15 zastępów straży pożarnej walczyło z żywiołem na polu zboża
Groźne pożary w okolicy. Jak podaje portal koscianiak.pl, w poniedziałek przed 16 strażacy zostali zaalarmowani o pożarze ścierniska i zboża w Nowym Gołębinie (powiat kościański). Ogień objął 4 hektary pola, a z żywiołem walczyło łącznie aż 15 zastępów straży pożarnej.
– Przy tego typu pożarach nieocenioną pomoc w walce z żywiołem stanowią rolnicy, którzy przy pomocy sprzętu rolniczego, w tym ciągników, przeorają obszar dookoła ognia, by odciąć dalsze rozprzestrzenianie się pożaru. A przy wietrze i suchym powietrzu o takie coś nietrudno. Tak właśnie było w tym przypadku, dzięki czemu w miarę sprawnie udało się opanować żywioł – tłumaczył dla portalu koscianiak.pl Dawid Kryś, oficer prasowy PSP Kościan.
Podobny, nieco mniejszy pożar wybuchł niespełna dwie godziny później w Borowie. Tutaj w działania gaśnicze także zaangażowali się rolnicy, a w akcji brało udział 8 zastępów straży pożarnej.
Temat suszy poruszany jest na naszych łamach każdego roku. Sytuacja tym bardziej powinna niepokoić, gdyż nic nie wskazuje, że najbliższe lata przyniosą zmianę na lepsze. Wczesne żniwa, ubogie plony to problemy z jakimi zmagają się rolnicy. Na przestrzeni tych lat, w gminie Mosina, która z definicji jest gminą miejsko-wiejską niewiele się zmieniło. A potrzeby są spore. Okoliczne rzeki, takie jak Kanał Mosiński, Samica Stęszewska, Głuszynka, Wirynka czy Kanał Szymanowo-Grzybno rokrocznie wysychają, zarastają, a w większości z nich, w lipcu czy sierpniu, możemy przejść tzw. suchą stopą. Nie dbamy o kurczące się zasoby wody. Brakuje inwestycji, mających na celu zatrzymanie, piętrzenie wody w rzekach. A ta, w okresach, w których jest najbardziej potrzebna – zwyczajnie wyparowuje.
Tagi: lasy, pożar, ściernisko, upały, zagrożenie pożarowe
Wasze komentarze (2)
Czekam aż wreszcie ktoś pójdzie po rozum do głowy i stworzy program dofinansowań i odblokowania możliwości budowy przydomowych oczyszczalni ścieków. To jest chore, że budując nowy dom ludzie są zmuszani do podłączenia do kanalizy, z których oczyszczone ścieki szybką drogą rzeczną spływają do morza zamiast wrócić tam skąd woda była pobrana – czyli do gruntu. To prosta matematyka, każdy po szkole podstawowej jest w stanie zrozumieć, że jeśli z gruntu wypompuje się 1000000m3 wody, a deszcz uzupełni tylko 6000m3, to zabraknie 994000m3 i przez to wody gruntowe co roku opadają o około pół metra.
Ale nieeee… Betonujcie i budujcie wały przy rzekach, likwidujcie tereny zalewowe i budujcie osiedla maliwniczo położone nad rzeką. Zmuszajcie dalej do spuszczania wody do rzek. No i oczywiście dalej zwalajcie winę na słabe opady.
UWAGA ZDRADZAM SEKRET: wody opadowe stanowią niewielki ułamek retencji wody w gruncie.
przeciez to ludzie sami się budują na terenach zalewowych kupując grunty za śmieszne pieniądze. A później jak zaleje, to łapki same wyciągają się do pomocy od rządu, samorządu i innych zbiórek publicznych. Bo żadna ubezpieczalnia nie ubezpieczy takiej budowli. :/ Inna sprawa że powinien być zakaz budowania czegokolwiek w takim miejscu, ale to znowu byłby wrzask że ograniczają swobodę.