Skąd ten hejt?
Jakiś czas temu opublikowaliśmy w Internecie artykuł pt. Nie każdy może tam wejść. Okazało się, że wielu czytelników przyznało autorce tekstu rację. Napisała go po rozmowie z mieszkańcami w dobrej wierze, aby pomóc ludziom. Jednak odezwały się pojedyncze głosy (zwłaszcza jeden), które w wulgarny sposób zwymyślały ją, zarzucając tendencję i atak wymierzony w aptekarzy. Sami możecie Państwo ocenić, czy pani Justyna napisała coś, co narusza dobre imię właścicieli aptek. Jest to raczej troska o klientów, którzy nie mogą tam wejść, a to przecież leży w interesie aptekarzy. Dostało się także i mnie (za fakt publikacji).
Oto internetowy wpis:
Bylczyńska – pogubiłaś się kompletnie. Kalego metoda to narzędzie w rękach redaktora prymitywne i obosieczne. Więc Bryske może poddawać w wątpliwość fachowość i inteligencję farmaceutów-aptekarzy i robić z nich wrogów osób niedołężnych i „wózkowiczów”, ale broń boże nie rusz omnipotencji księżniczki obrażalskiej redaktorskiej. Trochę pokory i grubszej skóry paniusie! Gdybym przechował pierwotny i skasowany tekst to rozebrał bym go na czynniki pierwsze pod kątem przywołanych paragrafów i wyszłabyś redaktorko na straszną miernotę i ignoranta. Uderz się w piersiątka i żyj sobie dalej – ale ucz się skromności, pokory i fachu!
Pierwszy, wulgarny wpis tego autora, naruszający dobra osobiste Justyny Bryske usunęliśmy ze strony internetowej i z oczywistych względów nie publikujemy go tutaj. Akcentujemy problem, bo Internet to miejsce, do którego można zajrzeć z całego świata. Otrzymujemy listy do redakcji od internautów zniesmaczonych takim poziomem kultury, który niestety rzutuje na całą mosińską społeczność, opinia idzie w świat. Czy rzeczywiście mieszkańcy, którzy mają coś wartościowego do powiedzenia, kulturalni, odpowiedzialni muszą być oceniani przez pryzmat złości i chamstwa kilku osób? Są co prawda sposoby identyfikacji autora (bohater wpisuje się anonimowo) i możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności karnej, tym bardziej, że wiemy kto to robi. Ale czy trzeba aż takich działań, żeby przekonać biednego człowieka, że życie ma wielką wartość i nie powinno się go marnować, karmiąc siebie i innych złością, nienawiścią i zniechęceniem?
Pan anonim atakuje gazetę już wiele lat. Nie mniej nie zniechęca mnie to do pracy dziennikarskiej, bowiem więcej spotykam ludzi dobrych i pogodnych, a Mosina dla wielu jej mieszkańców jest naprawdę pięknym miejscem na świecie, pomimo, że żyje w niej ktoś, kogo pasją jest atak, obrażanie i nękanie ludzi. Szanowny panie anonimie – proszę rozejrzeć się dookoła – już choćby sama przyroda w rozkwicie lata może panu przynieść ulgę… Życzę wszystkim pogody ducha i radości z życia.
Elżbieta Bylczyńska