Redakcja GMP | poniedziałek, 19 cze, 2023 |

Jak się nie dać zeżreć? Czyli co warto wiedzieć o kleszczach

Jak wyciągać kleszcza wbitego w ciało? Czy warto oddać wyciągniętego kleszcza na badanie w kierunku boreliozy? Czy mróz faktycznie je wymraża? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi udziela niejaka „Pani z pszyry”, czyli Agnieszka Graclik, zoolog, która w prosty i satyryczny sposób przekazuje wartościową wiedzę popularnonaukową.

“Kluczowe w zakażeniu boreliozą są 3 kwestie – to jak długo kleszcz jest wbity w ciało, stopień jego opicia i sposób usunięcia. Czas wbicia nie ma bezpośredniego przełożenia na stopień opicia, dlatego że to jest zależne od średnicy naczyń krwionośnych, w które wbija się kleszcz. Hypostom, czyli ten kleszczowy ryjek, można z punktu widzenia człowieka uznać za wolny od patogenów, bo akurat te groźne dla człowieka, potrzebują określonych warunków, które znajdują dopiero wewnątrz kleszczowego ciałka. Konkretnie to mają swoją siedzibę w kleszczowym jelicie. Warto wiedzieć, że jelito kleszcza nijak nie przypomina naszego: jest rodzajem worka z kilkoma czy kilkunastoma uchyłkami, w których zachodzi trawienie i znajduje się w zasadzie zaraz za głową.

To, gdzie konkretnie żyją patogeny, ma znaczenie zasadnicze, bo:
1) KLUCZOWE w wyciągnięciu kleszcza jest to, żeby mu nie ścisnąć odwłoka. NAJWAŻNIEJSZE! Traktujcie to jak po prostu tubkę z boreliozą, którą możecie wcisnąć pod skórę, jeśli źle podejdziecie do tematu. Osobiście uważam, że przyczyną największych kleszczowych wpadek są pęsety – pęseta do wyjęcia kleszcza musi być ostra i wygięta w taki sposób, żeby złapać wyłącznie za kleszczowy łeb i nie ścisnąć odwłoka, jest to po prostu trudniejsze niż w przypadku innych narzędzi, bo decydują kwestie milimetrów. Dużo lepszym i pewniejszym sposobem są widełki i lassa.
2) MIARĄ TEGO, CZY DOBRZE WYRWALIŚCIE KLESZCZA NIE JEST TO CZY WYSZEDŁ CAŁY! Wyjęcie kleszczowej główki jest sprawą drugorzędną, jeśli wyciągnięcie kleszcza tak, że mu się urwie łeb, to koniecznie zdezynfekujcie to miejsce, ale bez paniki, w dalszej kolejności traktujcie po prostu jak wbitą drzazgę, tzn. można próbować to dłubać pęsetą czy igłą, ale jeśli jest to miejsce trudno dostępne, to po prostu zostawcie i obserwujcie. Najpewniej zrobi się strupek i odpadnie. Zostawienie łebka nie zwiększa szansy na zarażenie boreliozą, więc nie świrujcie i nie dręczcie dzieci.

Hypostom nie ma gwinta, a więc nie „wkręca” się w skórę w potocznym rozumieniu, aparat gębowy składa się z dwóch jakby mini pił, które wsuwając się na zmianę w ciało, powiększają otwór. Więc nie kręćcie nimi, tylko po prostu rwijcie.

Kluczowy jest czas, w jakim kleszcz jest w ciele, dlatego szczyt zachorowań przypada na okres czerwiec – sierpień, bo wtedy są nimfy, które trudniej zauważyć, przez co częściej dłużej są w ciele. Badania robione na myszach, którym kleszcze wbijają się w okolicy ucha, przez co są bardzo rzadko dotykane i zmniejsza się ryzyko „wyciśnięcia kleszcza”, przez co mimo 24h wbicia, praktycznie nie było zakażeń. Dopiero w drugiej dobie, kiedy kleszcze były opite i im się ulewało.
Im bardziej opity kleszcz, tym większa szansa, że mu się uleje. Bardzo opitego kleszcza nie powinno się usuwać pęsetą, bo nie uniknie się zduszenia odwłoka, dlatego w sytuacji, kiedy nie mamy widełek lub lassa, można spróbować kleszcza odciąć tuż przy skórze, odkazić i potem wyjąć główkę. Sama tak robię, chociaż nie znalazłam na te metodę potwierdzenia, udowodniono, że błyskawiczne uśmiercanie kleszcza poprzez zamrażanie specjalnymi przyrządami ogranicza reakcję anafilaktyczną, a więc również ekspozycję na patogeny.

Smarowanie, przypalanie i robienie innych złych rzeczy kleszczowi jest kompletnie głupim pomysłem, bo kleszcze w stresie wymiotują. A tego bardzo nie chcemy.

Badanie usuniętych kleszczy nie ma sensu: testy są niedoskonałe, a sam fakt, że kleszcz był zarażony, nie jest sensownym wskazaniem do antybiotykoterapii. Tym bardziej, że u kleszczy występuje około 20 gatunków z rodzaju Borrelia, z czego patogennych dla człowieka jest bodaj 6.

Kleszcze wyczuwają miejsca najlepiej ukrwione, bo są one cieplejsze, ponadto są to często miejsca o utrudnionym dostępie, tzn. zakamarki typu pachy, pachwiny, okolice intymne, miejsca za uszami, co oczywiście nie oznacza, że nie mogą się wbić np. centralnie policzek.

Cieszycie się, że sroga zima, to kleszcze wymroziło? Niestety… Zwiększająca się ilość kleszczy w ostatnich latach to nie wynik ciepłych zim, ale gorących lat. Żeby kleszcze ginęły w istotnych ilościach zimą, potrzeba 60 dni temperatury -10 lub kilka dni -20.
Używanie preparatów z DEET u dzieci – generalnie jest tak, że wszystko jest kwestią odpowiedniego użycia. Jeśli użyte prawidłowo, jest bezpieczne. W ciepłym klimacie używa się go masowo, bo nawet ryzyko związane z przedawkowaniem jest mniej niebezpieczne niż choroby przenoszone przez komary.
Są badania, gdzie szeroko omawiane są prawdopodobieństwa zachorowania w zależności od czasu przebywania kleszcza w ciele i jego opicia. Generalnie prawdopodobieństwo zarażenia oscyluje między 2 a 5%, więc jest to dość pocieszające.

I na koniec kiepska wiadomość – ugryzienia w okolicę głowy i szyi są najbardziej niebezpieczne, ponieważ jest tam dużo ważnych nerwów, w które może wnikać borelioza, czego wynikiem jest neuroborelioza, częstsza u dzieci i dość przykra, bo wiąże się m.in. z paraliżem twarzy.”

Agnieszka Graclik,

“Pani z pszyry” – to fanpage popularnonaukowy o żartobliwym, satyrycznym charakterze. Zapraszamy do obserwowania profilu na Facebook’u. 

Kleszcze - tabliczka przed wejściem do lasu

 

 

Napisano przez Redakcja GMP opublikowano w kategorii Aktualności

Tagi: ,

Redakcja GMP

Autor: Redakcja Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej.

Skomentuj