Marta Mrowińska | czwartek, 27 lip, 2023 | 1 Komentarz

“Śniło mi się, że walczę w klatce” – pasja, która zmienia życie

Jest odważny, zdeterminowany, silny, a przede wszystkim – niezwykle utalentowany. Mimo, że trenuje niespełna trzy lata, ma na swoim koncie wiele sukcesów. Ma ambitne cele i duże plany – bo życie ma się jedno i warto poświęcić je pasji. Obecnie Bartłomiej wraz z trójką kolegów z „Ekipy Wrzosa” odbywa ekspedycję po Alpach, aby wspierać Franka Piętkę z Jarocina, który potrzebuje stałej opieki rehabilitacyjnej.

Poniższy wywiad został opublikowany w lipcowym wydaniu GMP. Aktualnie Bartłomiej wraz z trójką kolegów z „Ekipy Wrzosa” wspinają się po Alpach, by pomóc Frankowi Piętce z Jarocina, wymagającemu stałej opieki rehabilitacyjnej. Trasa liczy 170 km i prowadzi przez 3 państwa: Francję, Włochy i Szwajcarię. Link do zbiórki chłopaków dla Franka wraz możliwością śledzenia wyprawy: TUTAJ. Do uzbierania jest 5 000 zł. Jak mówią, liczy się każda złotówka.
"Ekipa Wrzosa" z Barłomiejem Wojciechowskim na trasie dla Franka

„Ekipa Wrzosa” z Bartłomiejem Wojciechowskim na trasie dla Franka – kliknij i zobacz stronę zbiórki


Z Bartłomiejem Wojciechowskim, zawodnikiem klubu sportów walki Shootboxer w Mosinie, rozmawiam o sukcesach, planach sportowych i pasji, która odmieniła jego życie.

M.M.: Mimo krótkiego stażu masz już na swoim koncie sporo sukcesów sportowych. Opowiedz o początkach swojej drogi.
B.W.: Pierwszy epizod ze sportami walki miałem w wieku 16 lat, kiedy przez krótki czas próbowałem boksu. Wtedy jednak sytuacja finansowa nie pozwalała mi na dojazdy do Poznania, zatem przygoda nie trwała długo. Wszystko zaczęło się później, kiedy miałem 18-19 lat. Chodziłem wtedy na kickboxing do Damiana Ciesielki – którego serdecznie pozdrawiam – tu, w okolicy. Trenowałem tam dwa miesiące, po czym przeszedłem do Puszczykowa, do Łukasza (Szulca – przyp. red.). Tutaj, oprócz trzech treningów w tygodniu, jeździłem też do Śremu. Pracowałem intensywnie i szybko przeszedłem do grupy zaawansowanej. Po kilku miesiącach przerwałem jednak treningi – można powiedzieć, że “pochłonęło mnie miasto” 🙂 Był to czas eksperymentowania i przygód, nie mający jednak nic wspólnego ze sportem. Powrót nastąpił w 2020 roku po części dzięki mojemu młodszemu bratu. Ja wtedy zacząłem trenować kalistenikę, streetworkout, a brat chciał zacząć treningi w Shootboxerze. Poszliśmy tam pod koniec roku, w listopadzie. I tak moje treningi zaczęły nabierać tempa.

M.M.: I to dość szybko, bo praktycznie od razu zacząłeś startować w zawodach i odnosić sukcesy.
B.W.: Tak – dowiedziałem się, że odbywają się tzw. sparingi sędziowane w Czerwonym Smoku (Klub Sportów Walki w Poznaniu – przyp. red.) – od razu się zapisałem. I tak, po miesiącu trenowania, stoczyłem swoją pierwszą walkę, którą wygrałem w pierwszej rundzie przez nokaut techniczny (TKO), powalając oponenta superman punch’em. W styczniu była kolejna walka, też w Czerwonym Smoku, którą również wygrałem. Kolejną stoczyłem już w marcu, w Pretorium (klub sportowy w Poznaniu – przyp. red.), odnosząc następne zwycięstwo. Po tym pojechałem na Mistrzostwa Polski w Mysłowicach. Nastawiłem się, że jadę po złoto, przywiozłem srebro – wygrałem trzy pierwsze pojedynki i mimo, że kolejny przegrałem, walka była wyrównana. Po wakacjach, na początku września 2021 r., stoczyłem pierwszą walkę na gali. Była to Gala Sportów Walki Sparta MMA w Stęszewie i wygrałem wtedy w pierwszej rundzie, debiut był zatem bardzo udany.

Bartłomiej Wojciechowski - Shootboxer Mosina

Bartłomiej Wojciechowski, zawodnik klubu Shootboxer Mosina

M.M.: Te wszystkie walki stoczyłeś w formule K1. Kiedy przyszedł czas na coś więcej i starty w innych formułach?
B.W.: Wtedy jeszcze nie myślałem o MMA i walce w parterze – zwyczajnie bałem się kontuzji. Pracowałem (zresztą, pracuję nadal), a jakikolwiek poważniejszy uraz wykluczyłby mnie z aktywności zawodowej. Początek mojego MMA i walk w parterze: ju-jitsu i zapasów to rok 2022. Po pierwszym treningu u Damiana Lotty w Shootboxerze zakochałem się w tym sporcie. Zaintrygowało mnie, jak dużo się dzieje w tej dyscyplinie: zejście do parteru, dynamiczne akcje, małe rękawice zamiast dużych, bokserskich… to zupełnie inny wymiar. Bardzo szybko zdecydowałem się na start w ALMMA (Amatorska Liga MMA). Zmierzyłem się tam z doświadczonym zawodnikiem i walka była bardzo wyrównana, mimo, że przegrałem ją na punkty. Ciąg dalszy startów to kolejna gala. W październiku 2022 r. w Mosinie odbyła się pierwsza, historyczna dla miasta Extra Gala “Mosina Fight Night”, zorganizowana przez Shootboxer Mosina i Akademię Boksu Krzysztof Chudecki. Zawalczyłem wtedy w pełnym wymiarze – 3 rundy po 3 minuty. Walka była bardzo dynamiczna i zakończyła się moją wygraną. Niedługo potem, w styczniu 2023 r., odbył się Puchar Wielkopolski, gdzie stoczyłem trzy walki – wszystkie wygrane.

M.M.: Co przynosi 2023? Ten rok również rozpocząłeś bardzo intensywnie.
B.W.: Nastawiłem się, że to będzie mój rok. Stoczyłem kolejną, dobrą walkę w Tarnowie Podgórnym. Po krótkiej przerwie od treningów skorzystałem z propozycji trenera (Łukasz Szulc – przyp. red.) i zawalczyłem w zawodowej walce w formule K1. To było podczas AMAG Fight Night w Wągrowcu, wygrałem w pierwszej rundzie przez trzy liczenia zawodnika – można zatem powiedzieć, że debiut zawodowy był bardzo udany. Potem zacząłem przygotowania do mojej najważniejszej walki – miałem stanąć w ringu z Jakubem Sycem (Legion Głogów). Niestety, do tej walki nie doszło: kontuzja uniemożliwiła mi przygotowania i start. Nie odpuściłem jednak tego planu i myślę, że niebawem będzie okazja, by zawalczyć z tym zawodnikiem.

M.M.: Do tej pory udaje Ci się godzić pracę zawodową z treningami. Masz jednak inne plany.
B.W.: Tak, chciałbym w przyszłości przejść na zawodowstwo, całkowicie oddać się tej pasji, żyć sportem. Do tego potrzebuję współpracy z firmami i osobami, które byłyby gotowe mnie w tym wspierać. Po gali w Mosinie udało mi się zdobyć pierwszego sponsora – Herman Electric sp. z o.o. Był to dla mnie mały, ale jednak ważny krok do dalszego rozwoju. Na początku roku nawiązałem współpracę jeszcze z dwoma: Stacja Bowling w Krośnie i Łukasz Rothe L&B Professional – opakowania jednorazowe, catering. Tak, jak wspomniałem, w przyszłości chcę się skupić tylko na sporcie.

Bartłomiej Wojciechowski

Bartłomiej Wojciechowski

M.M.: Którą z walk wspominasz najbardziej, jako tę najważniejszą?
B.W.: Najlepiej wspominam walkę w Mosinie, w październiku 2022 r. – było to mój debiut semi-pro w MMA. Dość emocjonująca walka i nieco stresu przed nią, ale potem już tylko nastawienie na zwycięstwo. Zawsze, jak wchodzę do klatki, czuję się tam jak ryba w wodzie i wtedy nie ma miejsca na kompromisy. Nie ma momentu, że nie wiem, co zrobić, obaw, że głowa mi nie zapracuje itp. – po prostu jestem tam i walczę. Jako najważniejszą dla mnie wytypowałbym walkę z Jakubem Sycem, do której, jak wspomniałem, jeszcze nie doszło. Motywuje mnie to jednak do dalszej pracy i jest jednym z celów do zrealizowania.

M.M.: Mimo dość krótkiego stażu osiągnąłeś już sporo sukcesów. Co Ci pomaga w dążeniu do założonych celów?
B.W.: To przede wszystkim ciężka, codzienna praca i systematyczność. Trening musi wejść w nawyk. Nie ma miejsca na odpuszczenie i powiedzenie sobie, że mi się nie chce lub, że jestem zmęczony. Jeśli chcę coś osiągnąć, idę do przodu, nie ma mowy o wymówkach. Przypomniało mi się pewne zdarzenie: jakiś czas temu znajomy z gimnazjum wspominał naszą rozmowę sprzed lat. Opowiadałem mu wtedy swój sen. Mówiłem: “śniło mi się, że walczę w klatce”. I przyszedł czas – 10 – 12 lat potem – że ten sen się spełnia. Może to właśnie jest moje powołanie? Jestem przekonany, że w życiu nie ma przypadków i wszystko dzieje się po coś. Droga, jaką wybrałem, to był dobry wybór – najlepszy do tej pory. Moim marzeniem jest w przyszłości zdobyć pas UFC, największej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie. Myślę, że jest to w moim zasięgu – mam siły, determinację i wciąż jeszcze dużo czasu, żeby zawojować zarówno polską, jak i zagraniczną scenę MMA.

M.M.: Jak można Cię wesprzeć w realizacji Twoich planów?
B.W.: Zapraszam do współpracy firmy i osoby prowadzące własną działalność gospodarczą. W ten sposób sponsorzy będą mieli okazję promować swoją firmę na arenie w całej Polsce i nie tylko, docierając w ten sposób do szerokiego grona odbiorców.

M.M.: Życzę zatem spełnienia planów i dziękuję za spotkanie!

Marta Mrowińska

Bartłomiej Wojciechowski

Bartłomiej Wojciechowski

Napisano przez Marta Mrowińska opublikowano w kategorii Aktualności

Tagi: , , , , ,

Wasze komentarze (1)

  • Mario
    czwartek, 27 lip, 2023, 19:58:54 |

    Fajna zajawka, widać, że wzbogaca człowieka nie tylko fizycznie ale i duchowo. Chce się trenować to i chce się więcej działać. Dobry przykład dla młodych

Skomentuj