Wojciech Czeski | poniedziałek, 24 cze, 2019 | komentarze 3

Jakub Krauthofer-Krotowski jako rewolucjonista

Co roku w maju obchodzimy ogłoszenie Mosiny stolicą Polski w 1848 roku. Czy  jest to powód do dumy? W najnowszym, lipcowym wydaniu Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej będziemy publikować pomijane przez lokalnych historyków źródła, z których przemawia śmierć i groza tamtych dni. Okazuje się bowiem, że twórcy Rzeczpospolitej Mosińskiej mieli na rękach krew niewinnych ludzi (odważny artykuł w nadchodzącym wydaniu GMP pt. Niewielkopolski etos). Tymczasem publikujemy pierwszą część badań na ten temat, jaki ukazał się w gazecie drukowanej pt. Jakub Krauthofer-Krotowski jako rewolucjonista.

Jakub Krauthofer-Krotowski jako rewolucjonista

Wstęp

Celem niniejszej rozprawy jest zbadanie wątków rewolucyjnych w życiorysie Jakuba Krauthofera-Krotowskiego. Do rozważań tych zainspirowały mnie wątki historiografii (głównie komunistycznej), która przedstawiała poznańskiego adwokata jako zwolennika postępowych i radykalnych reform społecznych. Nie bez znaczenia była też dla mnie ciekawa analogia między Krotowskim a niektórymi bohaterami rewolucji we Francji 1789 roku – wszak mówimy o pewnym etapie tego wydarzenia jako o „rewolucji adwokatów”. Uznałem, że temat ten trzeba szczegółowo zgłębić i zweryfikować pokutujące do dnia dzisiejszego opinie o Krotowskim.

Nie jest moim celem szczegółowa prezentacja jego życiorysu. Będę skupiał się na wątkach, które świadczą o jego charakterze rewolucjonisty. Celowe pomijanie niektórych elementów jego biografii nie jest z mojej strony dobieraniem argumentów „pod tezę”. W osobnym artykule wykazywałem zresztą kiedyś pewien dualizm w jego życiorysie1. Nie ukrywam, że mamy do czynienia z dosyć tajemniczą osobowością, a wiele wątków biografii Krotowskiego jest niejasnych i niejednoznacznych. Stąd też starałem się zachować ostrożność w ferowaniu wyroków połączoną z pewną odwagą publicystyczną.

W rozprawie tej nakreśliłem po krótce teorię i cele rewolucji jako procesu społecznego i politycznego, by przybliżyć czytelnikowi tok rozumowania prowodyrów rewolucji. Rozważania te były moim zdaniem niezbędne – wszak zdecydowanie łatwiej rozmawia się o czymś, czego definicję znamy, a nie tylko domyślamy się jej brzmienia.

Zapraszamy również do odsłuchania audycji w Radio MPL: 🎤 Rewolucjonista Jakub Krauthofer-Krotowski

Wojciech Czeski

🎤 Rewolucjonista Jakub Krauthofer-Krotowski – audycja w Radio MPL

Sprawa pewnego promotora

Ogromną zasługę dla rozpropagowania osoby Jakuba Krauthofera-Krotowskiego miała ś.p. Maria Magdalena Olejniczak, która poświęciła mu swoją pracę magisterską2. Promotorem pracy był profesor Witold Jakóbczyk – znawca regionalnej historii, specjalizujący się zwłaszcza w dziejach Poznania XIX wieku. Miał on podsunąć Marii Olejniczak temat pracy, gdy dowiedział się, że pochodzi ona z Mosiny. W kontekście rozważań o rewolucyjnym podejściu bohatera niniejszej publikacji naszły mnie dwie, osobiste refleksje. Po pierwsze, pamiętam z czasów studenckich książki profesora Jakóbczyka, które czytałem interesując się zwłaszcza historią Wielkopolski w XIX wieku. Muszę szczerze przyznać, że nigdzie nie nauczyłem się tak wiele na temat teorii głoszonych przez Włodzimierza Lenina, jak właśnie z jednej z jego publikacji3. Po drugie, podczas pisania swojej pracy magisterskiej musiałem mierzyć się z dosyć stereotypowymi i niesprawiedliwymi sądami na temat bohaterów mojej pracy – redaktorami „Przeglądu Poznańskiego”. Profesor Jakóbczyk należał niestety do grona osób, które te niesprawiedliwe sądy głosili i propagowali4. Oceny te były mocno podbudowane przez głoszone wtedy w nauce prawa marksizmu-leninizmu.

Część swoich badań naukowych poświęcił profesor Jakóbczyk, zgodnie z obowiązującymi wtedy surowymi zasadami ideologicznymi, historii ruchu robotniczego i socjalizmu na ziemiach Wielkopolskich5. Zainteresowany pewnymi obszarami historii promotor pracy Marii Olejniczak doskonale znał postać Jakuba Krauthofera-Krotowskiego, dzięki czemu tak łatwo przyszło mu zasugerowania tematu pracy magisterskiej. Trudno po latach jednoznacznie stwierdzić, czy postać ta mogła budzić jego szczególny podziw ze względu na rewolucyjne wątki życiorysu Krotowskiego. Biorąc pod uwagę dorobek naukowy profesora Jakóbczyka warto te spostrzeżenie zapamiętać, ponieważ stało się ono dla mnie bodźcem do rozważań na temat działalności politycznej Krotowskiego.

Jakub Krauthofer-Krotowski

Jakub Krauthofer-Krotowski

Wprowadzenie do teorii rewolucji

Jeśli mamy roztrząsać rewolucyjne wątki w życiorysie twórcy Rzeczypospolitej Mosińskiej, to trudno nie rozważyć, chociażby w telegraficznym skrócie, czym właściwie rewolucja jest. Sporo jest klasyków myśli rewolucyjnej oraz teoretyków rewolucji, jednak moim zdaniem na miano mistrza jej teorii zasługuje brazylijski myśliciel Plinio Corrêa de Oliveira. W swoim niezwykle przenikliwym dziele „Rewolucja i Kontrrewolucja” tak oto definiuje rewolucję: „Jej głównym celem nie jest zniszczenie pewnych praw osób lub rodzin. Ona żąda o wiele więcej. Chce zniszczyć cały prawowity porządek rzeczy i zastąpić go nieprawowitą sytuacją. Słowo <<porządek rzeczy>> nie wyraża również wszystkiego. To wizja wszechświata i sposobu bycia człowieka jest tym, co Rewolucja usiłuje obalić z zamiarem zastąpienia ich czymś skrajnie przeciwnym6. Jednym słowem: celem Rewolucji jest niszczenie i „budowanie” nieporządku. Celowo słowo te autor zapisuje z wielkiej litery, ponieważ według niego „Rewolucja” nie jest pojedynczym zjawiskiem, tylko wielowiekowym procesem o różnych odsłonach. Jest ona bardzo przebiegła: potrafi przybrać wiele masek i nie zawsze wiąże się z krwawymi rozprawami. Często może stosować metody pokojowe i być „uśpiona” na wiele lat. Bywa głoszona pod bardzo różnymi hasłami, często starannie maskując swoje prawdziwe cele pod płaszczykiem szlachetnych zamiarów.

Rzeczpospolita Mosińska - Z historią w tle dokument prokl.

Rzeczpospolita Mosińska – Z historią w tle dokument prokl.

Najbardziej znanym etapem Rewolucji była rewolucja we Francji od 1789 roku, choć początek tego procesu Plinio Corrêa de Oliveira upatruje od czasów rewolucji protestanckiej XVI wieku. Warto zapamiętać ten moment historyczny, ponieważ pojawi się on w jednej z następnych części niniejszych rozważań. W trakcie tak zwanej „Wielkiej Rewolucji Francuskiej” sławę zdobyła niejaka Jeanne Marie Philipon Roland de la Platière, która prowadziła salon, gdzie spotykały się wielkie sławy tamtych wydarzeń. Była ona bardzo spostrzegawczą obserwatorką procesu rewolucyjnego. W swoich wspomnieniach zanotowała takie słowa: „Patrjotyzm karjerowiczów, wyrzuconych przez rewolucję na wierzch, polega na schlebianiu ludowi, aby w ten sposób nad nim zapanować, na obalaniu i niszczeniu wszystkiego, by w ogólnym zamęcie wysunąć się naprzód i zbogacić, na deptaniu prawa i na mordowaniu, by zapewnić sobie bezkarność i władzę”7. Reasumując: celem rewolucji jest przejęcie nieograniczonej władzy i bogactwa przez tych, którzy stoją na jej czele. Masy ludowe są tylko użytecznym narzędziem, które po przejęciu władzy przestaje być już przydatne.

W XIX wieku, w dobie panujących w Europie monarchii, zwolennicy rewolucji często głosili hasła „wolności i demokracji”. Szeregowi zwolennicy ruchów i partii rewolucyjnych najprawdopodobniej wierzyli w te hasła szczerze, a przywódcy cynicznie tę wiarę wykorzystywali. Ich deklarowane oficjalnie programy, które brzmią po latach jako fantasmagorie i utopie, były faktycznie dobrze przemyślane. Myśliciele i „geniusze” rewolucji jako osoby przenikliwe musieli odrobić lekcję z klasycznej filozofii polityki, a konkretnie z Platona. Doskonale oddał on tak zwaną teorię krążenia ustrojów w VIII rozdziale swojego „Państwa”. By zacytować tylko drobny fragment tych ponadczasowych przemyśleń oddajmy na chwilę głos filozofowi: „(…)nie z innego ustroju powstaje dyktatura, tylko z demokracji; z wolności bez granic – niewola najzupełniejsza i najdziksza”8. Nośne w tamtych latach hasła były zatem przykrywką do walki o nieograniczoną władzę i bogactwo wąskiej grupy inicjatorów rewolucji.

Polski wkład do teorii rewolucji w XIX wieku

Cele rewolucjonistów były międzynarodowe i do ich planów była także włączana Polska, a właściwie poszczególne zabory w momencie braku polskiej państwowości. Nie chcę jednak, by ta cześć rozważań zamieniła się w wyliczanie ówczesnych ruchów politycznych, postaci i wydarzeń. Chciałbym na tym etapie przywołać kilka celnych myśli osób zajmujących się zjawiskiem rewolucji. Pierwszą z nich będzie Jan Koźmian – wybitny myśliciel, długoletni redaktor naczelny „Przeglądu Poznańskiego”, czynny uczestnik wydarzeń 1848 roku w Wielkopolsce. W swoim, opublikowanym w 1849 roku, ponadczasowym artykule „Dwa bałwochwalstwa w Polsce niebezpieczne” zanotował: „Dawniej rewolucja znaczyła w Polsce to samo, co powstanie narodowe, teraz wyraz przybrał obszerniejsze znacznie, do wyższej wzrósł potęgi”9. W dalszej części dopowiada, że chodzi tutaj o przeprowadzanie politycznej rewolucji. Artykuł w swojej wymowie jest bardzo mocny, ale po latach przemawia przenikliwością oraz tym, że Koźmian bezwzględnie zdemaskował dążenia rewolucjonistów, którzy swoje radykalne cele często maskowali pod płaszczykiem walki o wolność Ojczyzny. O rewolucjonistach pisał ponadto: „Utworzyli sobie odrębny język na wzór cudzoziemskiej radykalnej frazeologii, język dobry tylko na oddanie wrażeń gniewu i oburzenia, a jeśli używają pięknych starych wyrazów z pięknej starej ojców mowy, to inne w nie wszczepili znaczenie. Wołają ciągle: lud, miłość, braterstwo, a rozumieją pod tym groźbę lub wyłączność w ojczyźnie”10. Wspomina o tym, że szczególnie upodobali oni sobie niszczenie zastanego porządku, a realizacja ich planów w Europie „srogą dyktaturę uczyni11”. Koźmian niezwykle surowo podsumowuje ich plany i wysiłki: „Nauczyli się czegoś nasi rewolucjoniści polityczni? Bynajmniej. Ich wypadki cieszą albo gniewają, ale nigdy nie uczą”12.

Cytowane słowa są o tyle ważne, że padły rok po nieudanych działaniach powstańczych roku 1848 i były próbą nakreślenia nowej drogi postępowania wobec zaborców – w tym przypadku legalnego oporu i pracy organicznej. Charakterystyczne jest w nich także wykazanie, że pod płaszczykiem wzniosłych haseł kryje się przemoc, destrukcja i wprowadzenie dyktatury.

Oddajmy teraz głos jednemu z teoretyków i praktyków rewolucji, Henrykowi Kamieńskiemu. Napisał on dzieło o bardzo ciekawym tytule „Katechizm demokratyczny”, w którym wyłożył swoje rewolucyjne plany. Wiązał sprawę odrodzenia Ojczyzny ze sprawą rewolucji i trudno jednoznacznie ocenić, czy faktycznie o sprawę Ojczyzny tutaj chodziło. Dzieło to pełne jest potoków myśli o demokracji, które przeplatają się (co jakże charakterystyczne) z obficie płynąca ludzką krwią. Przytaczam kilka ciekawszych według mnie cytatów z jego „Katechizmu”:

„Powstanie i odrodzi się Polska, ale taka jakiej w ostatnich wiekach nie było, a jakiej nam trzeba – Polska Ludowa – oparta na równości i wolności”13.

„Rewolucya Społeczna musi towarzyszyć u nas Powstaniu; albowiem bez niej nie możnaby Ludu skutecznie poruszyć i wszystkie jego siły wywołać. Musi więc działać szybko jak piorun, jak błyskawica”14.

„(…) godzi się zaiste wszystkie majątki szlacheckie porujnować, byle Ojczyznę ocalić i przywrócić”15.

„Ten, który wahać się będzie rozlać trochę krwi arystokratów, przeszkadzających uporczywie i silnie, ten mówię źle służyć będzie sprawie Powstania i okaże dowód zgubnej miękkości charakteru”16.

„P. Jak prawdziwy demokrata uważać powinien terroryzm?

O. Jako nadzwyczajne prawo, które usprawiedliwiają i koniecznem czynią nadzwyczajne okoliczności, jako jedyny środek ugruntowania rewolucyjnej powagi, i zyskania dla niej powszechnego posłuszeństwa”17.

Warto zapamiętać cytowane słowa Henryka Kamieńskiego nie tylko jako przestrogę, ale także ze względu na fakt, iż należał on do kręgów demokratów poznańskich, w którym obracał się również Jakub Krauthofer-Krotowski18.

W kręgu poznańskiej inteligencji demokratycznej

Na wstępie wspomniałem, że główny bohater niniejszej publikacji był osobą tajemniczą, a w jego życiorysie pełno jest znaków zapytania. Trudno na przykład odgadnąć, dlaczego osoba przez wiele lat obracająca się w towarzystwie osób czynnych politycznie stosunkowo późno zdecydowała się na tego typu działalność. Weźmy pierwszy z brzegu przykład: znajomość z małżeństwem państwa Woykowskich, którzy wydawali lewicowy „Tygodnik Literacki”. Według Marii Olejniczak miał ich poznać u państwa Przepałkowskich, a ci „wprowadzili go do koła poznańskich intelektualistów”19. Sam Krotowski miał publikować na łamach tegoż czasopisma, a fragmenty jego wykładów na temat teorii prawa były tam również zamieszczane W teoriach jego trudno jednak odnaleźć jakiekolwiek odwołania do myśli rewolucyjnej. Być może dlatego jeden z takich artykułów został opatrzony przez redakcję „Tygodnika Literackiego” komentarzem odcinającym się od myśli zawartych w tymże20.

Wspomniane wyżej wykłady odbywały się w latach 40-tych XIX wieku w pałacu Działyńskich, których inicjatorem był Karol Libelt, jeden z głównych prowodyrów rewolucyjnego spisku 1846 roku21. Wśród wykładowców był także historyk Jędrzej Moraczewski. Warto przytoczyć ciekawy, być może nieumyślnie popełniony, cytat z jego dzieła o wydarzeniach Wiosny Ludów w Poznaniu: „Nie żąda się od dwudziestoletnich młodzieńców rozwagi, niepotrzebują jej też wreszcie rewolucyoniści”22. Bardzo ciekawe spostrzeżenie ilustruje nam to, że do celów rewolucji (w swojej masie, a nie kierownictwie) niepotrzebni są ludzie myślący. Czasami w przypływie szczerości ludzie starannie kamuflujący swoje cele powiedzą o dwa słowa za dużo. Nie inaczej było w przypadku Jędrzeja Moraczewskiego.

Nie znajdziemy żadnych jednoznacznych dowodów wskazujących na to, że Jakub Krauthofer-Krotowski podzielał w tamtych latach ten sposób rozumowania. Został niejako wciągnięty do tego towarzystwa i utrzymywał z nim kontakt. Być może nasiąknął wśród tych ludzi ideami rewolucyjnymi? Pytanie to pozostawmy na razie bez odpowiedzi. Nie jest też do końca jasny jego ewentualny udział w rewolucyjnym spisku 1846 roku. Marceli Motty zasugerował, iż nie wie: „czy i jaki udział miał Krauthofer w knowaniach i wypadkach czterdziestego szóstego roku, wnosząc jednak ze znanej mi jego gorączki patriotycznej i popędliwych chęci, przekonany jestem, iż do wszystkiego całem sercem należeć musiał, ale się nań nic nie wydało”23. Nie posiadamy jednak jednoznacznych dowodów potwierdzających przypuszczenia Mottego.

Zmiana wyznania

Jak podaje A. H. Kaletka, w 1845 roku Krotowski porzucił wiarę katolicką i przeszedł na protestantyzm. Jako powód podawał „niezadowolenie z nauki i dogmatów Kościoła katolickiego” oraz „zaufanie do Kościoła ewangelickiego”24. Trzeba przyznać, że w kontekście dominującej u pruskiego zaborcy wiary protestanckiej krok ten wydaje się być mocno kontrowersyjny. Wszak wśród ogólnego przekonania mas ludowych, do których w swojej działalności odwoływał się Krotowski wraz z kręgiem demokratycznej inteligencji poznańskiej, dominowało przywiązanie do wiary katolickiej jako spoiwa narodowego i gwaranta obrony przez zniemczeniem. Doskonale uchwycił ten fakt jeden z uczestników epizodu Rzeczypospolitej Mosińskiej, święty arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński: „Duchem zaś tym, co ożywiał całą masę ludowego powstania, był to duch gorącej wiary i niezłomnego przywiązania do Kościoła. Cały patryotyzm włościan skupiał się w tych dwóch pojęciach: Polak — to katolik, Niemiec— to luter; lutrzy prześladują Kościół — a więc precz z Niemcami”25. Może nie było to zamiarem Krauthofera-Krotowskiego, jednak konsekwencją zmiany wiary mogło być odcięcie się od nastrojów panujących wśród tak zwanego prostego ludu, co bardzo przypomina życiorysy wielu rewolucjonistów.

Nie bez znaczenia w tym kontekście jest także wspomniany w jednym z poprzednich rozdziałów pogląd Plinio Corrêa de Oliveira, który za początek długiego procesu Rewolucji uważał wybuch rewolucji protestanckiej w XVI wieku. W swoim ówczesnym nauczaniu Kościół katolicki, czy to za pontyfikatu Grzegorza XVI, czy Piusa IX, jednoznacznie odnosił się do takich zjawisk jak socjalizm, komunizm, demokracja, tajne spiski i rewolucje. Takie metody były zdecydowanie krytykowane i potępiane. Być może właśnie to podejście Kościoła napełniało niezadowoleniem Jakuba Krauthofera-Krotowskiego? Wiele wskazują na to wydarzenia, w których później aktywnie uczestniczył.

Poznański księgarz-rewolucjonista

W życiorysie Krotowskiego kilkakrotnie przewija się postać słynnego księgarza i spiskowca, Walentego Stefańskiego, czy to przed, czy w trakcie roku 1848. Księgarz ten był postacią barwną i wielowymiarową. Zgodnie z założeniami niniejszej rozprawy skupię się tylko na akcentach rewolucyjnych w jego myśli i czynie. Wydawał i rozpowszechniał on w Poznaniu pisma rewolucyjne, między innymi omawiany wcześniej „Katechizm demokratyczny” Henryka Kamieńskiego. Stefański był założycielem organizacji „Związek Plebejuszy”, która zrzeszała rzemieślników, a jej celem było wywołanie powstania ludowego. Ciekawe były założenia programowe tej organizacji. Jak relacjonuje w swoich pamiętnikach Franciszek hrabia Wiesołowski „Plany Stefańskiego były poniekąd niepraktyczne; i tak, pomiędzy innemi czynił on wniosek, aby na czas powstania znieść wszelką własność osobistą, oddając zarząd majątków gminom, a całą administrację wewnętrzną, tak prywatną jak publiczną, kierować z góry, przez rząd rewolucyjny. (…) W Poznańskiem nawet, gdzie nie było tyle przeciw demokracji przesądów jak się później przekonałem, uważano Stefańskiego za komunistę”26. Dodatkowego smaczku całej sytuacji dodaje przytaczane przez Jakóbczyka plany obracającego się w kręgach Libelta i Kamieńskiego niejakiego Mikorskiego: „Naród powstający musi mieć na zawołanie wszystkie siły i zasoby krajowe…Najprostszą więc rzeczą jest, aby z momentem powstania ogłosić manifestem, iż w czasie walki o niepodległość zawiesza się osobistą własność, a rząd rewolucyjny, jako skoncentrowana wola narodu, staje się jedynym rewolucyjnie odpowiedzialnym szafarzem zasobów narodu”27. Czytelnik zapewne domyśla się, że raz „zabraną” komuś własność prywatną bardzo trudno oddać. Idąc tropem rozumowania Stefańskiego, pod płaszczykiem walki o niepodległość można się nieźle wzbogacić. Doskonale koresponduje to z założeniami rewolucjonistów nakreślonymi w poprzednich rozdziałach.

Jak podaje Maria Magdalena Olejniczak, pod koniec 1847 roku Krotowski wraz ze Stefańskim rozpoczęli pracę agitacyjną wśród poznańskich rzemieślników28. Główny bohater publikacji musiał prawdopodobnie wtedy przesiąknąć jego ideami, skoro zgodził się na czynne współdziałanie w dziele Stefańskiego. Tajemnicza w całej sprawie jest także wyprawa Krotowskiego wraz z Marią Przepałkowską do Belgii w 1847 roku. Nie ma jednoznacznych dowodów na charakter tej wizyty, ale w kontekście przytoczonych faktów wiele wskazuje na polityczny charakter tego wyjazdu tym bardziej, iż zatrzymali się oni na miejscu w domu polskiego emigranta29.

Kontekst wydarzeń 1848 roku

Swoje przysłowiowe „pięć minut” Krotowski miał w okresie zwanym jako Wiosna Ludów. Celem niniejszej publikacji nie jest jednak szczegółowe odtwarzanie wszystkich wydarzeń z tamtego okresu. Zanim przytoczę wybrane, trącające rewolucyjnością, wydarzenia, chciałbym w kilku zdaniach przytoczyć kontekst powstania roku 1848. Jacek Bartyzel w kontekście europejskim tamtych dni odnotował ważne przemyślenia: „Na horyzoncie pojawia się już naprawdę widmo <<dyktatury proletariatu>>; wszakże 1848 jest rokiem publikacji Manifestu Komunistycznego, a Proudhon trzy lata wcześniej zdążył ogłosić (w Filozofii nędzy), że <<własność to kradzież>>. Czerwony Paryż zdaje się nieubłaganie pociągać za sobą całą Francję w anarchię polityczną, społeczną i religijno-moralną”30. Odnośnie wydarzeń Wiosny Ludów i udziału w nim Polaków Antoni Czubiński odnotował, iż „w ruchu umysłowym i dążeniach politycznych pojawiły się hasła socjalistyczne. Moralne wsparcie uzyskało ono ze strony sił rewolucyjnych w Europie”31.

Nie chciałbym sprowadzać roku 1848 wyłącznie do jednej wielkiej rewolucji, ponieważ takie wnioski były by niesprawiedliwe i niepodparte faktami. Wszak Poznańczycy kierowali się różnymi motywacjami, a w wydarzeniach tych brały udział różne warstwy społeczne. Była to próba uzyskania autonomii dzielnicy poznańskiej w ramach państwa zaborczego, a w marcu 1848 roku pobrzmiewały hasła braterstwa z narodem niemieckim. Pojawiły się też pogłoski i projekty wspólnej, polsko-niemieckiej wyprawy na Rosję, z których Berlin bardzo szybko zrezygnował. Polacy zaczęli tworzyć Komitet Narodowy, wieszać narodowe flagi, domagać się lepszego traktowania, a wreszcie formowali własne siły wojskowe. Taki stan rzeczy nie mógł trwać długo, ponieważ władza w Berlinie od początku dążyła do pacyfikacji zrywu patriotycznego Polaków. 11 kwietnia Komitet Narodowy podpisał ugodę w Jarosławiu z generałem Karlem Wilhelmem von Willisenem, który w rozgrywkach Berlina pełnił ewidentnie rolę „dobrego policjanta”. Rola „złego policjanta” przypadła z kolei pacyfikatorowi powstania – generałowi Friedrichowi Augustowi Peterowi von Colombowi. Na mocy porozumienia zagwarantowana miała być autonomia Wielkiego Księstwa Poznańskiego, a ceną było rozwiązanie części sformowanych oddziałów polskich. Prusacy dopuszczali się jednak prowokacji i od początku dążyli do konfrontacji32.

Prowokacyjne zachowania Krotowskiego

Zastanawiająca jest postawa Krotowskiego zaraz po podpisaniu 11 kwietnia 1848 roku ugody z Prusakami. W dniu podpisania porozumienia „zebrał on w Kórniku garstkę ludu i napadł na patrol huzarów – za to tegoż wieczoru wojsko splądrowało doszczętnie Kórnik i Bnin, a Krotowski schronił się do Miłosławia”33. Takie powstępowanie zaborcy w trakcie powstania 1848 roku zdarzało się w różnych miejscowościach, jednak zastanawia fakt braku przemyślenia i działania z iście ułańską fantazją Krotowskiego. Owocami tych nieprzemyślanych ruchów było zniszczenie – jakże charakterystyczna i nieodłączna cecha każdej rewolucji. Postępowanie Krotowskiego jako wojskowego można tłumaczyć brakiem doświadczenia militarnego, jako pojedynczy, szalony wybryk. Na tym się jednak nie skończyło. Kazimierz Rakowski zapisał, iż „Krotowski-Krauthofer o mało rewolucji obozowej nie wywołał, oderwawszy wreszcie od obozu wrzesińskiego odział jeden, do Miłosławia ruszył”34. Następnie „będąc w Środzie, zaczął agitować w obozie i zbierać ochotników do utworzenia specjalnego oddziału, który by prowadził walkę bez względu na konsekwencję, bądź to z Prusakami, bądź z Rosją”35. W obliczu miażdżącej przewagi militarnej przeciwnika takie czyny wydają się być czystym szaleństwem. Wszystko to odbywało się wbrew woli dowódcy, Ludwika Mierosławskiego, który nie szczędził Kotowskiemu gorzkich słów, określając go mianem „demagoga herostratyzmu”36 [herostratyzm – dążenie do zdobycia rozgłosu wszelkimi sposobami – przyp. moje]. Ów brak przemyślenia, niesubordynacja i sianie spustoszenia wydają się nie pasować do osoby wykształconej i obytej ze sztuką prawniczą. Chyba, że wytłumaczymy to przemyślaną strategią rewolucyjną. Wniosek ten, mimo iż wydaje się być logicznym następstwem wcześniejszej działalności Krotowskiego, jest jednak zbyt ryzykowny przy wielu pojawiających się niejednoznacznościach.

Rzeczpospolita Mosińska

Najbardziej znanym w naszej Małej Ojczyźnie epizodem z życia Krotowskiego jest trwająca kilka dni tak zwana Rzeczpospolita Polska ze stolicą w Mosinie. Temat ten wydaje się nadal bardzo słabo rozpoznany, a strzępy informacji każą podejść do tematu z należytą ostrożnością. Czy jednak cały ten epizod miał w sobie wątki rewolucyjne? Wniosek ten wydaje się być uprawnionym.

Zacznijmy od jednego faktu: akt proklamacji „Rzeczypospolitej Mosińskiej” ogłoszono dnia 3 maja 1848 roku. Jędrzej Moraczewski doszukuje się w tym szczególnego znaku, a mianowicie wybrania tej daty celowo na przekór święta rocznicy Konstytucji 3 Maja, uważanego wtedy za święto monarchistów i przeciwników rewolucji37. Długo podchodziłem do tego spostrzeżenia z nieskrywanym uśmiechem i lekceważeniem oraz uznawałem, że wnioski te są swego rodzaju myśleniem życzeniowym. Do momentu, gdy przez przypadek zestawiłem to z innym faktem, odnotowanym między innymi przez Jana Kocznura: „Krotowski posługiwał się pieczęcią z orłem, który zamiast korony miał wieniec z napisem: <<Polska powstająca>>”38. Wyraźnie można tutaj dostrzec polskie tradycje rewolucyjne nieuznające korony w polskim herbie wbrew faktom historycznym i zasadom nauki o herbach. Stanowisko takie było wtedy awangardą, ponieważ w Polsce cały czas silna była tradycja monarchiczna. Nie bez znaczenia w tym kontekście był także fakt, że obchodzenie rocznicy Konstytucji 3 Maja była zakazane przez panujący w XX wieku w Polsce rewolucyjny reżim komunistyczny, który również jako emblemat państwowy obrał orła bez korony.

Antoni Czubiński podzielił się w swojej pracy następująca refleksją: „Krotowski, Celiński, Wilczyński organizowali grupy partyzanckie w rejonie Rogalina, Śremu i Mosiny. Chłopi podejmowali walkę. 3 V 1848 r. w Mosinie proklamowali Rzeczpospolitą Polską. Tego obawiała się szlachta. Przypominano rabację galicyjską z 1846 r.”39. Czy jednak próba wpisania epizodu mosińskiego w logikę marksistowskich „walk klasowych” nie jest zbyt mocnym nadużyciem? Można w tym kontekście przytoczyć jedno ze świadectw osoby przemawiającej z innej „pozycji klasowej” – Konstancji Raczyńskiej z rogalińskiego majątku. W jednym ze swoich listów podzieliła się refleksją, że „pewno pan Krauthofer chciał, aby wszystkie pałace były zniszczone, bo od pałacu do pałacu się przenosił”40. Sugerowała w ten sposób jakoby chęć niszczenia własności „wyzyskiwaczy” była nieodłączną cechą Krotowskiego-rewolucjonisty. Z Kolei Włodzimierz Trąmpczyński zdaje się częściowo potwierdzać postawioną przez Czubińskiego tezę: „Zebrawszy około siebie sztab, <<Pan Naczelnik>> proklamował wobec licznie zebranych obywateli z sąsiedztwa, chłopów z dóbr rogalińskich, mieszczan z poblizkiej Mosiny-<<Rzeczpospolitą Poznańską>>”41.

Opis sił powstańczych Rzeczpospolitej Mosińskiej, który wyszedł spod pióra Jędrzeja Moraczewskiego, jest kolejnym ciekawym elementem tej „rewolucyjnej” układanki: „W wojsku tem jakby z ziemi na prędce wyrosłem, nie było należytej organizacji, a że się nie znajdował nikt taki, któryby z imienia i większej biegłości w sztuce wojennej celował, i że chciano działać w duchu ogłoszonego rządu republikańskiego, zgodzono się na ustanowienie zwierzchności przez wybory (…)42. Zwłaszcza zastanawia ta „republikańska forma rządów” w wojsku, nie do pomyślenia w poważnej organizacji wojskowej, która wymaga hierarchii i dyscypliny. Jakże jednak charakterystyczna to cecha dążeń rewolucjonistów, chcących obalić każdą formę kojarząca się ze zwierzchnością i autorytetem.

Kolejnym ciekawym, aczkolwiek mniej znanym opisem jest relacja Jana Koźmiana zawarta w artykule „Stan rzeczy w Wielkim Księstwie Poznańskim”, który jest bardzo treściwym i celnym podsumowaniem na gorąco roku 1848: „(…) zdarzyło się, że i dowódcy partyzantów , przywłaszczyli sobie szczególne prawa; ogłosili oni rzeczpospolitą, zaczęli pieczątki z jej godłem używać, i nawet jakiś trybunał tajemny ustanowili. Poważniejsi uważali to wszystko za wyskok lekkomyślności, i nie pytali się nawet, kto tam na tak wielkie przedsięwzięcia się odważa (…). Partyzanci, o ile wiem, powiesili dwóch czy trzech ludzi na mocy przekonania, że to były szpiegi”43. Trudno zweryfikować podany przez Koźmiana opis. Brzmi on jednak jak opis działalności rasowych rewolucjonistów.

Wymiernym owocem epizodu Rzeczypospolitej Mosińskiej było zniszczenie nie tylko pięknego majątku w Rogalinie. Jak opisują straty Jerzy Łojko i Jerzy Stępień: „Wojska pruskie podpalały i niszczyły zabudowania chłopskie. Spalono m.in. zagrodę gospodarza Króla, zabito komornika Macieja Balwierza oraz Gościnnego. W tej, przegranej dla Polaków bitwie, poległo 11 kosynierów, a 6 utopiło się w Warcie. W Mosinie Niemcy dotkliwie pobili 3 kosynierów, do czego namówił ich żandarm Walewski i mieszkaniec nazwiskiem Kulan”44. Grabieże, chaos, panika i śmierć niewinnych ludzi są szczegółowo opisywane w korespondencji przytoczonej w „Kronice Miasta Poznania” przez Stanisława Wasylewskiego45. Niektóre opisy są tak obszerne i wstrząsające, że wolałem ich tutaj nie przytaczać i omówić je w osobnej publikacji.

Epilog

Krwawy epizod Rzeczypospolitej Mosińskiej nie był zwieńczeniem kariery Jakuba Krauthofera-Krotowskiego, jednak zamyka on pewną logiczną całość rewolucyjnej działalności bohatera niniejszej rozprawy. Poprzez krótką charakterystykę rewolucji jako procesu społecznego i politycznego chciałem wykazać, że dokonania polskich rewolucjonistów XIX wieku nie są powodem do chwały, a raczej rodzajem przestrogi. Mimo nierzadko szczerych chęci, zwłaszcza tak zwanych przedstawicieli prostego ludu, efekty tych działań były opłakane. Wielu nie można odmówić szlachetnego działania z pobudek patriotycznych, jednak za wszystkim stało grono „zawodowych rewolucjonistów”. Na przykładzie Henryka Kamieńskiego starałem się wykazać, że patriotyczny program walki o wolność Ojczyzny połączony z celami rewolucyjnymi to zgubny pomysł. Przy tak postawionych akcentach rewolucja zjada cel niepodległościowy, a przy okazji także własne dzieci.

Czy Jakuba Krauthofera-Krotowskiego można zatem zaliczyć do grona zwolenników takich rozwiązań? Trudno odmówić mu bycia patriotą i romantykiem. Być może w jego przypadku właśnie „porywy serca” i patriotyzm kierowały go na drogę rewolucyjnej walki? Tego się chyba nigdy nie dowiemy. Niech uczciwie postawioną puentą tego wywodu będą słowa Jana Koźmiana, również uczestnika wydarzeń 1848 roku, który wyciągnął następujące wnioski z kolejnej polskiej porażki: „droga wszystkich cnót, miłości dla wszystkiego, co krajowe, droga sposobów godziwych, wspólności, poświęcenia i robót organicznych, czynności i wytrwałości prowadzi do Polski”46.

Wojciech Czeski

1 W. Czeski, Dwa oblicza Jakuba Krauthofera-Krotowkiego, „Gazeta Mosińsko-Puszczykowska”, Maj 2018.

2 M. M. Olejniczak, Życie i działalność polityczna Jakuba Krauthofera-Krotowskiego. Praca magisterska napisana pod kierunkiem prof. dr. Witolda Jakóbczyka, Poznań 1972.

3 Zob. Jakóbczyk W., Studia nad dziejami Wielkopolski w XIX w. Dzieje pracy organicznej, T. I, 1815-1850, Poznań 1951.

4 Zob. W. Jakóbczyk, Prasa polska w Wielkopolsce w latach 1832-1858 [w:] Prasa polska w latach 1661-1864, pod red. J. Łojka, Warszawa 1976, s. 252.

5 Zob. np. W. Jakóbczyk, Początki socjalizmu w Poznańskiem 1840-1881, Poznań 1966; W. Jakóbczyk, Z dziejów ruchu robotniczego w Poznaniu [w:] „Przegląd Zachodni”, nr 6-8, 1953.

6 P. Corrêa de Oliveira, Rewolucja i Kontrrewolucja, Kraków 2012, s. 49-50.

7 Cyt za: T. Jeske-Choiński, Terror, T. II i III, Warszawa 1911, s. 161.

8 Platon, Państwo, przekład, wstęp i objaśnienia Władysław Witwicki, Warszawa 2010, Księga VIII, 564 A.

9 J. Koźmian, Dwa bałwochwalstwa w Polsce niebezpieczne [w:] J. Koźmian, Dwa bałwochwalstwa. Wybór pism. Wyboru dokonali, wstępem i przypisami opatrzyli Bogdan Szlachta, Ewa Hajdasz, Kraków 2007, s. 33.

10 Tamże, s. 35.

11 Tamże, s. 36.

12 Tamże, s. 35.

13 H. Kamieński, Katechizm demokratyczny czyli opowiadanie słowa ludowego, Paryż 1845, s. 21.

14 Tamże, s. 32.

15 Tamże, s. 44.

16 Tamże, s. 55.

17 Tamże, s. 67.

18 A. Czubiński, Postępowo-rewolucyjne i narodowo-wyzwoleńcze tradycje Wielkopolski, Poznań 1983, s. 55.

19 M. M. Olejniczak, Życie i działalność…, s. 12.

20 „Tygodnik Literacki”, Tom V, nr. 1, 1842, s. 8.

21 Mowa tutaj o próbie wywołania powstanie równocześnie w trzech zaborach. Uczestniczyli w nim ludzie o ewidentnie rewolucyjnych zapatrywaniach (Ludwik Mierosławski, Edward Dembowski, Ludwik Gorzkowski). Próby nie powiodły się z powodów aresztowań (w więzieniu wylądowali między innymi Libelt i Mierosławski), a powstanie udało się wywołać jedynie w Krakowie. Jest ono do dzisiaj określane mianem „rewolucji krakowskiej”. Z wydarzeniami tymi wiąże się także powstanie chłopów przeciwko szlachcie, podsycane przez zaborcę austriackiego, które określano mianem „rzezi galicyjskiej”. Było to chyba najbardziej „rewolucyjne” w programie i metodach polskie powstanie. Szerzej zob. B. Limanowski, Historja ruchu rewolucyjnego w Polsce w 1846r., Kraków 1913.

22 J. Moraczewski, Wypadki poznańskie z roku 1848, Poznań 1850, s.13.

23 M. Motty, Przechadzki po mieście, Cz. II, Poznań 1888., s. 230-231.

24 A. H. Kaletka, Jak Krauthofer został protestantem, „Kronika Miasta Poznania” 1929 R.7 Nr 4, s. 333-334.

25 Z. S. Feliński, Pamiętniki, T.I, Kraków 1897, s. 366.

26 F. hr. Wiesołowski, Pamiętnik z r. 1845-1846, Lwów 1868, s. 62.

27 W. Jakóbczyk, Z dziejów ruchu…, s. 11.

28 M. M. Olejniczak, Życie i działalność…, s. 19.

29 Tamże, s. 18-19.Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, iż rok wcześniej przebywali oni w Kalbergu koło Elbląga, a kroki ich były starannie śledzone przez organy państwowe. Tak, jakby władza podejrzewała Krotowskiego o działalność spiskową.

30 J. Bartyzel, Umierać, ale powoli! O monarchistycznej i katolickiej kontrrewolucji w krajach romańskich 1815-2000, Kraków 2006, s. 141.

31 A. Czubiński, Postępowo-rewolucyjne…, s. 68.

32 K. Rakowski, Powstanie poznańskie w 1848 roku, Lwów 1900, s. 154.

33 S. Kieniewicz: Społeczeństwo polskie w powstaniu poznańskim 1848 roku, Warszawa 1935, s. 188. Wydarzenia te są w literaturze różnie opisywane i uzupełniają się wzajemnie. Kazimierz Rakowski odnotował: „Zdarzyło się otóż, że 11-go kwietnia, właśnie gdy Krotowski ze swymi partyzantami przebywał w Kurniku, zajechał do Kurnika oficer z kilku huzarami w celu przygotowania kwater dla wojska. Krotowski huzarów z oficerem otacza i bierze do niewoli, gdy mu jednak szepnął jakiś mieszczanin, że pełno żołnierzy pod Kurnikiem, Krotowski swych jeńców wypuścił, a w chwilę potem przez parlamentarzy został wezwany do pułkownika pruskiego celem prowadzenia układów. Jako dobry prawnik, zawarł Krotowski układ, mocą którego zapewnił sobie i swemu oddziałowi udanie się z bronią w ręku do Środy”. Zob. K. Rakowski, Powstanie poznańskie…, s. 156.

34 Tamże, s. 158.

35 M. M. Olejniczak, Życie i działalność…, s. 25.

36 L. Mierosławski, Powstanie poznańskie w roku 1848, Paryż 1853, s. 60.

37 J. Moraczewski, Wypadki poznańskie…, s. 141.

38 J. Kocznur, Sylwetki wybitnych adwokatów: Jakub Krauthofer-Krotowski, „Palestra” 3/7-8(19-20), 1959, s. 62.

39 A. Czubiński, Postępowo-rewolucyjne…, s. 67.

40 S. Wasylewski, Obóz powstańców w Rogalinie, ”Kronika Miasta Poznania”1936 R.14 Nr1, s. 137.

41 W. Trąmpczyński, Epizody historyczne: luźne kartki na tle dziejów W. Ks. Poznańskiego, Warszawa 1914, s. 19.

42 J. Moraczewski, Wypadki poznańskie…, s. 141.

43 J. Koźmian, Stan rzeczy w Wielkim Księstwie Poznańskim, „Przegląd Poznański”, T. 8, 1848r, s. 616.

44 J. Łojko, J. Stępień, Zarys dziejów Mosiny i okolic (do 1945r.), Mosina 1992, s. 39.

45 S. Wasylewski, Obóz powstańców…, s. 117-122.

46 J. Koźmian, Stan rzeczy…, s. 706.

Wojciech Czeski

Autorem wpisu jest: Wojciech Czeski, dziennikarz Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Wasze komentarze (3)

  • pawlak
    środa, 17 lip, 2019, 12:33:43 |

    A Mosina pada na kolana na dźwięk nazwiska Krauthofer-Krotowski. Dlatego tak cicho tutaj wczoraj i dzisiaj w tym temacie. Nie dziwię się, że nikt nie może wydobyć z siebie słowa. To dziwne, bo na najwyższym stolcu w Mosinie siedzi historyk (podobno), a tuż poniżej Przewodnicząca Rady organizująca rozdawanie medali Rzeczypospolitej Mosińskiej. Ten medal jak mały orderek Lenina. Dziwna historia z tym Krotowskim, tak dziwna jak z Kaziem Raczyńskim. Żadna z tych postaci nie jest taką, jaką namalowano na użytek Mosińskiego ludu.
    Nie było bohatera, to go teraz mamy. Umyty z krwi i odpucowany. Pierwszy kawaler orderu, a jakże!
    Dzięki tej publikacji (między innymi) poznajemy prawdziwe szaty króla.

    • JWB
      czwartek, 18 lip, 2019, 11:04:31 |

      @pawlak a jeszcze ciekawiej robi się w obecnym wydaniu papierowym GMP, niepublikowane w internecie, gdzie autor przytoczył kilka nieznanych dotąd makabrycznych faktów

  • czytelnik
    wtorek, 23 lip, 2019, 11:03:44 |

    świetny artykuł, dzięki!

Skomentuj