– Dzień spędzony w Oborach był najpiękniejszym dniem w moim życiu.
– Nawet jak po powrocie opowiemy, co się tam z nami działo – nikt chyba nie uwierzy…
– To trzeba zobaczyć, poczuć, na pewno tu wrócę …
– Miałam świadomość, że się osuwam na ziemię, to była „siła”, której nie potrafiłam się oprzeć, jakbym straciła kontakt z ciałem…
Trudno będzie niektórym uwierzyć w to, co za chwilę przeczytają, być może tekst ten jest przeznaczony tylko dla ludzi wiary. Gdyby ktoś z Czytelników chciał podzielić się swoimi przeżyciami związanymi z tym miejscem, opinią na ten temat, zapraszamy na łamy gazety, a także do rubryki Listy do Redakcji.
Pieta Oborska
Do Piety Oborskiej, Matki Bożej Bolesnej w Oborach pielgrzymi przybywają od czterech wieków. Tą wsławioną cudami niewielką figurę przywieźli do oborskiego klasztoru karmelici z konwentu bydgoskiego w 1605 r. Prosta rzeźba z drzewa lipowego jest dziełem artysty pomorskiego (prawdopodobnie karmelity), pochodzącym z XIV wieku. Przedstawia Bolesną Matkę pochyloną nad zdjętym z Krzyża i złożonym na Jej kolanach ciałem Syna. „Już w Bydgoszczy Pieta uznawana była za cudowną figurę. Gdy trafiła do Obór, w księdze przechowywanej w oborskim klasztorze odnotowywano liczne zapisy cudownych uzdrowień (np. z 1627 r. o uzdrowieniu z kalectwa chorążego Łosia czy dziecka niewidomego od urodzenia)”.

I tak jest do dzisiaj, ostatni przypadek złożonego w księdze świadectwa cudownego uzdrowienia, o którym słyszeliśmy w listopadzie podczas Mszy św. w Oborach dotyczył kobiety chorej na raka kości.
Nasza pielgrzymka, zorganizowana przez panią Bożenę Michalak wyruszyła z Mosiny w niedzielny, listopadowy ranek. Autokar (na 60 osób) wypełniony był do ostatniego miejsca. W Oborach przywitał nas o. Piotr Męczyński, który jest duchowym opiekunem pielgrzymów, pozdrowił Mosinę, opowiedział w skrócie bogatą historię sanktuarium, klasztoru i zakonu Karmelitów, którzy od wieków z tym miejscem są związani, przedstawił „plan pielgrzymkowego dnia” i zaprosił do uczestnictwa we Mszy św., po której miał się odbyć Obrzęd Błogosławieństwa Chorych.
„W imię moje na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie”
Co znaczą te słowa Ewangelii wg św. Mateusza mieliśmy się dopiero przekonać.
– Tej obietnicy Pan Jezus pozostaje wierny – prawdziwie Pan jest wierny w swoich słowach i święty w swoich dziełach. Posyła do nas swoich kapłanów i okazuje miłosierdzie, mówił o. Piotr.
Nadszedł moment błogosławieństwa chorych. Najpierw kapłan poprosił przed ołtarz rodziców z chorymi dziećmi, jako pierwszy został pobłogosławiony kaleki chłopiec na wózku, potem rodzice podchodzili z dziećmi na rękach, większe prowadzili. Wszyscy wracali w wielkim skupieniu, wielu miało łzy w oczach.
My dorośli mieliśmy stanąć w jednym rzędzie, wzdłuż głównego przejścia, zostawiając za plecami wolną przestrzeń. Tam ustawili się dwaj mężczyźni, których wcześniej o. Piotr poprosił o pomoc. Nie mogłam zrozumieć, po co byli ci dwaj panowie… Trwała już modlitwa różańcowa prowadzona przez drugiego kapłana.
Obrzęd Błogosławieństwa Chorych
Rozpoczyna się Obrzęd Błogosławieństwa Chorych (dorosłych). Widzę wysoką sylwetkę o. Piotra w białej szacie z przodu, który pomału przesuwa się wzdłuż stojących (tak mi się wydaje) ludzi. Wychylam się, żeby zobaczyć, co się dzieje i nagle dostrzegam kilka osób leżących na posadzce. Jestem zszokowana, wiele lat temu widziałam śmierć kobiety w kościele, dlatego widok ciał leżących bez ruchu tak mną wstrząsa. Już wiem, jaką rolę pełnią wybrani mężczyźni – łapią upadających. Wygląda to tak: kapłan podchodzi, wysłuchuje na ucho prośby chorego, modli się, dotyka głowy i człowiek łagodnie osuwa się na ziemię, podtrzymywany przez stojącego za nim mężczyznę. Kościół jest zasłany nieruchomymi postaciami. Ciała leżą ułożone na boku, jedni podnoszą się po chwili, inni „śpią” kilka minut. Niesamowity to widok. Pewien mężczyzna chce pomóc wstać żonie, ale kapłan nie pozwala mu jej dotknąć. Inni już się podnoszą i pamiętając prośbę o. Piotra, żeby podziękować Bogu za Łaskę zwracają się twarzą do Tabernakulum i w skupieniu modlą. Patrzę teraz z odległości półtora metra na wysoką dziewczynę. Kapłan wysłuchuje jej prośby, kładzie dłoń na czole, czyni znak krzyża, nie słyszę, co do niej mówi. Widzę jak dziewczyna zamyka oczy i „leci” do tyłu. Mężczyzna – pomocnik układa ją na posadzce na boku, o. Piotr pochyla się nad nią, przygląda z łagodnym uśmiechem, kreśli w powietrzu znak krzyża i przechodzi do mężczyzny stojącego przede mną. Z tym samym ciepłym uśmiechem wysłuchuje go, modli się, dotyka głowy i pielgrzym opada na ziemię. Kapłan stoi teraz przede mną. Jestem tak wzruszona, że nie docierają do mnie poszczególne słowa, ale wiem, że mówi o głębokiej wierze i modlitwie. Myślę, że być może doświadczam tego, co działo się za życia Pana Jezusa, kiedy On sam nauczał i uzdrawiał chorych. Kapłan dotyka mojej głowy i czuję lub raczej nie czuję swojego ciała, ale wiem, że się po prostu osuwam na podłogę nie tracąc świadomości, ktoś mnie układa na boku i …leżę.
Wiem, że brzmi to niewiarygodnie, wszyscy byliśmy wstrząśnięci. Na wypadek, gdyby ktoś zarzucił nam udział w zbiorowej hipnozie przytaczam dwie wypowiedzi z Internetu, nieznanych nam osób.

Radek:
„…Chciałbym podzielić się z Wami doświadczeniem zjawiska zwanego „Zaśnięciem w Duchu Św.” (oficjalna nazwa przyjęta w Kościele).
Zatem początek mojego nawrócenia wyglądał tak: podjechałem sobie z tatą do pobliskiego Sanktuarium Maryjnego w Oborach (www.obory.com.pl) i trafiliśmy akurat na Obrzęd Błogosławieństwa Chorych. Był piękny, sobotni dzień, wielki plac przed kościołem, a na nim rzesze ludzi klęczących w oczekiwaniu na podejście kapłana i pobłogosławienie. Tak się złożyło, że poproszono mojego tatę do pomocy. To, co potem zobaczyłem zaparło mi dech w piersiach. Widziałem kapłanów, którzy nakładali na głowy ludzi swoje ręce, modlili się krótko i co niektórzy z przystępujących do błogosławieństwa ludzi po prostu osuwali się na ziemię i „spali”. Patrzyłem ciągle na to nie dowierzając, myślałem sobie: hipnoza zawitała do kościoła. Przez lata, dzięki kochanym mediom naoglądałem się programów o hipnozie, ufo i tego typu sprawach, którymi właśnie starałem się wytłumaczyć samemu sobie to, co widziałem. W końcu i mój tata klęknął do Błogosławieństwa, po czym „padł” na ziemię i sobie smacznie spal. Po kilku minutach wstał jakby nigdy nic i odbił prosto pod figurkę Matki Boskiej pomodlić się. Ja za nim kompletnie przestraszony. Podczas modlitwy poczułem, że zaczynam się chwiać i patrzę jak mój tata po raz kolejny po prostu osunął się na ziemię. Jakoś utrzymałem się, ale czułem, że coś przedziwnego promieniuje z tej figurki Matki Boskiej. Zauważcie, że nie było wtedy przy nas kapłana ani nikogo, kto mógłby, np. zahipnotyzować.
Oczywiście od tego zdarzenia ciągle kombinowałem, żeby racjonalnie i naukowo jakoś to wytłumaczyć. Wytłumaczenie kapłana przed tym obrzędem było dla mnie zakryte. Mówił ów karmelita o tym, że ciała nasze są świątynią Ducha Św. oraz o tym jak Jezus mówił swoim uczniom, aby uleczali chorych przez nakładanie rak i modlitwę. Ojciec Piotr, o którym mówię pości o chlebie i wodzie, leży krzyżem i jest człowiekiem głębokiej wiary. Trafiliśmy zatem kolejny raz na to Błogosławieństwo. Tata wręcz siłą zaciągnął mnie, abym uklęknął. Przyznam, że robiłem w portki a adrenalina skakała jak szalona. O. Piotr położył na moją głowę dłonie, zaczął się modlić. Ja miałem cały czas oczy zamknięte i również próbowałem się modlić. Po chwili poczułem jak tracę kontrolę nad mięśniami i zaczynam osuwać się na ziemię. Próbowałem powalczyć i ustawić się do pionu, ale po chwili po prostu padłem na ziemię. Byłem świadomy, ale kompletnie straciłem władzę nad mięśniami, nie mogłem się ruszyć ani nawet oczu otworzyć. Po kilku minutach wstałem i nawiewałem w stanie, jakiego się nie zapomina do końca życia. Wiadomo jak w dzisiejszych czasach serce człowieka może być zatwardziałe. Ciągle rozważałem możliwość jakiegoś tricku, hipnozy itp.
Zawitałem tam ponownie dopiero po roku i wtedy wątpliwości się rozwiały. Podszedł do mnie kapłan, jak się potem dowiedziałem zupełnie „przejezdny”, nietutejszy, który po prostu zawitał w tym miejscu i błogosławił. Ledwo zdążył przyłożyć swoje ręce do mojej głowy i błogosławić, naprawdę nie minęła nawet 1 sekunda i ległem na ziemi. Powaliła mnie moja głupota i niedowierzanie, ten cały balast, który jak ogromną, puchową kurtkę nosiłem, balast książek różnych myślicieli, programów itd. … W końcu pojawiła się chęć szukania tej prawdy: studiowanie Pisma Św., Dzienniczka św. Faustyny i kultu Bożego Miłosierdzia, przyjęcie Szkaplerza św. i seminarium Odnowy w Duchu św.
Sanktuarium w Oborach
Sanktuarium w Oborach jest już dobrze znane, tak że być może ktoś z forumowiczów był tam i doświadczył podobnych rzeczy. W każdym bądź razie gorąco wszystkich potrzebujących może jakiegoś impulsu zapraszam do odwiedzenia tego miejsca. Jest to miejsce szczególnych łask skierowanych właśnie do niedowiarków. Łaski te również przejawiają się w uzdrowieniach, które miały miejsce także w mojej rodzinie. Oczywiście za tym stoi nasza Święta Matka Maryja, która najlepiej prowadzi nas do swego Syna.
Może jeszcze co nieco na ograniczenie fali spekulacji Jakiś czas temu byłem w tym Sanktuarium, a staram się odwiedzać często i widziałem kolejne cuda, o których mówiłem. Otóż byłem sobie na końcu kościoła. Było pełno ludzi. Za chwilę miało nastąpić Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem. Widzę jak dziewczyna obok przesunęła się na środek, aby chociaż widzieć ołtarz w momencie, gdy ksiądz podniesie Najświętszy Sakrament. Dokładnie w chwili podniesienia dziewczyna pada na ziemię… Ludziom stają włosy na głowie, szczególnie podoba mi się jak przyjeżdżają ludzie z Warszawy i większych miast Podobna sytuacja miała miejsce podczas tej samej Mszy w czasie przyjęcia Komunii św. A wszystko po to, aby uwierzyć….
Anna Maria – lekarka: „Spoczynek w Duchu – cząstka uzdrowienia”
…Osobiście do niedawna przyjmowałam błogosławieństwo po każdej Mszy św. dosyć oschle, dopóki nie spotkałam się z nadprzyrodzonym zjawiskiem spoczynku w Duchu Świętym podczas indywidualnego błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem oraz błogosławieństwa przez nałożenie rąk kapłana. Jak wiemy, to ręce kapłana sam Chrystus namaścił i uświęcił w sakramencie kapłańskim, a więc są one przedłużeniem rąk Samego Boga. Spoczynek w Duchu Świętym może budzić w obserwatorach niepokój, gdyż przeciętny katolik najczęściej nic nie wie na temat tego nadprzyrodzonego zjawiska i kojarzy to z omdleniem. Jestem z zawodu lekarzem i wielokrotnie udzielałam pomocy medycznej osobom, które zemdlały w Kościele z powodu niedyspozycji zdrowotnej. Spoczynek w Duchu Świętym wygląda dla laika jak omdlenie, ale dla mnie jako lekarza wygląda zgoła inaczej. Wielokrotnie blisko podchodziłam do osób, które otrzymały od Boga w czasie błogosławieństwa tyle łask, że nie mogli ich unieść i lekko jak piórko opadali bezwładnie na ziemię, leżąc tak spokojnie od 3 do 20 minut. Obserwowałam te osoby oczami lekarza i nie widziałam na ich twarzach cech omdlenia. Twarze ich nie były blade ani spocone, usta nie siniały, oddech był miarowy i spokojny, tętno prawidłowe. Leżały te osoby w pełnym wyciszeniu z twarzami pogodnymi, promieniował od nich spokój. Po upływie jakiegoś czasu wstawały o własnych siłach i dalej uczestniczyły w modlitwach w kościele. Nadprzyrodzone zjawisko spoczynku w Duchu Świętym nie ma nic wspólnego z bioenergią czy z bioprądami kapłana, gdyż kapłan, który nas błogosławi jest jedynie narzędziem w ręku Boga, jest kanałem przepływu Bożych łask dla nas wiernych.
Zaśnięcia w Duchu Świętym widziałam m. in. w sanktuariach: MB Królowej Pokoju w Medziugorju i w MB Bolesnej w Oborach. Miałam okazję rozmawiać z osobami, które doznały spoczynku w Duchu Świętym. Opowiedziały mi, że jest to szczególny stan duszy, w którym odczuwają ogromny pokój wewnętrzny, cichą radość, ukojenie, miłość Bożą i tęsknotę za Bogiem. Większość z tych osób nie traci w tym stanie świadomości. W literaturze katolickiej spotkałam się z opisem spoczynku w Duchu Świętym w książce autorstwa włoskiego księdza Pietro Zorzy pod tytułem: „Drogie dzieci dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie” na stronie 113. W Piśmie Świętym na temat błogosławieństwa możemy przeczytać w Dziejach Apostolskich 8,14-17…”.

fot.„Kroniki odnotowują, że wierni przybywali do swej Matki w pielgrzymkach. Podejmowali trud drogi ze szczególną prośbą o uzdrowienie swoich najbliższych lub jak mieszkańcy Nieszawy w 1678 r. z wdzięczności, by podziękować za otrzymane łaski. Pielgrzymowali z ziemi płockiej, chełmińskiej, michałowskiej i z dalekiej Warmii, zwłaszcza na 16 lipca, na odpust Matki Bożej Szkaplerznej. Chociaż od 1864 r. rząd carski zakazał pielgrzymek, bojąc się tak licznego, zorganizowanego tłumu, to i tak prywatne pielgrzymki do cudownego miejsca ściągały do Obór na uroczystości Maryjne nawet 20.000 ludzi. Dzisiaj Sanktuarium w Oborach po Jasnej Górze, Licheniu, Kalwarii Zebrzydowskiej, Piekarach, Gietrzwałdzie i Gidlach należy do najliczniej odwiedzanych Sanktuariów Maryjnych w Polsce”. „Do stóp Oborskiej Matki przybywa zawsze wielu chorych, osób naznaczonych stygmatem cierpienia fizycznego i psychicznego. Przybywają tutaj z ufnością w sercu i różańcem w dłoniach. Niektórzy z nich doświadczają cudu uzdrowienia, mówią o tym świadectwa zawarte w Księdze Łask i Cudów Oborskiego Sanktuarium, mówią o tym dziękczynne wota zawieszone wokół cudownej figury Matki Bolesnej. I choć nie wszyscy chorzy zostają cudownie uzdrowieni na ciele, to jednak wszyscy zgromadzeni przy sercu Maryi zostają duchowo pokrzepieni i umocnieni, napełnieni Bożym pokojem”.
Więcej na temat:
Z ufnością w sercu – Ojciec Piotr Mączyński
Ojciec Piotr zaprasza – Elżbieta Bylczyńska
To musi być rzeczywiście niesamowite miejsce. Artykuł zaciekawił mnie do tego stopnia, że pojadę tam, żeby przekonać się o tym na własnej skórze.
Potwierdzam.Byłam w oborach,ręce kapłana to przedłużenie rąk Chrystusa.Szepnęłam na ucho o.Piotrowi swoją chorobę,położył mi rękę na głowie i piersiach,powoli osunęłam się na ziemie,mężczyzna pomagający karmelicie położył mnie delikatnie na ziemi.Spoczywając poczułam wokól siebie intensywny zapach kadzidła.Podniosłam się jedna z lękiem,doświadczyłam wiele złego od ludzi,mozna powiedzieć że ukamionowali mnie słowami,moja niska samoocena nie pozwalała uwierzyć,że dostąpiłam tej łaski,myślałam nawet ,że jestem niegodna…Po raz kolejny zasnęłam w Duchu Sw w moim kościele.Ksiądz zaproszony z Watykanu odprawiał u nas mszę uzdrowienną,namaszczał olejen z ciała świętego,położył mi rękę na głowie,kiedy się modlił w nieznanym mi języku osunęłam się na posadzkę.Docierało do mnie…Po raz trzeci zasnęłam w Duchu Sw w tym samym kościele na mszy wstanieniczej.Odprawiał ją kś egzorcysta.Na koniec było indywidualne błogosławienstwo.Kiedy się do mnie zbliżal poczułam przepiękny zapach lilii,taki sam czułam kiedyś w swojej sypialni podczas kolejnej bezsennej nocy.Połozył mi rękę na głowie i podczas modlitwy powiedział do mnie”spokojnie,nie bój się,nie stanie się nic czego nie chcesz”i w tym momencie upadłam.Lzy szczęścia ciekły z moich oczu jak groch.W myslach powtarzałam „dziękuję Ci Boże”.Dałam świadectwo całemu swojemu miastu,napisałam email do naszego ksiedza,który został odczytany na wszystkich mszach w Swięto Chrztu Pańskiego.Cuda się dzieją na tej ziemi,ale przychodzą tylko do tych,którzy w nie wierzą…Nastąpiło całkowite moje uzdrowienie.Chorowałam poważnie od 2005 roku,wszystko co opisałam wydarzyło sie w 2012 roku.Teraz jestem zdrowa jak ryba :)Łaski Chrystusa są dla nas,to nasz największy przyjaciel,trzeba do Niego przyjść…
Zyj nam długo , nawet sto i więcej !
Dziękuję 🙂
Ucisk głowy a omdlenie
Zespół zatoki szyjnej (Syndromu sinus carotici) to stan chorobowy, w którym nadwrażliwa zatoka szyjna (zatoka tętnicy szyjnej) powoduje pobudzenie nerwu błędnego. Pobudzenie nerwu następuje drogą odruchu z gałęzi zatoki szyjnej (ramus sinus carotici), przy nawet lekkim ucisku.
Pod wpływem ucisku zatoki szyjnej występują zawroty głowy lub omdlenia wskutek niedotlenienia mózgu, spowodowanego zwolnieniem akcji serca, zahamowania zatokowego lub spadku ciśnienia tętniczego.
Zespół zatoki szyjnej występuje u ludzi zdrowych, choć znacznie częściej u chorych na nadciśnienie tętnicze i miażdżycę tętnic. Może być wywoływany poprzez zwrot głowy na bok (ucisk przez dodatkowe żebro szyjne, sztywny kołnierzyk od koszuli lub guz okolicy szyi) lub wzrost ciśnienia krwi w tętnicy szyjnej przy kaszlu lub przy wysiłku fizycznym.
Następny głupio-mądry się znalazł.Jedź tam człowieku to się przekonasz czy to jakiś ucisk a nie głupoty tu wypisujesz.
Następny głupio-mądry sięznalazł.Jedź tam czlowieku to się przekonasz czy to jakiś ucisk a nie tu bzdury wypisujesz.
Ja bylem na rekolekcjach i ksiadz kladl na mnie rece i blogoslawil mnie i nie wyzdrowialem ani nie stracilem przytomnosci
To w jaki sposób udowodnisz,to że zasypiają również osoby przy wystawieniu Najświętszego Sakramentu??????????????? ( ksiądz jest daleko!!!)
To w jaki sposób udowodnisz, że zasypiają ludzie przy wystawieniu Najświętszego Sakramentu??????? (ksiądz jest daleko!!!)
Brat zakonny podchodzi indywidualnie
Nie zawsze wiedza uniwersytecka idzie w parze z codziennością.Nie warto się nią „popisywać” Sama
zaś chylę głowę przed lekarzami (doktor, profesor- a więc osobami z dużą wiedzą medyczną ), którzy mówią : z medycznego punktu jest to niewytłumaczalne, ale choroby nie ma (są wcześniejsze wyniki bardzo złe ). Zdarza się też, że mówi tak lekarz, który zaznacza , że jest ateistą ale w danym przypadku nastąpił CUD!!! Życzę wszystkim dożo pokory !!!
JAK BEDZIESZ SAM TO SIĘ PRZEKONASZ ŻE KAPŁAN NIE MUSI NAWET CIEBIE DOTYKAĆ TYLKO TRZYMA DŁONIE NAD TWOJĄ GŁOWĄ
Byłam niedawno na rekolekcjach prowadzonych przez grupę modlitewną Marana Tha , był ksiądz egzorcysta który przewodniczył rekolekcjom. Była też modlitwa Wylanie Ducha Świętego, było to dla mnie niesamowite przeżycie spłynął na mnie nieziemski spokój i mnóstwo miłości Takiej boskiej! Łzy same płynęły mi z oczu! Było to coś wspaniałego. Wiem teraz że Bóg mimo moich słabości i grzechów bardzo mnie kocha!
PRZEŻYĆ NIE MOŻNA OPISAĆ SŁOWAMI -CUDOWNIE
Poprzedni komentarz jest mój,zapomniałam się podpisać.
Dorota Niestępska z Przasnysza,uwierzcie,pojedźcie tam i wracajcie!U Matki Bożej Bolesnej wszystko się zaczęło…
Dziękuję Pani Doroto 🙂
Koleżanka namawiała mnie na wyjazd do Sanktuarium MB w Oborach,ale nie czułam się dobrze.Od wielu lat miałam problemy z kręgosłpem,tak że trudno było mi czasem wstać z łóżka.Zebrałam siły,bo wyjazd był wcześnie rano i pojechałam.Przed Błogosławieństwem Chorych szepnełam o.Piotrowi o chorobie.Kazał mi położyć swoje ręce na na jego dłonie i modlił się, w pełni świadoma delikatnie osunęłam się-zasnęłam w Duchu Świętym.Kiedy otworzyłam oczy widziałam inne osoby dotknięte również Duchem Świętym.Pewna kobieta zawisła nad posadzką Sanktuarium może 30 cm(jak posąg).Kiedy się podniosłam usiadłam w ławce i zaczęłam strasznie szlochać.Wtedy ,nie wiedziałam jeszcze dlaczego.W marcu dostałam skierowanie od mojej pani doktor na prześwietlenie kręgosłupa.Lekarka ze zdziwieniem zobaczyła opis zdjęcia, który był jakby nie mój.Od czasu zaśnięcia w Duchu Świętym nie czuje żadnych dolegliwości kręgosłupa.Wiem,że zostałam uzdrowiona CHWAŁA PANU. Irena Fabiszewska
Dodam tylko ,że moje uzdrowienie przez dotknięcie Ducha Świętego miało miejsce w dn 23 lutego 2013r
Dziękuje za ten artykuł i świadectwa Boskiego działania w naszym życiu. Chwała Panu
Byłem kilka lat temu w sanktuarium w Oborach.Potwierdzam wiarygodność zaśnięć w Duchu Sw. niektórych osób.Ja podczas błogosławieństwa indywidualnego na placu doznałem ciepła i dreszcz mnie jakiś przeszył, ale nie osunąłem się na ziemię.Przyjąłem tam Sw. Szkaplerz.
Proszę niech ktoś poda mi kiedy odbywają się te błogosławieństwa w Oborach ?
Pani wejdzie na strone internetowa sanktuarium w oborach tam wszystko jest napisane
Do Sanktuarium w Oborach należy zadzwonić i zapytać się, kiedy odbędzie się błogosławieństwo chorych. Z tego co wiem, błogosławieństwo nie odbywa się w każdą niedzielę.
Nabożeństwa, bezpośredni link: http://www.obory.com.pl/?a=aktualnosc&typ=16&id_item=287
Bardzo proszę o informację w jakim terminie odbywają się msze uzdrawiające…
http://www.obory.com.pl/?a=aktualnosc&typ=16&id_item=287
Byłem w Oborach 3 lata temu,niestety nie miałem możliwości błogosławieństwa,była bardzo brzydka pogoda a miało się odbyć na placu.
Czy błogosławieństwa chorych są w każdą sobotę?
Nie wiem czy w każdą sobotę, natomiast wiem, że w każdą niedzielę po Mszy Św. o godz. 11.30
Odp. dla Joanny W KAZDA SOBOTE m*ca 11.30 msza św. a 15tej koronka procesja z M.B.SZKAPL. i błogosl.z nakładaniem rąk kapł.pozdr,
najpiękniejsze nabożeństwo jest zawsze w trzeci piątek każdego miesiąca U stóp Matki Bożej Bolesnej w Oborach będę 19.sierpnia 2013r dopiero 105 raz. Dzięki Niej swoje krzyże noszę z godnością są naprawdę lekkie.
W Oborach byłam kilka lat temu.Był to środek tygodnia,nie odbywały się w tym czasie żadne msze,a jednak doznałam czegoś co trudno mi nawet opisac.To był wewnętrzny spokój.Zapragnęliśmy z mężem jeszcze raz odwiedzic to miejsce w niedzielę.Na placu były tłumy ,mszę odprawiał biskup nie pamietam już skąd był.Było wietrznie, zimno, padał deszcz.I nagle przy przeistoczeniu jakby ręka odjął .Wyszło słońce i zrobiło się cieplej .Nawet biskup to zauważył.Nie pamiętam czy ktoś mdlał,ale jedno wiem ,że byłam tam tak wyciszona ,jak nigdy przed tem.
tak toprawda Duch Święty tam działa .to wspaniałe i święte miejsce.uwierzcie tu Chrystus uzdrawia.
Są miejsca na ziemi,w których Bóg przemawia do serca człowieka i udziela szczególnych łask, np. uzdrowienia fizycznego, nawrócenia itp.Takim miejscem świętym jest Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach.Przekonaj się!
Byłam dziś w Sanktuarium Matki Bożej Bolesne w oborach to co przeżyłam jest nie do opisania to jest naprawdę święte miejsce. Godziny mszy można znaleźć w internecie ja tak znalazłam. Wiem jedno za 2 tygodnie tam jadę. przekonałam się
Jadę jutro w 25 swoje urodziny
Czuję się w obowiązku dać świadectwo czego doświadczyłam będąc w Oborach w pierwszą sobotę lipca 2013r.Otóż wybrałam się do Obór po namowie mojej rodziny.Cierpiałam bardzo długo na migrenowe bóle głowy/ok.25 lat/-nie pomagały podczas ataków żadne najsilniejsze nawet leki,dodatkowo pojawiły się u mnie problemy ze skórą.Lekarka twierdziła że to alotropowe zapalenie.Maści najróżniejsze nie skutkowały.W Oborach byłam od godz, 10,30 do ok,17.30Uczestniczyłam we wszystkich nabożeństwach i modlitwach tego dnia,W międzyczasie łykałam tabletki bo bardzo bolała mnie głowa.Czułam niewytłumaczony niepokój tak jakbym się czegoś bała.Kiedy przyszedł moment błogosławieństwa uklękłam i nawet ojcu błogosławiącemu nie mówiłam co mi dolega.Nagle poczułam,że moja sylwetka zaczyna się chwiać-byłam cały czas świadoma swego stanu-nie upadłam jak inni ale poczułam jakiś dziwny spokój i o własnych siłach wstałam i …dokuczający ból głowy minął.Do dzisiaj nie powrócił a do tego nie mam żadnych śladów choroby na rękach i nogach,które wcześniej pękały i tworzyły się krwawiące rany.To z pewnością było działanie Ducha Świętego!
Dopiero dzisiaj zdecydowałam się o tym napisać bo…nie dowierzałam że ja grzeszna osoba jestem godną aby dostąpić tak wielkiej Łaski.Niech będą dzięki Bogu Wszechmocnemu w
Trójcy Świętej Jedynemu!!!Teresa
JA RÓWNIEŻ UCZESTNICZYŁAM W BŁOGOSŁAWIEŃSTWIE CHORYCH W OBORACH.WIDZIAŁAM LUDZI ,KTÓRZY PO BŁOGOSŁAWIEŃSTWIE OSUWALI SIĘ NA ZIEMIĘ I USYPIALI,MNIE TO NIE SPOTKAŁO.CO TO MOŻE ZNACZYĆ,MOŻE NIE JESTEM GODNA
o. Piotr mówi że nie należy się martwić jeżeli ktoś nie zasypia w Duchu Św., że nie oznacza to iż jest gorszy, niegodny. Każdy otrzymuje inne łaski
Kochani to wprost niewiarygodne jaką radością i spokojem napełnił mnie Duch Św.,Po błogosławieństwie zabolała głowa i ciało powoli omdlewało broniłam się by nie upaśc, wtedy łzy napełniły me oczy i spadały niczym groch, zrozumiałam że to Duch Św. napełnił wiarą miłością i spokojem.Jestem osobą smutną , teraz cieszą się z wszystkiego moja dusza jest leciutka….wspaniałe przeżycie.
Tak droga Elżbieto,Duch Św to przede wszystkim radość i spokój duszy…
Byłam doświadczyłam , Bóg naprawdę istnieje .
Nie byłam,ale w styczniu pojadę z mężem i myślę że rodzinkę też uda mi się zabierać. Czy ktoś może mi powiedzieć kiedy w styczniu będzie msza o uzdrowienie. Mam bardzo chorego męża i bardzo chorą siostrę. Dziękuję i pozdrawiam
Zawsze w sanktuarium w Oborach w pierwszą sobotę każdego mca jest msza uzdrowienna
Dziękuję za informację. Może ktoś coś wie o mszy która ma być 12.01.2014 z błogosławieństwem chorych i o uzdrowienie ? Pozdrawiam
boze bog zaplac ze bylam w tym cudownym miejscu trzy razy itesknie napewno wruce jeszcz nie raz tereska wejherowo
Zgadzam się. Spokój po zaśnięciu w Duchu Świętym jest nie do opisania. W Oborach byłam dwa razy. Łaskę zaśnięcia otrzymałam za drugim razem. Słowami nie da się wyrazić, jakie to cudowne uczucie. Przez wiele dni nie mogłam przestać myśleć o tym zjawisku. Dziękuję Matce Bożej Oborskiej,że uprosiła dla mnie łaskę zaśnięcia w Duchu Świętym. Latem znów tam pojadę, tęsknię za tym miejscem, które jest cudowne.
Proszę o informacje,kiedy odbędzie się najbliższa Msza z błogosławieństwem chorych i o uzdrowienie ? WIARA CZYNI CUDA Z POMOCĄ BOŻĄ.
Proszę sprawdzić na stronie Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach. Jest to chyba każda druga niedziela miesiąca
Sprawdziłem-13 kwietnia 2014 r. o godz. 11.30 druga niedziela miesiąca. Basia, napisz co się czuje w czasie zaśnięcia w Duchu Świętym. Przyjadę z rodziną na Msze Świętą w niedzile 13.04.2014 r.
byłam .ale nie doznałam zaśnięcia
Witam. Podobny styl pisania komentarzy sugeruje, że pisała je jedna osoba. Pozdrawiam
i tu się pan myli panie Piotrze
Pierwszy komentarz jest mój,a reszty ludzi którzy napisali swoje ,nie znam i denerwuje mnie takie podejście niedowiarków.
Byłem w niedzielę 13.04.2014 w Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach. Uczestniczyłem o godz. 11.30 we Mszy Świętej z Błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem wszystkich zgromadzonych w Sanktuarium Pielgrzymów. Po godzinnej przerwie na obiad od 13.30 do 14.30 rozpoczeła się druga część z poświęceniem i przyjęciem Św. Szkapleża i Błogosławieństwem Chorych z nakładaniem rąk Ojca Karmelity. Byłem aktywnym uczestnikiem z przyjęciem Św. Szkapleża z rąk Ojca Karmelity. To co przeżyłem i widziałem to tego nie da się opisać. To był dla mnie szok. Tu trzeba przyjechać, uczestniczyć, zobaczyć i przeżyć to samemu. Jestem szczęśliwy i wiem, że to nie był przypadek. To jest odpowiedź dla Piotrka niedowiarka.
byłam widziałam przeżyłam
To coś niesamowitego byłam w niedzielę 13 04 2014 cudowne miejsce.Do domu wróciłam lżejsza napełniona Bożym pokojem i błogosławieństwem Naprawdę warto to przeżyć i zobaczyć na własne oczy Wierzę że z Bożą pomocą dam radę nie jestem sama
Mam nadzieję, że oprócz specyficznych doznań związanych z przeżyciami, które stały się udziałem pielgrzymujących do sanktuarium i uzasadnionej wdzięczności za uzdrowienie,zostaliście Państwo umotywowani do lepszego życia. Bo niestety, niczego bardziej nam nie potrzeba tak bardzo, jak naprawy stosunków międzyludzkich i codziennej serdeczności połączonej z akceptacją. Własna satysfakcja z odnalezionego sensu trwania przy wierze, tylko wówczas ma głębszy sens jeśli przełoży się na większą wrażliwość na potrzeby bliźnich.
Pan Jezus uzdrawia tam nie tylko ciało ale i duszę,także bez obaw…..:)
Spoczynku w Duchu Świętym doświadczyłam wczoraj będąc /po raz drugi/w Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Oborach.
Kiedy kapłan kończył błogosławieństwo osoby przede mną zaczęłam czuć,że coś się ze mną dzieje,w duchu powiedziałam o Matko Boska.Kiedy kapłan położył swoje dłonie na mojej głowie zaczęłam się obsuwać, ponieważ klęczałam na płytkach chodnikowych w obawie o upadek podtrzymywał mnie mężczyzna /który był cały czas przy kapłanie udzielającego błogosławieństwa/oraz koleżanka,która była ze mną/
Byłam świadoma tego co się ze mną dzieje,
poczułam przenikliwe szczęście,błogi spokój i radość.
CHWAŁA PANU!!! CZEŚĆ MARYI!!!
Ja rowniez bylam w sanktuarium w oborach. Moje pierwsze wrazenie bylo cudowne. Polecam naprawde warto jechac i to przeżyć
byłam z rodziną 11 maja na mszy o 11.30 i po przerwie również ale nie było żadnego błogosławieństwa z nałożeniem rąk kapłana. Kiedy trzeba być, żeby tego dostąpić. Mieliśmy jechać jutro tj.8 czerwca, ale z programu wynika,że też nie będzie błogosławieństwa z nałożeniem rąk kapłana. kiedy zatem możemy przyjechać, żeby dane nam było to przeżyć?
treść z Anonim sobota,7 cze,jest moja. Proszę o odpowiedź jeżeli ktoś zna, bo my musimy przejechać 400 km i chciałabym żebyśmy mogli doznawać tych przeżyć. Dziękuję
Byłam wczoraj i widziałam i potwierdzam doznania chociaż sama nie dostąpiłam zaśnięcia w Duchu Św., I podpisuję się pod wypowiedzią Elli
Byłam w Oborach z mężem pierwszy raz w niedzielę 22 czerwca 2014r. To co przeżyliśmy jest nie do opisania. Piękną mieliśmy rocznicę ślubu. Cudowne miejsce, niesamowita atmosfera i niesamowity ojciec Piotr. Nałożenie rąk kapłana i to uczucie błogości…przyjedźcie tu Matka Boska czeka na nas wszystkich.
na pewno pojadę, chcę również doznać tego uczucia, danka
Dzisiaj przyjechałem do Sanktuarium w Oborach motocyklem,chciałem tylko zobaczyć,o której są msze.Coś mnie ciągnie do tego miejsca,choć od dwóch lat jestem na bakier z wiarą.Byłem tu raz jakieś 5 lat temu i włosy mi się jeżyły na głowie,gdy widziałem upadających na posadzkę,a nikt ich nie ratował,a zakonnik slalomem obok nich przechodził.Dziś po tej wizycie czuję taki błogi spokój,po raz pierwszy od nerwowych kilku tygodni,choć nawet nie zszedłem z motoru i nie wszedłem do środka.Ale niebawem tu wrócę,tego chcę.
Chciałam pojechać jutro 13,VII z Torunia ale nie wiedziałam ze tam nie ma zadnej komunikacj a ja nie mam samochodu
.Moze ktos wybiera sie tam w niedziele i ma jedno wolne miejsce ?
I już mam czym jechac .Dzięki
mam pytanie kiedy w sierpniu bedzie odbywala sie msza uzdrawiajaca?moj maz od ponad roku choruje,chcielibysmy odwiedzic to cudowne miejsce w najblizszym czasie
Moi Drodzy,
Przyznam że to co zobaczyłem w Oborach przerosło mnie.Byłem i widziałem, sam nie osunąłem się na ziemię ale wierzę że obecność tam wyzwoli mnie od moich problemów zdrowotnych. Trzeba wierzyć i się modlić, nie można wymagać żeby po pstryknięciu palcem i jednej przypadkowej wizycie wszystko było super.
W Biblii nie ma ani jednego opisanego przykładu takich praktyk i sytuacji, gdzie ludzie masowo padaliby jak muchy po dotknięciu apostołów. Jest to praktyka rodem z dalekiego wschodu, new age się kłania. Nie szukajcie doznań emocjonalnych, tylko nawracajcie się do Jezusa jako jedynego Pana, zbawiciela i pośrednika, który siedzi na tronie w Niebie. Tak mówi Biblia, Jezus jest w niebie, a na Ziemii działa jego Św. Duch. Innych świętych pośredników nie ma. Szukajcie tego co w górze, który siedzi po prawicy Ojca.
” Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś NIE NARODZI z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. (6) To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem.”
https://www.youtube.com/watch?v=FsmMHKly3iA
Czytam wpisy i czuję jakby ktoś opisywał moje własne doznania. Dwa razy byłam w Sanktuarium i dwa razy czułam, że to miejsce jest wyjątkowe, ma w sobie tak pozytywny ładunek w sobie, który przekazuje ludziom…
Pierwszy raz pojechałam trochę tak dla świętego spokoju, bo nawet nie z ciekawości, nigdy wcześniej nie słyszałam o tym miejscu. Namówiła mnie ciocia. Byłam przed dość ciężką operacją, ale nie to mnie przekonało, że to cudowne miejsce, ale jej namowy i wreszcie moja mama. Do dziś, chociaż za chwilę minie pięć lat, pamiętam ten 1 sierpnia, skwar, słońce mało nie wypali człowieka na wylot, ale ja tego nie czułam, tylko spokój. Spowiedź, msza, przyjęcie szkaplerza, nikt mnie nie namawiał do jego przyjęcia po prostu chciałam by ze mną był. Później błogosławieństwo na placu przed kościołem. Nieprzebrana rzesza ludzi, stoję w skwarze, słońce świeci prosto w oczy, a ja widzę, że ludzie po dotknięciu przez księdza osuwają się na trawę. Moja pierwsza myśl, jakaś mistyfikacja? co jest? podstawili kogoś? Ale tyle ludzi to nie możliwe, więc o co chodzi?!
Wreszcie ksiądz Piotr zbliża się do nas, ale tuż przed nami chce zawrócić, wtedy mama wyciąga mnie z tłumu i mówi księdzu o mojej operacji. Tego wzroku, ciepła i spokoju w oczach chyba nigdy nie zapomnę. Ksiądz prosi aby odmawiała z nim modlitwę, nakłada na mnie ręce i po chwili czuję, że tylko moja głowa pracuje, reszta ciała niczym worek leży bezwładnie na trawie. Czuję jakbym miała wentylator w brzuchu rozkręcony na maksa, ciałem wstrząsa niekontrolowany szloch, spazm, nie wiem… Po kilkunastu minutach ciało wraca do normy, ale ja już wiem, że nie muszę się bać tego co przede mną. Od tego dnia ani na chwilę nie zdejmuję szkaplerza, jest ze mną niczym tarcza przed złem.
Podczas drugiej wizyty w Oborach, dwa lata temu, chociaż w innych okolicznościach, moje ciało zareagowało tak samo.
Gdyby ktoś wcześniej opowiedział mi to, potraktowałabym to jako dykteryjkę, ale przeżyłam to na własnej skórze i jak ten niewierny Tomasz, zobaczyłam i uwierzyłam.
Czytam wszystkie komentarze ze wzruszeniem.Potwierdzam-byłam,doznałam.Jestem po operacji.Cały okres przed i po operacji był i jest przeżywany w dużym spokoju.Poczułam uzdrowienie duszy i ciała.Wyniki są dobre.Ojcze Piotrze dziękuję za dar modlitwy z bożym błogosławieństwem.
ja wiem też że moja córka została uzdrowiona puł roku tenu
Byłam widziałam przeżyłam ,wracam bo tęsknię!!!Zawiozłam dwóch niedowiarków którzy uwierzyli!!! A pojechali żeby obalić mit a wiara obaliła ich!!! DZIĘKUJĘ!!!
Odpowiem Panu Tomaszowi,to nie żadne new age,to spoczynek w Duchu Św i to jest wielka łaska od Boga,nie wiedziałam na czym to polega,jakie ma znaczenie.Jak wiadomo symbolem Ducha Św jest ogień.Znajomy ksiądz wytłumaczył mi ,że w tym momencie Bóg dotyka,”śpisz”a Duch Św pali wszystko co było złe w twoim życiu,zaczynasz nowe.,co więcej,wierni doświadczaj.widziałam,że ludzie osuwają się na posadzkę w kościele podczas eucharystii samoistnie i żaden z kapłanów nie nakładał na nich swoich rąk.
Bylam wczoraj w oborach przeżyła to bardzo emocjonalnie o niczym innym nie mogę myslec piękne przezycie plakalam przez kilka godzin ze szczescia choruje na raka złośliwego przy blogoslawienstwie powiedziała m kaplanowi na co odpowiedzial że odpuścil rak zaczelam strasznie płakać czulam spokój i miłość to trzeba przeżyć samemu
Pojechałam do Matki Bożej Bolesnej z pewną Bogu i mi wiadomą intencją,prośbą,modliłam się bardzo i prosiłam o jej spelnienie.Spoczęłam w Duchu Św,napełniona nadzieją,radością i spokojem wrociłam do domu czekała cierpliwie i obserwowałam rozwój wydarzeń w moim życiu.Nie dostałam tego o co prosiłam ale nie czułam się zawiedziona,w moi życiu wydarzyły sie inne cuda,dostałam łaski naprawdę mi potrzebne i jestem szczęśliwa.Bóg wie co robi,Bóg wie lepiej.Z perspektywy czasu widzę,że to o co prosiłam wcale nie byłoby dla mnie dobre wiem to na pewno.Wracam do kochanej Mateczki co roku,najczęściej jak mogę by jej dziękować,przyjęłam szkaplerz,skryłam się pod Jej płaszczem i jest mi pod nim dobrze,czuję się bezpiecznie i czuję Jej miłość każdego dnia.Polecam każdemu.Zaufajcie bezgranicznie tak jak ja.
MATKA TA NAJPIĘKNIEJ OKAZUJĄCA MIŁOŚĆ BEZGRANICZNĄ I NIE POJĘTĄ.ŚWIADECTWO-REUMATOIDALNE ZAPALENIE STAWÓW RĘCE I NOGI SPUCHNIĘTE BARDZO SILNE ŚRODKI PRZECIWBÓLOWE,STERYDY ,CHEMIA BRAK MOŻLIWOŚCI UKROJENIA KROMKI CHLEBA I BÓL.CUD W KTÓRY TRUDNO UWIERZYĆ,PO DOTKNIĘCIU RĄK KAPŁANA USTAJE BÓL I SPRAWNOŚĆ RUCHOWA WRACA NA TYLE ŻE MOŻNA PRZEJECHAĆ NA ROWERZE 20 KM. GDY WCZEŚNIEJ LEŻAŁO SIĘ I CIĘŻKO NEC BYŁO PRZESPAĆ Z BÓLU.DZIĘKUJEMY KOCHANEJ MATECZCE Z OBÓR.
kochani , przeczytałam wasze opisy tego co tam się dzieje ja też chcę tam pojechać proszę napiszcie kiegy w styczniu lub lutym będzie uzdrawianie przez dotyk.Zgóry dziękuję i czekam
Zespół zatoki szyjnej …), przy nawet lekkim ucisku. Pod wpływem ucisku zatoki szyjnej występują zawroty głowy lub omdlenia wskutek niedotlenienia mózgu, spowodowanego zwolnieniem akcji serca, zahamowania zatokowego lub spadku ciśnienia tętniczego. Zespół zatoki szyjnej występuje u ludzi zdrowych, choć znacznie…
Zespół zatoki szyjnej, zespół zatoki tętnicy szyjnej – choroba prowadząca do omdleń wywołanych przypadkowym uciskiem mechanicznym na zatokę tętnicy szyjnej. Stanowi przyczynę około 1% wszystkich omdleń i choruje na nią do 25% osób w starszym wieku.
Ja jestem młoda i na nic nie choruję a spoczynku w Duchu Św doświadczyłam,jak ktoś tam nie był i nie wie o czym w ogóle mowa to niech nie zabiera głosu.
W jakie dni odbywają sie indywiduale błogosławienstwa z nałozeniem rak przez kapłana? po ktorej mszy św?
Czy 14 marca też bedzie modlitwa z nalozeniem rak?napiszcie bo sie wybieram tam tego dnia,gdyz to jest przed mymi urodzinami 🙂
byłam jako jedyna z wycieczki nie zasnęłam ale jako jedyna pamiętałam co ksiądz mówił przy nakładaniu rąk na głowę a mianowicie Duch Święty jest z tobą i nigdy cię nie opuści a więc zyskałam najpotężniejszego Przyjaciela
Witam chcę się dowiedzieć czy można przenocować w Oborach.
W Oborach mieszkańcy wioski wynajmują pokoje i prowadzą gastronomię dla pielgrzymów, raczej nie powinno być z noclegiem problemów
Chciałbym dać świadectwo cudu. W ostatnią sobotę pojechaliśmy razem z moją uroczą przyjaciółką do Obór. Cierpi ona na chorobę nerwową. Podczas powrotu do domu w samochodzie spostrzegłem u niej na twarzy na lewym policzki bliznę na lewym policzku poniżej oka w kształcie krzyża. Przerażony jeszcze kilkakrotnie stawałem na światłach chcąc się upewnić. Blizna wielkości 1cm/2cm około była wyraźna biała tak jakby po oparzeniu lub usuniętym tatuażu. W pionie i poziomie jakby podwójna .Nic nie powiedziałem, nie spałem całą noc i pomyślałem że miała jakąś ponurą przeszłość. Wczoraj powiedziałem jej o tym i zapytałem o przeszłość więzienie czy narkotyki. Zaprzeczyła. Blizna zniknęła i nie ma po niej śladu. Jak to się mogło stać? To chyba cudowny znak może uzdrowienia .Będę modlił się o to.
Chwała Panu!!! Alleluja i i do przodu z Kochanym Jezusem i Mateczką 🙂
Byłam dzisiaj z mężem W Sanktuarium . Jestem szczęśliwa że mamy takie cudowne miejsce w polsce. Będziemy tam często jeździć naprawdę to cudowne miejsce. Zaśnięciem w duchu świętym wywarło na mnie duże wrażenie. To nie samowite uczucie widząc ludzi padajacych na ziemie.
czytam i myślę nie do wiary. Koniecznie muszę tam pojechac.
bylam kilkakrotnie w oborach.mialam przez 2 miesiace silne bole glowy i oczu znajoma powiedziala ze mam bol korony cierniowej bylam wtedy pierwszy raz woborach byli wtedy rycerze chrystusa krola bylo bardzo duzo wiernych bylam nz zewnatrz po odmowieniu rozanca swietego bylo blogoslawienstwo najswietrzym sakramentem zle sie poczulam pozniej ojciec piotr modlil sie nada mna a inny kaplan modlil sie prze ze nnnnnnmnie o uzdrowyszlawienie siostry marii hlond ze zgromadzenia siostr matki bozej milosiierdzia z warszawy wrocilam do warszawy bole glowy i oczu a sitra maria wyszla ze szpitala. .jezus zyje alleluja.
to miejsce jest magiczne człowiek się uspokaja na mnie działa kojąco
bylem chyba rok tem z mama.na dworzu byla msza uzdrawiajaca okolo 400 ludzi po przejsciu ojcow karmelitow okolo 100 osob osunelo sie na ziemie.zapiera dech w piersiach.sprawdzicie sami.pozdrawiam.z bogiem
WIERZE W TO CO SIĘ TU DZIEJE ZA UDZIAŁEM MOCY BOŻEJ, CHOCIAŻ TU NIE BYŁAM . JESTEM 10 LAT PO ROZWODZIE , ŻYJE W NOWYM ZWIĄZKU. ALE GDZIE MY TACY GRZESZNI? A PRZECIEŻ STARAM SIĘ BYĆ DOBRYM CZŁOWIEKIEM, MIMO MYCH POTKNIĘĆ ŻYCIOWYCH.
Byłem w Oborach 12 czerwca 2016 r. z chorą na raka Żoną. Podczas Mszy za chorych staliśmy na dworze, gdyż kościół był przepełniony. W końcowej części Mszy Ojciec Piotr wyszedł również do nas przed kościół aby pobłogosławić nas Hostią. Kiedy ujrzeliśmy Hostię jedna z kobiet będących dwie ławki od nas na dworze osunęła się na ziemię i spoczywała ok. 10-15 minut. Na mnie Hostia nie wywarła żadnego efektu. Po przerwie na posiłek zaczeła się druga część uroczystości dla chorych. koronka do Miłosierdzia Bożego w trakcie której ojciec Piotr uroczyście nakładał Szkaplerze. Tu nic szczególnego się nie działo. Po Koronce ojciec Piotr poprosił o to aby wszyscy stanęli w kręgu (w ogrodzie) i złapali się za ręce oraz zaśpiewali „Po górach dolinach…” i wtedy zacząłem odczuwać coś dziwnego w środku mego ciała, jakbym znajdował się w innym świecie – czułem obecność Maryi. Potem zaczęliśmy wszyscy odmawiać różaniec a ojciec Piotr w otoczeniu asysty (trzech facetów podtrzymujących tych co upadali) zaczął błogosławić kładąc na każdego czoło swoją rękę. To, co potem widziałem to średnio co trzecią,czwartą osobę leżącą na trawie. Kiedy ojciec podszedł do mojej Małżonki i Ją błogosławił nie zasnęła jednak łzy ciekły Jej po twarzy i nie mogła się ruszyć. Co dziwne mi równię łzy same płynęły z oczu choć było to niezależne ode mnie. Ja sam nie bardzo chciałem skorzystać z błogosławieństwa gdyż pojechałem bardziej jako kierowca żeby zawieźć tam chorą Żonę. Bałem się, że po zaśnięciu nie będę mógł kierować samochodem w drodze powrotnej. Jednak Żona namówiła mnie ponieważ też choruję na przewlekłą chorobę. Kiedy ojciec Piotr zbliżył się do nas kazał nam razem z Nim modlić się. pamiętam tylko tyle, że błogosławił naszemu małżeństwu a ja skupiałem się żeby nie upaść. Zamknąłem oczy i poczułem dłoń na czole. Wtedy całe moje ciało zaczęło chylić się do tyłu ale opanowałem to z całej siły starając się stanąć na palcach. Nie upadłem ale to co się stało zamurowało mnie. Stałem jak wryty na trawie, Żona mnie podtrzymywała a ja odczuwając w udach potężny ciężar nie mogłem ruszyć nogami. mózg kazał nogom się ruszyć a nogi nie reagowały (prawdopodobnie tak odczuwają to chorzy z uszkodzonym rdzeniem). Chciałem spojrzeć w lewo ale moja szyja nie pozwalała skręcić głowy w żadną stronę. Kiedy próbowałem na siłę skręcić głowę słyszałem jakieś trzaski w szyi i nadal nie mogłem nic zrobić. Po chwili zacząłem się coraz bardziej chwiać aż człowiek z obsługi doszedł do mnie i wtedy z pomocą jego i Żony powoli udało mi się dojść do ławki. Łzy kolejny raz nie wiem skąd się brały i zalewały mi oczy. Czułem taki spokój, ulgę, tak mi było dobrze i lekko. Jeszcze trzy dni po tym wydarzeniu miałem dziwne bóle w udach. Moja Żona zaś kiedy uchyliła oczy podczas błogosławieństwa zobaczyła nie dłoń ojca lecz „dłoń z raną” tak to określiła i czuła jakby była w tym miejscu sama bez tych wszystkich pielgrzymów. Po tym wydarzeniu zamierzam tam jechać jeszcze raz tego lata aby w pełni tym razem uczestniczyć w błogosławieństwie. Jak się okazało potem niepotrzebnie obawiałem się efektów zaśnięcia gdyż czułem się dobrze i mogłem spokojnie wracać 50 km do domu. Czy moja Żona została uzdrowiona? Tego nie wiem , ale codziennie dużo się modlę od roku w tej intencji, żeby choroba odpuściła. Pozdrawiam wszystkich – Piotr
Byłam już w Sanktuarium kilka razy. Pierwszy raz pojechałam zaciekawiona informacjami jakie usłyszałam od znajomej. Później już jeździłam z potrzeby serca. Nie zdarzyło mi się być „uśpionym w duchu”, ale przeżycie podczas błogosławieństwa było niesamowite. Zawsze prosiłam o błogosławieństwo i zdrowie mojej rodziny,ale ostatnim razem postanowiłam szepnąć kapłanowi , że jestem przed operacją na jaskrę.Kapłan dotknął moich oczu. Poczułam, że lecę do tyłu i że zaraz się przewrócę. Poszłam ze skierowaniem do szpitala, tam po różnych badaniach stwierdzono, że nie mam jaskry. Wcześniej brałam ciągle krople na obniżenie cisnienia w oku, przechodziłam gehennę z oczami. Po błogosławieństwie wszystko minęło. Nie biorę leków, oczy mnie nie bolą, a moja okulistka nie może uwierzyć, że mam zdrowe oczy i nic mi nie jest. Trzeba wierzyć. Cuda się zdarzają.
W sobotę 16.07.16. byliśmy z mężem oraz dzieckiem w Sanktuarium w Oborach, był o.Manjackal, tłumy ludzi, widzieliśmy Spoczynki w Duchu Św, u wielu osób będących wokół nas podczas adoracji Najśw Sakramentu i błogosławieństwa ogólnego. Uwielbiliśmy Chrystusa. Ludzie padali, stojący , siedzący na fotelikach , na innych możliwych siedziskach, po prostu usypiali, nikt ich nie dotykał. Byli to ludzie w różnym wieku. Upadali w różnych pozycjach, z głową pod fotelem, jeden na drugim My nie mieliśmy spoczynku ale ci co padali na pewno nie udawali. Potem płakali, szlochali. To po prostu trzeba zobaczyć i przeżyć samemu. Jezus żyje i uzdrawia. Niewierni Tomasze , pójdźcie i uwierzcie. Jezus i Maryja Was zaprasza. Mnie Jezus także uzdrowił z Atopowego zap. Skóry miałam je od 10 lat. Lekarze twierdzą że tak już ma być do śmierci. Jezus zabrał chorobę , sączące ,zoejące płynem surowicxym rany z dłoni.Chwała Panu. Jezus żyje i nadal uzdrawia. Uwierzcie i zaufajcie Panu. Nie bój się, wierz tylko.
Byłam w Sanktuarium u Mateczki Bolesnej 16.07.2016. Tego dnia zostałam uwolniona od nałogu tytoniowego.Podczas modlitwy wstawienniczej O.Maniackala powiedziałam do Jezusa:”Panie Jezu,odbierz ode mnie ten nałóg,tylko proszę zrób to bezboleśnie i daj mi namacalny znak,że to zrobiłeś,bo wiesz jaka ja jestem…” Po powrocie wypaliłam 3 papierosy,jeden po drugim,popłakałam się,zmówiłam Koronkę do Bożego Miłosierdzia i poszłam spać.Rano w niedzielę wymiotowałam na mysl o paleniu.Paliłam z przerwami 20 lat,odeszło,zapomniałam że pale.Papierosy przestały smakować a zaczęły smierdzieć.Sama,siłami ludzkimi próbowałam już nie raz odzwyczaić się od palenia.Nie udawało mi się to,były nerwy,mierziło mnie objadałam się,nie mogłam spać a mysli o paleniu były tak natrętne że nie wytrzymywałam i po 2 dniach zaczynałam znowu palić.Tera czuję że jestem wolna od tego nałogu,Jezus to dla mnie uczynił 🙂 Chwała Panu
Byłam w Oborach 3 razy.Jestem osobą raczej trzeźwo stąpajacą po ziemi.Boga szukam cały czas.
Przypadkowo pojechałam do Obór nic nie wiedząc o tym miejscu.Widziałam jak tam było .Prawie przez
połowę czasu trwania modlitw płakałam.Nie umiem sobie wytłumaczyć dlaczego.Podczas błogosławieństwa niektórzy upadali i po chwili wstawali.To,że osobiście nie upadłam nie oznacza, że jestem niegodna jakiegoś daru.Wcale tak się nie czułam.Mój płacz był dla mnie niezrozumiały.Jest to wyjątkowe miejsce i polecam każdemu go odwiedzić.
Jestem szczęśliwa, że mogłam uczestniczyć we mszy w Oborach. Ciągle myślę o zapachu, który poczułam po spowiedzi, gdy się modliłam. Byłam na dworze wówczas gdy poczułam silny zapach przypominający zapach kadzidła, ale on był słodki. Pytałam się męża i dzieci czy czują, ale oni, że nie. Czy ktoś również doświadczył takiego zapachu.
Ten zapach,o którym myślisz Magdo jest prawdziwy .To niesamowite uczucie.Wierzę ci.Ja go zawsze czuje w Oborach.Tylko nieliczni ten zapach poczują. Po prostu dostałaś dar od BOGA.Żebyś uwierzyła że on żyje ,i jest pośród nas .Razem z JEZUSEM z DUCHEM ŚWIĘTYM z Maryją Matką Bolesną z Obór.Ja tam zawsze jestem.
Też czuję tam zapachy,kadzidła,kwiatów…piękne,kojące.Zapach świętości- tak to powszechnie jest nazywane.W domu też często czułam zapach lilii,mówią że to zapach Św Ojca Pijo,jest wyczuwalny kiedy nawiedza duszę.Boże dziękuję Ci za to
To prawda , ten zapach to zapach Jezusa, to znak że przechodzi obok. Ja poczułam zapach kadzidła podczas mszy św. w Warszawie u o. Witko. To było niesamowite. Pozdrawiam Barbara.
jestem z plocka jak doiechac i w jakie dni odbywa sie te uzdrowienia
Z Płocka droga 559 na Lipno.
Najbliższa msza dla chorych 11 września o godz. 11.30.
a w jakie dni sa msze na uzdrowienia chorych
Druga niedziela miesiąca. Najbliższa będzie to 11 września. Msza o 11.30. Całość do ok. godz. 16-tej.
Szczegóły na stronie: http://obory.com.pl/index.php?a=aktualnosc&typ=2&id_item=943
Do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach pierwszy raz zawiozła mnie moja Kochana żona Elunia w 2009r byłem po operacji kręgosłupa ze szpitala wyszedłem o kulach i w tym stanie stanąłem do Błogosławieństwa Chorych którego udzielił Ojciec Piotr Męczyński który poprosił abym oddał kule następnie nałożył mi ręce na głowę i po cichu odmawiał modlitwę wtedy doświadczyłem łaski spoczynku w Duchu świętym moje nogi stały się bezwładne i zacząłem tracić siły i osunąłem się Panowie asystujący podtrzymując mnie ułożyli mnie trawie i zasnąłem na parę minut gdy się obudziłem było mi tak dobrze a z oczu polały mi się łzy.Dzisiaj chodzę na nogach cieszę się zdrowiem. Od tego dnia przyjeżdżam do Obór modlić się i dziękować za cud uzdrowienia oraz przeżywać piękne chwile podczas odprawianych obrzędów liturgicznych.Byliśmy ostatnio 11 września 2016 tym razem nie doświadczyłem daru spoczynku w Duchu Świętym ,ale dalej będziemy przyjeżdżać do tego cudownego Sanktuarium.
Kolejna Msza święta za chorych z modlitwą o uzdrowienie duszy i ciała i błogosławieństwem chorych – niedziela, 9 października 2016 r. o godz. 11.30
„Ktokolwiek pragnie otrzymać łaski, niech odprawi na Moją cześć trzy nowenny, odmawiając piętnaście tajemnic różańca, a potem niech odmówi znowu trzy nowenny dziękczynne.” – Nowenna Pompejańska – darmowy modlitewnik do wydruku na stronie http://np.epogodny.pl
Mateńko dzisiaj zakończyłam Nowennę Pompejańską w intencji uzdrowienia mojej plamicy,a jutro jadę do Ciebie Mateńko aby całować Ciebie Mamusiu Niebiańska i dziękować za uzdrowienie.Bądź Uwielbiona Mateńko.
Sanktuarium w Oborach to cudowne miejsce,jutro jadę do Matki Bożej Bolesnej.
miejsce jest cudowne
Nie bylam, ale jak czytam to nie wierzę….przeciez padają „podstawieni” ludzie, żeby reszta uwierzyła! trzeba tam coś kupić, dać na msze w podzięce, ludzie , naprawdę myślicie, że ktoś cię dotknie a ty zaśniesz?
do Aga: jedź i przekonaj się sama a dopiero wypowiadaj swoje opinie. Ja też nie wierzyłem, ale byłem osobiście, nie zasnąłem ale to co przeżyłem w swoim wnętrzu tego nie da się nawet opisać. Tak samo moja Żona.
Jak sobie wyobrażasz 200 ludzi podstawionych?
trochę z premedytacją napisałam to powyżej, naprawdę trudno mi uwierzyć…to dlaczego ludzie chorują nadal???
do Aga: to normalna reakcja z Twojej strony i wiem, że trudno w to co tu piszą uwierzyć, ale tam nawet przy wyniesieniu Najświętszego Sakramentu przed kościół ludzie doznają spoczynku (bez kładzenia rąk na głowę przez księdza zakonnika). Tam się czuje dziwną obecność (Ducha św.?). Kiedy moja żona przyjmowała błogosławieństwo mi mimowolnie ciekły łzy z oczu, choć nie płakałem bo niby dlaczego.To takie dziwne uczucie wewnętrzne, którego nie potrafię opisać, ale bardzo pozytywne uczucie.
Kiedy w najbliższym czasie będzie Msza Św. z błogosławieństwem chorych z nałożeniem rąk przez kapłana.
do Hanna: tutaj masz szczegóły najbliższej mszy – http://obory.com.pl/index.php?a=aktualnosc&typ=2&id_item=943
Witam wszystkich serdecznie. Po raz pierwszy pojechałem do Sanktuarium w Oborach 31 lipca 2012 roku. Dwa dni wcześniej dostałem telefon od znajomego księdza, że za dwa dni mam być w Oborach z rodziną i tylko tyle od Niego usłyszałem. Mówię ok mam czas więc jadę. To co tam zobaczyłem po prostu mnie zamurowało. Okazało się że odbywają się rekolekcje jednodniowe z o. James Manjackal. Na placu jak się później okazało ponad 10 tys. ludzi. To co tam przeżyłem tego dnia trudno wyrazić słowami. Przyjąłem Szkaplerz, nawet nie przyjąłem Komunii, bo nie byłem wyspowiadany. Modlitwa tysięcy ludzi, ta miłość unosząca się w powietrzu, tak mi było tam dobrze, że nie chciałem stamtąd wyjeżdżać. Ale to co działo się później, do dziś nie ogarniam. Tak rozpoczęło się moje nawracanie. 11 dni później w tym samym miejscu odbyłem spowiedź generalną, mówię do żony jedziemy do Obór, bo muszę odbyć spowiedź generalną,ale nie tak w konfesjonale, tylko na ławce gdzieś na uboczu. I mówię do żony wchodzimy na plac, biorę jakiegoś ojczulka i idę się spowiadać. Wchodzimy, stoi dwóch, ten starszy mówi do młodszego idź ty, no i poszliśmy. Spowiedź trwała około pół godziny(przez 38 lat trochę się nazbierało). Ok rozpoczyna się Msza Św. wychodzą księża i co, i okazuje się, że kapłan u którego się spowiadałem odprawia swoją Mszę Prymicyjną. Łzy same mi ciurkiem leciały, taka łaska dla mnie. Takich znaków Bożego działania od tamtej pory było całe mnóstwo. Kilka dni później dostałem od mamy ksero z modlitwami do Nowenny Pompejańskiej, teraz odmawiam już 12 Nowennę( a tak na marginesie mówiąc dowiedziałem się wtedy od mamy, że 20 lat się za mnie modliła na różańcu). I teraz mogę z całą powagą powiedzieć, że mama wymodliła cud nawrócenia dla mnie, ale to nie koniec cudów wymodlonych przez mamę, żonę i troszeczkę przeze mnie. Jezus zabrał ode mnie alkohol, za parę miesięcy papierosy i wiele, wiele innych złych rzeczy. A za miesiąc mija 5 lat od od początku, ,mojego” wyzwalania się od nałogów. To jest jeden wielki cud. Dziś czuję się tak, jakbym nigdy w życiu nie pił i nie paił. Do dziś przebiegłem mnóstwo kilometrów w tym dwa pełne maratony po 42 kilometry. To tak po krótce, ponieważ gdybym miał wszystko opisać ze szczegółami to musiałbym napisać książkę. W Sanktuarium w Oborach byłem kilkanaście już razy. Raz doświadczyłem spoczynku w Duchu, ale ile doświadczyłem łask, to tylko jeden Bóg wie. Polecam wszystkim to miejsce. Jezus Żyje i działa. Chwała Panu!!!
Witajcie chorzy oj tak to jest cudowne mijsce ktore uzdrawia chorych mam 25lat majoc 2lata zachorowalam na zapalenie opon muzgowych i majoc 2i pol roku zachorowalam na padaczke lekarze kompletnie nie wiedzieli co mi dolega jedni muwilil ze padaczka a inni nie jedni lekarze dawali mi leki od padaczki inni zabierali a choroba dokuczala co raz gorzej i lekarze nadal nie wiedzieli co jest bralam rozne leki itak nie dzialaly po 10 latach okazalo sie ze mam 2ognska padaczkowe kture powodowaly napady padaczkowe i napady byly coraz czesciej mimo wszystko skonczylam szkole srednio nie poddawalam sie mam twardy charakter i musze dopioc swojego bylam wszedzie lekarze szpitale nic nie pomagalo w dziecinistwie mialam napady nie przytomnosci drgawki potem w sztarszym wieku zaburzenia swiadomosci mialam 7komisji o rente nie dali mi jej bo na oko bylam zdrowa a choroba byla w srodku muzgu nie rozumieli tego na komisjach mialam przez20 lat zasilku 153zl nic wiecej wykanczalam sie psychicznie nie moglam tego zniesc ze mam tyle lat a niemam pracy prawa jazdy ani swoich pieniedzy znalazlam w internecie strony o oborach i ze takie cuda tam sie dziejo pojechalam z rodzicami dwa razy w 2016r od momentu pobytu w oborach napady znacznie sie zmiejszyly i ognika padaczkowe w muzgu rowniez sie zmiejszyly bywaly miesiace ze mialam 20na miesiac po oborach mam3lub 4w miesiacu nie upadlam podczas uzdrowien ale czulam ze moja glowa podczas uzdrawiania stala sie lzejsza wybieram sie wiosno w2017 roku i wierze ze napady mi mino wogule a ogniska znikno calkowicie i bede tez kobieto majoco prace meza i dziecko nie wierzylam w to wszystko a jednak sie przekonalam na wlasnych oczach ludzie jedzie tam a sami sie przejonacie co tam sie dzieje naprawe matka boza tam pomaga i uzdrawia ludzi
Witam, jestem z okolic Torunia(lubicz) nie mam auta i nie mam jak dojechać do sanktuarium w oborach. Jakby ktoś jechał w lutym 2017 tą trasą i mógł mnie zabrać to proszę dajcie znać. Mariusz.
jalowy@interia.pl
691-438-518.
Ja obiecałam Matce Bożej że będę w Oborach raz w miesiącu a najlepiej w drugą niedzielę miesiąca ,prosząc o uzdrowienie z ciężkiej choroby.Spokój jaki czuję po każdej obecności w Oborach jest nie do opisania .Mateczko Oborska mniej mnie i moją rodzinę w swojej opiece.
Byłam w Oborach kilka lat temu,wówczas zostałam uzdrowiona.Choroba odeszła niepostrzeżenie!Spoczynków w Duchu Św doswiadczyłam kilka od tamtego momentu na różnych nabożeństwach w wielu Swiętych miejscach w naszym kraju.Czuję zapachy Świetych…Moje serce zapłonęło dla Boga jak nigdy wcześniej.Jestem innym człowiekiem.Duch Święty wlał w moje serce tyle darów,że to niepojęte.W moim zyciu dzieją się prawdziwe cuda. Często płaczę z radości bo mnie to przerasta.Ja taka zwyczajna kobieta…Wracam do Maryji Bolesnej każdego roku,najczęściej jak mogę.Przywiozłam tu wielu swoich znajomych,letniej wiary,ich zycie teraz wygląda zupełnie inaczej,lepiej 🙂 Warto oddać swój ból i troski Maryi,to nasza Matka,któż nam pomoże w tym zwariowanym ówczesnym świecie jak nie ONA…???
Witam, jeszcze raz chciałbym się przypomnieć, jestem z okolic Torunia(lubicz) nie mam auta i nie mam jak dojechać do sanktuarium w oborach. Jakby ktoś jechał w 2017 tą trasą i mógł mnie zabrać na mszę o uzdrowienie to proszę dajcie znać. Mariusz.
jalowy@interia.pl
691-438-518.
Długo modliłam się o wyzwolenie mojego męża z nałogów- głównie pijaństwa- dużo lat. Jednak moja wiara…wyglądała różnie…czasami nie wierzyłam w to o co się modlę i czy Bóg wogóle Jest, a jak Jest to czy Chce mnie słuchać… Wreszcie wpadła mi w ręce broszurka- obrazek o NOWENNIE POMPEJAŃSKIEJ Miałam silną depresję-nerwicę- myślałam że nie wytrzymam, były chwile, że nie dałam rady wstac z łóżka, miałam mysli samobójcze- w tej sytuacji Nowenna stała sie dla mnie nadzieją, ratunkiem. Uczepiłam sie mysli że musi być dobrze….kiedy juz nie miałam na nic sił chciałam tylko tyle aby wszystko było zgodne z Jego Wolą. Mąż jest dobrym człowiekiem i widział jak cierpię (chociaż wtedy o tym nie wiedziałam, potrzebowałam miłości). Stało się tak( wpłynęły na to również syt. w pracy), że również musiał się zacząć leczyć na nerwicę-depresję, w związku z tym znalazł się w szpitalu na oddziale nerwicowym. Tam spotkał kobietę, która ma w domu alkoholików( syna, braci,męża,zięcia- wszyscy oni piją) duzo rozmawiali na ten temat, duzo opowiadała dla mego męża to co ona przeżywa.Bardzo się zaprzyjażnili. Mój mąż widział jej cierpienie; przeżywał to przez 3 miesiące pobytu w szpitalu. To wszystko sprawiło że zrozumiał co czuję ja i męża mama. Od czasu tamtego pobytu mój mąż nie miał w ustach alkoholu ani papierosów a MINĘŁO JUŻ KILKA DOBRYCH LAT. CO WIĘCEJ MÓWI ZE MA ODRAZĘ DO ALKOHOLU I DO PAPIEROSÓW, A KIEDY WIDZI PIJĄCYCH….OSTRO TO ZWALCZA(MYSLĘ ZE WIDZI W NICH JAK SAM KIEDYŚ WYGLĄDAŁ I WIEM ZE MA ZAL DO SIEBIE ŻE BYŁ TAKI SLEPY I GŁUCHY) Tę Nowennę zaczęłam odmawiać jeszcze przed pobytem mego męża w szpitalu. Piszę to świadectwo bo uświadomiła mi to moja siostra że jestem to winna NASZEJ KOCHANEJ MARYI. Uswiadomiłam sobie jeszcze bardziej moje szczęscie i MOC BOGA. Ciagle ucze się miłosci, pokory, wiary z zaufaniem Bogu. Nasz Chrystus Stał się Moim Chrystusem. Kimś bardzo Bliskim Komu wiem że moge zaufać. Wiem że codzień mogę powstawać, uświadomiłam sobie swoją słabość jako człowieka ale nie w sensie rozczulania sie nad sobą(jak było do tej pory)- słabość w sensie pokory i swiadomość że Bóg ciągle sie nademną pochyla. Ciagle walczę z nerwicą lękowo- depresyją i wiem że taka jest Wola mojego Boga.Zrozumiałam ze tak naprawdę depresja stała sie moim zbawieniem, bo dzieki niej inaczej patrzę na świat, stałam sie innym człowiekiem(nie tylko mój mąż), I wiem że jak On(Bóg) zechce to i z tego zostaniemy uzdrowieni.
Długo modliłam się o wyzwolenie mojego męża z nałogów- głównie pijaństwa- dużo lat. Jednak moja wiara…wyglądała różnie…czasami nie wierzyłam w to o co się modlę i czy Bóg wogóle Jest, a jak Jest to czy Chce mnie słuchać… Wreszcie wpadła mi w ręce broszurka- obrazek o NOWENNIE POMPEJAŃSKIEJ Miałam silną depresję-nerwicę- myślałam że nie wytrzymam, były chwile, że nie dałam rady wstac z łóżka, miałam mysli samobójcze- w tej sytuacji Nowenna stała sie dla mnie nadzieją, ratunkiem. Uczepiłam sie mysli że musi być dobrze….kiedy juz nie miałam na nic sił chciałam tylko tyle aby wszystko było zgodne z Jego Wolą. Mąż jest dobrym człowiekiem i widział jak cierpię (chociaż wtedy o tym nie wiedziałam, potrzebowałam miłości). Stało się tak( wpłynęły na to również syt. w pracy), że również musiał się zacząć leczyć na nerwicę-depresję, w związku z tym znalazł się w szpitalu na oddziale nerwicowym. Tam spotkał kobietę, która ma w domu alkoholików( syna, braci,męża,zięcia- wszyscy oni piją) duzo rozmawiali na ten temat, duzo opowiadała dla mego męża to co ona przeżywa.Bardzo się zaprzyjażnili. Mój mąż widział jej cierpienie; przeżywał to przez 3 miesiące pobytu w szpitalu. To wszystko sprawiło że zrozumiał co czuję ja i męża mama. Od czasu tamtego pobytu mój mąż nie miał w ustach alkoholu ani papierosów a MINĘŁO JUŻ KILKA DOBRYCH LAT. CO WIĘCEJ MÓWI ZE MA ODRAZĘ DO ALKOHOLU I DO PAPIEROSÓW, A KIEDY WIDZI PIJĄCYCH….OSTRO TO ZWALCZA(MYSLĘ ZE WIDZI W NICH JAK SAM KIEDYŚ WYGLĄDAŁ I WIEM ZE MA ZAL DO SIEBIE ŻE BYŁ TAKI SLEPY I GŁUCHY) Tę Nowennę zaczęłam odmawiać jeszcze przed pobytem mego męża w szpitalu. Piszę to świadectwo bo uświadomiła mi to moja siostra że jestem to winna NASZEJ KOCHANEJ MARYI. Uswiadomiłam sobie jeszcze bardziej moje szczęscie i MOC BOGA. Ciagle ucze się miłosci, pokory, wiary z zaufaniem Bogu. Nasz Chrystus Stał się Moim Chrystusem. Kimś bardzo Bliskim Komu wiem że moge zaufać. Wiem że codzień mogę powstawać, uświadomiłam sobie swoją słabość jako człowieka ale nie w sensie rozczulania sie nad sobą(jak było do tej pory)- słabość w sensie pokory i swiadomość że Bóg ciągle sie nademną pochyla. Ciagle walczę z nerwicą lękowo- depresyją i wiem że taka jest Wola mojego Boga.Zrozumiałam ze tak naprawdę depresja stała sie moim zbawieniem, bo dzieki niej inaczej patrzę na świat, stałam sie innym człowiekiem(nie tylko mój mąż), I wiem że jak On(Bóg) zechce to i z tego zostaniemy uzdrowieni.
9 lipca.Było jak opisujecie. Moja koleżanka na pół minuty upadła, mnie nic się nie działo.Koleżanka mówiła, że miała nogi jak z waty i upadła. Zainteresowana szukałam w necie jakichś informacji i trafiłam na to:
http://rzymski-katolik.blogspot.com/2015/04/abp-jozef-zycinski-o-tzw-spoczynku-w.html
Takżę byłam na takiej mszy o uzdrowienie ducha i ciała pod Poznaniem i mimo iż zawsze byłam katoliczką i osobą wierzącą nie mogłam uwierzyć w spoczynek w duchu powiem tak dziewczyna nie doszła jeszcze do księdza i poleciała na ziemię więc nikt jej nie dotykał z 100 osób może nawet z 30 padało msza była ogromnym przeżyciem chociaż nie dostąpiłam spoczynku może nie chciałam i bałam się więc duch dał sobie spokój jednak chciałam dać świadectwo iż byłam świadkiem działania na ludzki sposób niepojętego a istniejącego Ania
modlitwa o nowonarodzenie dla grzegorza
Przybyłam do Obor15 09 2017 Przezyłam sen w Duchu Swietym Jezu za wstawiennictwem Twojej cudownej Matki przyszedłes do mnie Brak słów by to opisac BADZ UWIELBIONY JEZU W SWJ DOBROCI KOCHAM CIE JEZU
Również i ja chciałam dać swoje świadectwo. W ostatnią niedzielę tj. 10.06.2018 przybyłam do Obór, uczestniczyłam we mszy św. oraz pozostałych modlitwach wraz z błogosławieństwem indywidualnym. Bardzo prosiłam Boga, aby dał mi jakiś znak. Dostąpiłam spoczynku w Duchu Świętym. Jest to cudowny stan spokoju, wyciszenia, łączności z Bogiem. Dziękuję Bogu za doznaną łaskę i proszę o wysłuchanie moich próśb.