Czy na S5 leży kolejna część rakiety SpaceX?

Na drodze ekspresowej S5 w okolicach miejscowości Czerlejno, w kierunku Gniezna, prawdopodobnie spadł kolejny fragment rakiety Falcon 9. Wcześniej szczątki rakiet odnaleziono w Komornikach i Wirach.

Jak poinformował dyżurny wielkopolskich strażaków, na jezdni leży fragment nieznanego obiektu, który prawdopodobnie jest kolejnym elementem rakiety Falcon 9.

Według wstępnych doniesień, obiekt jest wbity w asfalt, powodując uszkodzenie jezdni. Na miejscu pojawiły się już służby, które zabezpieczają teren i analizują sytuację. W związku z tym na trasie występują utrudnienia w ruchu.

– Na S5 coś metalowego wbiło się w asfalt. Na razie nie wiadomo, co to jest – powiedział nam rzecznik wielkopolskiej policji, Andrzej Borowiak

Czy i tym razem również mamy do czynienia z pozostałością po rakiecie Falcon 9? Służby pracują nad ustaleniem pochodzenia obiektu.

To nie pierwszy raz, gdy fragmenty rakiet SpaceX są znajdowane w Polsce. Wcześniejsze podobne przypadki wzbudziły zainteresowanie mieszkańców naszego regionu, jak i ogólnopolskich mediów.

Aktualizacja, 20.02.2025 r. godz. 11:05

Nieaktualny adres e-mail spowodował, że informacje o możliwym upadku szczątków rakiety Falcon 9 nie dotarły na czas do Ministerstwa Obrony Narodowej – ujawnił w czwartek wicepremier i szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz. W środowy wieczór Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) potwierdziła, że to właśnie fragment rakiety Falcon 9, ważący około 4 ton, wszedł w atmosferę nad Polską w sposób niekontrolowany.

— Był problem komunikacyjny z Polską Agencją Kosmiczną, która nie przekazała nam skutecznie tych informacji wcześniej — powiedział w czwartek w TVN24 Władysław Kosiniak-Kamysz. Zaznaczył, że ministerstwo od sześciu miesięcy nie używa adresu wskazanego przez POLSA. Wicepremier zwrócił uwagę na potrzebę poprawy komunikacji między instytucjami i poinformował, że w tej sprawie odbył rozmowę z szefem Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Podkreślił również, że w tym przypadku „systemy alarmowe nie zostały uruchomione, a MON nie otrzymało o tym żadnych informacji”.