„Nie musisz być mistrzem świata, ale możesz być mistrzem w swoim życiu”
Wśród mieszkańców naszej gminy nie brakuje utalentowanych osób, odnoszących sukcesy na wielu płaszczyznach. Do takich należy Maksymilian Wiśniewski, mistrz Polski i wielokrotny mistrz Europy w brazylijskim ju-jitsu, Prezes i główny trener w klubie INVICTUS BJJ. Prowadzi filie w kilku miastach w Polsce oraz w Europie. W klubie szkoli się młodych adeptów brazylijskiej sztuki walki od 5 roku życia, zaś najstarszy członek klubu ma 51 lat.
5 maja 2018 r. Maksymilian odniósł kolejny, wielki sukces sportowy – zdobył tytuł Międzynarodowego Mistrza Europy w Barcelonie. Rozmawiamy o ostatnim sukcesie, sporcie i jego wpływie na nasze życie.
M.M.: Jak wspominasz ostatnie zawody?
M.W.: Zawody miały charakter otwarty, startowali w nich zawodnicy z całego świata. Stoczyłem dwie walki: pierwszą wygrałem z Brazylijczykiem przez poddanie duszeniem zza pleców, natomiast walkę finałową z Francuzem wygrałem na punkty 2:0.
M.M.: Jak myślisz, co zdecydowało o zwycięstwie?
M.W.: Na pewno duży wpływ miało to, że w pewnym okresie mogłem się skupić na swoim rozwoju i trenowaniu siebie. Odpocząłem też trochę od startów, głowa była czysta, ciało wypoczęte, gotowe na wysiłek. Wiadomo, że dużą rolę odegrało też doświadczenie – od 2004 roku startuję w zawodach, myślę zatem, że wszystko to złożyło się na obecny sukces.
M.M.: Jak się czujesz, zdobywając kolejny raz tytuł mistrzowski?
M.W.: Sukces cieszy, trzeba jednak pamiętać, że to jest sport – a tutaj nie zawsze jest tak, że mamy dobrą formę, nie zawsze też na samych zawodach wychodzi nam najlepiej, mimo wcześniejszych przygotowań. Zawsze jednak jesteśmy sportowcami, niezależnie od tego, czy stoimy na podium czy też nie. W swoim otoczeniu obserwuję, że ludzie zniechęcają się zbyt łatwo – porównują się do innych, widzą tylko ich sukcesy, a nie to, co się na nie składa – to jest zawsze ciężka praca i należy to doceniać. W sporcie potrzebne jest też szczęście, nieraz wystarczy ułamek sekundy, potknięcie itp., żeby stracić szansę na podium. Włożoną pracę trzeba zawsze docenić. Treningi to ogromny wysiłek i ja szanuję wszystkich sportowców, bo wiem, ile to kosztuje. Dlatego na zawodach zawsze dostrzegam też przegranych, nie tylko tych, którzy zajmują miejsce na podium – oni też wykonali ogromną pracę, żeby znaleźć się w tym miejscu, w którym są teraz, nie znaleźli się tam przypadkiem. Sport to przecież także przegrywanie, nie tylko podium i wygrane. Dla mnie przegrana jest częścią sportu, uczy to pokory, realnego spojrzenia na siebie, dystansu. Zawsze jest coś, co możemy poprawić, ale to właśnie jest nasza ciągła praca, nieustanne polepszanie siebie. Nie można się zafiksować tylko na wynikach, bo wówczas stracimy wiele cennego, będziemy wiecznie sfrustrowani. A chodzi o to, żeby zachować radość z tego, co się robi.
M.M.: Jakie masz plany na przyszłość, dalszą karierę?
M.W.: Teraz angażuję się w wiele projektów – pierwsze z nich to cykl zawodów INVICTUS CUP, podczas Dni Mosiny i Dnia Dziecka. Były to turnieje dla dorosłych, młodzieży i dzieci. Taki cykl turniejów planuję w całej Polsce w naszych filiach, a w przyszłości może w Europie, a potem i na świecie 🙂 Na otwarciu hali widowiskowo-sportowej w Mosinie chcemy też zorganizować galę, pokaz brazylijskiego ju-jitsu. Moim celem jest takie działanie, żeby cały czas motywować ludzi do pracy – dobrzy zawodnicy pociągną wówczas za sobą innych. Chciałbym także, żeby zawodnicy, którzy kończą karierę, mogli nadal działać w sporcie, szkolić innych, przekazywać swoją wiedzę i umiejętności. Staram się patrzeć szeroko, widzieć więcej niż tylko swoją karierę sportową.
Nie jest łatwo pogodzić karierę sportową z zawodową. Sport jednak pomaga w pracy, prowadzeniu firmy, uczy organizacji, planowania, systematyczności, konsekwencji i wielu innych rzeczy. Sport zmienia życie wielu ludzi. Mam duży szacunek dla starszych zawodników, którzy mają pracę, rodziny, a jeszcze znajdują czas i motywację do tego, żeby regularnie trenować i osiągać niezłe wyniki. Młodzi często mają ogromny potencjał, którego nie wykorzystują. Ja swoim zawodnikom staram się wpajać, że nie musisz być mistrzem świata, ale możesz być mistrzem w tym, co robisz, w swoim życiu, osiągać szczyty swoich możliwości, przekraczać samego siebie, swoje własne granice. Myślę, że każdy ma się czym pochwalić.
M.M.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w realizacji wszelkich planów.
Tagi: gmina Mosina, Invictus, sport