Wojciech Czeski | środa, 6 maj, 2020 | komentarze 3

„Rzeczpospolita Mosińska – co znaczy” – polemika

W majowym numerze GMP („Krauthoferowe wieści 01/2020”) wyraziłem nadzieję, że nasz mosiński Magistrat zbliża się w kierunku prawdy historycznej o wydarzeniach roku 1848 w naszym mieście. Moje nadzieje okazały się jednak przedwczesne.

Opublikowany na portalu www.zolnierzewolnosci.pl tekst Joanny Nowaczyk oraz Jacka Szeszuły zatytułowany „Rzeczpospolita Mosińska – co znaczy” wprowadził jeszcze większy chaos pojęciowy, niż poprzednie publikacje. Postaram się w miarę zwięźle odnieść do błędów faktograficznych oraz nieścisłości zawartych w tej publikacji. Można by na ten temat sporo napisać, dlatego chcę się skupić tylko na najważniejszych uchybieniach.

Błędy faktograficzne wcześniej omawiane

Miałem już kiedyś okazję prostować błędy powielane przez Joannę Nowaczyk i Jacka Szeszułę – raz w październikowym wydaniu Gazety z 2019 roku („Spreparowany życiorys”), a drugi raz w maju roku bieżącego („Krauthoferowe wieści 01/2020”). Nie będę ich zatem szerzej omawiał po raz kolejny, ograniczając się tylko do ich wypunktowania:

1) Jakub Krauthofer miał własnym sumptem zdobyć środki na studia prawnicze – faktycznie w trakcie ich trwania korzystał z pomocy socjalnej;

2) Obrona praw języka polskiego w sądownictwie w 1843 roku miała być przyczyną objęcia go stałym nadzorem policji trzy lata później. Faktycznie jego obrona była zgodna z linią polityczną ówczesnych władz;

3) Jak czytamy w omawianym artykule „ W prasie poznańskiej Krauthofer publikował artykuły o treści prawnej, domagając się równych praw w sądownictwie dla Polaków i Niemców”. Faktycznie opublikował jeden taki artykuł;

4) Według Joanny Nowaczyk i Jacka Szeszuły Krauthofer miał zostać wybrany do parlamentu pruskiego w roku 1850, podczas gdy jego wybór nastąpił rok wcześniej.

5) Autorzy konsekwentnie przypisują Krotowskiemu samodzielne dowództwo podpoznańską partyzantką, co nie jest zgodne z prawdą. Omówiłem to zagadnienie szerzej w lutowej publikacji na łamach Gazety („Węzeł Gordyjski Rzeczpospolitej Mosińskiej”);

6) Miał on samodzielnie ogłosić niepodległość Polski w Mosinie, jednak zarówno w źródłach jak i literaturze fachowej brak jest co do tego zgody. Zagadnienie to omówiłem również w publikacji o „Węźle gordyjskim…”.

Jak już wspomniałem, błędy te zostały już omówione jakiś czas temu, jednak do dnia dzisiejszego nie zostały przez zainteresowanych sprostowane. Małe tego – są nadal powielane.

Nowe błędy faktograficzne

Jakby tego było mało, w najnowszej publikacji Joanny Nowaczyk i Jacka Szeszuły pojawiło się sporo nowych błędów. Poniżej przedstawiam ich omówienie wraz z odnośnikami do stosownej literatury:

1) W tekście podane są dwie różne daty śmierci Jakuba Krauthofera: rok 1854 oraz 1852. Prawidłowa jest ta druga data („Gazeta Wielkiego Xsięstwa Poznańskiego”, 07.VIII.1852, nr 183, s. 4.);

2) Poznański adwokat miał przejść na luteranizm w 1846 roku, podczas gdy fakt ten miał miejsce rok wcześniej (A. H. Kaletka, Jak Krauthofer został protestantem , „Kronika Miasta Poznania” 1929 R.7 Nr 4);

3) Dwa razy podano datę 9 maja 1848 jako dzień aresztowania Krauthofera przez pruskie władze. Mimo wielu przypisów autorzy publikacji nie podali, skąd tę datę wzięli. Faktycznie jego aresztowanie miało miejsce 10 maja ( „Gazeta Wielkiego Xsięstwa Poznańskiego”, 12.V.1848, nr 110, s. 453.);

4) Atak partyzantów na wojska pruskie pod Trzebawiem miał nastąpić 2 maja 1848 roku wieczorem. Faktycznie atak ten miał miejsce w okolicach godziny 11 przed południem („Gazeta Polska”, 6.V.1848, nr 38, s. 140.);

5) W jednym fragmencie autorzy napisali, że Krauthofer opuścił Poznań dnia 2 maja 1848, a w innej części swej publikacji podali datę 3 maja. Nie próbowali oni jednak rozwiązać tej nieścisłości. Faktycznie pierwsza z podanych dat jest prawidłowa („Zeitung des Großherzogthums Posen”, 04.V.1848, nr 103, s. 600.);

6) Miał on zmienić nazwisko na „Krotowski” dnia 1 kwietnia 1848 roku, podczas gdy jego oświadczenie nosi datę 31 marca („Gazeta Wielkiego Xsięstwa Poznańskiego”, 05.IV.1848, nr 81, s. 334.);

7) Ostatni z błędów nie jest do końca błędem faktograficznym, lecz interpretacyjnym, który bardzo mocno zafałszowuje obraz Wiosny Ludów. Autorzy napisali: „Od początku wypadków poznańskich, Jakub Krauthofer reprezentował myśl niepodległościową i walki zbrojnej z zaborcą, rozbieżną z działaniami Komitetu”. Z tego fragmentu wynika, że wielu działaczy Komitetu nie była działaczami niepodległościowymi, co stanowi mocną obrazę ich dążeń. Autorzy dokonali tego poniżenia polskich bohaterów po to, by wywyższyć osobę Krauthofera.

Czego autorzy nie napisali

Po przytaczanych przez Joannę Nowaczyk i Jacka Szeszułę przypisach można prześledzić, na jakie publikacje się powoływali. Szkoda jednak, że cytowali je selektywnie, by wybielić osobę Krauthofera. Poniżej przedstawiam krótką listę zagadnień, którą w swojej publikacji pominęli:

1) O czasach powstania listopadowego w Wielkim Księstwie Poznańskim napisali następującą rzecz: „Nowy namiestnik bardzo nieprzychylny polskiej nacji, wydał w styczniu 1831 r. wezwanie do powrotu w ciągu dwóch tygodni tym mieszkańcom zaboru pruskiego, którzy przeszli granicę udając się do Królestwa Polskiego, w domyśle – udział w powstaniu listopadowym. Za brak wykonania wezwania groziła kara sekwestracji mienia”. Nie podali oni jednak, że w procesie tym uczestniczył Jakub Krauthofer, który jako urzędnik pruskiego aparatu sprawiedliwości wymierzał wyrok na Karolu Libelcie, gdy ten udał się do powstania ( „Posener Intelligenz-Blatt”, 27.X.1831, nr 257, s. 1935-1936.);

2) Przywołali oni relację o wieszaniu przez Krauthofera kapitana Tołkaczewskiego, jednak nie podjęli dalej tematu działalności poznańskiego adwokata w krwawym „sądzie tajnym korpusu partyzantów”. Opisywałem tę bezprawną i ciemną kartę w życiorysie Krotowskiego kilkukrotnie, ostatnio w marcowym wydaniu Gazety („Pożoga 1848”). Temat ten był przywołany w publikacji, na którą powołują się autorzy w omawianym tekście ( B. Polak, Rzeczpospolita Mosińska na tle wydarzeń Wiosny Ludów 1848 r. [w:] Szkice z przeszłości Mosiny. Z dziejów walk o wyzwolenie narodowe i społeczne w XIX i XX wieku, pod red. T. A. Jakubiaka, Poznań 1978, s. 27). Wiedza na ten temat znana jest zatem w Mosinie przynajmniej od 1978 roku, jednak nie utrwaliła się specjalnie w świadomości mieszkańców miasta;

3) W podrozdziale „Sąd nad partyzantem” przywołali oni opinie różnych osób o podpoznańskiej partyzantce, z której jedynie podanie Mierosławskiego jest dla niego niekorzystne. Pominęli oni niewygodne dla Krauthofera podania ze źródeł, które selektywnie zacytowali. Oto przykłady z brzegu: Włodzimierz Trąmpczyński nazwał go „lichym szefem sztabu” (W. Trąmpczyński, Epizody historyczne, Warszawa 1914, s. 21.), a Marceli Motty odniósł się negatywnie do jego działalności, nazywając ją „pohulaką partyzancką” (M. Motty, Przechadzki po mieście, T.1, opracował i wstępem opatrzył Z. Grot, Poznań 1999, s. 306). Przytoczone przez Joannę Nowaczyk i Jacka Szeszułę pozytywne oceny Krauthofera odnosiły się bardziej do jego talentu adwokackiego, którego nikt mu nie odmawia. Tam, gdzie ci sami świadkowie zaczynają mówić negatywnie o podpoznańskiej partyzantce, tam urywają się przytaczane przez autorów publikacji cytaty;

4) Dosyć starannie pominięto wszelkie fragmenty o tym, że miejscowa ludność Rogalina była delikatnie mówiąc, wybitnie niezadowolona z obecności partyzantów w pałacu Raczyńskich. Autorzy powołali się na publikacje, w której relacje te zostały zamieszczone (S. Wasylewski, Obóz powstańców w Rogalinie w r. 1848, „Kronika Miasta Poznania”, Rocznik XIV, 1936), jednak nie zdecydowali się na ich przywołanie. Kłóciło się to bowiem z prezentowanym przez nich poglądem, że „mieszkańcy Mosiny na tę wolną Polskę czekali”. Któż nie czekał wtedy na niepodległą Polskę, warto w tym miejscu zapytać. Sądząc po relacjach mieszkańców Rogalina, wieszaniu „rzekomych szpiegów” oraz sterroryzowaniu rodziny mosińskiego żandarma przez partyzantów, taki obraz „wolnej Polski” nie był dla wszystkich obrazem wyczekiwanym;

5) Postawione dnia 19 lutego 2020 roku na Komisji Oświaty, Spraw Społecznych i Promocji pytanie o treść medalu „Rzeczpospolitej Mosińskiej” nie znalazło odpowiedzi na łamach publikacji Joanny Nowaczyk i Jacka Szeszuły. Pytano wtedy o treść rewersu medalu, w którym zawarte są słowa przypisywane Krauthoferowi: „Urzędowo proklamuje i ustanawiam Rzeczpospolitą Mosińską, której godłem będzie orzeł z wieńcem i napisem Polska Powstająca”. Autorzy nie podali, kto właściwie jest autorem tych słów oraz na jakie źródła powoływali się twórcy tego Medalu.

Republika czy rzeczpospolita?

Autorzy dosyć zręcznie żonglują pojęciami „rzeczpospolita” i „republika” traktując je jako zamienne. Według nich ogłoszona w Mosinie „Rzeczpospolita Polska” miała być republiką. Odwołajmy się najpierw do ich rozważań, by wykazać, że są sprzeczne same w sobie, a następnie skonfrontujemy je z zeznaniami Krauthofera.

Autorzy napisali: „proklamowana przez Krotowskiego republika w rozumieniu formalno-prawnym nie była jeszcze państwem, bo nie doszło do utworzenia władzy państwowej”. Skoro nie było władzy państwowej, to skąd możemy wiedzieć, że była to republika? Ta stanowi bowiem formę rządów. Skoro nie ma władz, to nie możemy też mówić o ustroju. Zdanie to jest zatem wewnętrznie sprzeczne. Dalej autorzy przywołali następujące słowa z procesu Jakuba Krauthofera: „Przyznaję żem ogłosił rzeczpospolitą, ale miałem do tego prawo, bo sam jenerał Ful [właściwie Pfuel – przyp. moje] przyobiecał, że będzie rząd polski”. W zdaniu tym kryje się wyjaśnienie, jak poznański adwokat rozumiał słowa „rzeczpospolita” – otóż był to po prostu rząd polski bez określenia jego formy ustrojowej. Tłumaczył to obszerniej, powołując się na słownik języka polskiego („Gazeta Polska”, 18.XII.1849, nr 289, s. 1203.).

Zaplątani w wytworzony przez siebie chaos pojęciowy autorzy podali następnie, że Krauthofer ogłaszał „Rzeczpospolite Polskie” (sic!). Wystarczy odwołać się do pieczęci, którą opatrzona była nominacja wręczona Wojciechowi Rostowi dnia 3 maja w Mosinie. Widniał tam napis „Polska powstająca”, co sugerowało jednolitość zdobywanych przez powstańców obszarów, a nie ich odrębność jako osobnych republik. Zarówno w Kórniku, jak i w Bninie Krauthofer ogłaszał „rządy polskie”, a nie niezależne od siebie byty polityczne. Zauważył to także wybitny badacz tego okresu Stefan Kieniewicz, na którego również powołali się autorzy publikacji: „Od Stęszewa do Kórnika, w każdej wsi i miasteczku, dokąd wchodził odział, zwoływano mieszkańców, proklamowano Rzeczpospolitą i nakazywano obiór nowych władz miejscowych” (S. Kieniewicz, Społeczeństwo polskie w powstaniu poznańskiem 1848 roku , Warszawa 1935, s. 248).

Dlaczego nie „Rzeczpospolita Mosińska”

Autorzy słusznie zauważyli, że powołana do życia przez partyzantów Wilczyńskiego „Rzeczpospolita Polska” jest w literaturze nazywana różnie, w tym także „Rzeczpospolitą Mosińską”. Taka nazwa nie oddaje jednak intencji korpusu polskich partyzantów, a na dodatek została użyta w znaczeniu wybitnie obraźliwym przez Ludwika Mierosławskiego. Pełna zgoda co do tego, że jest to nazwa umowna i potoczna, co nie oznacza, że prawidłowa. Autorzy kreślili analogię między „Rzeczpospolitą Mosińską” a Republiką Pińczowską z XX stulecia, czemu prawdopodobnie służyło ich wcześniejsze pomieszanie pojęć. W związku z tym, że powołany przez XIX wiecznych partyzantów twór nie był republiką, analogię tę uważam za nietrafioną.

W cytowanej już wcześniej pracy ( B. Polak, Rzeczpospolita Mosińska na tle wydarzeń Wiosny Ludów 1848 r. [w:] Szkice z przeszłości Mosiny. Z dziejów walk o wyzwolenie narodowe i społeczne w XIX i XX wieku, pod red. T. A. Jakubiaka, Poznań 1978, s. 26) przytaczany jest dokument, który świadczy o tym, że w nocy z 2 na 3 maja polscy partyzanci ustanowili polską władzę we wsi Górka. W miejscu tym prawdopodobnie zaczęła się geneza „Rzeczpospolitej Polskiej”, która musiała tam nastać zanim ogłoszono ją w Mosinie. Czy była to zatem „Rzeczpospolita Górecka”? Fakt ogłoszenia w Mosinie „Rzeczpospolitej Polskiej” to tylko część prawdy, ponieważ ogłaszano ją także w innych miastach i wsiach.

Stolica Polski?

Autorzy tylko w jednym zdaniu długiego artykułu napisali, że Mosina w maju 1848 miała rzekomo status stolicy Polski. Nie powołali się jednak na żadne źródła i opracowania naukowe by podeprzeć tę hipotezę, tylko na artykuł Joanny Nowaczyk zatytuowany „Polskie Stolice” („Informator Mosiński”, nr 5 2018, s. 26). W artykule tym czytamy „Chociaż Mosina nie stała się wówczas siedzibą władzy państwowej , można uznać, że jako pierwsze miejsce ogłoszenia niepodległości i punkt centralny proklamowanej, niepodległej republiki, tymczasowo stała się jego stolicą”. Pomijamy już nieścisłości (rzekoma republika, pierwsze miejsce ogłoszenia niepodległości, punkt centralny – faktycznie był nim Rogalin), by przekonać się o sprzeczności wewnętrznej tego zdania. Mosina byłaby zatem ewenementem, jedyną stolicą, w której nie stacjonowały władze państwowe. Taka jednak definicja jest zaprzeczeniem definicji stolicy jako siedziby władz właśnie.

Wskazujemy autorom publikację, w której prawdopodobnie po raz pierwszy przemycono pogląd, jakoby Mosina była tymczasową stolicą Polski. Była to praca Ludwika Gomolca z 1965 (L. Gomolec, Mosina w tysiącleciu państwa polskiego. Cześć I: Od najdawniejszych czasów do 1918 roku , Poznań-Mosina 1965, s. 20.). Wizję tę propagował autor w innym miejscu pisząc, iż „ w koncepcji Krotowskiego (…) wolna Polska miała stanowić związek lokalnych republik demokratycznych. Była to koncepcja polskich socjalistów utopijnych i rewolucyjnych demokratów” (L. Gomolec, J. Skrzypczak-Kręcina, W dobie Wiosny Ludów, [w:] Kórnik i Bnin w walkach o wolność w latach 1794-1945, pod red. S. Weymana i L. Gomolca, Poznań 1976, s. 60.). Nakreślony przez niego pogląd był jednak mocno przysłonięty przez komunistyczną propagandę.

Widmo komunizmu (i nie tylko)

Nie da się ukryć, że „Rzeczpospolita Mosińska” cieszyła się szczególnym uznaniem w czasach panującej w naukach historycznych propagandzie komunistycznej. Świadczy o tym chociażby przywołany wyżej cytat. Jak wynika z informacji zamieszczonych na stronie Gminy Mosina: „Już w latach 50. XX w. pojawiły się elementy upamiętniania proklamacji Rzeczpospolitej w Mosinie z czasów Wiosny Ludów” (https://www.mosina.pl/aktualnosci/rzeczpospolita-mosinska-co-znaczy [dostęp 06.05.2020 13:31]). Również publikacje historyczne wychwalające te wydarzenia, na które powołują się autorzy, zostały wydane w czasach, gdy dla kultu takich wydarzeń panował dobry klimat nauk Marksa. Nie oznacza to jednak, że należy te publikacje w całości odrzucić. Znając jednak charakter komunistycznej propagandy w czasach, gdy nie jest już ona obowiązkowa, wypadałoby jednak zachować odrobinę krytycyzmu w lekturze tych pozycji książkowych.

Doskonałym zerwaniem z tym fałszywym paradygmatem był wydany w 2003 roku artykuł Bogumiła Wojcieszaka, chyba najbardziej świeże opracowanie naukowe na temat Jakuba Krauthofera oraz Mosiny w roku 1848 (B. Wojcieszak, Ostatni Ikar Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Polityczna działalność Jakuba Krauthofera w latach 1848-1851 (z uwzględnieniem ówczesnej prasy poznańskiej) [w:] Prasa dawna i współczesna. Cześć czwarta, pod red. B. Kosmanowej, Poznań 2003). Szkoda, że autorzy nie powołali się na tę bardzo ciekawą i wnikliwą publikację, ponieważ jej autor wyjaśnia wiele nieścisłości i obala fałszywe mity historyczne. Na stronie 24 objaśnia on na przykład, komu i dlaczego po Wiośnie Ludów zależało na budowaniu legendy Jakuba Krauthofera. Tak się składa, że nie było wtedy zgody co do zaliczania podpoznańskich partyzantów do grona bohaterów Wiosny Ludów. Mocno dystansowano się wtedy wobec osoby Jakuba Krauthofera i jego działalności politycznej. Przeciwko temu wystąpił Walenty Stefański, autor artykułu Z „Wielkopolanina”, na który powołali się Joanna Nowaczyk i Jacek Szeszuła. Stefański budował razem z Jędrzejem Moraczewskim i Karolem Libeltem legendę Krauthofera, pomijając przy tym zręcznie niewygodne dla niego wątki działalności partyzanckiej. Autorzy publikacji określili Moraczewskiego mianem „historyka”, co jest tylko częścią prawdy. Był on także, co tu dużo ukrywać, propagandystą i osobą czynnie zaangażowaną w wybielanie osoby Krauthofera. Przywołując jego relacje autorzy nie wzięli jednak tego pod uwagę traktując jego opowiadanie w zasadzie bezkrytycznie.

Zamiast zakończenia

Na sam koniec pragnę podzielić się nieco osobistymi przemyśleniami. Od roku regularnie publikuję już rozprawy na temat Jakuba Krauthofera, w których podważam obowiązujące dotąd poglądy na sprawy „Rzeczpospolitej Mosińskiej”. Nie roszczę sobie przy tym prawa do bycia nieomylnym. Moim podstawowym celem jest dążenie do prawdy historycznej jako sensu samego w sobie. Stąd też przywołuję w swoich artykułach przypisy i wiele publikacji do dnia dzisiejszego skutecznie pomijanych przez lokalnych historyków. Chciałem przez to wskazać pewien punkt wyjścia w dyskusji na ten temat, której po prostu nie unikniemy. Historia bez sporu jest bowiem nauką jałową.

Bardzo przykre jest to, że Joanna Nowaczyk oraz Jacek Szeszuła w swoim najnowszym artykule nie podjęli żadnej próby polemiki z tym, co do tej pory opublikowałem. Nie oznacza to jednak, że chcę stawiać siebie w centrum Wszechświata, jest dokładnie odwrotnie. Niech wspomniani autorzy podejmą polemikę z przytaczanymi przeze mnie publikacjami, a nie z tym, co ja myślę. Specjalnie od roku daję im do tego okazję, okraszając swoje przemyślenia licznymi przypisami. W razie problemów z dostępnością omawianej przeze mnie literatury chętnie służę pomocą w jej udostępnieniu. Niestety nie widać jednak z ich strony woli skorzystania z mojego regularnego nawoływania do podjęcia wspólnej drogi ku prawdzie.

Próbowałem kiedyś dwukrotnie opublikować moje uwagi na temat fałszywych informacji podawanych przez Joannę Nowaczyk w artykule „Krótki sen o Polsce”. Zamieściłem swoje komentarze na stronie http://www.zolnierzewolnosci.pl kilka miesięcy temu, jednak nadal nie zostały one opublikowane. Zakładałem jednak dobrą wolę administratorów wspomnianej strony internetowej uznając, że widocznie nie jest ona regularnie moderowana. Postanowiłem jednak sprawdzić to rano dnia 06.05.2020. Opublikowałem jednozdaniowy, entuzjastyczny komentarz pod artykułem „ Rzeczpospolita Mosińska – co znaczy” i po bardzo krótkim czasie został on na stronie zamieszczony. Wnioskuję zatem, że moje nawoływania do sprostowania nieprawdziwych informacji są celowo pomijane przez moderatorów strony. Jest to rażąco sprzeczne z duchem debaty historycznej. Strona internetowa utrzymywana jest z pieniędzy publicznych, jednak ewidentnie nie realizuje w tym konkretnym przypadku celu sformułowanego na wstępie: dążenia „do współpracy, do dzielenia się wiedzą i informacjami”. Mimo wszystko wierzę, że uda się ten smutny stan zmienić.

Wojciech Czeski

Poprzednie artykułu związane z osobą Jakuba Krauthofera-Krotowskiego:

Wojciech Czeski

Autorem wpisu jest: Wojciech Czeski, dziennikarz Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Wasze komentarze (3)

  • Gość
    czwartek, 7 maj, 2020, 1:41:51 |

    I tak to jest, gdy za pisanie historii zabierają się urzędnicy.

  • occident
    czwartek, 7 maj, 2020, 11:29:54 |

    świetny tekst, dziękuję!!!

  • Mosiniak
    czwartek, 7 maj, 2020, 13:42:53 |

    Urzędnicy nie dopuszczają do publikowania polemicznych treści, z obawy ???

Skomentuj