Galeria lokalnych twórców – obrazy, ikony, rękodzieło, biżuteria…
Zapraszamy do obejrzenia i kupna dzieł naszych lokalnych artystów.
W styczniu, w siedzibie Gazety Mosińsko–Puszczykowskiej została otwarta wystawa obrazów i ikon lokalnych twórców. Swoje prace wystawili artyści skupieni w Pracowni Artystycznej Pod Patronatem Przyjaciół Dębów Rogalińskich, prowadzonej przez Lucynę Smok. Docelowo w galerii znajdą się dzieła wielu innych lokalnych i nie tylko twórców. Swoje obrazy wystawiła także znana malarka – Maria Silska z Pecnej.
Galeria lokalnych twórców
Ideą funkcjonowania galerii jest pokazanie wspaniałych prac, które są pochowane w domach, czasami pokazywane na nielicznych wystawach. Raz w roku można je oglądać – nie wszystkie – podczas imprezy letniej „Szeroko na Wąskiej” i na wystawie w MOK. Teraz będzie to ekspozycja stała i co ważne, prace będzie można kupić. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że każdy artysta zainteresowany jest sprzedażą swoich dzieł, bowiem farby i materiały nie są tanie, a bez nich tworzyć nie można.
Wanda Bartnicka – rogalińska mistrzyni pisania ikon
Próbowaliśmy na wszelkie sposoby namówić panią Wandę na rozmowę.
– Jest skromna, pokorna, nie lubi rozgłosu i na pewno nie zgodzi się na wywiad, zawyrokowały panie z rogalińskiej pracowni. Oczywiście nie zgodziła się, więc nie mamy wyjścia i przedstawiamy panią Wandę poprzez opinie członkiń pracowni:
– Zabiera do pracowni w Rogalinku osoby niepełnosprawne i uczy je malowania. Jedna dziewczyna Magda od Maltańczyków w Puszczykowie jest bardzo utalentowana i rzeczywiście robi postępy, mówi Lucyna Smok. – Wanda przywozi po kilka osób. Ma siedmioro dzieci, czworo jest jeszcze w domu i mimo wszystko ma czas na to, żeby zajęć się niepełnosprawnymi.
– Ostatnio zapisała się też do chóru w Rogalinie, prowadzonego przez Gabrysię Paciorek, mówi Halina Malkowska. – Śpiewają okazjonalnie w kościele. Wanda oprócz talentu malarskiego ma dobry głos.
– A jak pięknie śpiewa jej najmłodsza córka Agnieszka, dodaje Danuta Helak. – W ogóle ma bardzo utalentowane dzieci – wszystkie.
– Nie tylko ikony są jej pasją i miłością, jest bardzo bogobojna, opowiada pani Lucyna.
– Malowanie ikon wypłynęło z serca. Zaczęła od małych prostych obrazów, jak my wszystkie. Siedziała po nocach i tworzyła. Na początku sama wyszukała osobę, która pisała ikony. Artysta ten chciał żeby robiła je masowo za 20 zł od sztuki. Dla niego ważniejsza była rama i wszelkie grawery, bo on był po prostu fachowcem od złoceń, konserwatorem zabytków wysokiej klasy. Dla niej liczyła się dusza, którą wkłada się w pisanie ikon, bo pisanie ikon było i jest czynnością świętą. I u niego nauczyła się technicznych sztuczek tego rzemiosła, potem była na kursie w Poznaniu, a teraz uczy się u sławnego ikonopisarza – ojca Jacka Wróbla, jezuity, który jest nauczycielem nie tylko warsztatu plastycznego, ale i modlitwy z ikoną.
– Ikony w tej chwili stają się modne, a raczej wzrasta na nie popyt. Przeżywają obecnie renesans. Z czego to wynika? Zaczyna wzrastać duchowość ludzi, wyjaśnia Halina Malkowska. – Kiedyś przyszła do nas pani, która chciała podarować synowi ikonę, bo martwiła się o jego dalszy los. I może on nie przyjmie tej ikony, ale to jedyny sposób, twierdziła, w jaki ona może coś zrobić w tym względzie. Dlatego zamówiła ikonę, chcąc go nawrócić. To jest ewangelizacja poprzez ikony, mamy świadomość, że coś robimy dla Boga, a przede wszystkim dla człowieka. Wschód i Zachód zbliżają się ostatnio do siebie, także dzięki ikonom. Mieliśmy wspólne ikony do 1025 roku, do momentu rozłamu na Kościół wschodni i zachodni. Potem nastąpiło zwalczanie ikon, niszczenie – trend pochodzący z samego Kościoła. Zachód zaczął malować inaczej, uprawiając malarstwo religijne, bardziej swobodnie. Natomiast ikona podlega sztywnym regułom i kanonom, nie uwzględniającym zmian.
„Ikonopisanie jest modlitwą z pędzlem w ręku.
Począwszy od tego, że usiąść do ikony potrzeba w ciszy i mając trochę czasu. Trzeba odsunąć inne rzeczy na bok i pozwolić prowadzić się ikonie, a dokładnie „iść na spotkanie” z osobą, której wizerunek chce się wykonać. Ikony nie mają żadnych modeli, tak jak to jest w wypadku zwykłych portretów. Owszem, ikonopisarze posługują się wzornikami i „naśladują” w swojej pracy stare ikony, ale to nie wystarcza. Aby napisać ikonę potrzebne jest spotkanie, duchowe spotkanie z postacią przedstawianą na ikonie. Dlatego zawsze zachęcam moich ikonników, którzy przygotowują się do napisania konkretnej ikony, żeby wcześniej zapoznali się ze świętą postacią lub sceną biblijną, którą będą malować, tak przez lekturę jak i przez modlitwę”. [O. Jacek Wróblewski”, wywiad A. Łazara, tygodnik Niedziela]
Ikony z pracowni rogalińskiej, nie tylko Wandy Bartmińskiej, powędrowały na cały świat m.in. do Afryki, Włoch, Szwecji. Malowane są też dla misjonarzy i osób chorych, cieszą się coraz większym powodzeniem. (eb)
Tagi: Lucyna Smok, malarstwo, Szeroko na Wąskiej
Wasze komentarze (14)
Dobry pomysł, ci ludzie – artyści, którzy przecież powinni być chlubą naszego regionu rzeczywiście nie mają żadnego wsparcia i nie mogą się pokazać ze swoją sztuką. A widać na zdjęciach, że tworzą piękne rzeczy. Niech im wena sprzyja, a mecenat rodzimy kwitnie – powodzenia, trzymam kciuki. Niech mosińska sztuka podbije świat
Jeśli jest zapotrzebowanie na takie projekty w Mosinie, to dobrze to świadczy dla naszego regionu. Powodzenia!
Przepiękne to jest. Jestem pod ogromnym wrażeniem
Super prace.
Obrazy są niewątpliwie malowane z talentem…JEDNAK : są zbyt kolorowe – kolory nie powinny być aż tak intensywne,zbyt dosłowne – a przez to niestety kiczowate. Szkoda. Jeden z malarzy powiedział : dobre malarstwo nie może być jak fotografia. I to prawda..
Jest to Twoja indywidualna ocena do której masz prawo.Mnie się to podoba. To,co dla jednych jest kiczem, przez innych może być uznane za sztukę.
Do Inki: Czy chodzi Pani o najbardziej kolorowy obraz z czerwonymi żaglówkami?
Piękne,to że kolorowe,również piękne.
Smutne jest to ,że muszą nasi artyści szukać przestrzeni. Niestety Galeria Miejska nie spełnia swojej funkcji tak jak powinna. Dziwne i zarazem smutne! Ale liczą się niestety tytuły dla przeciętnego „Kowalskiego” nic nie mówiące poza tym, że są podobno „wielkie”. Porażka tzw. sztuki. Podziękowania dla GMP i Pani Redaktor za odwagę i chęć dobrych zmian! Tylko czemu mieszkańcy muszą się sami organizować?
Ja też uważam, że w Mosinie jest za mało sztuki, oprócz GMP nikt o niej nie pisze. Brawa za inicjatywę oby coś z tego było.
dzięki takim pomysłom i inicjatywą sztuki, która wychodzi do ludzi i jest dla ludzi będzie coraz więcej !
https://www.youtube.com/watch?v=It7PP4qVCW8
Piękne obrazy i piękna inicjatywa, gratuluję !!!
Nazwisko Pani Wandy to Bartmińska .