podziw że się komuś chce.
PS. Mniej gadania więcej roboty – a sam wywalił najdłuższy wpis 🙂
Również pozdrawiam 🙂
Komentarze nie są nieprzychylne. Raczej zabrakło informacji, którą przekazał @ Przemysław Przyjazny. To ona wiele zmienia w tej dyskusji i powinna pojawić sie na samym wstępie lub nawet w materiale przygotowanym przez GMP.
Jak nie są przychylne? To co napisał p.Przemysław niczego nie zmienia. To nadal jest z jednej strony samowola mieszkańców, z drugiej ogromne „niedociągnięcie” developera. A działanie jako takie pomimo że szczytne to jednak bez większego sensu, bo mieszkańcy robią coś, czym w ogóle nie powinni się zajmować. Czytaj – wyręczają developera. I dają mu kolejny powód żeby postępować tak jak postępuje. I to nie jest dobre. Sama akcja że komuś się chce – jak najbardziej na plus.
Panie Przemysławie, bardzo fajna inicjatywa. Nie idźmy w stronę, że wszystko musi za nas robić ktoś inny. Bardzo popieram taką inicjatywę i jest to piękny przykład do naśladowania przez innych! Brawo!
Podziwiam. Ciekawa inicjatywa. 🙂